Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
~ Zamknij się! Cholerne gady! Oni mogą tam być. ~ Ekena przekazała smokowi myśl nadzwyczaj głośno i wyraźnie. Właściwie ostrzeżenie było i tak pozabwione sensu, w tym hałasie możnaby przeprowadzić całą armię tuż obok polany i nikt by jej nie usłyszał. Mimo tego albinoska zaczęła się skradać, czołgając pod krzakami. Co prawda nie lubiłą zbytnio brudzić futra, jednak wielki biały kot mógł rzucać się w oczy, gdy wielki ubłocony kot miał szansę podkraść się tuż obok zabójców. O ile w ogóle tam byli. ~ Sprawdzę polanę i dam znać. Jak coś, to nie zastanawiaj się, tylko wpadaj i walcz, jasne? Przeklęte padalce...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Ketra dotarłszy do polany nie zastała nikogo, zaś jej ekstrawagancki zobaczyłby ślepiec i usłyszał by głuchy. Brak doświadczenia w dziedzinie tropienia współgrało z niezbyt logicznym pomyślunkiem, przez co kurtyzanka była na wyciągnięcie ręki, jeśli któryś z zabójców zażyczyłby sobie ją zabić. Tak się jednak, póki co nie stało.
Albinoska kamuflując się w zaroślach dotarła na skraj polany, tam nie znalazła zabójców, zaś zauważyła kurtyzankę, która jak widać nie miała zamiaru chować się przed niebezpieczeństwem, stojąc na widoku i rozglądając się dookoła. Szczęście trójki bohaterów polegało na tym iż nie było w pobliżu żadnego zabójcy. W przeciwnym razie plan spaliłby na panewce, a nawet zagrożone byłoby ich życie.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Ketra cofnęła się w linie drzew i osunęła się pod drzewem. Zaczęła spokojnie oddychać. Nie wahaj się Ketro. Zamknęła oczy i zaczęła korzystać z zaostrzonego słuchu. Uspakajała oddech i przypominała sobie lekcje tego Elfa. Uważaj jak chodzić Ketro, gdy walczysz staraj się nie poruszać, niektóre stwory nie widzą ale doskonale słyszą. Rozluźniała mięśnie i odpoczywała po długim biegu.
Offline
Lekko zdenerwowało go to jak został potraktowany i pomimo tego że miał czekać, emocje wzięły górę. Postanowił na powrót przybrać postać smoka jako że nie było polimorfki w pobliży. Rozglądnął się poczym udał w przeciwną stronę w zgłusz polany, miał zamiar udowodnić że też co nieco potrafi , oraz że nie wolno go tak traktować w końcu to nie on był winien nastawienia jej do smoków. Ruszył powoli rozglądając się co krok miał nadzieję że coś znajdzie. A w głowie przebiegało mu kilka myśli : co za wredna kobieta, zero kultury, dlaczego zawsze tak jest że to mi się dostaje, mam tego dosyć , pokaże im oj pokaże.
Co chwilę coś nowego mu do głowy przychodziło chociaż nie rozpraszało go to za bardzo.
Nagle zauważył zioło które wykorzystywał już kiedyś do potraw, złapał do pyszczka dwa listki i zjadł, a przynajmniej chciał zjeść ponieważ ledwo co dotknęły języka, a już leżały w kałuży śliny na ziemi.
-FUUU. ODCHYDA-
Zaczął się zastanawiać: no co jest przecież wygląda tak jak zioło którego używałem.
Kilka razy podskoczył nad zielskiem z złości, wgniótł je w glebę. Ruszył dalej mając nadzieje że to mu nie zaszkodzi.
Offline
Ekena dosłownie zaczęła trząść się z wściekłości, widząc i słysząc, co się działo. Nie powinna marnować czasu, zabójcy mogli wciąż być w drodze. Ale główną przewagą tropiących był element zaskoczenia. Który właśne, gdyby "zwierzyna" była na polanie, jej podopieczni zepsuliby bezpowrotnie. Kocica cofnęła się i ruszyła po śladach smoka, zmieniajac przy okazji postać na ludzką.
- Jesteś skończonym głupcem! - Syknęła przez zęby. - Tropimy wykwalifikowanych zabójców, naszą jedyną szansą jest atak z zaskoczenia, a Ty hałasujesz, jakbyś był na spacerku w ogrodach Zakonu! Łuskowaty kretyn! Tak samo, jak ta niewydarzona wojowniczka! Słuchaj poleceń, albo siez Tobą policzę.
Albinoska wyraźnie ledwo powstrzymywała wybuch wściekłości. Białe, zazwyczaj spokojne oczy, teraz ciskały lodowe sztylety. Znów zmieniła formę, stając się na powrót wielkim kotem i ruszyła przez zarośla do miejsca, gdzie ostatni raz widziała elfkę. Na nią czekała podobna reprymenda. Jednocześnie przeczesywała pamięć, szukajac w myślach dobrych miejsc na obozowisko i naturalnie przystosowanych do obrony. Nieduży wąwóz powinien być odpowiedni, w końcu ich jedyną szansą na znalezienie zabójców w taką pogodę było przeszukiwanie takich właśnie miejsc.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Matczyna troska robiła swoje. Albinoska, głosem wypełnionym goryczy karciła smoka. Gdy oboje zbliżali się do polany, ostatniego miejsca gdzie zdołali ujrzeć Ketrę, pogoda momentalnie się zmieniła. Ogromne opady deszczu zamieniły się w drobne krople, delikatnie opadające na liście drzew. Hałas deszczu ustał, zadziałały więc elfickie uszy. Słuch Ketry wychwycił zbliżające się dwie grupy istot. Od północy wędrowały w jej stronę trzy osoby. Choć poruszali się cicho, nic nie mogło ich zakamuflować przeciwko elfickiemu słuchowi. Druga grupa zaś, była nieco dziwna. Ketra zdołała usłyszeć, dwie może trzy osoby. W każdym razie jedna osoba chodziła na dwóch nogach, zaś druga... być może na czterech. Choć łomot stóp był tak donośny i nieregularny, że większe prawdopodobieństwo skłoniło kurtyzankę by sądzić, iż druga grupa składała się z trzech osób. Obie grupy zmierzały do polany.
Tak długo zbierany spokój nie pomógł Ketrze. Serce zaczęło łomotać jej niczym dzwon w katedrze. Choć rozpierało ją w piersiach, z trudem mogła nabrać powietrza. Nie pomagały żadne psychiczne zabiegi. Myśli plątały się jej po głowie. Sytuacja niemal ją paraliżowała. Być może dawniej była wstanie zabijać i mordować na zawołanie, teraz jednak gdy tkwiła bez pamięci, wszystko wydawało jej się nowe. Z tym że sytuacja nad wyraz ją przerastała.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Ketra otworzyła oczy wystraszona i ledwo oddychając poszła na czworaka do pobliskich krzaków. Nie łamiąc gałęzi schowała się między nimi i wyciągnęła z pochew sztylety, na wypadek gdyby miała się bronić. Wiedziała że jak będzie musiała bronić swego życia to wygra, ale i tak panicznie się bała wyjść im na przeciw. Ledwo panowała nad emocjami i ciałem. Była zadowolona z tych skrawków pamięci które jej mówiły jak ma Walczyć.
Offline
Przybrał ludzką postać lecz ogon sobie zostawił.
Kiedy Ekena na chwilę umilkła, zabrał głos.
- mam dziwne wrażenie że nie przepadasz za smokami, jeśli tak , to co ja ci zrobiłem? Staram się jak tylko mogę pomóc . to nie moja wina że smokiem się urodziłem , CO JA BIEDNY MOGĘ ZROBIĆ BYŚ ZROZUMIAŁA ŻE CHCĘ JAK NAJLEPIEJ ?! –
W ostatnich słowach gniew i bul , stanowiły jedność .
-mam tego dosyć, jeszcze nikt mi tu współczucia nie okazał . czuje się jak taki wyrzutek , napiętnowany przez życie . niczym zakaźnie chory. I pytam się tylko. Dlaczego tak jest ? -
Usiadł na ziemi, zaczął tulić swój ogon , na jego masce widać było spływające łzy.
Ostatnio edytowany przez Drafrinix (2011-03-27 13:24:22)
Offline
- Bo zachowujesz się jak pokąsany przez gzy byk w świątyni. Ciszej, głupcze! Ulewa ustaje, będzie wszystko słychać. - Ekena syknęła przez zęby, tonem, który wyraźnie sugerował, że bogowie byli wobec niej zbyt okrutni, karając ją takim towarzystwem. Był jednak jakiś plus całej sytuacji. Przestawało padać, więc dziewczyna mogła zacząć jakoś normalnie tropić. Wiedziała, że będzie czuła głównie zwykłe zapachy lasu po deszczu, jednak wilgoć w powietrzu powinna wzmocnić inne wonie. Albinoska zmieniła się w wielkiego kota i natychmiast otworzyła pysk, oddychając ciężko przez usta. Wyglądało to, jakby właśnie coś połamało jej żebra, albo zatkało nos, ale w ten sposób mogła dokładniej wychwytywać zapachy. ~ Ruższe się, bo pazurami pospieszę.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Przemiana w kota, wzbudziła w albinosce, kolejnych kilka niewiadomych. Węch pozwalał niemal każdemu kotowatemu zwierzęciu badać pogodę, czy też ją przewidywać. Najciekawsze, kocicy wydało się to, że kilkaset metrów dalej, ulewa waliła w najlepsze, zaś najmniej, bo prawie wcale przy polanie. W powietrzu roznosiła się aura niepewności i przerażenia, co również albinoska z łatwością wywąchała. Czyżby Ketra była w niebezpieczeństwie ?
Zaiste, elfka była w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Bezruch pozwalał jej pozostać niezauważoną, ale czy ona o tym wiedziała ? Gdyby gotowa była teraz ruszyć na przeciwnika, byłaby w niebywałych tarapatach. Trzy osobowa grupka, zbliżała się do polany. Ich zapach również dał się wyczuć. Lecz i tu kolejna niewiadoma wyrosła jak grzyb po deszczu. Tylko dwa ciała emanowały ciepłem i czuć można było ich zapach. Pachnęli oni bowiem mokrą ziemią i przemoczonym skórzanym kirysem. Ten trzeci...
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Ketra wystraszona zaczęła przeliczać grupy. Te dziwna biało skórna i ten smok to dwa, dwóch nieumarłych co daje cztery. Albo musieli złapać jednego z nich, pewnie smoka ale coś jej nie dawało spokoju, a może stwór chce ich zaatakować tamtych od tyłu ? Obniżyła gałąź i patrzyła dokładnie na tamten teren. Ale nie! Przecież dwa były żywe! Więc to pułapka na tamtych! Analiza tego wszystkiego prawie kazała jej wyskoczyć z krzaków ale bardzo się bała że coś jej się stanie, co mogę zrobić ? Wiem! Przecież mogę zajść ich od tyłu i pobić tego martwego. Wyszła z krzaków poruszając się bezszelestnie, korzystając ze swoich elfickich zdolności, choć sama tego nie wiedziała jej nogi dalej zachowywały instynkt chodzenia po lesie. Ze sztyletami sai które nie wiadomo czemu ale przybrały kolor otoczenia dla każdego kto na nie spojrzał, stanęła przy drzewie koło którego aktualnie zaczęli przechodzić.....
Ostatnio edytowany przez Ketra (2011-04-01 17:46:26)
Offline
Przemienił się w smoka
-w końcu jak jej wolno, to mi też-
Powiedział to po cichutku do siebie.
Przez głowę przebiegały mu krwawe obrazy śmierci albinoski, choć wolał się swoją twórczością, nie dzielić z nią.
Rozciągnął się, słychać było jak kości strzelają mu, oczekiwał aż Ekena da mu rozkazy.
Przekonał się już że nie słuchanie polimorfki kończy się fatalnie.
Ostatnio edytowany przez Drafrinix (2011-04-03 22:12:27)
Offline
~Skradaj się. Ale od strony lasu. Idziemy tam. ~ Tu łeb panterowatego kota wskazał kierunek. ~ Chyba nasza bohaterska elfka ma niezłe kłopoty. Tylko bez heroicznych czynów, nie będę ratować dwóch tyłków jednego wieczoru. Ja pójdę bliżej polany. Jak ryknę, to uciekaj, albo znajdź kryjówkę.
Ekena przypadła do ziemi, węsząc nieustannie i stawiając czujnie uszy na sztorc. Nadspodziewanie szybko, jak na taką podstawę, podbiegła do krzaków okalających polanę, by zniknąć pod nimi i zacząć się powoli czołgać. Wiedziała, że będzie się poruszać piekielnie wolno, ale tylko w ten sposób miała choćby minimalna szansę, by pozostać niezauważoną. Wykorzystała nawet sztuczkę podpatrzoną u innych, dzikich kotowatych i obróciła przednie łapy wierzchem do dołu. Co prawda nie była to najwygodniejsza metoda poruszania się, ale była najcichszą z możliwych. Pod poduszeczkami łap zawsze mogła pęknąć jakaś gałązka, zaś grube, puszyste futro amortyzowało nieco kroki i wyciszało dźwięki. Ostrożnie posuwała się w kierunku woni przerażenia, gotowa w razie czego zarówno rzucić się komuś do gardła, jak i puścić się pędem przez polanę. Nie obchodziło jej ani trochę, co inni pomyślą o jej odwagę. Lepiej być żywym tchórzem, niż odważnym trupem. Umarli zazwyczaj na niewiele się przydają, gdy trzeba dynamicznie działać.
Offline
Mieszkaniec stolicy
(Ketra, ani razu nie wspomniałem, że trzecim jest nieumarły, i nim nie jest. Nie szukaj pomysłów z kapelusza, tylko opieraj się na faktach, które ja przedstawiam.)
- To ironia. Próbować zabić zabójcę. - Odparł aksamitny i ciepły głos, gdy Ketra skrzętnie schowała się za drzewem, tuż na skraju polany, by zaatakować trzy-osobową grupę istot. Gdy ta wyjrzała za drzewo ujrzała jedynie dwójkę zabójców zmierzających na polanę. Ten trzeci zaś... Mimo tak doskonałego słuchu i odległości, bo jej przeciwnik siedział tuż nad nią, na gałęzi, mimo tak doskonałego słuchu, istota pozostała bezdźwięczna w swoich ruchach. - Halo... Tutaj, na górze. - Dodał z lekką ironią. Kurtyzanka pozwalając sobie spojrzeć na swojego rozmówcę, ujrzała przystojnego mężczyznę o blond włosach długości palców u dłoni, pedantycznie zaczesanymi do tyłu. Nieprzeciętny uśmiech mieszał się z krwistoczerwonymi oczami. Samo ubranie nie zdradzało wiele. Ciemnogranatowa koszula, połączona z równie ciemnymi spodniami, zakryte w większości przez ciemnozieloną pelerynę, nie pozwalały określić budowy ciała. Dwaj towarzysze odeszli dalej, kompletnie nie zwracając uwagi na brak jednego z nich. Wnet blask czerwieni w oczach, przemieszał się nieco z czernią, tworząc na czerwonej barwie kilka czarnych wzorów. - A więc jesteś dziwką ? - Rzucił od tak, czytając Ketrę jak otwartą księgę.
Inaczej sprawa miała się u polimorfa i gada. Skradając się śladem zapachu, również dotarli na skraj polany. Tu właśnie ujrzeli ich po raz pierwszy. Niemal identycznie odziana dwójka mężczyzn, rozbijała właśnie namiot, by móc przenocować do świtu. Odziani w obcisłe skórzane kirysy, z płytkimi kapturami, dopełniali formalności w postaci ogniska i pokarmu. Z tego co udało się zauważyć, oboje posiadali jednoręczne miecze, kilka małych sztyletów tuż za pasem, oraz bardzo dziwne naramienniki, z którymi ani smok, ani kocica jeszcze się nie spotkali. Tym razem byli już pewni. Któryś z nich pałał magią. W mgnieniu oka rozpalone zostało ognisko, a przecież deszcz doszczętnie zmoczył każdy cal tej ziemi. Ponad to, dym unoszący się nad ogniskiem, znikał zaledwie półtora metra nad ziemią, dosłownie rozpływając się. Pozostaje pytanie, czy nie zostawione zostały jakieś magiczne pułapki i czy Ci zabójcy nie byli czymś więcej niż tylko siłą roboczą...
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
(Angelus to co pisałam było jej domysłami. A wiadomo że każdy może się pomylić lub zgadnąć)
-K k k k k kim jesteś ? - popatrzyła na zbójce. Poczuła ciepło na nodze i łzę w oku. Chwyciła pewniej sztylety Sai, których ani nie mógł zobaczyć ani wyczuć. Popatrzyła mu w oczy i groźnie odpowiedziała - Tak - Ledwo trzymając się na nogach skierowała sztylet w jego stronę - Aaaa Teraz mówwww kim jesteś! - Jej strach ogarniał całe ciało, powodując to że nie panowała nad odruchami ciała, wyczuwała że może ją zabić od tak. Czuła cały czas ciepło na nodze, kolana jej się trzęsły, ledwo panowała nad sobą by nie zemdleć. Jednak strach nie przeszkadzał jej w decyzji o obronie samej siebie, sztylety cały czas dodawały jej otuchy i pozwalały na obronę konieczną.
Ostatnio edytowany przez Ketra (2011-04-10 09:07:58)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |