Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Spodziewała się uniku, choć w sumie był to jedynie upadek Lejsa, który sama spowodowała. Ledwie zdołała złożyć miecz do postawy, a już Łowca zasypał ją gradem ciosów.
Ramię zaczynało dawać się we znaki. Mężczyzna miał większe pole do szybkich manewrów, natomiast ona posługując się mieczem, musiała wkładać w to więcej siły i wykazać się większą gibkością ciała, za którą to kochała ją męska część społeczeństwa nie tylko zakonnego.
W końcu mając dość, zastosowała coś, czego Lejsu nie mógł się spodziewać.
Gdy sparowali ciosy, w mgnieniu oka, Nikola płynnym ruchem odrzuciła miecz, a drugą ręką chwyciła tresera za przegub lewego ramienia i najzwyczajniej w świecie wykręciła mu ją na plecy.
Sperlona potem, z przyspieszonym oddechem zdołała mu wysyczeć do ucha, lekko pchnąc kolanem po nerkach:
- Wypuść sztylet, pogromco bestii.
Offline
-Łoł! - zdążyj jedynie wykrzyknąć gdy Nikoletta wykonywła swój manewr
I tak oto po męczoącym pojedynku Lejsu znalazł się w niemałych tarapatach. Z ręką wykręconą na plecy i kolanem amazonki na swojej nerce był praktycznie bezbronny jak noworodek. Po słowach kobiety Lejsu wypuścił sztylet, który upadł na podłogę. Wierzgał się jak dziki zwierz złapany we wnyki, ale nie mógł się oswobodzić. Z każdym ruchem wykręcona ręka bolała go coraz bardziej a kolano wbijało mu się w nerkę i nawet jako były instruktor walk w Zakonie nie był w stanie się uwolnić od chwytu.
-Brawo! Wygrałaś! - powiedział zasapany - Musze przyznać, że miło się tkwi w takiej pozycji. - powiedział, a na jego twarzy zagościł nikły uśmieszek.
Offline
Użyła niemałej siły, by utrzymać szamoczącego się Łowcę. Gdy ten się uspokoił, zdjęła kolano z nerek i tą samą nogą, zmusiła Lejsa do szerszego rozkroku, niezbyt delikatnie trącając go stopą po kostkach. Jak na Nikolę przystała miała ona w tym swój cel i mocniej przyciągając go do siebie za wykręconą rękę, powoli i subtelnie, musnęła nogę tresera swoją, lekko uginając ją w kolanie i muskając udem jego krocze.
- Nie wątpię, że to miłe, Łowco. Nie wątpię - po czym wypuściła go, podniosła miecz. - Dzięki za sparing - wsunęła Gladiusa do pochwy na plecach i poprawiła związane włosy. Mrugnęła do nieco, uśmiechnęła się i jak gdyby nigdy nic, zostawiła rozgrzanego Lejsa, wychodząc z Sali lekko kołyszącym się krokiem.
Miała ochotę się napić, wiec ruszyła do Karczmy.
Offline
Co miały oznaczać ruchy Nikoletty muskające jego nogę i krocze, Lesju nie wiedział. Jednak chciał wiedzieć. Nie zdązył nic powiedzieć do Amazonki bo ta szybko zniknła z sali akrobatycznej.
Lejsu rozprostował się kilka razy, otarł pot z czoła i odnalazł swoje sztylety, które leżały na ziemi i szybko schował je do cholew butów. Następnie odnalazł inne swoje rzeczy i doprowadził się do porząku.
Przeczuwał, że Nikoletta udała się do karczmy więc po wyjściu z sali swoje kroki skierował właśnie tam.
Offline
Zandalor czuł się nieswojo w ciasnych uliczkach i zamieszkanych terenach. Wszystko go fascynowało i interesowało. Wszędzie gwar, nowe przedmioty ludzie. Po prostu szedł przed siebie, nie zwracając uwagi na wścibskie spojrzenia. Szedł prowadząc konia przez tłok. Dziwnym trafem nie zwracając na dużo rzeczy uwagi wszedł do ciemnego miejsca teraz się jakby wybudzając z podziwu gdy zniknęło światło.
-Co się stało ze światłem? Gdzie ja jestem i jak stąd wyjść?!
Duchowi to się nie spodobało zauważył wielkie, uchylone drzwi. Wszedł do środka widząc poświatę mocnego światła. Chwycił za jeden z drewnianych mieczy i zauważył parę osób w tym miejscu. Chciał do nic dojść... Podłoga sprzyja jego zręczności! Teraz używając swojego ciała i umiejętności zaczął wesoło skakać na dalekie odległości czasem podrzucając do góry miecz potem po niego skacząc. Gdy wylądował dziwnym trafem na plecach nie opanowując ostatniego ruchu wstał trzymając się przez chwilę za plecy zbierając zdania w głowie by płynnie zabrzmiały:
-Czy ktoś tutaj chce walczyć?!
Miał nadzieje że uzyska jakąś sensowną odpowiedź... A może przestraszyli się?
Pozwoliłem sobie dodać tego posta... W każdej chwili mogę go usunąć.
Ostatnio edytowany przez Zandalor (2009-11-24 21:24:02)
Offline
Krasnolud ciągle przemieszczał się nie chcąc stać w jednym miejscu. W końcu było tak zimno że musiał gdzieś wejść akurat była to sala akrobatyczna zobaczył wiele walczących par. Zobaczył Zandalora i chwycił za miecz mówiąc:
- Jeśli masz tyle odwagi walcz ze mną!
Offline
Sala akrobatyczna nie została okradziona, ale nosiła wyraźne ślady użytkowania. Na samym jej środku spoczywał oręż, jakby rzucony w pół kroku, drzwi były otwarte na oścież, a w jednym z kątów Srebrzyści znaleźli krew...
Offline
Necteris dotarł w końcu do wieży zakonnej. Był lekko oszołomiony faktem, że w czasie wędrówki usnął jak dziecko, a gdy obudził się przyroda wokół zdawała się rażąco odmieniona...jakby obudził się po wielu miesiącach. Postanowił jednak nie zajmować się więcej tym kuriozum i znaleźć karczmę. Błąkając się po wieży dotarł dziwnym trafem do podziemi. Mając nadzieję, że wreszcie mu się poszczęściło i uraczy się szklanicą wybornego trunku wkroczył śmiało do pierwszego pomieszczenia, które zapraszało uchylonymi drzwiami. Ku jego narastającej irytacji było to coś w stylu sali gimnastycznej. Wampir odwrócił się na pięcie i już miał wyjść, gdy nagle zatrzymał się.
Czyżby widział oręż na podłodze?
Mężczyzna zwrócił się z powrotem przodem do sali tak nagle, że jego peleryna zafurkotała rozdzierając wszędobylską ciszę.
Necteris miał słuszność. Oto oręż leżał samotnie na środku sali.
-Mało roztropnie... - mruknął do siebie wampir i ruszył w stronę zguby. Idąc rzucił jeszcze okiem po sali i natrafił na ślady krwi.
-Bardzo niedobrze... - szepnął przez zęby i wyciągnął zza pleców jeden ze swoich noży. Pochylił się nad leżącym orężem i przyjrzał mu się badawczo.
Offline
Broń nie była najnowsza, znać było po niej lata użytkowania. Była jednak zadbana, ostra i czysta, co świadczyło o trosce z jaką się nią obchodzono. Jednym słowem, "stare, ale jare".
Po uważnej inspekcji wampir doszedł do wniosku, że w czasie pierwszych oględzin pomylił się. Na ziemi nie leżały dwa miecze, tarcza i guan-dao, ale również dwa noże, o srebrnych ostrzach, przykryte tarczą.
Offline
Necteris odkrył tarczę i odłożył na bok. Zdziwił się nieco ilością tak znamienitej, pozostawionej broni. Brał do rąk po kolei każdy z tych przedmiotów przyglądał się pieczołowicie. Dłużej zatrzymał się przy srebrnych nożach. Wpatrywał się w nie pełnym uwielbienia wzrokiem. Miał szczególny sentyment to noży. Były honorowe i uczciwe. Przez dłuższą chwilę obserwował, jak srebro mieni się w strugach światła wpadajacych przez otwarte drzwi.
-Śliczności - mruknął po raz kolejny do siebie
Po chwili odłożył oręż i ruszył w kierunku plamy krwi.
Offline
Krew była ciemna, gęsta... Nie tętnicza, czyli pochodziła z płytkiego i w miarę niegroźnego skaleczenia. Właściciel tej krwi najwyraźniej gdzieś jeszcze oddychał, a patrząc na to co zostawił w tej sali, zapewne był bezbronny.
Wampir mimowolnie zaciągnął sie rdzawym, kwaśnym zapachem krwi. Jego umysł instynktownie dopasował rasę do osocza. Tu krwawił kotołak, to było pewne jak wódka u krasnoluda.
Offline
Necteris obnażył kły w chwili, kiedy słodka woń krwi wlała się w jego nozdrza.
Kotołak...cóż, gdziekolwiek jest, czy żyje, czy nie - to on jest odpowiedzią na to dziwne zjawisko. A może jest tutaj i krwawi?
Wiele krwi przepompowały serce śmiertelników, od kiedy Necteris po raz ostatni kosztował tego szkarłatnego soku życia.
Wampir rozejrzał się uważnie po sali i wciągnął tutejsze powietrze pełną piersią. Liczył na to, że wyczuje lub zobaczy coś, co wyjaśni mu co, u licha, dzieje się w tym pomieszczeniu.
Offline
Nie, pokój był najzwyczajniejszym, pustym sześcianem. Nie było tam nawet ułamka kotołaka, jeśli nie liczyć krwi na podłodze. Nie było się gdzie ukryć, więc nie mógł się gdzieś przyczaić...
Wampir odkrył za to coś innego, o wiele ważniejszego. Węsząc uniósł lekko głowę do góry i z zaskoczeniem stwierdził, ze na suficie ktoś kredą wymalował jakiś dziwny bohomaz...
Kompletnie nie funkcjonalny, bezsensowny i... zwyczajnie brzydki. Ten kto to zrobił, musiał być zwykłym wandalem.
Offline
Necteris spuścił głowę tak, że całą jego twarz zasłoniło obszerne rondo czarnego kapelusza. Był to znak żałoby po spostrzegawczości wampira, która najwyraźniej odeszła już z tego padołu łez.
Jak, u licha, mogłem tego nie zauważyć? Pytał sam siebie z wyrzutem.
W dłoni jego zalśnił drugi nóż, ani tak piękny, ani tak groźny jak te dwa srebrne, o których marzył Necteris, jednak wciąż wystarczająco zabójczy. Wiedział, że jest sam w sali, niemniej ów znak napawał go mieszaniną odrazy i niepokoju. Noże dzierżył tylko po to, ażeby dodać sobie pewności. Ciężko było stwierdzić, co ten symbol przedstawia, lecz wampir, wciąż nieświadomy tego, co naprawdę działo się na tych ziemiach, miał przeczucie, że ów bohomaz ma jakąś głębszą, ohydną treść. Gapił się więc w sufit. Jeżeli nic nie zauważył, to skierował się do wyjścia.
Offline
Żaden nowy szczegół nie pojawił się już w jego polu widzenia, dlatego spokojnie, acz nadal rozglądając się na boki podszedł do drzwi. Tuż przed nimi, miał wrażenie, że coś oświetliło mu plecy, jednak gdy się odwrócił, niczego nowego nie zauważył.
Pozostało mu już tylko jedno, wybrać w którą stronę skieruje się po wyjściu z sali... lub pozostać w niej i drążyć tą sprawę dalej.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |