Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Sadoma Będąc w złej sytuacji finansowej odwiedza Cmentarz,z wielu źródeł dowiedział się ze zwłoki to doby środek zarobkowy tak więc nie zwlekając.
Brodzi w ziemi mając za cel wydobycie zwłok.
Offline
Bogowie są niczym
Sadoma kopał i kopał... Aż w końcu z ziemi udało mu się wyciągnąć jedno ciało. Niestety tylko jedno. Na jego twarzy malowało się niemiłosierne zmęczenie. Przekopał taki teren by znaleźć jedno marne ciało..
Offline
Sadoma zwiedzony ostatnim niepowodzeniem na cmentarzysku,znów starał się coś odkopać.
tym razem będąc zupełnie zaangażowanym w tym co robi kopał i kopał nie odpoczywając nie zwalniając ku zmęczeniu,ku nagrodzie.
Offline
Bogowie są niczym
Po dłuższych poszukiwaniach odkopał trzy ciała w stanie idealnym oraz... Mały palec jakiegoś humanoida... Nie ciekawe znalezisko, ale reszta... Szkoda że przy tym Sadoma zmęczył się niemożliwie...
Offline
Tak wiec Saoma ucieszony znaleziskiem postanowił odpocząć, bo te zajęcie zmęczyło go nieprawdopodobnie.
Wraz z ostatnimi włokami będzie 4 wiec już można zanieść je w miejsce w ,którym ktoś je odkupi.
Rozejrzał się dookoła czy nie ma czegoś co by mu ułatwiło transport zwłok.Jednak nie trwało to długo wziął się za siebie i postanowił pod postacią smoka przenieść je w odpowiednie miejsce.
I tak pomysł zamienił w czyn.
Offline
Prowadziła go w zupełnym milczeniu. A im bliżej byli, tym bardziej była ona spięta. Jej ruchy straciły swą płynność, zwinność. Stały się dziwnie sztywne i niepewne. W całej jej postawie było widać jak bardzo nie chce tu być, jak bardzo tego miejsca nienawidzi i jak bardzo się go boi. Brnęła jednak dalej, bniorąc głębokie wdechy, wypełniając swe płuca mdłym powietrzem. Spoglądała tylko przed siebie, jakby obawiając się, że jeśli choć na chwilę zboczy z trasy to znów utknie tu na dlugi czas.
Przeszli łącznie przez dwie bramy. Jedną potężną i wyglądającą dosyć złowieszczo, niczym wyjętą z koszmarów. Czarny metal powykręcany, tworząc jakiś chory wzrór pozakańczany ostrymi szpilulcami. To było wejście na cmentarz. Druga, znajdowała się już głebiej i była bardziej 'sympatyczna'. Wydawała się być tu nawet nie na miejscu. Taka delikatna i nawet ładna, gdyby nie fakt, że ze wszystkich stron otaczały ją różnorakie nagrobki. Starsze i niemalże rozsypujące się w pył, inne stosunkowo nowe, otoczone wieńcem kwiatów i innych drobnych przedmiotów przypominających zmarłego. Ta druga brama prowadziła do części cmentarza, w której chowano tych 'zasłużonych'.
Ona jednak nie zwracała na to wszystko uwagi. Do czasu...
Zatrzymała się nagle, niby bez celu. Rozejrzała się, po czym skręciła w prawo. Zeszła z głównej ścieżki i ruszyła w drogę między nagrobkami. Dosyć wprawnie omijała przewalone pomniki, większe głazy i kamienie.
W końcu przystanęła na dobre i obejrzała się na idącego za nią mężczyznę. Spojrzenie miała spokojne, mimo iż wewnątrz, w duszy wszystko jej się przewracało. Wskazała dłonią na leżącą przed nimi płytę nagrobną. Przysypaną ziemnią, pokrytą warstwą kurzu i pyłu. Widać było, że jest ona jakby przesunięta i że nie znajduje się na swym właściwym miejscu. Zaraz obok z resztą ziała wielk dziura, z otwartą trumną, której szczęśliwie widać było tylko wielko. Ireth ulżyło, że nie widziała tego w całości. Mogłaby tego nie wytrzymać psychicznie.
Przykucneła przy kamiennej płycie i dłonią odgarnęła warstwę pyłu przesłaniającego inskrypcję. Napis głosił:
Tu spoczywa Ireth Delago, zasłużona Zakonniczka. Pokój jej duszy.
Polimorfka mimowolnie wzdrygnęła się, gdy jej spojrzenie powędrowało po żłobieniach. Potem odwróciła wzrok i spojrzała mężczyźnie prosto w oczy.
- Ona mnie pokonała, pobiła. Ale na tym nie koniec. Zwróciła mnie światu, jak jakąś niestrawną resztkę. Sprawiła, że trwam zawieszona między światem żywych i umarłych. Nie jestem jednak duchem, ani zjawą. Jestem przeklętym człowiekiem, którego życie raz już się zakończyło, zostało jednak przywrócone. Zostałam okpiona i przez życie i przez Śmierć. Dlatego właśnie nie potrafię sprostać Twemu oczekiwaniu. Nie umiem i chyba nie mogę o Niej zapomnieć, Jej porzucić... - Wszystko to wypowiedziała szeptem, szukając na jego twarzy jakichkolwiek oznak... Sama nie wiedziała czego. Zrozumienia? Wyrozumiałości?
Offline
Szedł za nią w idealnym spokoju duszy, starając się by atmosfera tego miejsca przenikała przez niego. By ta długa chwila spędzona na tym cmentarzu nabrała znaczenia. Jego wzrok był skupiony na sylwetce kobiety. Widział jej każde kolejne zawachanie, każdy kolejny ruch świadczący o tym, co odczuwa. Nie robił jednak nic. Pozostawiał rzeczy własnemu biegowi. Przynajmnie do czasu. Wiedział, że puki co jest tutaj zbętnym elementem - zwykłym pretekstem. Walka się toczyła gdzieś indziej, gdzieś gdzie nie miał wstępu. Na razie. I przyją tą rolę z radością, obserwując wszystko dokładnie co się w okół niego dzieje. Przenikające zimno zaczęło powoli ich otaczać - może nie to dosłowne, jednak metafizyczne trupie zimno krążace w powietrzu. On je wyczuwał....jak na każdym cmentarzu. Uśmiech pojawił się na jego ustach. Uśmiech który pozostował małym światełkiem w morzu ciemności, przebijając się przez aurę tego ponurego miejsca. Nie był to uśmiech sztuczny. Wręcz przeciwnie, Eberes był tak szczęśliwy, doświadczając nowych, tak silnym wrażeń, że miał ochotę się roześmiać. Jednak nie robił tego. Coś jakby go powstrzymywalo. I wtedy kobieta przystaneła - jej wypowiedzieć nie była zbyt jasna i zapewne zwykły człowiek by z niej nic nie wyciągnął.
Eberes spojrzał na nią, powoli, przeciągając wzrok po całym jej ciele....posuwając sie centymetr po centymetrze...Głęboka cisza jaka zapanowała, pasowała do tego miejsca.
Była paliwem który nadawał temu cmentarzowi świętą wymowę.
Krok...i następny. I jeszcze jeden - tak, że Eberes znalazł się przy kobiecie z którą tu przybył, nie poświęcając zbyt wiele uwagi grobowi przy którym się znajdowali. Wyciągnął rękę i powoli przyłożył ją do jej klatki piersiowej, patrząc jej w oczy z pewnym śmiałym błyskiem. Błyskiem pewności siebie.
- TY. - powiedział głośno, przełamując ciszę z impetem szarżującego byka. - Słuchaj mnie uważnie, Fearyll. Nie cmentarz. Nie Ireth Delago. Nie jakiś grób. Tylko TY. Ty jesteś wszechświatem istnienia i zarazem jego Panią. Co postanowisz, tak się stanie - bo w świecie którym jest iluzją tylko TY jesteś prawdą której możesz być pewna. Nie ważne co było. Nie ważne co będzie...- podszedł do niej jeszcze jeden krok. I z dosyć dużą siłą, uderzył ją w policzek otwartą ręką. W chwilę potem, nie dając jej czasu na reakcję, przytrzymał jej głowę i pocałował ją - krótko, ale intensywnie. A potem dodał jeszcze mowiąc z dziką inspiracją. - Czujesz. To TY okpiłaś śmierć....i to TY okpiłaś życie. Umiesz i możesz wszystko.
