Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Ellohir wpatrywał się przez chwilę w krążącą Heedil. Gdy ta usiadła w cieniu on sam położył się na sienniku znów pogrążając się w natłoku myśli. Leżał tak w bezruchu czas jakiś aż w końcu nie wytrzymał tej drażniącej ciszy.
-A ty? Co tutaj robisz. Nie mówię o ptaszarni oczywiście. - Uśmiechnął się mimowolnie. - Co robisz na Zakonie? Co Cię tu sprowadza? Co Cię tutaj trzyma?
Ellohir lubił zadawać pytania. Zdecydowanie mniej lubił na nie odpowiadać.
Offline
Spojrzała na niego. Przetarła oczy.
- Miasta trzymam się tylko na czas wiosny. Trzyma mnie przetrwanie. Gdybym nie krążyła wokół zamarzłabym, umarła. Zimno źle na mnie działa. Zima do tego mnie zaskoczyła więc naprawdę trudno było. - powiedziała uśmiechając się. - Ale tylko lato nadejdzie i wszystko będzie znów jak poprzedniej wiosny.
Westchnęła na wspomnienie tych polowań i lotów. Oby i teraz tak było. Spojrzała tęsknym wzrokiem na drzwi. Stukot kropel obudził ją z marzeń. Spojrzała na elfa.
- A Ciebie? - spytała.
Offline
Elf uśmiechnął się skrycie.
-Mnie na Zakonie nie trzyma absolutnie nic. Dopiero przybyłem i nie ma mnie co tu trzymać. Zostaję jednak bo mam już dość podróży. Tyle lat w drodze może zmęczyć. - Przerwał by odetchnąć. - Chcę zacząć nowe życie. Nikt tu mnie nie zna. Nie wie kim byłem. I nie zamierzam nikomu tego ujawniać. - Ellohir dał wyjątkowy nacisk na ostatnie wypowiedziane zdanie. - Powiem tyle że nie jestem z tych czynów dumny. Wręcz się ich wstydzę i potępiam za nie sam siebie. Bywa... - Wyprostował się na sienniku i spojrzał na swój miecz. Miecz?! To nie miecz. Tylko kawał tanio kutego żelaza dla pierwszych szeregów armii. Czyli takich którzy nigdy nie wracają po bitwie. Ale miał tylko to. Ten stary podrdzewiały kawał metalu.
-*Musze sobie sprawić nowy miecz. I to ma być miecz! A nie kawał ciążącego żelastwa!.* - Pomyślał sobie po czym znów zanurzył się w natłoku myśli "co by było gdyby..."
Offline
Pokiwała głową w zadumie.
- A ile lat podróżowałeś? - spytała patrząc na niego. - W końcu podróże kształcą, a Ty wydobyłeś z nich naukę.
Popędziła oczyma za jego. Przyjrzała się wyraźniej mieczowi. Nigdy nie dzierżyła w dłoni silniejszej broni niż sztylet. Z resztą nie była jej potrzebna, bo naturalne umiejętności stopiłyby miecz. Jednak nie zawsze silna broń daje pożądane efekty. Zdarza się, że podpali coś jeszcze. Potrząsnęła głową i przyjrzała się właścicielowi miecza. Nadal nie zlustrowała jego całego. Jakby chciała wyrwać z rąk, ubrania czy skóry informacje o elfie. Wewnętrznie jednak tego nie chciała. Każda istota ma swoje sekrety i bez nich czuje się okaleczona. Nie można więc wyrwać z kogoś informacji. Z resztą ciekawość już po części zaspokoiła. Nie sądziła też by mógł jej coś zrobić.Ona też nie miała atakować, bo po co? Nic by nie zyskała tylko parę otłuczeń. Z resztą w walce wręcz nic się nie zna. Jako smok każdego zmiecie z ziemi, ale jako kobieta jest niemal bezbronna.
Offline
-Podróżowałem odkąd uzyskałem elficką pełnoletność, czyli od od kąd mam 50 lat. Obecnie mam lat 651. - Uśmiechnął się i spojrzał w górę, na ostatnie piętro ptaszarni. - Prawdę mówisz że podróże kształcą. Nie zawsze jednak kształcą w tym "dobrym" kierunku. Podczas podróży można nauczyć się jak dogadywać się z innymi ludźmi , albo jak ich skutecznie i boleśnie likwidować... - Przerwał na chwil.ę i spojrzał się na Heedil.
-Ile jeszcze może padać? Wszystko dosłownie tonie w strugach deszczu...
Offline
Zastanowiła się przez chwilę.
- No tak. Śmierć zadawana istotom myślącym boli. Ale to właśnie życie, które w tym momencie umyka, znika jest zagadką odwieczną dla wielu ludzi. Nie proponuję oczywiście seryjnych morderstw. Zwykła wiewiórka swoje życie ma i ono też kiedyś ucieknie z jej cielesnej powłoki. Chcesz gdzieś iść, że martwisz się deszcze? - spytała patrząc na Niego uważnie. Gdyby mogła mu zaufać może by go zaniosła prawie suchego gdzie kol wiek. Jej deszcz nie zaszkodzi. Krople spływałyby tylko po łuskach. Spływałby po łuskach, ale wtedy niebezpieczeństwo wzrosłoby ogromnie. Co jakby ktoś napadł. Nie widziałaby zbyt wiele, a jej ogień nawet nie wyleciałby z smoczej paszczy. Kilka obłoków. Nawet bez ataku nie wiadomo czy zobaczyłaby dokąd idzie.
Offline
Ellohir zaśmiał się.
-Niewiele wiesz o śmierci i pewnie jeszcze mniej miałaś z nią do czynienia. - Powiedział nie spuszczając wzroku z dziewczyny. - Śmierć nie jest przyjemna... W żadnym wypadku. Chyba że we własnym domu na własnym łożu i własnych warunkach... Ale w tych czasach nie wiele osób jest w stanie tak sobie życie ustawić. Odejść podczas snu... Marzenie chyba każdej istoty.
Elf uśmiechnął się znów. Mimowolnie.
-Jestem na Zakonie od kilku dni. Nie zdążyłem jeszcze znaleźć sobie noclegu... Dlatego jestem tutaj. Poczekam aż przejdzie ta ulewa i poszukam jakiegoś konkretnego schronienia...
Offline
Spojrzała na niego z ironią. Przestała jednak. Zamknęła oko i położyła głowę na kolanach.
- Nigdy nie jest dokładnie jakby się chciało. - powiedziała. Wstała po chwili i poszła na drugie piętro. Zaczęła spacerować w kółko. Patrzyła w podłogę. Czasem zastanawiała czy nie spytać o coś elfa, ale porzucała tę myśl i krążyła dalej. Zapięła ciaśniej płaszcz i siadła pod klatką. Skulona patrzy na dół nie wiedząc co dalej zrobić. Nudziło jej się, a rozmowa nie ciągnęła się dalej. Wbiła wzrok w ścianę.
- Masz kogoś żyjącego daleko? Brata? Siostrę? - spytała niepewnie znów wbijając wzrok w elfa. Skoro taki zaprawiony w boju był to nie liczyła, że żyje z rodziną w bliskich kontaktach. Kogoś z dzieciństwa może pamięta. Ale zaraz zaczęła wątpić. Aż 651 lat na tym świecie. Sama przeżyła V wieków, ale co to jest. Starszy od niej jest, ale w końcu ich rasy należą do długowiecznych.
Offline
Z zamyślenia elfa wyrwała nagła cisza. Zerwał się nagle, chwycił za płaszcz i podszedł do wyjścia.
-Chyba przestało padać... - Powiedział wyglądając przez uchylone drzwi. - Tak. Przestało...
Zamknął drzwi i z powrotem podszedł do siennika. tym razem się nie położył. Chwycił za swój mie... Kawał kutego metalu i przewiesił przez plecy. Założył płaszcz a rękojeść miecza przeciągnął przez dziurę wyciętą specjalnie do tego celu.
-Cóż... Miło było tak z kimś pogaworzyć na byle tematy. - Powiedział uśmiechając się w stronę Heedil. - Na mnie już chyba jednak czas. Skoro przestało padać. Do zobaczenia! I szczęścia życzę.
Powiedział i wyszedł. Skierował się w stronę miasta. Najprawdopodobniej do karczmy.
Ostatnio edytowany przez Ellohir (2010-04-28 22:34:01)
Offline
***
Erufailë spacerowała niedaleko zabudowań Ptaszarni. Obserwowała długie promienie wieczornego słońca, zapadanie zmierzchu i wypieranie go przez mrok nocy. Widziała grę światła i cienia oraz z każdą chwilą pewniejsze uśmiechy gwiazd.
Przez cały Morinier była zajęta; pogrążona w ferworze spraw własnych i cudzych, prawie nie zauważała przepływu czasu. A ten mijał, przelatywał przez palce, odbijał się w rozkwitających i więdnących kwiatach.
Nie miała na co narzekać; może tylko gdyby tylko mogła wrócić do swojego domu w Raanie... Jednak nie było to tak bardzo istotne. W gruncie rzeczy, powodziło jej się całkiem nieźle; znalazł się dach nad głową, jako - takie zajęcie i istniał ktoś, kogo wspomnienie przyspieszało bicie serca.
Sulam. Tęskinła za nim. I nie chodziło o to, że nie nie widywała się z nim zbyt często - mogła wszak w każdej chwili pójść do Szkoły Magii i poczekać, aż skończy wykład - ale raczej o to, że ostatnio był zajęty. Rozumiała to - wszak i ona miała własne obowiązki - ale gdzieś tam kołatała się jakaś nieuformowana myśl, która czasem wpędzała w melancholię.
Niemniej, zaczął się Ythar, a w Erufailë od nowa wstępował optymizm. I myśl o tym, aby w końcu przestać z chowaniem się po kątach.
Offline
Ich uszu dobiegały juz głośne ćwierkania i odgłosy ptaków. Sherine szła powoli, ramię w ramię z Fielusem, rozglądając się dookoła. Przed wejściem do budynku przystanęła i spojrzała na anioła pytająco.
- Wchodzimy do środka?
Offline
- A co sądzisz o widoku więcej niż jednych skrzydeł?- Zapytał i ze śmiechem minął ją, przekraczając bramy ptaszarni. Trzepot niezliczonych ilości skrzydeł i podmuchy powietrza nimi wywołane zadziwiły go.
Offline
Sherine uśmeichnęła się i weszła do środka za Fileusem. Widok naprawdę był niesamowity. Tyle kolorów, najrózniejszych gatunków ptaków. Były te drapieżne, te śpiewające i wiele innych. Dziewczyna rozglądała się po całym pomieszczeniu, obserwując poczynania tych małych (i duzych w sumie też) zwierzątek.
- Ale ich tu pełno - powiedziała z nieukrywanym zachwytem w głosie.
Offline
Fileus tymczasem usiadł przy jednej wolnej ścianie, wyjął z torby wolumin, pióro i atrament, otworzył na czystej stronie i zaczął pisać.
Dziennik mój, anioła Fileusa, wędrowca
wpis drugi; 8 dni do nowiu Remoon;
Szkic umieszczony za okładką tej księgi wykonała wspomniana już dziewczyna. Jej talent nawet mnie zadziwił, a jej umiłowanie wolności jest, jak na śmiertelniczkę, ponad przeciętne. Zostałem przez nią całkowicie zaakceptowany i mogę śmiało powiedzieć, że łączy nas przyjaźń i więź emocjonalna.
Zgodziła się pomagać mi w mojej pracy, jako ilustratorka, za co jestem jej niezmiernie wdzięczny.
W kuchni zakonnej natknąłem się na mężczyznę pochodzącego z północnych krain. Miał skórzaną zbroję wiązaną na ich sposób, a także ciężkie uzbrojenie zaprawionego w walce bojownika. Zdawał się jednak poczciwy i prostoduszny, a co ważniejsze, dziewczyna z którą przebywam zdaje się darzyć go czymś wstępnym do koleżeństwa.
Choć był niedawno nalany, zdradzał niesamowite wręcz opanowanie i nie okazywał tak zwykłego dla ludzi rozchwiania po spożyciu napojów alkoholowych. Dobrze byłoby poznać bliżej tego jegomościa i wykorzystać jego talenty w mojej sprawie.
Pisane moją ręką
Fileus
Offline
Kiedy Sherine odwróciła głowe w stronę anioła, ten siedział już pod ścianą i zapisywał kolejną stronę w swoim dzienniku. Dziewczyna podeszła do niego i przysiadła obok. Nie zaglądała przez ramię, choć była ciekawa, co też tam napisał, jednak nie chciała wyjść na szczególnie wścibską. W końcu był to jego dziennik.
- Co tam porabiasz? - zapytała z delikatnym usmiechem na ustach, opierając głowę o ramię Fileusa i przymykając oczy.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |