Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Arevis objął swym czerwonym skrzydłem Aleerę. Poczuł jakby coś szamotało się w jego lewym rękawie. Z początku nie wiedział co to jest, ale po chwili kiedy to coś zlazło z jego rzemieni, które zawiązał sobie dookoła ręki i poczuł ten dotyk na skórze natychmiast zrozumiał co to jest zrozumiał. Stanowczo za długo tam ją trzymał i nie wypuszczał na świeże powietrze. Nie wiedział jednak jak zareaguje na ten widok jego towarzyszka, wolał się upewnić by jej nie przestraszyć.
- Lubisz zwierzęta? - zapytał na pozór beztrosko, ale z trudem udało mu się zachować kamienną twarz kiedy poczuł lodowaty i oślizgły dotyk pod rękawem. Uśmiechnął się tylko lekko i patrzył w oczy dziewczyny.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera poczuła lekkie gorąco, gdy Arevis objął ją skrzydłem. Starała się nie drżeć, co jej nawet wychodziło. Ciszą, która panowała, nie była dla niej zła - było w niej coś dziwnego. Coś, czego Aleera doznała tylko raz w życiu, dawno temu i własnie to coś chciała zakopać głęboko we wspomnieniach, a najlepiej usunąć to z całego jej świata. A teraz właśnie powróciło i cichutko pukało do drzwi jej myśli.
Czy lubi zwierzęta? No przecież! Sama była z nimi blisko spokrewniona!
- Tak, ubóstwiam je... - powiedziała, patrząc prosto w oczy Arevisa z zapytanie, o co tez mu może chodzić. Przypadkowa zmiana tematu? Uśmieszek na jego twarzy nie potwierdzał tego, a jeszcze spowodował, że na jej twarzy także zagościł mały, i, o dziwo, niewinny uśmiech.
- Czemu pytasz?
Offline
Anioł wyciągnął rękę przed Aleerę i nagle z rękawa z cichym sykiem zaczął wysuwać się wąż dotychczas siedzący na rzemieniach. Popatrzył na dziewczynę swoimi małymi oczami i kilka razy szybko wsunął i wysunął język.
- To jest Svil, póki co była moim najlepszym przyjacielem. Poznajcie się. To jest Aleera. - powiedział Anioł najwyraźniej dumny ze swojego wężyka. Wydawało się, że wszystko rozumiał i patrzył cały czas na dziewczynę.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera spojrzała zaskoczona na węża i otworzyła usta ze zdziwienia, ale nie widać, było, żeby się przestraszyła. Bo się nie przestraszyła - węże uważała za naprawdę wspaniały gatunek, który zresztą był z nią spokrewniony. Ale żeby trzymać węża w rękawie? Dziwactwo... ale całkiem ciekawe dziwactwo.
- Witaj, Svil... - powiedziała, zbliżając twarz do węża i uśmiechając się przyjaźnie. Skierowałą wzrok na Anioła. -Mogę ją wziąć na ręce? - zapytała uśmiechnięta, wyciągając lekko dłonie w kierunku zwierzęcia i patrząc na niego z nawet nieukrywanym zachwytem.
Offline
- Oczywiście - powiedział Arevis i ostrożnie podał dziewczynie węża. Oprócz tego, że wąż mu towarzyszył spełniał też funkcję pomocnika przy pracy, a najbardziej nadawał się do pomocy przy tej robocie, która nie do końca byłą legalna. W końcu specjalnie wybrał najbardziej jadowity gatunek jaki treser mógł złapać w takim klimacie. Cieszył się, że Aleera nie bała się jego zwierzątka chociaż sam nie przepadał za różnymi innymi bestiami. Lubił tak naprawdę tylko węże, no i czasem pojedyńcze sztuki innych gatunków. - Podoba ci się?
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera wzięła delikatnie zwierzę na ręce. Uśmiech nie schodził jej twarzy, a oczy błyszczały wesoło swym ciemnobrązowym blaskiem. Starała się, by wąż się jej nie wystraszył, dlatego też wykonywała delikatne i w miarę wolne ruchy. Dotykała jego skóry, czując coś, co innych by brzydziło a innych, tak jak ją - zachwycało.
Spojrzała na Arevisa. W jej oczach coś się zmieniło - nie był o teatralny wzrok, który na celu miał przyciągnięcie mężczyzn, a daleko w ich błysku ukryta była chęć wykorzystania, lecz błyszczały one wesołością a także otwartością, na jaką dawno nie mogła sobie pozwolić. Zachowywała się po prostu naturalnie...
- Tak, jest piękny... - powiedziała melodyjnym głosem i uśmiechnęła się. - Jadowity? - zapytała po chwili ciekawskim tonem.