Offline
Tyle sprzecznych emocji. Tyle uczuć, wykluczających się wzajemnie. I żadnego nie można było zignorować. Bo wszystkie tak silne, tak potężne, że nie można było im się oprzeć. Wszystkie rozbrzmiewały w jej głowie, wirowały, eksplodowały. Z jednej strony wciąz pulsował ten strach, z drugiej jednak rozbrzmiewała ta obezwładniająca fascynajcja, ciekawość...
Nawet nagły ból, rozlewający się od twarzy wgłąb ciała, nie był w stanie przedrzeć się przez tą duchową ścianę. Przynajmniej nie całkowicie, bo to co nastąpiło chwilę po nim... Wówczas wszystko zniknęło, pozostała tylko czerń. Żadnej myśli, żadnej wizji. Tylko pustka, pustka, w którą można było wlać wszystko. Słowa człowieka doskonale do niej pasowały.
Odsunęła się o krok i spojrzała na niego zupełnie inaczej. Z jakąś intnsywnością, ekspresją lub nawet pewną dozą szaleństwa. A potem ni z tego, ni z owego, roześmiała się. Jednocześnie dłonią otarła łzy, które zgromadziły jej się w kącikach oczu, starła nieświadomoą reakcję na wcześniejszy ból.
- Jak? - Szepnęła. - Jak to możliwe, że to ja okpiłam śmierć, skoro to nawet ode mnie nie zależało? Jak? - ostatnie słowo wypowiedziała już znacznie głośniej, prawie krzycząc. - Zrobić wszystko? Chyba tylko nieświadomie. Jestem Iskrą. Bytem, który dryfuje przez rzeczywistość bez własnej woli, stykając się z innymi bytami, oddziałując. Potrafię zapalić i spalić wszystko, potrafię tworzyć, potrafię niszczyć. Mogę to wszystko, ale jest to ode mnie niezależnie. Bo najpierw musiałabym na coś trafić, czegoś dotknąć. - odwróciła od niego wzrok i podniosła pałające spojrzenie na zachmurzone niebo. Wszystko zapawiadało, że za chwilę lunie. Niebo wyglądało tak, jakby chciało zawalić im się na głowę.
- Równie łatwo mogę tworzyć ogień, co go zgasić. Równie łatwo sama mogę zgasnąć, bo los tam mnie pchnie. - Zakończyła znów szeptem.
Offline
Pod osłoną łagodnej nocy na polu cmentarnym pojawiło się pięć sylwetek, przemykających szybko, a ostrożnie między grobami. Z dala nie sposób było określić, jakiej byli rasy i płci, lecz w blasku wychylającego się zza cienkich chmur księżyca, można dostrzec, że mieli ze sobą łopaty.
Najwyraźniej przyszli rozkopać jakiś grób - świeży lub nie - w sobie tylko wiadomym celu. Mogli być handlarzami organów albo handlować z nekromantami. Nie miało to teraz znaczenia. Wtargnęli na nie swoje terytorium bez zezwolenia i znaleźli się teraz w niebezpieczeństwie, Los miał spłatać im figla, lecz oni nie zdawali sobie z tego sprawy.
Gdy podeszli bliżej, okazało się, że było to czterech mężczyzn i jedna kobieta. Ludzie. Nieświadomi tego, co ich czeka, zaczęli rozkopywać jeden z licznych nagrobków.
Offline
Bogowie są niczym
Figlem który miał spłatać im los było pojawienie się Argheza. W takim miejscu, dla kogoś kto pozyskiwał siłę ze śmierci rzucanie zaklęć było najwygodniejsze. Nawet po wyczerpaniu many, Nekromanta jest w stanie w takim miejscu odzyskać siły w mgnieniu oka.
Tak więc wracając do owej piątki... Gdy tylko Upadły wyczuł ich umysły zaczął kumulować manę w prawej, jedynej dłoni. Gdy ładunek był wystarczający, Anioł zakradł się do owej piątki i szepcząc inkantację zaklęcia uśpienia uderzył pięcioma potężnymi strumieniami białej magii. wszystkie sylwetki legły na ziemi.
Arghez usiadł na chwile przy ciałach napełniając je maną tak by zaklęcie mogło same się napędzać. Jednocześnie sam odzyskiwał siły. Gdy poczuł że "już wystarczy", za pomocą Magii Fioletu zaciągnął ich do Kapliczki...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |