Mangel - 2007-10-20 13:53:00

Na jednej z polanek oddalonych o kilka mil od domów mieszkalnych znajdowała się niewielka garbarnia. Oczywiście odległość była i tak zbyt mała. W pobliskiej wiosce ciągle śmierdziało magicznymi substancjami służącymi do oprawiania sowicie opłaconych skór i oczywiście uryną, która to najlepiej zmiękczała skóry dla ludzi ubogich. Przed furtą faktorii czekał przypity, acz bardzo uprzejmy pan…