Finua - 2010-04-02 13:29:18

Imię: Finua
Rasa: Człowiek
Wiek: Osobiście nie ma pewności, ale wygląda na około 17 lat.
Profesja do której pretenduję: Bard
Charakter: Ciekawski
Cel: Przypilnować pewnej wiewiórki.
Totem: Chart
Umiejętności: Wróżbiarstwo , gra na mandolinie
Ekwipunek: Karty, krzesiwo, baskijski bębenek
Złoto: 50

Historia:W krzakach przy leśnej drodze słychać było słabnący płacz dziecka, jakby nie miało już sił wołać i zaczęło godzić się ze śmiercią. Szczęściem głos niemowlęcia usłyszała stara kobieta siedząca na koźle wozu cyrkowego.
- Idź. Sprawdź, czemu to dziecko ktoś porzucił przy drodze. – Rozkazała młodemu woźnicy, który natychmiast zeskoczył na ziemię i rozsunął najbliższe krzewy. Po chwili pochylił się i zaniósł staruszce osłabione niemowlę.
- Jest tam jeszcze trup kobiety. Trzymała małego w ramionach i ledwo go wyrwałem. Ktoś zabił ją strzałem z łuku. – Mężczyzna wskoczył na kozioł i popędził konie, by dogonić resztę wozów. Stara kobieta zabrała dziecko do środka wozu, gdzie zaczęła przywracać je światu żywych. Później dowiedziała się, że znaleziono więcej trupów i wóz. Wszystko wskazywało na atak rozbójników. Ponieważ nikt nie przeżył, dziecię zostało z cyrkowcami, którzy nadali małej, gdyż ocalona okazała się dziewczynką, imię Finua.

- Nom! Muszę się to ćwiczyć? Wiesz przecież, że umiem już wróżyć z ręki... Nauczyłaś mnie tego dwa lata temu... – W wozie cyrkowym około piętnastoletnia dziewczyna pochylała się nad kilkoma rysunkami przedstawiającymi dłonie. – Linia życia, linia zdrowia, linia miłości... Ten układ jest korzystny, ten niekorzystny...
Ton, którym powtarzała wyuczone formułki, stawał się coraz bardziej znudzony. Na szczęście dla niej w obozie rozbrzmiał męski głos wołający jej imię.
- Fin! Chodź tu natychmiast! – Finua zerwała się z miejsca i wybiegła z wozu, rozradowana, że mogła porzucić na chwilę naukę. Stara Nom jak zwykle zawołała za swoją uczennicą, żeby ta założyła buty i narzuciła jakąś chustę na ramiona. Dziewczyna jednak już pędziła między bawiącymi się dziećmi oraz rówieśniczkami ćwiczącymi tańce. Wreszcie zobaczyła Mera, który trzymał przed sobą złączone dłonie, jakby krył w nich coś wyjątkowo delikatnego.
- Co to jest? To jakiś ptak, prawda? Albo motyl! Albo kupiłeś w wiosce coś pięknego! Mogę zobaczyć? – Finua nie mogła okiełznać ciekawości, gdyż mężczyzna, który zawsze powoził wozem starej Nom, często miał dla dziewczyny drobne podarki. Wiele z nich mogła oglądać tylko przez chwilę, gdyż zawsze zwracali wolność dzikim zwierzętom. Mer rozchylił powoli dłonie, pozwalając młodej wróżbitce spojrzeć na jego znalezisko. Było ono małe, rudawe, miało błyszczące oczka i wyglądało na bardzo przerażone.
- Gdy wracaliśmy z wioski jeden z psów zobaczył wiewiórkę i pobiegł za nią. Biedaczka była na środku drogi i nie zdążyliśmy go powstrzymać. Na szczęście dla tego malucha, dziupla była dość blisko, ale sądzimy, że z jakiegoś powodu matka przenosiła młode do innego gniazda, bo był jedyny. Nom już od jakiegoś czasu myślała nad sprawieniem ci kota albo kruka, ale myślę, że na niego też się zgodzi. Jest młodziutki, ale powinien przeżyć. Musisz jednak na niego bardzo uważać! Wiewiórki są mądre, więc może uda nam się nauczyć go jakiś sztuczek..
- On... On jest dla mnie? Naprawdę? Jest śliczny! Ale musi się bardzo bać... Mogę go potrzymać? – Gdy mała wiewiórka znalazła się w dłoniach zachwyconej dziewczynki, ta uśmiechnęła się. – Kier... Jak myślisz, będzie mu pasować takie imię?
- Owszem, ale lepiej zasłoń go jakoś. W ciemności powinien się uspokoić. Chodźmy do Nom. Pokażemy go jej i spróbujemy przygotować mu jakiś kąt.

- Królowa Kielichów... W tym układzie...
- Fin! – Mer czekał na dziewczynę przed drzwiami, trzymając w dłoniach wiklinowe pudełko wiszące na dwóch sznurkach. – Możesz spróbować trzymać tu Kiera, gdy gdzieś z nim chodzisz. Wiesz dobrze, że zarówno psy jak i koty nie lubią jego widoku. I przy okazji... Sara chciała cię widzieć.
Finua spojrzała na siedzącą na jej ramieniu młodą wiewiórkę, która patrzyła z zaciekawieniem na dziwny przedmiot w dłoniach dziewczyny. Ta przyczepiła pudełko do paska, uniosła wieczko i wpakowała do środka gryzonia. Kier natychmiast wyskoczył na dłoń swojej pani, po czym zeskoczył na ziemię i wbiegł po schodkach do wozu starej Nom. Fin wzruszyła ramionami i udała się do Sary. Tam dowiedziała się, że jej opiekunka miała spędzić kilka dni w pobliskich wioskach, ale nie chciała zabrać ze sobą podopiecznej. Tancerka zaproponowała dziewczynie naukę oraz pokazała jej pewien szkic. Rysunek przedstawiał asa z karcianej talii, jednak zamiast pika lub karo znajdował się tam odcisk wiewiórczej łapy, zaś sama karta otoczona była płonącymi piłeczkami. Jeszcze tego samego wieczora taki tatuaż pojawił się na plecach Fin, na wysokości nerek, dzięki czemu zaczęto nazywać ją Łapką. Pod nieobecność Nom młoda wróżbitka udoskonaliła grę na tamburynie oraz taniec, który ćwiczyła już wcześniej w tajemnicy przed opiekunką, która uważała, że tego typu praktyki są niegodne jej szlachetnej profesji. Mer pokazał dziewczynie kilka sztuczek złodziejskich, które przećwiczyła w pobliskiej wiosce. Kilka dni później, gdy stara kobieta wróciła do obozu, Fin zachowywała się wzorowo i z jakiegoś powodu nosiła długie koszule zamiast ulubionych króciutkich gorsetów.

Ruda wiewiórka wyjrzała ze swojego miejsca w wiklinowym pudełeczku przy pasku Fin. Gryzoń rozejrzał się i wdrapał po rękawie swojej pani na jej ramię, po czym chwycił łapkami za spory kolczyk i pociągnął lekko.
- Zostaw, Kier... Nie będziemy się teraz bawić.
- Łapa! – Mer podszedł do dziewczyny i podrapał lekko wiewiórkę za uchem. – Co teraz zamierzasz? Od śmierci Nom to ty jesteś wróżką. Umiesz dostatecznie wiele?
- Wiesz, Mer... Tu jest tak. pusto bez niej... Nie umiem się odnaleźć w obozie. Jest tu tylu przyjaciół, ale czuję, że to nie jest już moje miejsce. Chciałabym odnaleźć gdzieś jakiś kąt, który mogłabym nazwać domem. – Gdy Fin skończyła mówić, mężczyzna przyprowadził jej niewielkiego osiodłanego konia.
- Musisz zabrać więc wszystko, co może ci się przydać. Gdybyś zmieniła zdanie, albo oswoiła się z odejściem Nom i postanowisz wrócić, odnajdziesz nas. Skoro będziesz podróżować samotnie, to może jednak przekonasz się do płaszcza i butów?
- Płaszcz wystarczy. Dziękuję za konia. Do zobaczenia. – Na twarzy Łapy pojawił się lekki uśmiech. Pożegnania nie były dla niej czymś trudnym. Trupa często żegnała kogoś na rok, dwa, czasem na stałe. Dziewczyna szybko spakowała do sporej torby potrzebne rzeczy, w tym akcesoria do wróżenia, ulubioną biżuterię oraz tamburyn i wsiadła na konia. Gdy przejeżdżała wolno przez obóz, każdy z cyrkowców dawał jej trochę jedzenia na drogę, albo jakiś drobny upominek. Wreszcie po licznych pożegnaniach, Finua wsadziła Kiera do jego pudełeczka, pomachała swojej „rodzinie” i pokłusowała przed siebie. Jeździła od wioski do wioski, zarabiając wróżbami oraz tańcem i co jakiś czas kradnąc różne drobiazgi.

Opis: Finua wygląda na około siedemnaście lat. Jasnobrązowe włosy sięgają jej ramion i są w identycznym odcieniu co roześmiane oczy. Dziewczyna jest bardzo drobna, przez co nie można mieć całkowitej pewności co do jej wieku. Najczęściej ma na sobie niebieską bluzkę o długich, szerokich rękawach, odsłaniającą brzuch i sporą część pleców oraz długą, czerwoną spódnicę z ciężkiego materiału. Nie nosi butów i tylko czasem narzuca na ramiona ciemny płaszcz z kapturem., lub fioletową chustę z kilkunastoma drobniutkimi dzwoneczkami na brzegach, którą od czasu do czasu wiąże na biodrach. Zazwyczaj nosi szeroki brązowy pas do którego przyczepione jest wiklinowe pudełeczko zamykane niewielkim skoblem. Uwielbia wisiorki, kolczyki i bransolety, również na kostkach, których nosi całe mnóstwo. Na plecach, na wysokości nerek, ma spory tatuaż  przedstawiający karcianego asa, na którym zamiast koloru widnieje odcisk wiewiórczej łapki, zaś sama karta jest otoczona pięcioma płonącymi piłeczkami.

Zwierzę: Tresowany samiec rudej wiewiórki zwany Kierem.