Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Taaak, a Nikola poczuła się jak jego matka. Potrząsnęła głową, jakby chciała zrzucić z siebie to uczucie. Rzeczywiście, jej mina była nietęga i to nawet bardzo. Trochę ją to także dezorientowało, więc wolała zachować czujność. Nie ufała Shiro. Nikomu nie można ufać.
- Yod był żwawym staruszkiem, który...przywiódł mnie do Zakonu. Niecodziennie widzi się na niebie ogromnego czarnego gryfa z dosiadającym go dziadkiem. Krążył i krążył, aż w końcu odleciał. A ja pobiegłam w ślad za nim i tak jakoś znalazłam się tutaj - przeniosła dłoń na ramię Shiro i zaczęła je pocierać.
Głupia sytuacja...
- Stał się moim opiekunem. Byłam wtedy trochę...inna. Bardziej może...radosna? Albo...sama nie wiem. Ale Yod posiadał niezwykłą mądrość gromadzoną przez lata. Wielce zasłużył się dla Zakonu badając tereny, zapisując stosy zwojów z informacjami na ich temat...A potem wziął gryfa i...odleciał. Krótko po nim odszedł też Szymonix.
Zamilkła zaciskając mocno wargi, a nawet dłoń, która masowała ramię Daray'a, zacisnęła się w pięść.
- Jaroo...Jaroo był młodym druidem - zaczęła i rozluźniła się. - Zakochanym w przyrodzie i nimfie Maud. Nosił głowę w chmurach i palił lauryt. Ale dobry był z niego chłopak, choć trochę gapowaty. Miał wielkie plany, masę pomysłów i zabrał je ze sobą. Naprawdę nie wiem, czemu oni odchodzą... Jak myślisz, Daray?
Offline
Duża biała klacz stała w stosunkowo dużej odległości od rozpadającego sie domu, którego ostatnim znanym jej właścicielem był młody Druid. Wiazała z nim różne wspomnienia, lepsze i gorsze. Gdy tak stała i patrzyła na niszczejący budynek, ledwie widoczny w ogólnej zieleni, wizje przeszłych wydarzeń dosłownie uderzały w jej głowę jeden po drugim i zalewały falą wspomnień. Ruszyła niepewnie stępa, zawracając czasem, przystając co jakiś czas by skubnąć trawy, szukając w sobie czysto zwierzęcego instynktu, wszystko, by tylko nie myśleć tyle. Podchodziła do wejścia coraz wolniej, zmieniając się po drodze w wielkiego kota. Pantera położyła się, czy też raczej zwyczajnie padła na samym progu, kładąc jedną łapę na pysku, drugą na łbie, próbując zatamować wspomnienia i szczerząc na nie zęby. W takiej pozie i miejscu wyglądała jak najdziwniejszy wściekły pies stróżujący. Nie chciała nawet sprawdzać, czy drzwi są otwarte. Czuła zapach zarówno Nikoletty jak i Darayawusa i postanowiła po prostu leżeć i czekać, nie przeszkadzając im i nie nasłuchując. W końcu któreś musiało wyjść.
Offline
Bankier
Chłopak wyczuł że póki co nie należy poruszać tematów o nekromancie, mimo że korciło go to bardzo. Chociażby po to, by zobaczyć, jak zareaguje Asasynka. Zamiast tego, odwrócił się na plecy, jednocześnie zbliżając głowę bliżej łona dziewczyny. Chciał spojrzeć z dołu na jej twarz, jednak coś zasłoniło mu widok. Również to coś wywołało lubieżny uśmiech, który do tego ukazywał większość zębów chłopaka. Z lekkim trudem więc podjął ten nowy temat.
-Któż to wie? Tak to już jest z nami, śmiertelnikami. Przychodzimy i odchodzimy. Być może dlatego też dlatego część nas rozpoczyna wędrówkę własną drogą, zamiast wciąż i wciąż być marnym przedłużeniem ręki Mangela... Każdy ma swój limit.- Ostatnie słowa zawierały w sobie mnóstwo żalu i goryczy. Ale także... gniewu. A przecież Daray nigdy nie złościł się na poważnie. Gdy był zły, obnosił się zimno wobec wszystkiego...
Offline
Uśmiechnęła się z ironią.
- Mangel...nigdy nie traktował mnie poważnie. Tak i ja przestałam go szanować, a tym bardziej słuchać. To dobra metoda, by się odczepił - spojrzała na Shiro. - Co się tak szczerzysz?
Amazonka chyba cierpiała na pomroczność jasną, że nie odczytała ani znaczenia, ani przyczyny takiego uśmiechu. A może był to nadmiar wspomnień, ciężar, którego nie potrafiła unieść. Nachodziły ją nie raz jak najstraszliwsze widma. Nikoletta starała się zawsze grzebać to, co było. Zawsze też opuszczała te przeklęte miejsca. A na Zakonie została. I dlatego zmory byłych lat nie dawały jej spokoju.
Jej własne demony...
Offline
Bankier
Shiro uśmiechnął się jeszcze szerzej, ale powstrzymał się przed wydaniem nieartykułowanego dźwięku. Nikoletta najwyraźniej nie przejmowała się tym że ubrana jest jedynie w skąpą bieliznę, albo też zapomniała całkiem o tym. Właściwie wojownik też dopiero niedawno sobie o tym przypomniał dopiero nie dawno. Na szczęście świece, które Amazonka nie tak dawno zapaliła, rzucały odpowiednią ilość światła...
-A nie, nic... Tak sobie...- Zapewne takie zachowanie było o wiele bardziej podejrzane, niż sam uśmiech, ale było ono czysto spontaniczne.
-Dużo było jeszcze tych, co odeszli bez słowa, albo zniknęli bez śladu? Spotkałem się parę razu z Silver a raz nawet z Zefirem, ale... Niewiele obecnie jest Zakonników służących tu dłużej ode mnie. Boję się, że kiedyś przyjdzie i na mnie pora...
Offline
Uniosła prawą brew.
- Nie przekonuje mnie to twoje "nic"... - włosy Daray'a zaczęły ją łaskotać w skórę, ale nie dała po sobie tego poznać, bo wyszłaby na niespełna rozumu wariatkę, chichoczącą bez głębszej przyczyny.
Dziwnym jednak zrządzeniem losu jej dłoń powędrowała ku tym włosom przeczesując je palcami. Niegdyś tak topiła i pieściła swojego lwa, Withella...
Co więcej gest ten był stosunkowo intymny jak na dwoje ludzi, będących w jednej chacie, którzy byli na wpół ubrani.
- Silver i Zefir, Grogo, Black Wizzard, Shira, Lukas i Tinuviel, Maud, Aredhel, Lunathrien, Arianna...i jeszcze wielu. Ja obawiam się, że moja "pora" zbliża się wielkimi krokami...
Offline
Bankier
Chłopak cicho mruknął. Od dziecka skazany był na twarde życie i brakowało mu takich czułości. Można było by nawet rzec że Shiro jest niedopieszczonym człowiekiem. Powstrzymał ją jednak stanowczym chwytem, gdy już wysłuchał słów Amazonki. Dłoń Nikoletty, tą którą jeszcze przed chwilą go głaskała, objął w obie swoje.
-Nic z tego moja Wilcza Królowo. Niestety ale mamy jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Boję się że zbyt wiele.-Podczas rozmowy, cały czas wodził kciukami po wnętrzu jej dłoni. Od czasu do czasu zatrzymywał się na zgrubieniach i rozmasowywał je delikatnie. Jak można było przypuszczać, nie była to ręka należąca do rozpieszczonej damy. Wojownikowi wcale to jednak nie przeszkadzało. Spracowane dłonie zawsze świadczyły dobrze o człowieku. Były realniejsze... Mówiły że ich właściciel własnoręcznie wkuł się w skałę pamięci.
-No chyba że mnie pokonasz. Wtedy będziesz mogła zrobić co tylko chcesz, a ja Ci w tym pomogę. Albo po prostu pójdę za Tobą...
Offline
Zaśmiała się wyrywając mu dłoń, jakby unikając dotyku. W końcu była tylko człowiekiem i musiała trzymać się granic.
- Nie przypuszczasz, że pewnego dnia obudzisz się, będziesz mnie szukał, ale nie znajdziesz, bo jak złodziej ucieknę? Bierzesz mnie za istotę honorową? Wielu próbowało mnie przekonać do odejścia lub pozostania, a ja zawsze robiłam, co chciałam. Zatrzymać mnie, rzecz niemożliwa! - amazonka aż opadła do tyłu na wilcze skóry i patrzyła w mrok sufitu.
- Kiedy cię pokonam, będziesz decydował o sobie, Daray. To najcięższa z kar i najtrudniejsza ze ścieżek, ale tylko ona prowadzi ku prawdziwej wolności. Zawsze byłam okrutna - uśmiechnęła się paskudnie.
Offline
Bankier
Shiro również wpatrywał się w sufit, bowiem w końcu Amazonka mu go odsłoniła.
-Nie wątpię, że zostaniesz ze mną do samego końca. Jak inaczej byś mnie mogła pokonać? Po za tym nie masz ani jednego miejsca, do którego mogła byś uciec, prawda?- Wyciągnął lewą rękę w górę i obserwował, jak światło księżyca odbija się od srebra. Właśnie ten szpon był zasranym dowodem na to, że Mangel ma nad nim pełnie władzy. Zawsze bolało go gdzieś w środku, jak na niego patrzył.
-Jeśli mnie pokonasz, będę miał niecały procent na przeżycie. Jeśli jednak mi się uda, moją wolą będzie podążyć za Tobą. W końcu będę musiał wiedzieć, jak i kiedy będę miał Ci służyć. Oczywiście jeśli rozkażesz mi się zabić, zrobię to z przyjemnością.- Chłopak uśmiechnął się, ale każde jego słowo wypowiedziane było na poważnie. W końcu śmierć to tylko początek nowej drogi... Czy też tam innych bredni, o których wciąż rozprawiają fanatycy. Wojownik już dawno pogodził się ze śmiercią i był gotowy na nią w każdej chwili....
Offline
- No coś Ty - również spojrzała na szpon. - Ja lubię zabijać. Nie odebrałabym sobie tej przyjemności. Ale zostać, zostanę aż do chwili, w której cię pokonam. Dotrzymuję danego słowa. Dałam słowo Ekenie, że oddam życie w obronie jej samej lub jej dzieci. Kiedyś ona uratowała moje i Lukasa - słyszałeś za pewne historię Lukasa i moją - oddając wszechlek. Wiesz...jeśli ktoś ratuje ci życie, to jesteś mu potem je winien.
Zamilkła, wdychając magiczną woń tej letniej nocy.
- Fakt, nie ręczę za siebie w pojedynku. Jeśli przeżyjesz, zrobisz, co zechcesz, ale na pewno służyć mi nie będziesz. Nie wiem nawet, w jaki sposób miałbyś to robić - westchnęła.
Nikoletta zdawała sobie sprawę, że mogłaby pokonać Darayawusa teraz. Pod wilczą skórą leżał sztylet. Sztylet, który zawsze miała przy sobie podczas snu. Mogła przyłożyć ostrze do jego gardła, ale po co? Pojedynek będzie o wiele ciekawszy...
Offline
Bankier
Shiro zachichotał wrednie, a jego dłoń opadła bezwiednie na pryczę.
-O tak... Już nie mogę się do czekać pierwszej próby zgładzenia mnie. To może być dość epicka walka.- Wyglądało na to iż chłopak nie bardzo wierzy w to że Amazonce uda się pokonanie go. Przewidywał nawet że dojdzie do wielu takich prób.
-Zastanawiam się tylko, jak będę Cię karał za każdą przegraną. To musi być coś dotkliwego.- Nagle zerwał się do pozycji siedzącej i wskazał palcem na Nikol.
-O! Już wiem! Za każdym razem jak pokonam, będę wybierał dla Ciebie strój. Będziesz w nim chodziła przez następne parę dni.- Uśmiech na jego twarzy wyglądał iście diabolicznie iż właściwie nie wiadomo było do końca czy żartuje... Po paru sekundach jednak wojownik ułożył się na powrót na udach Amazonki. Nie przejmował się zupełnie włosami rozrzuconymi we wszystkich kierunkach. W końcu rano doprowadzi je jakoś do porządku...
-No chyba że powiesz swoim wilczym pobratymcom że nie jestem zły...- Ostatnie słowa brzmiały już bardzo sennie. Wyglądało na to że Daray tracił energię, odkąd przestał odczuwać adrenalinę i inne czynniki pobudzające...
Offline
- Pokonać nie znaczy zgładzić - wyjaśniła, nie podnosząc się,a gdy Shiro wskazał na nią palcem, uśmiechnęła się tylko. - Tak, tak...będziesz chodził do krawcowej i mi szył. Co Zakonnicy pomyślą... Weź, ty, Daray się opamięta-aj - ziewnęła. - Wilkom nic przecież nie powiedziałam. Nawoływanie się nie jest rozmową...
Przymknęła oczy. Noc była ciepła, a wilcze skóry miękkie. Dalej upajała się zapachem lasu, rosy i maciejki. Jej oddech uspokajał się i wyrównywał, stawał się ledwo wyczuwalny. Motykarz mógłby dostrzec teraz na jej twarzy, teraz spokojnej i bez wyrazu, oznakę snu - lekkiego, czujnego, ale i kojącego.
Offline
Bankier
Amazonce zapewne nie było wygodnie spać tak po szerokości pryczy i to jeszcze z nim na kolanach. Shiro jednak wolał nie ruszać się. Zapewne jakikolwiek ruch zbudził by ją lub też wzmógł większą czujność. Lepiej żeby spała tak jak teraz... Najwyżej zrzuci go w nocy. Shiro również był zmęczony. Co chwila łapał się na tym iż przymyka oczy i wsłuchując się w równy oddech Nikoletty, sam usypia. Ten dzień był... wyjątkowo długi i emocjonujący co pochłonęło siły chłopaka. Wkrótce więc przestał z tym walczyć i zamknął oczy. W końcu co mogło mu grozić? Co najwyżej zepchnięcie z krawędzi łóżka i wylądowanie na rozklekotanej podłodze. Ale i w tym zaufał całkowicie Asasynce...
Offline
Ekena wciąż leżała pod drzwiami, teraz jednak nie trzymała już łap na łbie. Wpatrywała się czujnie w zapadający zmrok, postawiwszy uszy, aby lepiej słyszeć. Co jakiś czas strzygła jednym uchem, ustawiając je nieco inaczej i pilnując, by nie zasnęła. Pozwalała sobie czasem na krótkie drzemki, jednak w ogólnym rozrachunku zachowywała czujność przez zdecydowaną większość czasu. Nie przechodziła nigdzie, prawie nie zmieniała nawet pozycji. Uparcie leżała na progu, wsłuchując się w wieczorne odgłosy i podziwiając, jak świat przed jej oczami szarzeje, nabierając jednocześnie pewnej surrealistycznej ostrości, wraz z rozszerzaniem się jej kocich źrenic.
Offline
Noc. Cicha, spokojna sunęła przez czas, póki brzask jej nie przegoni. Póki nie będzie zmuszona schować się przed pierwszymi promieniami letniego słońca, które obróciłoby ją w popiół.
kroczyła dumnie, wyprostowana niosąc stworzeniom sny - piękne, upojne i koszmarne. Zsyłała je lekkim ruchem szczupłej i jasnej dłoni, póki starczyło jej magicznego pyłu.
Włosy miała kolory głębokiego granatu, które zlewały się z barwą nocnego nieba. W czarnych oczach osadzonych w bladej twarzy lśniły gwiazdy. A w dłoniach niosła Księżyce, który rzucała wysoko wieszając na niebie. Ciemne jej szaty kryły ją w mroku, dlatego niemożliwością jest dostrzec sylwetkę nocnej Pani, gdy spaceruje po świecie, łaskawa dla wszystkich swych dzieci...
***
Świta wstawał szary, mglisty i wilgotny od rosy. Chłodny, jako że najzimniej było tuż przed wschodem słońca.
Ludzie w swych snach przybierają różne pozy. Takoż i ta dwójka, nie zdając sobie sprawy śniła jeszcze przytulona do siebie mocno, jakoby dwoje kochanków. Nikoletta jednak, ruchem wrodzonym, jedną dłoń schowaną miała pod skórą wilczą, i ściskała nią rękojeść sztyletu.
Mimo wszystko oddychała miarowo, oblicze miała spokojne, cerę różową od zdrowego nocnego powietrza.
Niedługo promienie słońca miały wpaść przez szpary do wnętrza chaty, budząc ją i Shiro z ich snów...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |