Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
- Chętnie, poproszę.
Uśmiechnęła się doń blado, zostawiając filiżankę w spokoju. Dopiero teraz pomyślała o tym, jak dobrze zrobiła, decydując się na odwiedzenie owej wróżbitki, bo chyba można ją było tak nazwać. Była chyba jedną z niewielu osób, którym poświęciła aż tyle czasu... Ostatnio unikała ludzi, jak ognia. Wolała być sama ze sobą, ze swoimi myślami. Przynajmniej wtedy nikt nie mógł jej zranić.
- Wiele osób Cię już to odwiedziło? Ruch w interesie?
Offline
Po chwili wróciła z kuchni z imbrykiem parującej herbaty.
-Niewiele i interes średnio idzie.- stwierdziła nalewając bursztynowego płynu.- Jeden upadły anioł i kilka rozhisteryzowanych mieszczanek. Ale na ratę kredytu się uzbiera.
Uśmiechnęła się beztrosko i usiadła naprzeciw elfki. Jednak jej optymizm nieco ostygł, gdy dostrzegła coś w oczach elfki, coś czego chyba wcześniej nie zauważyła. Była to dziwna, chłodna pustka, podszyta smutkiem. Dziwne wrażenie, zazwyczaj ciężko jej było o empatyczne wrażenia, więc to musiało być nadzwyczaj silne, że dotarło do tak nieczułej osoby jak duszka.
-Wydaje mi się, że coś cię trapi...- zaczęła ostrożnie.- Chcesz może o tym porozmawiać?
Obserwowała bacznie Tinuviel niepewna jakiej reakcji może się spodziewać.
Offline
- Nienawidzę poczucia, że jestem sama na świecie - wymamrotała, uśmiechając się doń samymi kącikami ust - jej zielone ślepia nadal pozostawały nieco chłodne i puste. - Dziękuję.
- Właśnie, powiedz od razu ile Ci jestem winna, bym później o tym nie zapomniała. Cieszę się, że pomogę Ci ze spłatą kredytu...
Sięgnęła do sakiewki, położyła ją na stole, powracając wzrokiem na twarz Skimrry.
- Opuściłam rodzinę, staram się stworzyć sobie nową, ale nadal są chwile, kiedy czuję sama jak palec. Błędy przeszłości i błędy popełniane przeze mnie każdego dnia dręczą mnie bez ustanku i rzadko kiedy jestem w stanie się od nich uwolnić, zapomnieć o nich, choć na chwilę. Mam świadomość tego, jak naiwna i łatwowierna jestem. O głupocie już nie wspominam. Powinnam zostać w domu, przy rodzinie. Pewnie już o mnie zapomnieli...
Tinuviel była gadułą, okropną, ale nie zwierzała się każdej nowo poznanej osobie. W ogóle, rzadko kiedy to robiła. Ale Skimrra budziła zaufanie.
Offline
W milczeniu wysłuchała elfki, nie chciała jej przerywać zbędnymi pytaniami.
-Być może nie jestem najlepszym przykładem, bo ani nie zostałam zrodzona z ludzi, ani też nigdy nie zdołałam założyć własnej rodziny...- zaczęła.- Ale przez ten czas, gdy obserwuję ludzi i inne rasy, które są w miarę cywilizowane... Zauważyłam, że rodzice nigdy nie zapominają o swoich dzieciach, zawsze czekają, zawsze tęsknią, zawsze je kochają i są gotowi zrobić dla nich wszystko. I nie jedna matka przychodziła do mnie pytać, gdzie też może być jej dziecko.
Po jej słowach zapadła dłuższa chwila milczenia. Skimrra wysączyła kolejną filiżankę herbaty. Co ciekawe, cisza nie była ciężka, a raczej nasycona spokojem w ulotny, wręcz niepowtarzalny sposób. Można by nawet stwierdzić, że było to coś kojącego zmysły, szczególnie w atmosferze uśpionego miasta i gęstej ciemności pochmurnej nocy. Widząc, że drewno już się dopala, podeszła i dorzuciła kilka bierwion. Ogień ponownie zajaśniał lekko drżącym blaskiem zalewając pomieszczenie.
-Wystarczy mi dwadzieścia dukatów.- odezwała się w końcu, choć nieco z żalem, że burzy tak skomplikowaną strukturę spokoju.
Offline
Gdy Skimrra przerwała ciszę, i ona zdecydowała się przemówić.
- A jeśli pamiętają, jeśli jest tak jak mówisz... Cierpią z mojego powodu. Zachowałam się samolubnie i bezmyślnie. Ale nie wrócę do nich, nie jestem w stanie. To ponad moje siły... Może lepiej, gdyby wiedzieli, że umarłam, że nie wróciłam, bo nie mogłam - a nie z powodu tchórzostwa? Może lepiej, gdyby nie mieli pojęcia dlaczego uciekłam?
Elfka dostała istnego słowotoku. Dała upust emocjom, skrywanym obawom. Chciała, by ktoś poklepał ją po ramieniu i powiedział, że nie jest wyrodną córką, że każdy ma prawo do błędów, lecz wiedziała, że na to nie zasługuje.
Wyciągnęła z sakiewki dwadzieścia dukatów, zerknęła na gospodynię. Może nie powinna obarczać jej swymi problemami, może nie powinna zachowywać się w ten sposób?
Offline
-Tinuviel...- zatrzymała się na chwilę, by odpowiednio dobrać słowa.- Rodzice przecież muszą być gotowi na to, że dziekco kiedyś dorośnie i odejdzie. Pomyśl, nie chcieli by żebyś się zadręczała, woleliby, gdybyś odnalazła w sobie wolę walki, chęć by wszystko zmienić. Z tego chcieliby być dumni. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Wróciła do stołu i usiadła, nie zwracając uwagi na monety. To nie było teraz najważniejsze. Bardziej ją obchodziło, to co mówiła elfka. Z jednej strony było to dla Skimrry ciekawe, jak wszystkie wahania, intencje i emocje istot myślących po ludzku, lub zbliżonym do ludzkiego sposobie pojmowania. Ona sama była zbyt odczłowieczona, by w pełni to zrozumieć. Z drugiej jednak strony, miała wrażenie, że Tinuviel potrzebuje wyrzucić z siebie swoje wątpliwości, żale i ponure myśli. A prócz mówienia o przyszłości taka była też funkcja wróżki - wysłuchanie. Poza tym, dzięki temu, że mogła zająć się jej problemami zapominała o własnych.
-Nie udowadniaj sobie na siłę jak bardzo zła i podła jesteś.- wyszeptała delikatnie.- Bo nie jesteś i nigdy nie byłaś. A czy będziesz, zależy tylko od ciebie, wszystko zależy od ciebie. Możesz zrobić co zechcesz. Patrzyła dość uparcie na elfkę i nie spuszczała z niej wzroku. Skimrra naprawdę wierzyła w to co mówi.
Offline
- Każde dziecko wyfruwa z gniazda, każde też powinno raz na jakiś czas doń wracać... A ja nie widziałam ich tyle czasu. Tyle lat...
Wierzchem dłoni otarła łzę powoli spływającą po policzku. Lukas wiedział o jej obawach, Lukas znał jej przewinienia, ale ostatnio miał tyle własnych problemów, tyle zajęć - nie chciała go dręczyć. Dopiero co odzyskał Nikolettę, ukochaną. I mieli być szczęśliwi.
- Jak nazwać dziecko wyrzekające się rodziców, jak nie potworem?
Nie chlipała, nie szlochała - łzy po prostu wędrowały w dół jej twarzy, by następnie skończyć swój krótki żywot na stole bądź jej kolanach. Podniosła wzrok na Skimrrę, uśmiechnęła się doń przepraszająco. Nie powinna się przy niej rozklejać... Musiało to być bardzo irytujące.
- Mogę robić co zechcę... mogę również być kim chcę? Nie, na to chyba już za późno.
Offline
Wyjęła z pudełka stojącego na półce kilka czystych bandaży i podeszła z nimi do Tinuviel. Uśmiechnęła się chcąc dodać jej otuchy i podała, mówiąc:
-Nie zawsze wszystko jest tak, jakbyśmy tego chcieli.- mówiła ciepłym, kojącym głosem.- I nie przepraszaj, może i nie jestem człowiekiem, ani tym bardziej elfem, ale wiem, że łzy potrafią ukoić. Więc jeżeli ci to potrzebne, płacz. I nigdy nie jest za późno, żeby wszystko zmienić, i to akurat mówię z własnego doświadczenia.
Dolała elfce herbaty, czekając na jej reakcję. Miała przemożne wrażenie, że dziewczyna od dawna to wszystko w sobie dusiła i teraz, kiedy miała okazję, emocje znalazły ujście.
-Nie miałam własnej matki.- powiedziała w końcu.- I nigdy matką nie byłam. Ale wiem, że matka kocha mimo wszystko i ponad wszystko swoje dziecko takim jakim jest.
Offline
Nie wierzyła, by mogła się zmienić, by mogła być tym, kim chce. Ale skoro Skimrra tak mówiła, skoro w to wierzyła... Elfka nie miała zamiaru się z nią sprzeczać. Może była po prostu ślepa, może nie umiała dostrzec prawdy, uwierzyć we własne siły. Jej zdaniem był z niej zwykły życiowy nieudacznik - i miała pozostać nim do końca życia.
Przyjęła od gospodyni jeden z bandaży, przycisnęła go do twarzy. Mimo wszystko czuła ulgę. Choć nie powinna się przy niej tak zachowywać, choć nie powinna obarczać jej swoimi problemami, to ciężar zalegający na jej sercu zmniejszył się nieco. Tu wróżbitka miała rację - łzy potrafiły ukoić.
Szybko zapanowała nad drżeniem dłoni i sięgnęła po filiżankę.
Nie wiedziała cóż powiedzieć.
Podniosła tylko wzrok na Skimrrę.
Offline
Przez tą krótką chwilę miała wrażenie, że zajrzała na samo dno duszy Tinuviel. Te wszystkie lęki, żale, wyrzuty sumienia.... Wyglądało to tak, jakby elfka zestarzała się nagle bardzo, jakby była przerażająco zgrzybiała, zgorzkniała. A jednocześnie te łzy wskazywały na bunt, na potrzebę zmiany.
Skimrra podeszła do okna i uważnie obejrzała gwiazdy. Obliczyła czas i wróciła do stołu.
-Tinuviel... niedługo minie północ.- powiedziała spokojnie.- Może gdy minie, załóż sobie nową księgę, zacznij od początku, od nowej, białej karty. Daj sobie szansę, proszę. Do obecnego stanu zawsze możesz wrócić. A spróbować... chyba ci to nie zaszkodzi?
Łzy znaczyły jaśniejsze ślady na jasnej twarzy elfki. Duże zielone oczy patrzyły na duszkę, jakby błagając by zdjęła z barków elfki ten wielki ciężar. Ale jedyne co na razie mogła zrobić to dać jej nadzieję, wiarę i swój czas, by ta mogła wypowiedzieć wszystko to, do czego nie chce się przyznać nawet sama przed sobą. Starała się przy tym wszystkim nie oceniać dziewczyny, nie mówić jej co ma robić, a jedynie co może zrobić. Nie miała za zadanie kierować ludźmi, a jedynie wskazywać im możliwości działania.
-Jeżeli myślisz, że powiedziałaś za dużo, lub też że nieodpowiedniej osobie... nie mogę cofnąć czasu, ale daję ci moje słowo, że nic co usłyszałam nie wyjdzie z tego domu bez twojej zgody.- powiedziała chcąc uciszyć ewentualne lęki Tinuviel. Niepotrzebna była jej kolejna obawa, już dość dźwigała, by musieć uporać sie z jeszcze jednym problemem. Poza tym... w jakiś niewytłumaczalny sposób Skimrra chciała, by elfka jej ufała.
-Może to dziwnie zabrzmi...- odezwała się w końcu.- Ale ja nie wierzę w przypadku. I to, że dzisiejszego wieczora pojawiłaś się u mnie... to też nie był przypadek. Może obie zróbmy z tego użytek?
Nie oczekiwała odpowiedzi, chciała jedynie wypowiedzieć szczerze wszystko o czym myślała. Rozumiała zagubienie Tinuviel lepiej, niż by się wydawać mogło. Sama czasem miała wrażenie, że takie zagubienie to część niej samej, bo tak wiele go w sobie nosiła. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Raana dała jej usystematyzowany, spokojny tryb życia, a od tego był juz tylko mały krok do harmonii ducha...
Odpędziła od siebie tę ostatnią myśl. Nie wolno jej osiadać na laurach, duch tylko czekał na takie uśpienie czujności. Oderwała się od swego egoizmu i wróciła do saloniku, do skruszonej Tinuviel.
Ostatnio edytowany przez Skimrra (2009-03-09 21:42:05)
Offline
Do tego ciekawego poimeszczenia trafił Shiba lekko zadziwił go wystrój wnętrza. Porozglądał się po wszelkich przedmiotach zamieszkujących przeszkolene szafy i półki. Dawno nie widział takiej kolekcji, o ile tak można to nazwać... Ujrzał Skimrrę.
- Witaj, jak mówił potrzebuję wróżby, nie wiem co się dzieję, nie wiem co się będzie działo... Pomożesz? Jaką wróżbę proponujesz? Mam jedynie dwadzieściapięć dukatów. Wystarczy? - Zapytał się z nadzieją, że jednak coś mu zostanie na chleb.
Oparł się plecami o ścianę, chwytając sakiewkę, wysypując zawartość na otwartą dłoń i pokazując wróżbitce. Lekko się przy tym uśmiechnął.
- Jeżeli taka suma Cię nie zadowala, to mogę, albio odejść, albo zapłacić usługą za usługę... Proszę o wyrozumiałość, jestem tutaj krótko i jeszcze nie znalazłem stałej pracy. Jedyne co robię to maluję...
Znowu się uśmiechnął. Połorzył na stoliku wszystkie pieniądze i ściągnął łuk i kołczan. Zasiadł przy stole.
Offline
Cisza dzwoniła w uszach, a spokój przykrywał wszystko puchatym kobiercem. Nic nie zapowiadało, że drzwi nagle uderzą o ścianę. Nocny wiatr wtargnął do pomieszczenia, zrzucając karty ze stołu i targając zasłonami.
Nagłe wtargnięcie Shiby spowodowało, że Skimrra zerwała się z miejsca wyciągając ręke w stronę skąd spodziewała sie napastnika. Niewiele brakowało a długouch oberwałby zdrowo. Ale patrząc na niego nie zauważyła żeby był wściekły czy agresywny, a raczej udręczony i niepewny. Nawet nie mrugnęła, gdy rzucił sakwe na stół. Odwróciła się natychmiast w stronę Tinuviel.
-Wybacz moja droga, ale jak widzisz... - zawahała się, po czym zmieniła zdanie.- Możemy wrócić do tej rozmowy jeżeli jeszcze będziesz miała ochotę.
Tinuviel dalej milczała. Skimrra pożegnawszy ją i zamknąwszy za nią drzwi wróciła do stołu.
-Złotem się nie przejmuj.- powiedziała spokojnie.- Są ważniejsze rzeczy. Ale na przyszły raz mógłbyś pukać, gdy chcesz wejść.
Pochyliła się i pozbierała karty. Przetasowała je zręcznie i odłożyła na stół.
-Widzę, że coś cię trapi.- powiedziała już sokojnie.- Zaraz się tym zajmiemy, ale najpierw musisz powstrzymać swoje nerwy. Napijesz sie herbaty?
Ostatnie pytanie wyrzekła zbierając naczynia ze stołu.
Offline
- Z przyjemnością... - Odpowiedział bezbarwnie elf. - Ale zapłacić wypada.
Shiba lekko się speszył tym, że "wygonił" Tinuviel, ale miał problem i chciał się go pozbyć.
- Powiedz, jak masz zamiar wróżyć?
Elf się zamyślił. Sprawiało to wrażenie jakby został sparaliżowany, ale on spokojnie czekał. Starał się odgadnąć zagadkę swojej przeszłości i przyszłości. Wiedział, że Skimrra może mu pomóc z tą drugą...
Offline
Uśmiechnęła się łagodnie. Elf był bardzo niepewny. Wbił w nią niecierpliwe spojrzenie. Nie spiesząc się poszła do kuchni i po chwili wróciła z herbatą. Rozlała ją do filiżanek i postawiła jedną z nich przed Shibą. Ogień w kominku dalej trzaskał przyjemnie. Usiadła i swoim zwyczajem odrzuciła długie włosy na plecy.
-O złocie pogadamy później.- powiedziała spokojnie.- A teraz do rzeczy, myślę, że najlepiej będzie jak posłużę się kartami.
Przetasowała ponownie talię i przesunęła ją po blacie.
-Przełóż.- mruknęła, a w oczach zalśniły jej zielone płomienie. Intuicja na powrót dorwała się do głosu w jej umyśle.
Offline
- Ech... - Mruknął.
Popatrzał się na Skimrrę, a następnie na karty i nie wiedział o co chodzi, przecież to nie on ma wróżyć! Minęły dwie długie sekundy. Dopiero teraz do Elfa dotarło, że ma przełożyć karty... Coś się z nim działo dziwnego, ale co...?
- Proszę... - Przełożył karty i znów wpadł w trans rozmyśleń...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |