Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Odwrócona, zajęta, sznurowaniem troczków kaftanika, nie zauważyła, żeby Lejsu się obudził. Tym więcej zaskoczyły ją jego słowa i nim zdążyła cokolwiek wyrzec, Lejsu trzymał ją już na pół w objęciach.
Uśmiechnęła się niepewnie dość, mrugnąwszy dwa razy.
- Dzień dobry - przychyliła się, by cmoknąć Tresera lekko w policzek na powitanie. - Ja...ja właśnie zapomniałam! Miałam odwołać opiekunkę przed zmierzchem, a ona tam pewnie została z małą. Taka jestem nierozważna, och - ruchy jej nerwowe były, lecz słowa jak najbardziej prawdziwe, także i pośpiech uzasadniony.
Faktycznie niemowlę zostawiła, zupełnie nieodpowiedzialnie.
- Muszę wracać, do dziecka. Jak mogłam ją zostawić... - omiotła pokój spojrzeniem, sprawdzając czy czego nie zostawiła.
Offline
Dziecko. Przez to wszytko co się zdarzyło zupełnie zapomniał zapytać Nikoletty jak się ma jej dziecko. Czy jest zdrowe? Jakiej jest płci? Jak ma na imię? Czyje było? Choć o to ostatni chyba nie musiał pytać, sam się domyślał kto jest ojcem i jak się ma z nim sytuacja - nie był głupi.
-Przepraszam - odezwał się. - Przepraszam, że nie zapytałem jak się ma twoje dziecko, ale chyba wiem jak to nadrobić. Pozwól, że pójdę z Tobą.
Odnalazł resztę swoich ciuchów - kamizelkę i płaszcz. Na końcu usiadł na fotelu i założył buty. Gdy wstał był gotowy do wyjścia.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko memu towarzystwu?
Offline
Odwróciła się od niego, niby naturalnie, sprawdzając wnętrze chatki. W rzeczywistości, aż przygryzła wargę.
- Tak...znaczy, możesz ze mną iść. Nie widzę przeszkód - wyjaśniła pospiesznie.
Bo w sumie takie przeszkody nie istniały. Nie obawiała się powrotu Adramelecha. ON tu już nigdy nie wróci. Chyba, że ona opuści te ziemie. Swoją drogą, mogłaby to zrobić. Środowisko zakonne nie było już dla niej zdrowe i dobre jak kiedyś. Za dużo intryg i kłamstw. Zbyt dużo grzechu i Zła.
- Jestem konno - dodała, chcąc uświadomić Tresera, że będzie poruszać się szybciej i ponadto będzie jej spieszno.
Ach Nikoletto, dławi Cię tlen - pomyślała, wychodząc z chaty na śnieg i wiatr. Jej klacz stała przed domem, więc dosiadła ją zanim Łowca zdołałby jeszcze okazać jej jakąś czułość.
- To ruszasz? - zapytała, oczekując rychłej odpowiedzi.
Widząc jednak ociąganie tresera spięła konia i ruszyła w stronę wieży.
Zabrała stamtąd małą i obejrzawszy się raz ostatni na Gwiezdną Wieżę ruszyła w świat.
Opuszczając ziemie Zakonu na zawsze.
Offline
Dom tresera bestii wyglądał na, delikatnie mówiąc, zdewastowany. Wszędzie walało się szkło z wybitych szyb, kawałki mebli, nielicznej zastawy stołowej i innych przedmiotów codziennego użytku. Drzwi smętnie wisiały na jednym zawiasie, skrzypiąc na wietrze. W środku było też sporo nawianego śniegu. Wszystko to przedstawiało się dość smętnie. Chociaż trochę pracy i troski mogło odbudować to miejsce i przywrócić mu dawną świetność.
Offline
Lejsu powoli dochodził do siebie. Leżał na swoim łóżku z twarzą w poduszce. Nie czuł się dobrze, mało pamiętał i był piekielnie zmarznięty. Był pewny, że musiał dzień wcześniej uchlać się do nieprzytomności. Jednak szybko zmienił zdanie gdy powoli zwlókł się z łóżka i po przetarciu oczu ogarnął wzrokiem wnętrze swojej chatki. Powybijane szyby, połamane meble, kupki śniegu i drzwi wiszące na jednym zawiasie. Na zewnątrz panował mróz, a Lejsu zdał sobie sprawę, że górną część ciała ma nagą. Gdzieś w kącie odnalazł swój płaszcz i okrył się nim.
-Co tu się stało do jasnej cholery - mruknął pod nosem.
Nie zamierzał stać bezczynnie i przyglądać się bałaganowi. Coś było tu nie tak i nie mógł tego tak zostawić - nie był typem, który może siedzieć i bezczynnie patrzeć na to co się dzieje.
czym prędzej wyszedł przed swoją chatkę. Miał nadzieję, że znajdzie tam jakieś ślady lub kogoś kto mu wszytko wytłumaczy.
Offline
Znaleźć, nie znalazł, ale odkrył pełną, niepotłuczoną butelkę wódki. Nie wiedział czy to jego, ale byłą w jego domu i to mu wystarczało.
Całą chata została ogołocona ze wszystkiego, tak samo, jak on sam. Ten kto go ograbił, znał sie na swoim fachu, wybebeszył nawet skrytki i kieszenie zapasowych ubrań... A jakby tego było mało, sprawił, ze Lejsu nawet się nie obudził...
Offline
-A na kiego czorta mnie ta flaszka - powiedział do siebie z wyrzutem. - Najmniej potrzebna mi rzecz w tej chwili.
Choć Lejsu za kołnierz nie wylewał, to jego znalezisko nie cieszyło go w tej chwili. Po co mu była butelka wódki jeśli na głowie miał większe poblemy. Chciał się dowiedzieć o co chodziło w tym wszystkim chodzi. Musiał dojść do tego kto lub co go okradło lub jak to się wszytko stało, bo na zwykła kradzież to mu nie wyglądało.
Odrzucił butelkę na łóżko - zawsze kiedyś się przyda - i nie mając pomysłu co zrobić bezczynnie usiadł na progu swojej chatki.
Offline
Nikt nie nadchodził, nikt nie nawoływał... najwyraźniej wszyscy zapomnieli o treserze bestii... Nie miał czego pilnować i nie wiedział co sie dzieje... Marne miał perspektywy tam, gdzie usiadł.
- Trzeba zmienić punkt widzenia, albo chociaż punkt siedzenia... - przemknęło mu przez myśl.
Offline
Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak bardzo jest wściekły, niemal się gotował. Nie miał nic i nie wiedział co się stało - jak mógł do tego doprowadzić. Lejsu - zawsze czujny dał się tak ograbić. Przecież to zawsze on zachodził ludzi bez najmniejszego hałasu, bez ukazywania się, bez najmniejszego hałasu.
Takie myśli doprowadziły go do jedynego logicznego wniosku - magia. Tylko jakieś magiczne sztuczki mogły być za to odpowiedzialne.
Postanowił działać. Na początek uznał, że najlepsze będzie doprowadzenie swojej chatki do stanu używalności. Ciągle wściekły wszedł do środka by doprowadzić wszytko do, jako takiego, porządku.
Poważniejszymi rzeczami w związku z tym co się stało zajmie się później.
Offline
Sprzątanie zajęło mu dwie godziny, ale udało się! Ogarnął cały ten burdel, który niewątpliwie, jak mu się wydawało, zawdzięczał jakiemuś magowi. A nie było to łatwe!
Większość mebli nadawała się tylko na opał, nieliczne nienaruszone księgi i pergaminy zamokły od śniegu wpadającego przez drzwi... Wyglądało to jak wioska po przejściu partyzanckich wojsk, "czego nie uniesiesz spal", ktoś musiał się nieźle tu zabawiać...
