Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Anioł widząc śmierć ów czegoś, zanurkował w dół pikując na jedno z niewłączonych w walkę monstrów.
Ciekaw był co spowodowało ich stan. Jemu jednak było to na rękę.
Miał zamiar podlecieć i zadrapać, zagryźć, uszkodzić... najlepiej oczy. Nie wiedział jednak czy taki manewr mu wyjdzie.
Pozbawienie wzroku było najlepszą taktyką, stosował ją jeszcze w niebiosach gdy walczyli między sobą.
Czuł szum gdy leciał. Czuł euforię, czuł niemal namacalną żądze zwycięstwa.
Próbował sobie przypomnieć dawną taktykę aniołów z której korzystał... Dawno temu.
Offline
Sadomie w końcu się udało. Dosłownie wpił się w paszczę widma, powodując u niego natychmiastowy zgon.
Gdy olbrzymie, włochate cielsko waliło się na ziemię, wąż zwinnie ześlizgnął się na ziemię i zaczął wyszukiwać językiem kolejnego wroga. Jedyne co wyczuł, to zapach jakiegoś gryfa, pachnącego nad wyraz pysznie…
Shiro patrzył jak tkanka widma rozrywa się i tryska krwią. Widział jak puszczają łączenia kręgów, jak rozrywają się jelita i jak wypada śledziona. Widział wszystko z cholernie dobrej perspektywy, bo jego nos kończył się mniej więcej stopę od miejsca kaźni.
Po chwili był, choć umorusany krwią, żółcią i, chyba, gównem, to był jednak zwycięzcą. Niewątpliwym, niezwyciężonym. Nic nie mogło odebrać mu tej chwili tryumfu. On zwyczajnie wygrał i czuł to całym sobą, niemal tak namacalnie, jak czuł ściekające po jego, na poły metalowym, pysku krew.
Wspólny atak konia i dwóch gryfów, jak również skrytobójcze intencje węża ślizgającego się gładko z szóstką malkontentów napotkały niespodziewany, bo cholernie bierny, opór.
Dwa widma, stojące po prawej, natychmiast uskoczyły przed Ekeną, pozostałą czwórka, chowając się przed gryfami, padła na ziemię i skuliła się, chroniąc głowy, brzuchy, uda i ramiona, jakby obawiały się ataku wściekłego psa. Na domiar złego, Nect również nie mógł się do nich dobrać. W takiej pozycji byli dla niego jak wielotonowe, gładkie kamienia, ani to ugryźć, ani zadusić…
Offline
Bogowie są niczym
- One nie chcą walczyć, chcą być wolne i nas po prostu ominąć czy to jakaś zasadzka...? - Arghez rozważał wiele propozycji dlaczego one się tak zachowują. Ale zawsze lepiej będzie się ich pozbyć.
Gryf zawrócił ponownie w stronę jednego z nich, tego najbardziej wysuniętego od innych. Dość powolnie przelatując nad nim zaczął wbijać w jego plecy swoje pazury, chciał wbić je tak głęboko by mógł z nim wzlecieć chociaż na kawałek. Miał nadzieję że wtedy mięśnie wraz ze skórą nie wytrzymają i sie po prostu oderwą od reszty ciała...
Offline
Bankier
Shiro nadal stojąc na zadnich łapach ryknął zwycięsko. Znów był to bardzo donośny ryk. Jednak euforia zwycięstwa wkrótce minęła, a niedźwiedź ponownie opadł na ziemię. Zaczął powoli iść w kierunku reszty widm, oraz zgromadzonych wokół towarzyszy. Nie palił się już tak do walki, gdyż żądza krwi została nieco zaspokojona, jednak nie miał nic przeciwko zabiciu kolejnego widma. Gdy znalazł się przed jednym ze skulonych małpoludów, zaczął trącać go lewą łapą. Wyglądało to tak, jakby sprawdzał czy ma do czynienia z żywą istotą, czy też już z padliną. Mruknął przy tym gardłowo.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł podleciał niżej i obserwował całą sytuację z góry.
Wyglądały niewinnie. Może powinien postarać się odmówić jakieś modlitwy?
Sam nie wiedział. Wiedział ze nie będzie atakować i że poczeka na rozwój wypadków.
Tak więc krążył jak Sokół... Wypatrywał słabego punktu by zaraz runąć na przeciwnika i posilić się mięsem upolowanej zwierzyny.
Wypatrywał każdego błędu by wykorzystać go jako swój atut.
Widział krzątaninę przy cielskach monstrów. Zastanawiał się... Dlaczego? Dlaczego nie wykazują żadnej chęci walki? Czyżby to była jakaś gra?
Nie szukał odpowiedzi na te pytania... Nie musiał. Jego cel był jasny. Nie zostać demonem na wskutek opętania.
Offline
Wąż czując krew popadł w jeszcze większą chęć walki,ponadto zakończony powodzeniem atak był tez poważnym atutem podniesionych morałów.
Sadoma już dosyć dobrze poznał możliwości swego totemu to też,pełzł co tchu w kierunku reszty kompanów.
Wielkie potwory najwidoczniej skuliły się by zostać nie zauważone ,doprawdy głupie to bestie,jednak trzeba uszanować to ze są silne i przebiegłe.
Waż nie mając żadnych problemów by się do niech dostać,zatrzymał się jednak nie daleko swoich i na tyle blisko by przyglądnąć się widmom,nie zaatakuje sam, to jest pewne.
Offline
Po krótkim błysku zdziwienia w gadzim umyśle pojawiła się pogarda dla strachu i niechęci podjęcia pojedynku. Wampir skierował się w stronę najbliższego mutanta. Kilkukrotnie okrążył go, żeby ostatecznie spróbować ścisnąć go w jakikolwiek sposób. Chociażby miażdżąc całość tej skorupiej fizjonomii.
Offline
Ekena, jako istota zwykle pakująca sie w sam środek kłopotów, tym razem uznała, że skoro tylu sie tam pcha, dla niej miejsca nie starczy. Zamiast atakować, czy obwąchiwać widma, zaczęła cofać się krok po kroku, patrząc na wszystko lewym okiem. Pomijając, że coś nie podobało jej się w zachowaniu przeciwników, jako jedyna istota bez kłów, czy pazurów, najefektywniejsze ataki mogła przeprowadzać z rozpędu. Nieco obawiała się kopania zadnimi nogami, gdyż nigdy nie była pewna, w co trafi a wolałaby nie uderzyć kopytami niedźwiedzia, czy gryfa.
Offline
Jedno z widm, to które atakował Arghez głośno zaprotestowało przeciwko zbyt brutalnemu atakowi.
- Nie bij! – zawołało, kuląc się mocniej. Shiro był pewien, ze zna ten głos, był… znajomy, podobny… To był głos Marcosa! – Gdzie mój pan?!- zaskowytało widmo przeciągle, jak pies, kopany przez człowieka.
Pozostałe widma też zaczęły jęczeć, choć już mniej agonalnie. Wielkie potwory zachowywały się jak dzieci, które powinny straszyć. Albo ktoś sobie z nich żartował albo… Co albo? Przecież to była bitwa do cholery!
Offline
Dalej już będąc w grupie swojej drużyny czekał i czekał na jakiś przebieg wydarzeń kiedy Widma zaczęły sie zachowywać dziwnie.
Odebrał to jako podstęp nie miał zamiaru w ogóle im odpuścić,ale sam.
Gadzina nie zdziała bu ty dużo.
Ciągle czół jak ułamano mu kawałek zęba.
Tak więc czekała cierpliwie i w pełnej gotowości.
Offline
Bogowie są niczym
- Co jest!?
Arghez był bardziej zdziwiony niż poprzednim razem. Czyżby te widma powstały na duszach żywych istot? Więc czemu najpierw walczyły a teraz... No właśnie, co one robią? Chyba że to jakaś sztuczka, chcą uśpić czujność Zakonników, czy co? Arghez bezpiecznie wycofał się do tyłu, tak by w razie czego mógł zaatakować, wycofać się głębiej lub podejść do konwersacji...
Offline
Bankier
Shiro bezwładnie opadł na cztery łapy. W jego niedźwiedziej głowie wciąż i wciąż rozchodził się skomlot widma. Przez chwilę nawet zatracił się w czasie, a w myślach ktoś ciągle wołał znajomym głosem "Nie bij... Nie bij... Nie bij... Nie bij... Gdzie mój Pan?, Gdzie mój Pan?". Czuł że wariuje i dlatego by dać upust swojej furii, ponownie wstał na zadnich łapach. Zapytał mentalnie
-Kim jesteś?! - A było to zapytanie połączone z ogłuszającym rykiem niedźwiedzia. Umysł wojownika zdążył już wrócić na odpowiedni tor i zaczął dodawać dwa do dwóch. Daray jak przez mgłę, przypomniał sobie o tułaczce w podziemiach wraz z kilkoma nieznanymi osobami. To tam spotkał widmo pierwszy raz. Wyraźniej przypomniał sobie wielki pożar stajni i bohaterski czyn właściciela głosu.
-Markos to ty?- Kolejne pytanie było już o wiele cichsze i jakby... zadane niepewnym tonem...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł spojrzał na istoty z wahaniem.
Z jednej strony, nie wolno mu krzywdzić niewinnych. Z drugiej to coś może używać podłych diabelskich sztuczek.
Nagle zaczął szeptać modlitwy egzorcyzmu. Dla zabezpieczenia siebie i innych.
Zleciał na ziemię i stanął całkiem z boku. Bał się tych stworów jak diabli. Nie chciał skończyć jako bezpłciowy pomiot otchłani.
Gryf spojrzał na Shiro ze zdziwieniem. Darayawus zdawał się znać jednego z potworów. Czy to też ma coś wspólnego z letargiem? Do diabła. Już nic nie wiedział.
Stał i patrzył się czekając na rozwiązanie się sytuacji.
Offline
Necteris znieruchomiał. Całym swoim potężnym cielskiem zdołał już owinąć jednego z przeciwników, lecz teraz nie był pewien co dalej czynić. Ani nie zacieśniał, ani nie rozluźniał ścisku. Wysunął jedynie rozdwojony język i począł ruszać nim szybko na boki sycząc przeciągle. Smakował powietrze...czuł co się w nim unosi. Szukał odpowiedzi na dziwne zachowanie wroga.
Offline
Ekena nie ruszyła się ani na krok z miejsca w którym stanęła. Ona była od walki, tropienia, akcji a nie doszukiwania się w widmach czyichś zaginionych znajomych. Przy wolała pozostawać z boku, by w razie pułapki uniknąć pierwszego ataku. Jako jedynia nie posiadała potężnych pazurów lub śmiercionośnych kłów do obrony. Potrzebowała rozpędu, miejsca. Czekała, drobiąc kopytami i unosząc wysoko, dumnie łeb mimo kropli piany spadających z pyska.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |