Dziwna to sala jest. Cała zacieniona, bez żadnego okna, mieści w sobie tylko piedestał z grubą księgą. Czuć w powietrzu znane magom wibracje. Gdy zbliżasz się do księgi, odczytujesz napis "Księga Chwalebnych Zakonu". Wiesz już, że to jest miejsce pełne historii i mądrości. Powoli otwierasz ciężką, skórzaną okładkę. Ukazuje się Twoim oczom spis najchwalebniejszych. Ledwie o którymś pomyślałeś, księga zaszeleściła kartkami i pokazała określony ustęp...
Black Wizard
Jeden z jedynych kowali runicznych mieszkających dłużej na Zakonie, zacieśnił serdeczne stosunki z wieloma wieloletnimi Zakonnikami, u których cieszył się szacunkiem i uznaniem. Potężnego wzrostu i budowy, ale pracowity i spokojny.
Nie wiadomo mi, jaki był psychicznie, znam tylko powody jego odejścia. Zalew mieszkańców Raany, którzy zachowywali się zupełnie bezprawnie wykończało psychicznie Darka, którego wielkie starania szybko padały pod wpływem działań nowych. W końcu, nie mogąc znieść tego, opuścił Zakon.
Ekena
Pierwsza, która w Zakonie posługiwała się bez problemów polimorfią. Jedna z nielicznych czysto-krwistych polimorfek, przez przypadki, wypadki i akcje losu nie zdołała utrzymać tego daru w doskonałości. Znane jej formy to kot śnieżny i koń. Inne może istnieją, może istniały, ale nie ukazały się oczom postronnych.
Piekielnie doświadczona przez życie, zdołała odzyskać mocno wyniszczone oblicze na nowo, ale w niedługim czasie ponownie straciło na uroku. Jej ciało, poparzone, posiniaczone, znające ból od podstaw, zachowało jednak "człowieczeństwo".
Opuściła Zakon tylko z sobie znanych powodów. Chodzą jednak plotki, że ma wrócić.
Jaroo
Najstarszy druid spoczywający w objęciach Zakonu. Przyjazny dla wszelkich istnień i najwyższy w swojej sztuce na terenach dostępnych dla Zakonników. Szkolony w potężnym Rin dzielił się swoimi zdolnościami leczniczymi na równi z Silver. Niestety, jeden z niewielu druidów.
Wiadomo mi tylko tyle, że Jaroo kiedyś bardzo często odwiedzał Ziemie Zakonu, jednak wizyty stawały się coraz rzadsze i krótsze, aż w końcu całkiem ustały, a jego hodowla w chacie Yoda rozpleniła się na cały dom.
Lukas
Pomimo profesji złodzieja, Lukas szanowany był przez wiele istnień, czy to na Zakonie, czy też w Rin. Z powodu swej aparycji i zdolnościom, niezwykle skuteczny w swej sztuce, chyba że "kradnie" z przekoru albo dla śmiechu. W bardzo dobrych stosunkach z Zasłużonymi, choć nienawidził nad życie jednej osoby i atakował ją ilekroć pojawiła się na Zakonie.
Odszedł wraz z Silver Moonlight, porzucając Zakon z tylko sobie wiadomych powodów.
Nikoletta Seraphine
Jedna z pierwszych, która przybyła na Zakon i otwarcie go wspierała. Wojownicza amazonka, o ciętym języku, mocnej głowie i szczypcie kobiecości. Szanowana przez wielu zakonników, doświadczona w boju, i w walce z Chaosem. Mimo lekkiej ręki i słowa dla nowo-przybyłych, twarda i zahartowana wobec weteranów. Ostatnio często w rozjazdach, niedawno urodziła jedną potomkinię.
Silver Moonlight
Pochodząca z rasy nielicznie wchodzącej w kontakt z Zakonem, Silver jest drowem. Znana na Zakonie z umiejętności leczniczych i chętnej pomocy nowo-przybyłym, unikająca przemocy pomiędzy Zakonnikami, ale wplątana w ich porachunki jednoznacznie opowiada się po jakiejś stronie. Z tego powodu jedni szanują ją na równi z największymi Zakonu, do których powinna należeć jako Chwalebna, inni nienawidzą za jej zawziętość i trwałość w podjętych decyzjach.
Opuściła Zakon, tylko nieliczni znają powód tej decyzji. Ja niestety nie znam.
Skimmra
Nie była z pierwszego naboru Zakonu, ale zasłużyła mu się jak nie jeden. Wiedźma poświęcała samą siebie i swoje duchowe moce, by Zakon rósł w siłę i uodparniał się na Chaos. Jedna z najbardziej zaufanych postaci z kolejnych naborów, w ciągu długiego czasu równa była Chwalebnym, którą się właśnie stała.
Ci co ją spotkali mówili, że pomimo że jest duchem przybrała wygląd kobiety, która równie dobrze radziła sobie z kontrolą magii, jak i z cięciem potworów.
Yod
Niewiele wiadomo o tej postaci. Niewielu go widziało, a ci co posłyszeli o nim historie mogli wywnioskować, że pomimo wieku był jednym z budowniczych Zakonu, wraz z Mangelem i Szymonixem. Siła umysłu równa była jego długości brody, którą mógł się pochwalić.
Niestety, nie zdołał przetrwać na tyle, by mógł zobaczyć budowę wieży przez potomnych. Nie wiadomo, czy umarł, czy też odszedł jak wielu.
Szymonix
Mimo że opisany na końcu, Szymonix był jednym z najważniejszych na Zakonie. To z jego pomocą wzniosła się na Terrze Wieża Zakonu. Niedługo cieszył oczy swoją robotą.
Gdy Zakon kwitł jak kwiaty na wiosnę, Szymonixa spotkała tragedia. Nie zginął, ale jego serce powoli umierało na pewną wieść. Opuścił Ziemię, by wesprzeć swoich w potrzebie, może nie czynem, ale dobrym słowem.