W chwili gdy ostatni, w miarę cały stołek stanął wszystkimi trzema nogami na deskach podłogi, za sosrąbem odezwało się ciche i troche strachliwie brzmiące piśnięcie...
Offline
-Teraz to chociaż jakoś wygląda - powiedział otrzepując ręce.
Już chciał wychodzić na zewnątrz by sprawdzić sytuację w innych częściach Zakonu gdy usłyszał ten pisk. Pierwszą myślą było, że coś się zalęgło za sosrąbem, ale po tym co się stało nie wydało mu się to zbyt prawdopodobne. Przez chwile zastanawiał się nawet czy nie zostawić tego na pastwę losu i nie wyjść. Jednka czym prędzej odrzucił tę myśl i uznał jednka, że lepiej będzie jak zajrzy sa sosrąb.
Gotowy na wszystko jakoś zajrzał za sosrąb.
Ostatnio edytowany przez Lejsu (2010-03-05 13:06:31)
Offline
Spory, jak na latającą mysz, nietoperz obwąchiwał powietrze dookoła twarzy tresera bestii. Widać było, ze jest dziki i raczej nie przyleciał tu na przeszpiegi. Wokół, na belce tworzącej sosrąb, pełno było ponadgryzanych, zeschniętych pancerzyków owadów. Widać było, że nowy lokator chaty zadomowił sie tam raczej na stałe...
Uwadze tresera nie umknął też napis, wyryty jakimś ostrzem na belce.
- "Balzak, 5012 rok II Ery, przybrałem imię Szymonix" - mógł przeczytać bez większego trudu...
Offline
-Balzak, 5012 rok II Ery, przybrałem imię Szymonix - wyszeptał pod nosem. - Szymonix, Szymonix. Coś mi to imię mówi. - Zastanowił się mocniej. - Czy to nie on był jednym z założycieli Zakonu - mruczał sam do siebie pod nosem.
Taki właśnie napis w jego domku. Było to dla niego intrygujące. Skąd i dlaczego ktoś wyrył go w jego chacie. Napis ten zainteresował go w takim stopniu, że zupełnie zapomniał o tym, że został obrabowany i pozbaiony przytomności.
W sumie ten napis nieiwle mu dawał informacji. Zaczął badać sosrąb. Miał nadzieję, że odnajdzie tam, może, więcej tego typu wyrytych informacji.
Ostatnio edytowany przez Lejsu (2010-03-05 18:55:05)
Offline
Ale belka nie zawierała juz chyba żadnych ukrytych informacji, a nietoperz stracił cierpliwość i oburzony nachalnością intruza zaczął latać po całej chacie zrzucając co mniejsze drobiazgi z mebli i załatwiając sie na stół.
Jak widac, jego skutki letargu, tak uciążliwe dla ptaków i kreey, nie dotyczyły. Zwrotne było to draństwo i bezczelne, a może odważne? Ciężko ocenić, gdy nietoperz klepie Cie skrzydłami po czole, obślinia ucho i odlatuje w drugi kąt izby...
Offline
-Ty mały skubańcu - wykrzykiwał co chwilę gdy nietoperz hulał po wnętrzu chatki.
Najśmieszniejszy było to, że harce nietoperza wcale nie przeszkadzały Treserowi - nawet to, że załatwił mu się na stół. Towarzystwo dzikiego stworzenia, w tej chwili, odpowiadało mu bardziej niż towarzystwo jakiejkolwiek osoby myślącej.
-A może by tak spróbować go oswoić - przemknęło mu przez myśl.
Uznał to za dobry pomysł. Powoli zaczął podchodzić do nietoperza, który właśnie odleciałw drugi kąt izby. Delikatnie wyciągnął w jego stronę rękę.
-Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy.
Napisem z sosrąbu będzie musiał porozmawiać pózniej z Mangelem, jak uda mu się go znaleźć, ale najpierw chciał zająć się sprawą swojego latającego gościa.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |