Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Przeszył ją delikatny, przyjemny dreszcz. Dotyk Anioła na jej skórze sprawił, że zrobiło jej się momentalnie ciepło, a w oczach zalśniły iskierki zaciekawienia. Dalej wodziła palcami dłoni po jego policzku.
-Cóż, to chyba będzie dobra metoda. Należałoby sprawdzić wszystko, cal po calu.- stwierdziła z teatralną niewinnością w głosie i zachowaniu.- Tak żeby nic nie umknęło naszej uwadze.
Uśmiechnęła się lekko i w tym momencie spostrzegła, że na chwilę uśmiech Mangela zniknął, a w żółtych oczach pojawiło się coś, czego tam nigdy wcześniej nie widziała.
Nie powinna pytać. Możliwe, że wcale nie chciał o tym mówić, a być może ona nie powinna wiedzieć, o co chodzi. Prawdę powiedziawszy przyzwyczaiła się w pewnym sensie do niewiedzy. Nie miała prawa wymagać, by dzielił się z nią wszystkim.
Z drugiej zaś strony, ukradła dla siebie już całkiem sporo jego czasu i w zasadzie nie zdziwi się jeżeli Zielonoskrzydły odejdzie nagle, by wrócić nie wiadomo po jak długim czasie. W to, że w ogóle wróci nie wątpiła. Zapewne właśnie okazało się, że jest jakaś sprawa nie cierpiąca zwłoki i zostanie sama. Cóż, jak zwykle będzie czekać i tęsknić, a potem cieszyć się jak dziecko, którym nigdy nie była, gdy znów się pojawi poświęcając jej swój cenny czas i uwagę.
Całkiem możliwe też, że to ona jakoś zawiniła, zrobiła bądź powiedziała coś, co sprawiło, że zachował się tak a nie inaczej.
To oraz jej wrodzona ciekawość, która jedną z silniejszych cech charakteru zadecydowało za nią:
-Coś się stało?
Karcąc się w duchu za swoją śmiałość czekała na odpowiedź, dalej delikatnie głaszcząc policzek ukochanego. Nie zdając sobie z tego sprawy lekko zmarszczyła brwi.
Offline
Pytanie Ski znów wyciągnęło z jego umysłu ten niepokój który z takim wysiłkiem wyparł. Coś było nie tak, wiedział o tym… Wstał, burząc całą intymną atmosferę, wyklinał się za to, ale nie mógł. Coś zaczynało pasować mu do układanki i właśnie to coś wywoływało w nim te dziwne odczucia.
- Przepraszam… - wymamrotał, gdy jego rozbiegany wzrok padł na twarz duszki – To coś… coś w mojej głowie. Przypomniałem sobie o czymś… czymś ważnym, co jest TERAZ ważne. – powiedział jak struty pies – Ale to coś… wymyka się mojej pamięci. Za długo żyje, za dużo informacji kryje się w moim umyśle…
Stanął na środku sypialni i bezradnie rozłożył ramiona. To o czym myślał musiało mieć faktycznie niebagatelne znaczenie, skoro tak go strapił. Był jak małe dziecko, zagubione w wielkim świecie wielkich ludzi, nie rozumiejące istoty rzeczy, która go przerastała, a którą musiał pojąć.
Czuł się jakby wpadł w lepką pajęczynę młodych wikłaków górskich. Szukając tej jednej, koszmarnie ważnej informacji otworzył bramy do własnej pamięci i wyciągał stamtąd kolejne zmory przeszłości…
- Spopielenie Kun-Bar… nie. Desant na Szkunerze? Nie. – mruczał jak w gorączce – Skąd to wspomnienie…?
Offline
Usiadła gwałtownie na łóżku, przez chwilę nie wiedząc, co się właściwie dzieje. Dopiero gdy chwilowa dezorientacja minęła, zrozumiała co się dzieje.
Zsunęła się z łóżka i przeszła przez sypialnię stając naprzeciw Anioła, uważnie obserwując co robi. Nie miała zamiaru ładować mu się do umysłu w takiej chwili, gdy był tam lekki nieład. Zmarszczyła tylko brwi. Nie do końca pojmowała, co się dzieje. Nie miał czasu jej tego wytłumaczyć. Mogła więc tylko cierpliwie czekać aż zdoła wyciągnąć z odmętów pamięci to, co go w danej chwili zaabsorbowało.
Skrzyżowała ręce na piersiach czekając, a jednocześnie sama bezwiednie zaczęła analizować wszystkie dziwne zjawiska ostatnich dni. Bo bez wątpienia w jakiś sposób te rzeczy wizały się ze sobą. Czy chodziło o dziwną blokadę, jaką była zmuszona znosić? O niemożność skontaktowania się z bogami? Domyślała się, że dlatego udał się do Świątyni. Czy chodziło o dziwne znaki rozmieszczone w miejscach, które uznała za przypadkowe? Czy o to że zniknęły praktycznie wszystkie przedmioty które przedstawiały jakąś większą wartość?
Ilość pytań kłębiących się w jej umyśle sprawiała, że czuła się wręcz ogłupiała i sfrustrowana brakiem jakichkolwiek odpowiedzi. Miała jednak wrażenie, że być może Mangel udzieli jej chociaż jakiejś wskazówki. Jak już sobie coś przypomni.
Nic nie mówiła, wolała nie mącić jego skupienia niepotrzebnymi pytaniami. Wolała zaczekać na jakiś konkretny efekt, tak więc obserwowała miotającego się Anioła i czekała.
Offline
Anioł w końcu przestał się miotać i mamrotać pod nosem. Stanął naprzeciw Ski i, nie dotykając jej nawet palcem, zajrzał w głąb jej zielonych oczu, jakby tam właśnie miała się kryć odpowiedź na pytania, które go dręczyły.
- Powiedz szczerze, czy my spotkaliśmy się kiedykolwiek wcześniej? – zapytał z naciskiem skazańca pytającego o wyrok – Czy kiedykolwiek przed tym jak zawitałaś do Zakonu, widzieliśmy się w sytuacji gdy… gdy byliśmy sobie wrodzy? Skimrro, ja musze to wiedzieć! – ta desperacja, to przerażenie… o czym on do diabła myślał?!
Offline
Duszyca otworzyła szeroko oczy. Patrzyła na niego chwilę przerażona. Ten nagły wybuch kompletnie wytrącił ją z równowagi.
Nie miała pojęcia o co on właściwie pytał. Mogła tylko spekulować. Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech.
-Wymagasz ode mnie czegoś, czego nie mogę Ci dać.- powiedziała bardzo cicho, ze spokojem wymalowanym na twarzy.- Jestem... Jestem tą Skimrrą którą znasz teraz dopiero trzy tysiące lat... Od takiego czasu posiadam świadomość, która rejestruje przeszłość. I w tym czasie... Nie. Nie widzieliśmy się...
Znów wzięła głęboki oddech uspakajając głos, który drżał coraz bardziej z każdym słowem. Zacisnęła dłonie w pięści, wbijając idealnie wypielęgnowane przez Charlotte paznokcie w skórę z taką siłą, że kilka z nich ją przebiło. Jednak wiedźma w ogóle tego nie zauważyła.
-Wszystko, co działo się wcześniej jest poza mną. Nie umiem Ci powiedzieć, kim wtedy byłam, co i gdzie robiłam, jak długo tkwiłam w tamtej dzikiej, prymitywnej formie...- wzięła spazmatyczny oddech.
Skuliła się i zakryła usta dłonią przymykając oczy. Po czym znów się uspokoiła na tyle, żeby skończyć.
-Wtedy mogło stać się doprawdy wszystko.- dokończyła bardzo cicho.
Zamrugała gwałtownie, chcąc pozbyć się nieprzyjemnego pieczenia w kącikach oczu, ale to było silniejsze i po policzkach popłynęły łzy.
Duszyca niezwykle rzadko wracała do tego, co było zanim zyskała świadomość. Ciężar tego, co o sobie wiedziała z tamtego okresu, a były to zaledwie strzępy mglistych wspomnień powodował, że starała się to ukryć jak najgłębiej i nie wracać do tego, odsuwać to jak najdalej od siebie byle tylko nie pogrążać się w tym, co było dla niej tak straszne.
Budziło w niej to tak silne emocje i przez to nienawidziła siebie jeszcze bardziej. W końcu wyprostowała się, ocierając skrawkiem rękawa policzki.
-Wybacz, nie chciałam...- zamilkła nie wiedząc, co tak naprawdę powinna powiedzieć.
Offline
Anioł stwierdził, że pieprzy przeczucia, domysły i resztę tego wszystkiego, co pałętało mu się po głowie i krzyczało „To jest to kretynie!”. Widział tylko te łzy, płynące po Jej twarzy, czuł jej smutek, jej ból.
Określił się w myślach kilkoma niewybrednymi epitetami, poznanymi swego czasu w świecie bogów, bo kto jak kto, ale bogowie kląć umieli, i przytulił ją do siebie, chcąc ochronić przed tym co sam wyciągnął.
- Przepraszam. – powtarzał – Jestem zwykłym śmieciem, nie maiłem prawa… Przepraszam…
Stali tak przytuleni, ona płakała, on wbijał w siebie kolejne szpile i znów do jego nozdrzy dotarł ten urzekający zapach jaśminu i ostrokrzewu. Taki przyjemny, uspokajający i znajomy… I to jak znajomy! Piekło i niebo mogły zaświadczyć, że w tej chwili anioł dostąpił natchnienia, jeśli nie ubóstwienia. Oto spłynęła na niego odpowiedź i za to był wdzięczny wszystkim możliwym siłom tego świata.
- Skimrra – powiedział łagodnie odsuwając ją od siebie na odległość ramion – Przypomniałem sobie… Wiem skąd masz swoje magiczne moce, wiem co nie pozwalało mi myśleć… Chyba rozwiązałem zagadkę Letargu!
Delikatnie podprowadził ją do łóżka, by usiadła, sam przykucnął naprzeciw niej i spojrzał w jej zielone, cudowne oczy.
- Wiele wieków temu, istniało wielkie miasto, Kun- Bar. Jego władca szanował i wspierał magię całego kontynentu, przez to ściągał do siebie wszystkich sztukmistrzy jacy tylko o nim usłyszeli… Pewnej nocy, kilku magów renegatów, którym powinno się ściąć głowy, podjęło próbę połączenia szamana i wiedźmy z parą duchów… rodzeństwem. Eksperyment miał stworzyć rasę duchów, zdolnych do posługiwania się magią… i udało im się! – opowiadał jakby go tam nie było, mówił w tak sugestywny sposób, ze przed oczami duszycy zaczęły się przewijać obrazy… obrazy z jego umysłu! – Stworzyli parę duchów, których ciał nie mogła zniszczyć magia, ale natury nie da się oszukać. Fluktuacja pola magicznego doprowadziła do otwarcia olbrzymiego portalu do sfery ognia, a płomienie które przez niego przeszły spopieliły całe miasto. Ponad dwa miliony istot rozumnych, dobytek kulturowy tysiącleci, wielowiekowe biblioteki… wszystko spłonęło w przeciągu kilku sekund. Przetrwali tylko najsilniejsi magowie i to, co znalazło się w zasięgu ich tarczy magicznych. – Ski widziała miasto wypalone z życia, wielopiętrowe budynki, skrócone gdzieniegdzie do połowy swojej wysokości, gdzie indziej kompletnie stopione, i tony popiołu, unoszone przez wiatr… - Byłem tam. Osłoniłem przeszło pięćdziesięcioro ludzi i widziałem potem, jak dwie postaci wzlatują do nieba i tam się rozdzielają. Jednej nie udało mi się śledzić, ale druga dogoniłem i… to był on. – twarz… znajoma, lecz bardzo odległa, twarz…- Nazywał się Efor… To był twój brat.
Offline
Przez chwilę oczy Skimrry przedstawiały kompletną pustkę. Wzięła głęboki oddech, po czym zaczęła się śmiać.
-Ale to nie możliwe.- powiedziała, choć wcale nie była pewna tego, co mówi.- Ja... Ja nigdy... Powstałam w inny sposób.
Zmarszczyła brwi, gorączkowo przerzucając wspomnienia, a przynajmniej ich strzępy sprzed trzech tysięcy lat.
-Ja... Wiedźma, która chciała dostać moje właściwości... Ona została przeze mnie opętana w pewien sposób, ale nie mogąc wytrzymać tego, co się dzieje... ona się jakby rozpadła... Zostały mi tylko jej ciało, które z czasem i tak uległo przeobrażeniu, strzępy jej świadomości... mocy magicznych...- mówiła gorączkowo, co chwilę przerywając i jąkając się.
Historia Mangela była dla niej tak nieprawdopodobna, że w zasadzie nawet nie była w stanie jej pojąć. Z drugiej strony, widziała wspomnienia Mangela, docierały do niej niemal tak wyraźnie jak rzeczywistość.
Zamilkła w końcu wpatrując się w Anioła.
-Skąd to się wzięło?- zapytała cicho, otwierając szeroko oczy.- Skąd te fałszywe wspomnienia...?
Uniosła spojrzenie, a jej wzrok utkwił gdzieś daleko za oknem. Zacisnęła mocno dłonie. Nagle drgnęła.
-Zaraz, Ty chcesz mi powiedzieć... że on... że Efor...- uniosła jedną brew.- Jestem duchem żywiołu i skoro on ma być moim bratem, to... To jakie on ma właściwości? Twierdzisz, że on jest sprawcą tego całego bałaganu?!
Westchnęła.
-Cóż... To by wyjaśniało bałagan w mojej głowie...- zmarszczyła brwi.
Offline
Mangel bardzo chciał zostać z nią, pomóc jej ukoić lęki, zrozumieć wspomnienia których nie miała, wyleczyć rany, o których nie miała pojęcia, ze są. Ale to wszystko, to i wszystko to czego jeszcze jej nie powiedział, musiało zaczekać. Kochał ją, to prawda, ale też był Mistrzem, nie wiedział czy w obecnej sytuacji Skimrra to zrozumie, musiał jednak zaryzykować.
- Wiem, że jesteś skołowana i, że wszystko wydaje Ci się teraz niezrozumiałe… - zaczął spokojnie – Ale teraz, gdy wiemy coś nie coś o letargu, muszę wydać odpowiednie rozkazy. Proszę, odpocznij tu, a ja pójdę do gabinetu.
Zabrzmiało to oschle, cholernie nieczule. Anioł gotów był sam sobie spuścić lanie za takie potraktowanie kobiety życia, a wiedzieć trzeba, ze siłę w łapach miał jak kowal onanista po rocznej przerwie od pracy i kobiet, ale to mógł zrobić później. Wstał i ruszył do drzwi, starają się nie oglądać za siebie. Obowiązki znów wygrały z prywatnym życiem.
Offline
Trwała tak jeszcze dłuższą chwilę milcząc i wpatrując się w miejsce w którym stał. Nawet nie przyszło jej do głowy choćby irytować się z powodu jego wyjścia. Dobrze wiedziała na co się godzi, więc jakiekolwiek żale nie miały sensu.
Wstała i podeszła do okna patrząc na Quidsors i ziemie Zakonne dalej. Drgnęła po chwili i zaczęła chodzić nerwowo w tę i z powrotem wzdłuż ściany mrucząc coś do siebie pod nosem i myśląc intensywnie. Usilnie starała się poskładać wszystkie strzępy wiedzy w jeden kawałek. Jednak było w tym zbyt wiele nieścisłości, zbyt wiele czarnych dziur.
Syknęła wściekle. Wzięła kilka głębokich oddechów by się uspokoić. Miała wrażenie, że zaraz oszaleje. Musiała stąd wyjść, musiała coś robić. Bezczynność ją w tej chwili przerażała. Miała poczucie czasu przeciekającego przez palce. Przymknęła oczy po czym zniknęła w nagłym rozbłysku światła. Mangel z pewnością bardzo długo się nie pojawi w sypialni, a jeżeli będzie chciał ją znaleźć, zrobi to bez najmniejszego problemu.
Offline
Uchyliła drzwi sypialni i przeszła na palcach, jak najciszej, poczym położyła skórzaną torbę, w której znajdowała się zbroja dla Angelusa na podłodze, zastanawiając się, czy powinna poczekać, czy wyjść. Nie miała najmniejszego zamiaru budzić Mistrza, bo juz i tak miała z nim na pieńku. Mogłaby wprawdzie wyjść i sprzatnąć Gabinet, choć, kiedy dłużej sie zastanowiła i tak musiałaby prosić kogos o pomoc, poniewaz nie da rady sama przenieść zniszczonych mebli, a nadają się one tylko do wymiany.
~Powiedział, że chce mnie tu widzieć, to tu będę~ przeszło jej przez myśl. Zdecydowała się zostać, a jeżeli ma ponownie dostac burę, usprawiedliwi sie jego własnymi slowami. Stała nieruchomo, czekając i rozmyślając... Czy można gniewac się w nieskończoność?
Offline
Mieszkaniec stolicy
- To że śpię, nie znaczy że nie czuję. - Odparł, przez zamknięte oczy. - Bicie Twego serca czułem już na trzecim piętrze, o dziwo dopiero przed wejściem do sypialni, zaczęło ono walić jak szalone. - Nie ruszając się z miejsca , poprosił Chloe dłonią by podeszła. Uchylając jedno oko dostrzegł torbę. No, czas był już wstawać. Uniósł się z łoża. Będąc jedynie w bieliźnie podszedł do anielicy i odwrócił się plecami. - Ubierz mnie. - Odparł, mając nadzieję że Chloe domyśli się że chodzi o zbroję.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Bez słowa wyciągnęła z torby zbroję i założyła ją na Angelusa. Jej ruchy były delikatne, nie chciała znowu mieć kłopotów, więc bez słowa i z wyrazem twarzy nie zdradzającym żadnych emocji robiła to, co jej kazano. Praca to praca... Kiedy zbroja leżała już na Mistrzu, odsunęła się do tyłu, żeby zachowywać pewną odległość. Czekała na kolejne rozkazy... bez nich się nie ruszała. Można było powiedzieć, że z jej twarzy spłynęła odrobina życia, która w niej zawsze tkwiła. Anielica przeżywała swoje, a wystarczyło jedno spojrzenie wampira, jej głowa tonęła we wspomnieniach...
Offline
Mieszkaniec stolicy
- Hmm... Pas. Przed-ramienniki, i nagolennice. I zwiąż rzemienie pancerza z przodu. I podaj hełm... - Odezwał się groźnie, mięśnie zdawały się tańczyć na jego policzkach. - PIerwszy raz to robisz, hmm ? Wiąż dokładnie i mocno. - Skorygował ją natychmiast. Zbroja w większości była ze skóry, jedynie jej elementy były z twardego stopu.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Robiła wszystko według instrukcji Mistrza. Związała wszystko dokładnie i podała mu hełm. Ponownie sie odsunęła i popatrzyła na wampira. W walecznej zbroi wyglądał jeszcze bardziej przerażająco. Zastanawiała się, czy by sie przypadkiem nie odezwać, ale kiedy spróbowała otworzyć usta, od razu je zamknęła nic nie mówiąc... Przyglądała sie tylko dośc ładnie wykonanej zbroi idealnie leżącej na Angelusie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Gdy upewnił się że wszystko jest w porządku, włożył na głowę hełm.
Podchodząc do ogromnego lustra, obejrzał się kilkukrotnie po czy zwrócił się w stronę anielicy.
- I jak wyglądam ? - Spytał, choć i tak znał odpowiedź. Zbroja leżała na nim idealnie, nie ograniczając przy tym ruchów, ani jej ciężar nie był zbyt duży.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |