Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bogowie są niczym
Wielki balkon, który od zawsze służył do ogłaszania wszystkim zebranym pod wieżą tych dobrych, jak i złych wieści. Mimo znacznej wysokości, na której się znajdował, wszyscy byli w stanie zobaczyć, jak i usłyszeć przemowę. Pomijając fakt iż balkon zjeżdżał w dół aż do drugiego piętra, to podczas uroczystości przed nim pojawiał się wielki portal. To w nim pojawiał się obraz osoby, która zajęła miejsce na podeście, i to z niego wydobywał się głos który słyszał KAŻDY (Było to oczywiście jasne iż głos był przekazywany telepatycznie).
Jak zawsze na maszcie powiewała flaga Zakonu oraz flaga królestwa. Przy pierwszej przypięta była czarna wstążka a druga spuszczona była do połowy. Za podestem stało małe grono osób (W których skład wchodzili nowi członkowie rady oraz kilku urzędników). Gdy wszystko było gotowe, pozostało czekać na przybycie tłumów... Oraz oczywiście na przemówienia, ale to w drugiej kolejności.
Cały plac powoli zaczynał się zapełniać ludźmi, elfami, krasnoludami i wszystkimi innymi rasami które zamieszkiwały te tereny. Wystąpienia takie odbywały się tylko w specjalnych okazjach, więc rzadko kto omieszkał je opuścić...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Elf widząc tłumy różnorakich ras, które przemieszczały się w nieznanym kierunku dla maga, postanowił iśc tam gdzie inni. Gdy dotarł na miejsce spostrzegł jedynie unoszący się balkon, z którego będą ogłaszane wieści. Akar nie wiedział czy ma się cieszyc czy niepokoic, postanowił pozostac w skupieniu, nie zależnie od tego czego za raz może się dowiedziec. Mistrz ognia naciągnął kaptur, gdyż raził go widok otoczenia.
-To za chwile się dowiemy po co to wszystko.-wyszeptał elf, a na jego twarzy pojawiły się ledwo widoczne rysy uśmiechu.
Offline
Mieszkaniec stolicy
~ Ciekawe co tam się dzieję...?~ pomyślała Nelis przechodząc obok ruchomego balkonu, gdzie było coraz więcej osób wszelakich ras. Z ciekawości postanowiła tam podejść.
Nie znała nikogo z tłumu, ale jednak podeszła do jednego z Elfów, który zapewne też niedawno przyszedł, i rzekła:
- Witaj. Wiesz może co się stało, albo co się stanie? - po czym odsłoniła twarz zdejmując swoją chustę z głowy na szyję.
Ostatnio edytowany przez Nelis (2011-01-22 22:04:21)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Tłum ludzi zmierzający gdziekolwiek zmierza nie zaskoczył za nadto człowieka. Już od jakiegoś tygodnia krążyły plotki pomiędzy mniej i bardziej rozgarniętych i obeznanych zakonników. Nie chodziło niestety o jakieś tam ploteczki, że nekromanta Sulam znalazł sobie miłość życia. Było to raczej w kolorach burzowego nieba, nie na pograniczu absurdu. To smutne, że okolice Gwiezdnej Wieży nie były tak bezpieczne jak kiedyś, przed wielkim snem nawet najazd chaosu nie zmywał tej magicznej aury, pewności, że nic nie grozi. Potem było już gorzej, nie widywało się już osób ważnych i znanych, nie doszło nawet do zaślubin tych dwóch najważniejszych, mistrza i mistrzyni, chociaż to jest już nieistotne, powiedzieć można tylko tyle, że nie był to najlepszy wybór.
I tak człowiek rozmyślając nad tym co wydarzyło się miesiące temu, podświadomie podążył za innymi, sam nie wiedział jak tu się znalazł, pod balkonem o którego istnieniu nawet nie wiedział, chyba nie był on często używany, albo on nie zwrócił na to zbytniej uwagi. -To smutne... - Powiedział do siebie pod nosem. Czuć było w tym jakąś niechęć, stanowcze "nie" dla otaczającego świata.
Offline
Koło tłumu pojawił sie Darrian.Był zakapturzony więc nie było widać jego twarzy.Najpierw stanął w osłupieniu widząc tak liczną grupę różnych ras.Po chwili sie otrząsnął się i rzekł:
-A więc to tutaj miałem przyjść.Zebrali sie tutaj na jakiś wiec, tylko tylę wiem-Po tych słowach wszedł w tłum.Podszedł do najbliższego krasnoluda i zapytał:
-Witam.Czy możesz mi powiedzieć dlaczego wszyscy sie zebrali właśnie w tym miejscu i poco?Byłbym bardzo wdzięczny.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Elf spojrzał z pod kaptura na przebytą kobieta, potem jego wzrok zawisnąl ponownie na balkonie.
-Szczerze mówiąc niedługo rada zakonu ogłosi jakieś wieści, ale nie liczył bym na dobre.-Westchnął mag.
-Z odejściem byłego mistrza na zakonie jest co raz gorzej.-Odwrócił się w stronę anielicy.
-Zwe się Akär.-Mistrz ognia nadal nie miał zamiaru odsłonic twarzy, którą zakrywał do połowy kaptur, za to dokładnie przyglądał się kobiecie.
Offline
Porzucając konie w Stajniach Wieży, pociągnęła Leed'a ku zbierającym się tłumom.
Nikoletta nie szukała znajomych twarzy, a sama rzucała się w oczy - swoim strojem, zachowaniem i wyglądem. Tym razem znać było, że przebyła jakąś bitwę. Włosy miała w nieładzie, a pomimo nieprzychylnej pogody - nie nosiła płaszcza.
Co poniektórzy, widząc ją w towarzystwie ludzkiego mężczyzny, mogli domyślać się, co to była za "bitwa".
Nikoletta jednak mało co się tym przejmowała. Wlepiła wzrok w ruchomy balkon...i pomyśleć, że jej przyjdzie tam występować. Oj, nie podobało jej się to. Była na tajemnym posiedzeniu Rady i choć nie piastuje żadnego stanowiska, mogła zabrać głos w wielu decydujących sprawach.
Teraz...teraz już wszyscy mieli wiedzieć, co się stało i co nastąpi...
- Wielkie wydarzenie - mruknęła do Leed'a, który nie wyglądał na zachwyconego, że niemal siłą odebrano mu poprzednie chwile szczęścia...
Offline
Wyrwany z chwil szczęścia, nie wiadomo nawet dlaczego... Leed nie iskrzył zapałem do tej wędrówki. Dużo bardziej wolałby teraz zostać w cieplutkim miejscu, niż iść gdzieś, nie wiedząc po co. Od razu jednak zauważył, że na placu jest wiele istot, wszelakiej maści. Cóż, najwyraźniej nie mogło być to byle co. Nigdy jeszcze chyba nie widział takiego zróżnicowania w rasach. Gdzie się nie obejrzał widniał ktoś inny. Ciągnięty przez Nikol w środek tłumu nawet nie próbował zatrzymywać się. Zrobił to dopiero, gdy w końcu ujrzał Ruchomy Balkon. Przystanął i widząc flagi powoli zaczął domyślać się, o co może tu chodzić. Słowa asasynki tylko utwierdziły go w tym przekonaniu. Owinął swój szal nieco staranniej. W końcu błyskawicznie wyskoczyli z domu, nie chcąc się spóźnić. Wzrok jego dalej tkwił na Balkonie, co jakiś czas przeskakując na istoty, by przypatrzeć im się bardziej. Nie prędko mógł ujrzeć coś takiego ponownie.
Offline
Arevis stanął na uboczu z oczami wlepionymi w balkon. Wiedział, że wieści będą ponure, ponieważ przy fladze zakonu przywiązana była czarna wstążka. Mimo to czekał opierając lekko ręce o rękojesci sejmitarów. Widział przede wszystkim jakieś nowe twarze, a póki co nie miał ochoty nawiązywać nowych znajomości. Nie miał pojęciaco mogło być tak pilne by oderwać go od leniuchowania, ale najwidoczniej kroiło się coś większego, albowiem tyle różnych osób się tu zbiegło. Miał tylko nadzieję, że może pojawić się jakaś okazja do zarobienia. Właśnie wtedy jego oczy zaczęły szukać sakiewki Anielicy oraz jakiegoś nowego tutaj człowieka, być może czarodzieja albo druida. Miał nadzieję, że nie wyszedł z wprawy przy zręcznym zabieraniu sakiewek innym zakonnikom. Mimo wszystko pochamował się trochę i poczekał, aż ta przemowa się wreszcie zacznie. Wtedy uwaga ofiary będzie odwrócona.
Offline
Gdy ostatnio opuszczał ziemie Zakonu, był pewien, że nigdy już tu nie powróci. I, jak często się zdarzało, nic z tych postanowień nie wyszło - jego noga znów stanęła na tych ziemiach. Zjawił się pod wpływem impulsu - znalazł się akurat w tych stronach, więc postanowił zajrzeć na stare śmieci. Czy była to krótka wizyta? Czy też wrócił na dłużej? Sam nie wiedział. Wiódł spokojne życie w lesie i nie za bardzo uśmiechał mu się, powrót na wiecznie trapione czymś tereny zakonne.
Pewne kroki kierował ku karczmie, ale widząc liczne grono osób kierujące się na szóste piętro, sam udał się w tym kierunku. Głęboko nasunięty kaptur, całkowicie zasłaniał twarz. Osoby, które go dobrze znały, mogły rozpoznać po tym samym co zawsze, niezmiennym od lat szaro-zielonym płaszczu. Stanął gdzieś na uboczu, by zbytnio nie rzucać się w oczy.
Zapomniał wiele osób, ale jedną osobę rozpoznał w oka mgnieniu.
Nikoletta.
Stał jednak cały czas w jednym miejscu, oczekując na rozwój sytuacji.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Gwar wciąż rosnącej publiki rozbrzmiewał po całej Gwiezdnej Wieży wprawiając fundamenty w drgania. Szmery, szepty, głośne rozmowy, Angel wychwytywał je nasłuchując publiki i wciąż nasuwającego się pytania "co może być przyczyną zebrania". Jako iż Sulam zwlekał z wygłoszeniem mowy, ba, z własną obecnością, Srebrzysty jako już nowy zastępca, nowego Mistrza postanowił udźwignąć brzemię sytuacji i wygłosić przemówienie, zdobywając nieco na czasie. Pozbierał myśli, niechlujnie układając przemówienie we własnej głowie. Spojrzał ku podestowi, tuż pod obręczą balkonu. ~ Czas na Ciebie ~ Rzekł w myślach, pewnie stawiając kroki. Stanął na podeście, spoglądając na zebranych z góry. Zapewne, wszyscy oczekiwali Mangela, tak się jednak nie stało, bowiem w centralnym punkcie balkoniku stał Angelus. Wampir oczekiwał ciszy, na którą nie musiał długo czekać, gdyż niejednej istocie żołądek przyparł do gardła. Aksamitny głos rozbrzmiał w uszach wszystkich zebranych.. - Angelus Liam. Tak mam na imię. - Zaczął. - Na początku, chciałbym podziękować za przybycie wszystkim. W tych czasach Terra nie jest bezpieczną krainą, tak więc jestem wam wdzięczny. Zebraliśmy się tutaj z bardzo ważnego powodu. Z przykrością muszę poinformować was o śmierci naszego Mistrza. Otóż Mangel nie żyje. - Zamilkł na chwilę. Pozwolił sobie ponownie zebrać myśli, jak i również słuchaczom na poukładanie sobie szokujących wieści w głowach. - Śmierć Mistrza jest wielkim ciosem dla Terry. Przez następne osiem dni, będzie mieć miejsce żałoba narodowa. Nastały ciężkie czasy, jako Dowódca Srebrzystych ręczę utrzymać ład i porządek na ulicach miast. Ilość straży zostanie podwojona, zaś wszelkie próby popełnienia przestępstwa surowo karane. Uczcijmy śmierć Mangela minutą ciszy. - Minutą ciszy pozwolił sobie zebrać kolejne myśli kończąc wątek śmierci Mistrza. Pozostała bowiem jeszcze jedna sprawa, o której miał zamiar wspomnieć i do której również potrzebował chwili zastanowienia. - Zebraliśmy się tutaj nie tylko ubolewać nad tragedią jaka dotknęła Terrę. Jesteśmy tutaj również by powitać nowego Mistrza. Gwiezdna Wieża musi mieć duchowego opiekuna, wraz z odejściem Anioła o zielonych skrzydłach, musiał go zastąpić ktoś inny. Zatem jako zastępca mistrza, pragnę przedstawić Państwu, nowego Mistrza Sulama. - Uniósł lekko głos, insynuując nieco udawanego pozytywizmu. Schodząc z podestu poczuł wielką ulgę, która po chwili zamieniła się w irytację. Gdzie do cholery był Sulam ? Zwykł zjawiać się znikąd, tak więc była to najlepsza chwila, na jego przybycie.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Dopiero teraz zorientowała się, że wciąż kurczowo zaciska palce na rękawie koszuli Leed'a. Wcale nie chciała wychodzić na podest...na balkon. Nie tylko dlatego, że nie lubiła uroczystych wystąpień, do których się zupełnie nie nadawała, ale szczerze mówiąc - obawiała się o życie. Nie lubiano jej za bardzo na Zakonie, a tak wystawiona na celowniku stanowiła łatwą ofiarę... Cóż. Instynkt nigdy jej nie zawiódł...
Westchnęła i wreszcie ruszyła w stronę portalu. Jeszcze te umagicznione drzwi - ohyda! Puściła Leed'a i nie spojrzawszy na niego ni razu, zniknęła w tłumie, a potem w portalu, by za chwilę pojawić się na balkonie.
Ożywienie tłumu wstrząśniętego nowiną zamarło, a gwar ucichł. Zamienił się w szept. Nikola weszła na podest i niemalże wyrecytowała formułkę ułożoną w głowie na prośbę Rady...
- Drodzy Zakonnicy! Niecodzienne dotknęło nas nieszczęście. Śmierć Mangela była nie tylko szokiem dla całego Zakonu Światła, bo jak to – Mistrz odszedł. Szybko zgasło światło tego zakonu. Jeszcze gorszym okazało się to, że zrobiła to ta sprzedajna su… zrobiła to jego własna małżonka, a nasza Mistrzyni – Skimrra, której zaufał, a która go zawiodła.
Jest to też duży wstrząs dla mnie, choć pewnie wielu z was to dziwi. Ale to Mistrz wskazał mi drogę do Zakonu, gdzie znalazłam schronienie przed głodem i niesprawiedliwością. On mnie tu zaprosił i ugościł. Zalazł też za skórę, ale mimo wszystko – był Mistrzem-Stwórcą. I takim go zapamiętam. Ze swojej strony…jak to ja…postaram się, aby na Zakonie nigdy nie zabrakło wina i dobrej zabawy! Dalej będę stawać w obronie jego granic i spróbuję też pokierować przybyszami wstępującymi w szeregi Zakonu…Żegnaj Mangel. Niechaj Ci ziemia lekką będzie.
Niech żyje nowy Mistrz i Nowa Rada! - krzyknęła głośno i odetchnęła z ulgą.
Schodząc z podestu spojrzała wymownie na Angelusa. Sulam powinien już tu być! Nikol zniknęła w portalu, by znów przenieść się na dziedziniec...i wtedy dojrzała Lejsa.
Zdziwiła ją jego obecność. Już tak dawno temu odszedł, zdawało się - definitywnie.
Podeszła więc do niego raźno, ze swoim krzywo-ironicznym uśmiechem.
- Witaj, Lejsu. Poznajesz starych znajomych?
Offline
Z uwagą słuchał każdych słów Angelusa. A więc to jest powodem całego zgromadzenia... Śmierć ich Mistrza, Stwórcy. Leed nie był zadowolony tą informacją, przyjął ją z lekkim bólem w sercu. Ach, co za mieszanie uczucia. Jeszcze niedawno był nadzwyczaj szczęśliwy, a teraz ogarnia go powoli smutek. Nikt jednak tego nie zobaczył, pod osłoną szala każda mina asasyna była nie do ujrzenia. Chwilę po tym wystąpiła Nikol. Przemówienie było w jej stylu. Przynajmniej tak wydawało się jemu. Znał ją jednak krótki czas i nie mógł potwierdzić swoich myśli niczym rzetelniejszym. Tak czy siak, Leed był zaskoczony tym, że to mistrzyni zabiła Mangela. Nie wiedział tego, aż do teraz. Zdziwienie zastąpiło teraz smutek. Czasu jednak cofnąć nie mógł, nie mógł zapobiec temu wszystkiemu.
Tkwił jeszcze chwilę w swych myślach widząc idącą w stronę jakiegoś mężczyzny Nikol. Najwyraźniej, gdy ten był zamyślony już zeszła z Balkonu. Nie dziwił się jej. Sam postąpił by tak samo. Pewnie nawet by nie wiedział o całym zdarzeniu, czy też nie przyszedłby gdyby nie ona. Najgorsze była w tym wszystkim okoliczność, w której o wszystkim się dowiedział. Nie wyobrażał sobie tak tego. Zlustrował wzrokiem obcego mężczyznę. Postanowił, że nie da asasynce tak łatwo uciec od niego, nawet jeśli nie było to w jej zamiarach. Powoli kierował się w ich stronę. Ściągnął rękawiczki i włożył je do kieszeni. Stanął około pięć metrów od nich, dalej jednak kierując swoją głowę na Balkon. Kątem oka patrzył na to co robią. Nie miał zamiaru wypuszczać teraz z rąk Nikol. Z charakteru, jak i wyglądu była wprost idealna dla Leeda. Ani myślał oddać jej komuś innemu.
Offline
Bogowie są niczym
Kiedy wszystkie zgromadzone istoty dyskutowały o wypowiedzi Nikoletty, na podest weszła kolejna postać. Odziany w czarne szaty Arghez zaczął swe przemówienie:
- Witajcie! - Huknął głos wewnątrz głów zgromadzonych. Głos który jakby specjalnie chciał przerwać wszystkim te ciekawe rozmowy - Słowem wstępu, chciałem powiadomić iż Irilith zostało ponownie włączone do Zakonu. Władzę tam przejmuję Ja sam, więc kontakt między Prowincją Stołeczną a archipelagiem jest otwarty. Po drugie... - Nagle przez boczny portal balkonu (Który mógł być aktywowany z różnych miejsc Terry) wybiegł Heterasi.
- WROTA! KUSHIT ZAJĘTE! OBROŃCY WYMORDOWANI! WROTA YASILLA!! - Darł się jak opętany, a na jego ciele widać było wiele, wiele ran.
Offline
Wiadomość o śmierci Mangel przyjął z kamienna twarzą. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał - nigdy by nie pomyślał, że podczas jego nieobecności dojdzie do takich wielkich wydarzeń. Mangel nie żył - ta informacja wstrząsnęła nim, ale nie dał tego po sobie poznać. Jednak następna informacja niemal nie zbiła go z nóg. Sulam nowym Mistrze. Czekał aż ktoś powie, że to tylko żart czy coś. Nic takiego jednak nie miało miejsca. I tak oto jego krótka wizyta, po długiej nieobecności, miała dobiec końca. Nie mógł tu zostać, gdy ktoś taki jak Sulam miał zostać nowym Mistrzem Zakonu. Już miał opuścić dziedziniec, gdy zobaczył, że Nikol pojawiła się na balkonie. Postanowił wysłuchać, co ma do powiedzeni ktoś taki jak ona.
Niech żyje nowy Mistrz i Nowa rada! - po tych słowach Nikol, Lejsu nie miał najmniejszego wznosić wiwatów.
Stał jeszcze chwilę na miejscy i wtedy podeszła Nikoletta.
-Ciebie Nikol zawsze i wszędzie. Witaj. - Uśmiechnął się lekko. - Sulam nowym mistrzem?? - spytał zrezygnowany. - To bardziej wstrząsające od śmierci Mangela.
Ostatnio edytowany przez Lejsu (2011-01-26 19:52:49)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |