Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Uśmiechnęła się w duchu do swoich myśli.
-Ależ oczywiście pozwalam. Ale na filar uważaj. Nie zarysuj go.
Obniżyła lot i po chwili zmaterializowała się do postaci kobiety.
-Pozwolisz, że również poprawię swoje odzienie.- wygładziła swój świeżo odebrany u krawcowej, czerwony płaszcz.
Uśmiechnęła się tym razem prawdziwie i uroczo do gospodarza.
-W takim razie nie będę zakłócać więcej twojego spokoju, skoro już tak starannie zniszczyłeś mój.- uśmiech przez moment wykrzywił sie na złośliwy.- Jednak miałabym do ciebie drobną prośbę.
Spoważniała nieco pod koniec wypowiedzi.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Uśmiechnął się krzywo.
-Słucham?
Powiedział. Przez moment ręka jego pokryła się cielesną iluzją.
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Idź pozapalaj pochodnie i możesz odejść- powiedział w stronę ognika.
Przeniósł wzrok spowrotem na Skimrre.
Offline
Zawahała się przez moment, ale w końcu zaczęła:
-Moja natura... jest dość niestabilnym tworem.- zrobiła krótką pauzę.- Potrzebuję wiele czasu na medytację, wręcz swoisty letarg, by utrzymać to co najniebezpieczniejsze w ryzach. Jeżeli by ci to nie przeszkadzało... Czy od czasu do czasu, mogłabym wpaść i zaszyć się w jakiejś najdalszej wnęce? Obiecuję nie być hałaśliwą. A to miejsce wyjątkowo sprzyja mojemu wyciszeniu. Ma dobrą do tego celu atmosferę.
Rozejrzała się po ciemnych zaułkach i zakamarkach. Odetchnęła chłodnym powietrzem podziemia.
-Zapewne i ciebie to skusiło.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wstchnął głęboko.
-Oczywiście... W końcu nie jesteś do końca żywa.
Powiedział i zaśmiał sie.
-Moi słudzy... Zapewniam cie... Będą czuwali w tej sprawie. Obierz sobię jakąś wnękę.
Powiedział i pogładził czarny marmur.
Offline
Odetchnęła w duchu z ulgą. Nie miała ochoty tracić aż tak dobrej kryjówki.
-A więc będę wpadać do wnęki na samym końcu tego korytarza który odchodzi od głównej arterii na prawo, na końcu.- wskazała mu wylot owego korytarza.- Dziękuję Ci bardzo.
Ruszyła cicho w stronę schodów prowadzących na górę. Zatrzymała się jeszcze w odrzwiach:
-Nie jestem Duszkiem, jak już to Duszką. Bywaj.- mrugnęła do niego po przyjacielsku i znowu zniknęła w ciemnościach, tym razem klatki schodowej prowadzącej na górę.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wyszedł z ciasnej niszy.
Długo tam medytował. Swoją drogą, pluł sobie w twarz że nie ożywił jeszcze strażników.
Ale nie miał czasu. Miał ważniejsze sprawy na głowie.
Wszeł na gł. korytarz. Co jakiś czas odchodziły mniejsze, niknąc w ciemnościach.
Skręcił po pewnym czasie w lewo. Zszedł na schodach po prawej stronie i stanął przed obitymi żelazem drzwiami. Pchnął je delikatnie.
Oczom jego ukazał się obszerny gabinet.
Na całej długości przeciwległej od wejścia ściany, znajdowała się biblioteczka. Zapchana była masą ksiąg różnej maści.
Przed biblioteczką stało drewniane biurko, na którym starannie ułożone były jakieś dokumenty.
Na lewo od wejścia, w rogu, znajdowała się gablotka z dwoma mieczami. Pamiątką z czasów kowalskiego rzemiosła. Obok gablotki znajdowął się skromny drewniany stół. Znajdowały się na nim różnego rodzaje aparatury jak np. szkła powiększające czy podgrzewacze do odkrywania ukrytego pisma. Znajdą się także dłuta, ołówki i puste kartki.
Na prawo zaś od wejścia, na środku ściany były drzwi do sypialni Licza, obok których wisiał duży bijący magią obraz, przedstawiający Gwiezdną Wieżę z okolicami.
Światło zdawało się bić zewsząd. Nie znajdowała się tu żadna pochodni, wiadomym więc jest że światło było wytworzone magicznie.
Archibald nie myśląc długo usiadł za biurkiem i pogrążył się w lekturze jakiegoś elfiego mędrca.
Ostatnio edytowany przez Archibald Allensen (2009-05-08 16:47:41)
Offline
Elf, głośno oddychając i lekko słaniając się na nogach, otworzył ciężkie wrota prowadzące do krypty. Gdy otworzył już ciężkie wrota, do jego zmysłów magicznych i nozdrzy dotarł mu jakże znajomy zapach... zapach śmierci, który lekko go pobudził. Nawet nie pamiętał kiedy ostatnio go czuł, a sam lekko się zasiedział przy księgach (między innymi księdze kucharskiej) mało czasu poświęcając swoim ćwiczeniom. Wokół panowała ciemność, przerażająca a zarazem wciągająca, w którą musiał się zapuścić. Popatrzył na ciało Mistrza... nie było czasu na zwłokę. Chwycił je mocniej i skierował się ku ciemności...
Offline
Po prawej stronie Sulama pojawiała się powoli czarna mgiełka. Z każdym krokiem gęstniała i nabierała kształtu, przyjmując wreszcie formę Zefira, gdy znalazł się niedaleko jednego z sarkofagów.
- Tutaj pochowano kogoś potężnego... Połóż mnie tam. - rzekł z pewnym zażenowaniem Nekromanta.
Gdy elf uczynił, co mu rozkazano, poczuł, jak wzbiera w nim energia. Widmo jego mistrza uśmiechało się złowrogo na myśl, że niebawem dane mu będzie powrócić do żywych.
- Znasz zaklęcie, nie każ mi czekać dłużej. - warknął.
Elf i tak był już kilka godzin po czasie...
Offline
Elf był oszołomiony. I widokiem Zefira i mocą, która zaczęła wypełniać jego ciało. To było niesamowite, czuł jak każda jego cząsteczka była przesączona energią. Kpiący uśmiech powędrował na jego twarz. Z taką potęgą, mógłby tworzyć i niszczyć, przynajmniej mu się tak wydawało. Mógł po prostu ją zatrzymać... Zefir by sobie poczekał kilkanaście lat, może wieczność, Sulamowi ta moc była bardziej potrzebna. Jednak szybko doprowadził się do porządku. Znowu mroczne podszepty starały się przejąć nad nim kontrolę. "Tak się nie godzi..." powtarzał sobie w myślach. Nekromanta był jego nauczycielem, jego żona była jego przyjaciółką i spodziewała się dzieci. Nie mógłby żyć z czymś takim.
Otworzył swój umysł. Energia powoli zaczęła się formować w węzły, potężne, długie i wydające się nie do zerwanie. Na czubkach jego palców pojawiały się czarne płomienie, z ust wydobywał się czarny dym, a z oczy lśniły niezdrowym blaskiem. Był pewien, że się uda, nic nie mogło go powstrzymać. Skierował dłonie w stronę ciała Zefira i wykrzyczał, donośnym, i głębokim głosem:
-DARON!
Offline
Mieszkaniec stolicy
Siedząc w gabinecie usłyszał krzątaninę na górze.
Nie zastanawiając się wstał z krzesła i schodami skierował się do bocznej odnogi.
Kiedy wszedł na gł. arterię, usłyszał zduszone głosy.
Rozpoznawał je. Były dziwnie znajome, i tak odległe.
Skierował się w tą stronę. Usłyszał wyraźnie zmęczony oddech.
Stanął w cieniu, przed grobowcem z którego dobiegały głosy.
Ujrzał Sulama i... ciało Zefira. Nie mół uwierzyć.
Nie robiąc nic, czekając na rozwój wypadków oparł się o ścianę przyglądając się nekromantom.
Offline
Uderzone energią ciało stoczyło się z sarkofagu. Nim jednak zdążyło dotknąć podłoża zaczęło się unosić, przepełnione mroczną magią. Oczy Zefira otworzyły się, buchnął z nich czarny płomień, który wkrótce ogarnął całą jego aurę. Nekromanta powoli obrócił się do pionu i opuścił. Ciemne błyskawice zaczęły strzelać z niego we wszystkie strony. W krypcie, dotychczas przepełnionej mdłym światłem, zrobiło się całkowicie ciemno na kilka sekund, potem podziemia rozjaśnił niebieski błysk, dobywający się z klatki piersiowej czarnoksiężnika - to jego dusza powracała właśnie do ciała.
Serce zaczęło bić, płuca oddychać, krew płynąć w żyłach, magia reagować na obecność woli swego pana. Zefir wyprostował się i schrypniętym głosem cicho rzekł:
- Wróciłem.
Jego złowieszcza powaga po kilku chwilach przerodziła się w złowrogi śmiech. Nareszcie powrócił!
Offline
Mieszkaniec stolicy
Usłyszeli z cienia głos Archibalda.
-Zaiste... Wróciłeś.
Wyszedł pokazując się cały. Czarne szaty zwisały z jego "ciała" luźno.
-Gratuluje Sulamie. A ciebie Zefirze witam wśród żywych.
Podszedł do ściany i przejechał po niej ręką.
Magia wciąż pulsowała w pomieszczeniu.
-Mam jednak prośbę... Najpierw kierujcie się do lokatora... Jakby nie patrzeć, to mój dom.
Wyszczerzył się.
-Nie mniej, nie ukrywam że jako tako brakowało mi Wielkiego Zefira.
Powiedział i ruszył do gabinetu.
-Gdyby któryś czegoś potrzebował, to jestem na dole.
Powiedział i zniknął w cieniu korytarza.
Offline
Był zamroczony, jego dłonie wciąż pulsowały. Najcichszy szept wydawał mu się, przeraźliwym piskiem, a ruch powietrza silną falą uderzeniową. Zdecydowanie takie zaklęcia nie były na siłę jego organizmu. Ledwo trzymał się w pozycji wyprostowanej. Oczy jednak spoglądały na Zefira, cały czas z łącząc ze sobą wiele emocji, począwszy od satysfakcji, przez podziw aż do strachu. Siła którą dysponował Mistrz była silna i wydawała się wzrastać z każdą kolejną sekundą. Tak... oto powrócił Zefir Nekromanta.
-Witaj Mistrzu, z powrotem - rzekł Sulam, wkładając całą swą pozostałą energię w pokłon.
Offline
- Widzę, że przetrwałeś zaklęcie wskrzeszenia. Wielu początkujących Nekromantów oddaje życie, przywracając je innym. Gratuluję.
[czyt. +1 do many]
Rozejrzał się po krypcie.
- Miałem zamiar samemu tutaj zamieszkać z początku, ale Silver zaprosiła mnie do siebie. No cóż, chyba nie powinniśmy lokalnemu liczowi przeszkadzać.
"Wielki Zefir"... Dlaczego właściwie licz miałby się zwracać w ten sposób do Nekromanty? Niemniej dziekanowi wydawało się to właściwą drogą postępowania.
- Chodźmy, Sulamie. Po drodze opowiesz mi, co się działo podczas mojej nieobecności...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wszedł do krypty.
Widać było że śpieszył się trochę.
Pochodnie drgały na skutek powietrza, tak nagle wprowadzonego tu przez licza.
Przeszedł gł. arterię, skręcił w lewo i po pewnym czasie zszedł schodkami na prawo.
Doszeł do drzwi gabinetu.
Pchnął je i ściskaną kurczowo kartkę położył na biurku.
Podszedł do stolika z przyrządami i wziął małą lupę, pustą kartkę oraz ołówek.
Odłożył wszystko na biurko, po czym wyciągnął jakąś czerwoną księgę, przelewitowywując ją na miejsce pracy.
Otworzył ją na jakiejś stronie zapełnionej runami i zwykłym alfabetem obowiązującym w Zakonie.
Przejechał lupą, po czym wrócił do kartki.
Prawdopodobnie gdyby mógł sie pocić, pot lałby się strumieniami.
Odłożył przyrząd i oparł się zszokowany.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |