Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bogowie są niczym
- Niespodzianka...! Co tak stoicie jakby piorun obok was uderzył? Czas świętować... I te inne... Nie?
Arghez powstrzymywał śmiech przyglądając się ich reakcją... Spodziewał się dostać w policzek od Aleery, bo co do Arevisa to nie miał pewności czy kontaktuje jeszcze czy już w zupełności stał się warzywem...
- No to jeszcze jeden piorun? Zzzzzz...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nie zwracała uwagi na złośliwości Argheza. Właściwie to miała go teraz na końcu jej Smoczego ogona. Denerwowało ją to, że nie ma kontroli nad własnymi uczuciami ani nad tym, że stanowczym krokiem ze wściekłym wyrazem na twarzy podeszła do Arevisa i złapała go mocno za koszulę tuz przy szyi i zadzierając głowę w górę spojrzała płonącymi oczyma w jego oczy.
- Odezwij się w końcu! - wysyczała przez zęby coraz mocniej zaciskając palce na materiale. I niczym nie przypominała teraz przyszłej matki...
Offline
Kiedy wreszcie dotarło do Arevis o co chodzi zmuszony przez smoczycę czuł, że powinien jej posłuchać, albo marnie skończy. Zignorował przez chwilę Argheza, jego towarzysza od najdawniejszych lat. Popatrzył na Aleerę i zawahał się przez chwilę.
- Chyba się cieszę. tak, chyba naprawdę się cieszę. - Odpowiedział już trochę pewniej Anioł. Uśmiechnął się do smoczycy i ją objął. Ciężko mu było zachować powagę mając za sobą chyba najpotężniejszą (ale niekoniecznie najinteligentniejszą) formę żywiołaka, ale liczyły się dobre chęci i to wystarczyło by przestał się oglądać co chwila czy przypadkiem zaraz nie dostanie kolejnym piorunem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Przestała płakać, ale na jej policzkach widniały jeszcze mokre ślady po torach, jakie wyznaczyły w jej skórze łzy. Oparła głowę o tors Anioła i wzdychając lekko wtuliła się w niego, zamykając oczy.
Nareszcie wiedział. Cieszyła się, że już nie meczy jej to wredne i okrutne poczucie niepewności. Wiedziała, że Arevis nie jest jej obojętny. Uniosła twarz i pocałowała krótko mężczyznę, obejmując jego policzka dłońmi.
Nie odzywała się, aż do tej chwili. Powoli odsunęła się od Arevisa i obróciła głowę w stronę Argheza. Na jej twarzy odmalowywała się wściekłość, lecz w tej wściekłości brakowało jednego elementu - płomieni w jej oczach.
- Arghez! Idioto! Nigdy więcej nie strzelaj obok mnie piorunami bez ostrzeżenia! Wiesz, że nie mogę się denerwować! - potok jej słów, nad wyraz akcentowanych z widoczną nutką, a właściwie nutą wściekłości. - Pacan! - wysyczała i zaplotła ręce pod piersiami.
Offline
Bogowie są niczym
- Przewrażliwiona gruba smoczyca w ciąży! - Powiedział wystawiając język i przekrzywiając co chwila głowę raz na lewo raz na prawo.
- A piorunami strzelałem nie dla Ciebie tylko dla Arevisa! Takie pocieszenie, z jednej strony smutek - Wskazał kciukiem na Aleerę niby to się odwracając - A z drugiej strony powód do radości - Wskazał tym razem na żywiołaka.
Powoli zbliżył się do niego wydając mu masę poleceń psionicznych...
- Jak się nie będziesz słuchał to Cię zdezintegruję - Zaczął "głaskać" szklaną kulę - A teraz wykonuj polecenia najgłupszej osoby jaka znajduje się w promieniu kilkunastu kilometrów!
Upadły zaśmiał się i powiedział do Arevisa.
- Teraz z nikim Ciebie nie pomyli!
Offline
Arevis słysząc to stłumił uśmiech, bo Aleera by go zamordowała. W rzeczywistości Arghez miał osobliwe poczucie humoru, które jak najbardziej odpowiadało barbicie. Właściwie nekromanta był chyba najstarszym towarzyszem Arevisa na zakonie i zdążył już do tego przywyknąć. Ale cieszył się z żywiołaka szczególnie, że był bardzo rzadki, a jemu samemu podczas burzy nie udało się żadnego znaleźć.
- Dzięki Arghez za słowa pociechy w tak trudnych czasach. - powiedział i uśmiechnął się patrząc na Upadłego. - Wiesz... może to bardzo absurdalne przypuszczenie, ale może znalazłby się tu ktoś głupszy... Jak już mówiłem to bardzo abstrakcyjne przypuszczenie. - powiedział i uśmiechnął się szerzej.
Offline
Mieszkaniec stolicy
- O, Naiwności! - prychnęła sama do siebie cynicznie, patrząc na Arevisa i uśmiechając się pobłażliwie. Trzymając tak ręce zaplecione pod piersiami przerzucała wzrok z Upadłego na Arevisa, a delikatny uśmieszek nie schodził z jej ust. Brakowało jej tylko jednej osoby w tym towarzystwie... Raisy. Niekoniecznie naćpanej, ale jej samej w jej nimfistycznej osobie. Była szczęśliwa. co prawda czasami brakowało jej poprzedniej Aleery, ale teraz znalazła kogoś, na kim jej zależy.
Złapała się na tym, że wpatrywała się teraz prosto w twarz Arevisa z głupim uśmieszkiem na twarzy. Opuściła wzrok, zasłaniając delikatny rumieniec burzą czerwonych włosów. I zaczęła czubkiem buta grzebać w trawie.
- Idioci... Pacany... Kretyni...- mówiła sama do siebie złośliwym głosem, nie podnosząc oczu na mężczyzn. Bo jeszcze by ujrzeli coś w jej oczach, i co by było?
Offline
Bogowie są niczym
- A wiesz że wiedziałem o tym wcześniej od Ciebie, Arevisie? Ona nie wiedziała czy Ci powiedzieć i tak dalej... W sumie to mogę dalej żartować a i tak nie będziesz wiedzieć o co mi chodzi.
Upadły rzucił szklaną kulą w Arevisa. Piorun uwięziony wewnątrz dawał się spać...
- Masz posłusznego piorunowładnego Nitidusa. Zadowolony? A no i masz jeszcze wnerwioną smoczycę i bachora na głowie... Zdemotywowany?
Offline
Anioł złapał lecącą w niego szklaną kulę.
- Tak. - odpowiedział na pytanie Argheza nie precyzując na które pytanie udzielił odpowiedź, przynajmniej nie kiedy Aleera jest przy nim. Uśmiechnął się tylko i objął ją.
Chyba powinniśmy się zbierać. I dzięki za tego żywiołaka. No, trzeba będzie to później uczcić Arghez. Może już niedługo jeśli znajdę tylko chwilę wolnego czasu, narzazie jednak będę musiał się zaopiekować tą "wnerwioną smoczycą i bachorem". - powiedział uśmiechając się do nekromanty
Offline
Bogowie są niczym
- No to może do zobaczenia w Irilith? Połowa miasta poszła w cholerę, ale szybko się to naprawi... A Aleerę też zapraszam. Dla Ciebie też coś się tam znajdzie! No to nie wiem jak wy, aleja chyba będę się teleportował... Nie to żeby ale... ZZZZAP!
Powiedział sprowadzając piorun który uderzył między nim a paraparą... W tym momencie też teleportował się znane tylko sobie miejsce...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Cieszyła się, że Arevis jest przy niej, że ją obejmuje, uśmiecha się, rozmawia z nią. Błysk przerażenia błysnął w jej oczach na słowo ,,zaopiekować". Jak to będzie wyglądać? Znowu naszły ją wątpliwości. Brak wolności... Nieograniczonej wolności. Na szczęście wszystkie te myśli odeszły od niej gdy spojrzała na twarz Arevisa z delikatnym uśmiechem.
Zaśmiała się cicho na poczynania Argheza. Brakowało jej słów by w jakikolwiek sposób opisać jego osobę.
I gdy tylko zniknął, obróciła się przodem do Arevisa, uśmiechnęła do niego, zarzuciła ręce na jego kark i bawiąc się jego włosami pocałowała gorąco i namiętnie.
Offline
Bankier
Shiro powoli, spacerkiem wręcz, przemierzał tę drogę. Nie wyglądało na to, żeby się gdzieś śpieszył, a już tym bardziej, że przed kimś uciekał... Gdy Wojownik dotarł do rozwidlenia dróg, zainteresował się dość sporym, charakterystycznym miejscem. Uznał je za dość dobre jak na to, co miało się tu odbyć. Dlatego też se stoickim spokojem ściągnął z siebie płaszcz i ułożył na pniu. Na to zaś położył ogromny miecz, który niedawno "zarekwirował" Drowce. Po minucie do tej broni dołączyła włócznia, katana wakizashi... Obydwa sztylety i noże... Chłopak myślał przez chwilę, aż wkońcu przypomniał sobie o jeszcze jednym ostrzu ukrytym w bucie... Na sam koniec kolekcji ułożył dwa bliźniacze miecze, które uważał najcenniejsze... Tak przygotowany odwrócił się i obserwował drogę, skąd przybył... Wyczekiwał "tej jedynej" jak nazwał w myślach Łapę...
Offline
Kier, jak to Kier - musiał kluczyć i zapominać o poleceniach. Dlatego też podążająca za tym nietypowym zwierzęciem tropiącym dotarła na miejsce dopiero kilkanaście minut po Shiro, mimo dość dobrej prędkości. Nie ukazała się jednak od razu, zamknęła niezbyt dokładnie zmęczoną wiewiórkę w miękkim pudełku i przymocowała do szerokiego konaru, aby zapewnić mu przynajmniej takie zabezpieczenie. Chwilę zajęło jej zebranie się w sobie, by wreszcie przedrzeć się przez krzewy, które czepialy się ciężkiej spódnicy oraz zbyt dużego płaszcza. Wreszcie Łapa zauważyła Daraya, którego ścigała. Zmarszczyła brwi, widząc leżącą na płaszczu broń. Własne ostrze opierała spokojnie o ziemię za sobą. Rozejrzała się pospiesznie, szukając jakiejś pułapki, jakiegoś szczegółu, który zdradziłby jej haczyk, na który miała się nadziać.
- Co z tą elfką?
Offline
Bankier
Młodzieniec przez ten czas zdążył już znudzić się obserwacją drogi i wzrok swój skierował ku szerokiemu niebu. Nie przestał nawet, kiedy usłyszał głos Dziewczyny.
-Elfka? Aaa, ta... Myślę że odciągnąłem Cię wystarczająco daleko, aby mój towarzysz mógł w spokoju wyciąć te organy, które najlepiej sprzedają się na czarnym rynku. Prawda Towarzyszko?- Shiro opuścił głowę nieco niżej, jednak nadal nie patrzył na Łapę, a na konary drzew. Na jednej z gałęzi dostrzegł jakiegoś kolorowego ptaka. Chłopak zagwizdał, naśladując dźwięk jaki ptak wydawał, a ten o dziwo odpowiedział mu. Jednak nic więcej po za tym.
-Chyba nie uważałaś, że możesz zrobić coś z tym fantem... Że możesz zmienić bieg wydarzeń? No chyba że...- Wreszcie Daray skierował swoje oczy na Fin i wstał.
-Chyba że w końcu jesteś zdecydowana, by mnie zabić. Chętnie bym zobaczył, w jakie bestie zmieniają się byłe pacyfistki...
Offline
- A co mi po trupie, skoro i tak nie będę wiedziała, gdzie ona jest i prawdopodobnie nie zdążę tam dotrzeć, nie mówiąc już o tym słudze? - Łapa zauważyła dość trzeźwo jak na nią, cofając się przy tym o krok. Bransolety na kostkach zadźwięczały cicho, gdy uderzyły w nie drobniejsze ozdóbki. Tylko całkowite skupienie pozwalało jej nie rzucić trzymanego za plecami miecza i nie odwrócić się, by zaopiekować sie tak niedawno odzyskanym rudym zwierzątkiem. - Co, jeśli przegram? Albo jednak Cię nie zabiję?
Sama myśl o zabiciu kogoś nie byłą zbyt przyjemna dla cyganki, ale też nie wywoływała szczególnego obrzydzenia, zdażało jej się pchnać kogoś nożem, ale to jedyne, co potafiła w temacie obrony. Walka była jej całkowicie obca, chociaż z małym sztylecikiem może wymyśliłaby coś, ale nie z tak dużym i nieporęcznym jej zdaniem ostrzem. Starała się cały czas panować nad głosem i ruchami, by Shiro, w którego wpatrywała się uparcie, nie zauważył jej niepewności oraz strachu.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |