Fallian De'Aray - 2010-04-02 16:03:32

Imię: Fallian De'Aray
Rasa: Duchy
Profesja: Były paladyn
Charakter: Socjopata
Cel: Ukryty gdzieś na dnie dzbanka zwanego duszą
Umiejętności: Walka wręcz , Jazda na wierzchowcu
Ekwipunek: Długi stalowy miecz krasnoludzki, krótkie oszczepy, stalowa tarcza, lżejszy pancerz karacenowy, lewy pancerny naramiennik, nakrycie głowy, ciężkie skórzane buty, solidne skórzane rękawice, ostry nóż myśliwski, pochodnia, wyciąg z gryfiej jemioły zmieszany z korzeniami końskiej stokrotki (trucizna), złoty łańcuszek Sol.
Złoto: 100 dukatów (50 początkowych + 50 wytrzepanych ze zwłok Sol)
Wiek: 27 (rok po śmierci ludzkiego ciała)
Totem : Wąż

Historia: Urodzony w szlacheckim środowisku Fallian nie miał powodów do narzekania na braki w czymkolwiek. Nie stał się jednak rozpieszczonym bachorem, gdyż jego ojciec wychowywał go w głębokiej wierze w szczególności do boga zemsty, bo to właśnie on pomaga bronić sprawiedliwości świata i daje siły życiowe do dalszego życia. Fallian był dzieckiem ciekawym świata. Na własną rękę gormadził swą wiedzę ze starych ksiąg. Lubił wysłuchiwać legend jak i tych prawdziwych historii.
Oczywiście jak każdy młodzieniec sprawiał czasami problemy, lecz ojciec i tak był dumny ze swego najstarszego syna. W wieku siedemnastu lat młody mężczyzna stanął przed wyborem swej drogi. Mógł poświęcić się niemalże wszystkiemu, od pałania się magią do wstąpienia w zakony rycerskie. Fallian czuł jednak silne związanie i bliskość boga zemsty. Rozmawiał z nim jak z przyjacielem i czasem dostawał odpowiedzi. Czasem możliwe, że mu się tylko tak wydawało. Nieświadomy tego co się miało wydarzyć wstąpił ostatecznie do bractwa paladynów. Zajmowali się oni przede wszystkim pomocą biednym i cierpiącym, dlatego była to dobra okazja do nauczenia się rzemiosła i drobnych prac. Nie zabrakło oczywiście czasu na modlitwę. Gdy kilka lat potem nadeszły burzliwe czasy i zaistniała konieczność walki z pomiotami chaosu bractwo musiało odpowiedzieć jak każde inne. Szykowano się do dalekiej wyprawy, a potem kolejnej i jeszcze jednej. Fallian zdobył doświadczenie strategiczne i bojowe. Z zapałem i imieniem swego boga bez zawahania rzucał się w wir walki i masakrował mutanty, bandytów, nekromantów nie okazując znużenia swym zawodem. Czuł, że to właśnie jego ścieżka życiowa. Wojna ku chwale sprawiedliwości i dobru. Wiara i zapał Falliana nie zostały niedocenione i wkrótce wstapił do oddziału elitarnego. Wiele razy ratował komuś tyłek i nie dopuszczał, by ktoś musiał to robić dla niego. Czasem czuł tak wielką bliskość do boga Darkusa, że stawał się kimś więcej niż tylko człowiekiem. Był mścicielem, ostrzem zemsty, awatarem i ucieleśnionym dobrem. Gdzie tylko istniała okazja do pójścia w bój przeciw złu tam pojawiał się. Rodzina zaczęła się o niego martwić, lecz legenda i sława rosła. Fallianowi nie było dane się nią nazbyt długo cieszyć. Jego jednostka otrzymała podczas kolejnej wyprawy wymierzonej w chaos odważny jeśli nie szalony rozkaz.  Podczas bitwy pięćdziesięciu czempionów miało uderzyć w hordę mutantów. Bez zastanowienia zaślepieni wiarą paladyni ruszyli. Szarżowali z niebywałą prędkością i siłą, a grzmot uderzenia poświęconych kopii był silniejszy od najstraszliwszej burzy. Efekt był zdumiewający. Horda została rozbita, ale sukces ten okupiony był wielką stratą. Pięćdziesięciu jeźdźców dopadło wyczerpanie jakiego jeszcze nigdy ich ciało nie przeżywało. Ich fanatyczne dusze wręcz przeciwnie były silne. Co z tego, gdy istota ludzka to zarówno cielesność i duchowość. Jedno bez drugiego nie mogło egzystować. Chaos wykorzystał to i niedobitkowie przegrupowali się. Bezlitośnie kąsali paladynów, nie mogących nawet unieść miecza. Odsiecz była w drodze. Za późno. Fallian został strącony z konia i rozszarpany przez szpony mutantów. Umierał czując spełnienie swego obowiązku i świadomy nie zmarnowania swego życia uśmiechnął się raz jeszcze.
Obudził się i czuł się dziwnie. Rozejrzał się wokół. Ze wzgórza było widać znajome pobojowisko, a sam stał na grobie. Swoim grobie. Wzgórze stało się cmentarzem. Dlaczego żył? Dlaczego jest tu sam? Ostatnią rzeczą, którą pamiętał był jego własny uśmiech i okropny ból. Chciał zabrać swój miecz z grobu, ale dłoń przeniknęła przez rękojeść. Nie rozumiał. Po kilku próbach dobył wreszcie broni. Nauczył się kontrolować swe ciało. Po rozmowach z bogiem zemsty dowiedział się, że umarł i stał się duchem. Nie uzyskiwał mimo to odpowiedzi daczego nie może odejść z tego świata. Bóg milczał. Długo kłócił się z własnymi myślami i Darkusem. Wreszcie uznał, że sam musi znaleźć powód. Stare życie miał odrzucić. Nie wracać w rodzinne strony. Szukać swej nowej drogi. Z resztą i tak nie miał pojęcia gdzie jest dokładnie. Był poniekąd wolny. Ruszył przed siebie, zahaczając o kilka wiosek i miast, gdzie działy się jeszcze różne rzeczy. Po roku wędrownego życia dotarł pod mury zakonu światła. W głębi duszy czuł konieczność zatrzymania się tutaj na dłużej, choć trochę.

Opis postaci: Fallian z rodu De'Aray jest wysokim, solidnie umięśnionym mężczyzną, idealnie obrazującym jego wiek dwudziestu sześciu lat. Ma wyraziste, szare oczy i krótko ścięte, brunatne włosy. Jeśli chodzi o znaki szczególne, to jedynie spory tatuaż na prawej ręce, który przedstawia dziwne, proste wzory. Głównie czarne bransolety z zębatymi konturami.  Zna zasady dobrych manier i stosuje je gdy tylko może. Wygląda na bardzo życzliwego człowieka, nawet będąc duchem, półprzeźroczystym delikatnie szarpanym przez jakiś wiatr. Jest raczej samotnikiem, ale gdy zachodzi potrzeba służy swoim mieczem, umiejętnościami i mądrością potrzebującym. Najczęściej można go spotkać przygnębionego, tłumiącego w sobie cierpienie. Pozory czasem mylą. Fallian stara cieszyć się jego nowego "życia", traktując je jako druga szansę.

Na wygnaniu był zmuszony pożegnać się ze swoim ciężkim rynsztunkiem, by przetrwać. Aktualnie uzbrojony jest w stalowy, wyglądający na wyszczerbiony długi miecz krasnoludzki, zwyczajnie wyglądającą średnią, metalową tarczę. Nosi na głowie nakrycie głowy charakterystyczne dla mody pustkowi... mody przymusu. Na delikatnie poszarpanym, szarym i wielowarstwowym okryciem uczepiony został wysoki, płytowy naramiennik z mocowaniem osłaniającym słabo ramię. Pod okryciem tkwi zbroja karacenowa, a przynajmniej większość jej elementów. Fallian nosi ze sobą torbę przerzuconą przez ramię. Na plecach znajduje się stary pojemnik z trzema oszczepami, do pasa przypięta została pochodnia, a o dźwięk chodu rozchodzącego się przez stuk o posadzkę dbają ciężkie, skórzane buty. A o stuk o szczęki w walce na pięści, skórzane rękawice.