Offline
- Tak, bardzo jadowity więc uważaj by go nie zdenerwować. Jedno ugryzienie może zabić zanim zdążysz pójść po leki. - powiedział Arevis, wąż najwidoczniej polubił dziewczynę, ponieważ zachowywał się wobec niej łagodnie i najwidoczniej podobały mu się te małe pieszczoty. No cóż, każdemu może się znudzić siedzenie w rękawie. Dawno nie miał żadnego zlecenia więc Svil musiało się bardzo nudzić. - Chyba Svil cię polubiła... - powiedział i uśmiechnął się do dziewczyny. Wpatrywał się przez cały czas w oczy dziewczyny, były takie niezwykłe że wiedział iż z trudem odwracałby wzrok. A właściwie nie chciał odrywać wzroku od oczu dziewczyny. Wpatrywał się w nie zachwycony ich pięknem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera zaśmiała się w duchu na myśl, że mogłaby zginąć od ukąszenia węża. Zazwyczaj inni przewidują jej zamordowanie w bójce czy zgnicie w więzieniu. A tu proszę, jeszcze jedna możliwość!
Smoczyca patrzyła ciągle na węża i starała się jeszcze bardziej wyczuć swoją skórę skórę węża. Tak, fascynujące... Nigdy nie patrzyła na łuski Smoków jako na coś pięknego - może dlatego, że były dla niej codziennością? A przypatrywania Arevisa może by i nie zauważyła, gdyby nie to, że chciała mu odpowiedzieć.
- Mniejsza możliwość, że mnie ugryzie... - powiedziała i już chciała ponownie spojrzeć na Svil, gdyby nie to, że Anioł się w nią wpatrywał. I co mogła na to poradzić, że jego oczy były niesamowite? Sama zaczęła się patrzeć prosto w ten błękit. Aż w końcu oprzytomniała i zrozumiała, że to chyba było dziwne. Zarumieniła się lekko, prawie niedostrzegalnie. Odwróciła szybko wzrok na węża.
- Chyba nie za dobrze, żebym za długo ją trzymała... - powiedziała zmieszana.
Offline
- Emm... Tak, już ją zabieram. - odpowiedział też zmieszany Arevis. Położył swoją dłoń na dłoni Aleery i Svil wspięła się po niej do swojego małego legowiska między rzemieniami na ręce Anioła. Ten jednak nadal trzymał swoją rękę na dłoni dziewczyny. Złapał ją delikatnie i trochę zmieszany popatrzył w twarz dziewczyny oczekując jej reakcji. Jednocześnie przesunął lekko swoje skrzydła, którym wciąż obejmował dziewczynę.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Tym, że przysunął skrzydła, sprawił, że Aleera zbliżyła się nieco do Anioła. By móc mu spojrzeć w oczy musiała unieść nieco głowę. Jej zaś były spokojne, w kolorze ciemnobrązowym. Błyszczały tylko lekko w swojej... niewinności? Dziwne, ale takie właśnie uczucie zapewne wywoływały. Powietrze stało się zbyt gęste, by móc oddychać, dlatego to czyniła to nieco mocniej i szybciej, serce zaś biło mocniej. Smoczyca bała się, że nie starczy jej sił na odezwanie się, a jeśli się odezwie, to będzie się jąkać. Dlatego to zbliżyła się jeszcze bliżej do Anioła, popatrzyła mu w oczy, uśmiechnęła się i położyła dłonie na jego torsie, po czym także przytuliła policzkiem pierś mężczyzny...
Co się dzieje? Weź się w garść! Zapomniałaś? To oni rozkochują w sobie kobiety, potem łamią obietnice i odchodzą! Dlatego ty też to robiłaś, z zemsty. A teraz co, Anioł, którego dopiero co poznałaś sprawia, że nie możesz się odezwać? Głupia!
Ona jednak swoich myśli słuchać nie chciała. Idąc na przekór stała tak spokojnie wtulona w Arevisa.
Offline
Arevis objął ją rękami i przytulił do siebie. Kiedy miała przyłożoną głowę do jego piersi mogła słyszeć jak serce mu wali. Powoli opuścił swe czerwone skrzydła - dziedzictwo po swojej rodzinie i nacji, Wielkiego Hufca Avarona - i złożył je w taki sposób by także okryły dziewczynę. Od dawna się tak nie czuł. Przez te ponad trzy tysiące lat bezustannej walki i skradania się jego ciało do tego przywykło, zarówno ciało jak i umysł dlatego często nie wiedział już jak zachować się w towarzystwie i od czasu do czasu palnął jakąś głupotę, zwykle też jego twarz i oczy, które przywykły do widoku śmierci i krzywd przestały wyrażać jakiekolwiek emocje, a głos często brzmiał bezbarwnie, dlatego bał się że jeśli się odezwie zepsuje wszystko to co dzieje się dookoła. Jedną rękę podniósł do góry i zaczął gładzić włosy Aleery. Pachniała cudownie, oplótł swymi skrzydłami i ciałem niemal ją całą i czuł ją całym sobą. Jej gładkie dłonie oparte o jego tors, głowę spoczywającą na jego piersi. Przytulił ją troszkę mocniej i trwał w niemal bezruchu głaszcząc tylko jej włosy.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Poczuła się mała. Dziwne, jak na Smoka, ale poczuła się mała. Gdy tylko osłonił ją skrzydłami poczuła się, jakby ten mały skrawek przestrzeni był tylko jej. Uśmiechnęła się pod nosem, jednak po chwili ten uśmiech zamienił się w delikatne łzy, które spływały jej po policzkach. Teraz dopiero dopuściła swoje myśli do głowy i do serca.
Już to przerabiałaś, Aleero... Nie pamiętasz? Kochałaś kiedyś, tak, najczystszą miłością, jednak on odszedł. Zostawił się! Poszedł na wojnę, bronić kraju, lecz Ciebie zostawił. Obiecał, że wróci. Dał słowo! Lecz śmiał je złamać! Nie wrócił! I już nigdy nie wróci! Pamiętasz, jak wtedy cierpiałaś? Jak wiele łez popłynęło, tyle koszmarów, krzyków i nieprzespanych nocy... Obiecałaś sobie, że nikt tak Cię nie zrani jeszcze raz, że nie przywiążesz się do żadnej istoty... Chcesz cierpieć jeszcze raz? Chcesz przechodzić przez to piekło ponownie?
- Arevisie, ja... - wyszeptała. - Nie mogę...
Aleera zaczęła drżeć. Zacisnęła dłonie w pięści, a po chwili silnym ruchem wyrwała się z objęć Anioła. Nie patrzyła mu w oczy. Wstydziła się swoich łez. Obróciła się i zaczęła biec w stronę lasu. Gdy oddaliła się nieco, zatrzymała się i zniknęła. W jej miejsce pojawił się jednak wielki Czerwony Smok, który obrócił łeb, spojrzał na Anioła, kilkoma machnięciami skrzydeł wzbił się w powietrze i szybkim, niestabilnym lotem zbliżał się w nawet jej samej nie znane miejsce.
Offline
Arevis ugryzł język by nie przekląć głośno, gdy dziewczyny nagle wybiegła z jego objęć. Nie chodziło o to, że w ten sposób wyrażał żal, ale nie spodziewał się takiego zwrotu akcji i co za tym idzie nie był przygotowany na skopanie jego delikatnych skrzydeł przy wybieganiu z jego objęć. Oczywiście, przeżył już wiele ran. Właściwie to chyba nawet na tym moście dwa razy o mało co nie zginął. Raz gdy pojedynkował się ze swoim uczniem, a on prawie odciął mu dłoń, a drugi podczas niedawnej obrony zakonu. Otworzył lekko oczy ze zdumienia, gdy dziewczyna zamieniła się w smoka. Szybko się jednak opanował i rozłożył szeroko swoje wielkie skrzydła. Zamachnął się parę razy i wzbił w powietrze. Nie chciał spłoszyć dziewczyny, a w jego głowie pałętała się masa myśli co zrobił źle i dlaczego dziewczyna uciekła. Kiedy ona wzbiła się wysoko do góry, on leciał tuż nad ziemią by ukryć swoją obecność. Poczuł się przez chwilę jak za dawnych lat, gdy śledził i eliminował kolejne cele, ale teraz obudziła się w nim nowa świadomość. Przecież nie chciał jej zrobić krzywdy ani śledzić. Chciał się jednak dowiedzieć o co chodzi więc postanowił podążać za nią w ukryciu i bezszelestnie lecieć tuż nad ziemią.
Offline
Smoczy Sędzia
Gdzieś z góry nadleciał nad most czarny smok zwany Kraght'narem. Na nim leciały trzy postaci: Astaroth, będący srebrnym smokiem, Lehora, będąca jego uczennicą w dziedzinie ognia i sokół - ptak poszkodowany w wyniku niewyjaśnionego atmosferycznego zjawiska. Wodnika na prawej tylnej łapie smoka nie wypada nawet wspominać...
- Przygotować się do lądowania - mruknął cicho i po chwili delikatnie osiadł w pobliżu mostu, obok strumienia. - No! Schodzić na dół! Koniec lotu! - zawołał, siadając na trawie, ułatwiając tym samym zejście na dół pasażerów. Astaroth od razu zeskoczył i pomknął w stronę strumienia, by z cichym piskiem wskoczyć do wody i pływać w koło z brzuchem do góry...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Lehora zeszła ostrożnie z Kraght'nara. Popatrzyła na Astarotha, który już pluskał się w wodzie. O tak, ona też by z chęcią weszła do wody, ale to, co trzymała na rękach, było dla niej ważniejsze. Ona była teraz odpowiedzialna za powrót do zdrowia ptaka, a potem za jego bezpieczny powrót do wolności - nie miała zamiaru go zatrzymywać... Popatrzyła z utęsknieniem w stronę małego Smoka, po czym pogłaskała lekko ptaka i uśmiechnęła się pod nosem. Spojrzała w niebo. Tak, było piękne, mimo że zachmurzone...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |