Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Gdyby usłyszała słowa Lejsa w normalnej sytuacji, pewne spojrzałaby na niego szczerze zdziwiona. Teraz tylko na chwilkę przestała kląć, zaciskając mocno usta. Wolała się nie dekoncentrować, dlatego też szybko odgoniła dziwne myśli. Sięgnęła po strzałę, wypuszczając cicho powietrze.
- Mi również miło cię widzieć - powiedziała, nie spuszczając wzroku z wybranego mutanta. - Cholera... - z jej ust znowuż popłynęła wiązanka siarczystych przekleństw, jednak teraz próbowała ściszyć swój głos, tak by nie denerwować kompana.
Strzała przecięła powietrze, a grot wbił się wprost w pierś mutanta. Kąciki ust powędrowały ku górze. Kolejny świst, kolejna strzała.
Ostatnio edytowany przez Ireth Tinúviel (2008-08-05 18:57:08)
Offline
Na chwilę jej umysł powędrował gdzieś indziej usiadła na ziemi i wzięła patyk i zaczęła rysować.
Nie nie nie-w jednej chwili miała trzysta pomysłów które w tej chwili wogóle by się nie przydały.
W stała otrzepała się.Jej ręka nagle opadła .Cholera-zacisneła zęby .Zdjęła szal zawiązała go dokoła pasa.
Stanęła na samym początku i zadawała komendy Gotuj !Strzał w jednej chwili wszystkie strzały zaczęły lecieć wprost na mutantów.
Offline
Ilidan popatrzał na demon. Czas by uwolnić swą moc. Ilidan wbił jeden miecz w ziemie i chwycił drugi oburącz. Skupił się i nagle upadł, leżał twarzą w ziemie. wstał a jego rękę pokrywała gruba brązowawa skóra, była to ręka demona. podniósł się i podbiegł do najbliższego mutanta i ugodził go w pas z rękojeści. cios był tak silny aż mutant odleciał do tylu. Ildan poczekał aż stwór się podniesie i podbiegł do niego wielki miecz mutanta przecięła powietrze ze świstem Ilidan ledwo co uszedł z życiem. skoczył do góry i przeciął monstrum na pół. szybko wycofał się do drugiego demona unikając innych ciosów.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nadszedł czas... Zelda podniósł rękę ku gorze... podoficer czekał na ten rozkaz, gdy ja opuścił sześć strzał ze świstem zdjęło szereg wrogów przed nim... spojrzał na towarzysza... widział jak stawał sie demonem... za wrześnie stwierdził... zamiast Demona wolał oddać sie duszy Andrila... podbiegł do pierwszego mutanta... gdy ten zadał cios...Zelda wystawił się tak by ostrze musnęło mu rękę tworząc płytką ranę, krople krwi skapły na ostrze Andrila.. Błękit rozbłysł na nowo gdy miecz poznał krew właściciela... Ręka momentalnie uniosła się.. Dobył Zidila...
Błyskawicznie broń zaczęła mu tańczyć w dłoniach tworząc srebrne i błękitne węże...
-Odpychaj ich używając jako tarcz ich ciał, wypchnijmy ich z bramy... powiedział do stojącego obok towarzysza...
Smugi zaczęły atakować w Mutanta... ten nawet nie był w stanie ich obronić lecz nie trafiały go... zmuszały aby się wycofał w kierunku skąd napływały mutanty... gdy, jak Zelda ocenił przeciwnik cofnął się dostatecznie błękitna smuga przecinając na pół jego Halabardę przeszła mu przez brzuch a następnie błyskawicznym ruchem przez głowę... krew trysnęła ochlapując kolejnego mutanta...
-To nie jest przeciwnik dla Demonów... rzucił...
Choć sam jeszcze się nie przemienił czekał na moment by to zrobić... bał sie o innych... Demon posuwa się inną, mętna logika i nie chciał aby potęga zła uszkodziła innych...
Ostatnio edytowany przez Dark Zelda (2008-08-05 20:50:14)
Offline
Ilidan wkroczył na trudną ścieżkę - zaczął przemianę w demona. Lecz po tym jak i druga ręka się przemieniła Ilidan zebrał swoje myśli i skupił się na jednym, to był jeden z wielu sposobów by stłumić demona. Usłyszał słowa swego towarzysza broni skoczył w tył wyją drugi miecz i popędził w przód. zaczął biec w stronę mutantów. w oczach pojawił się szaleńczy błysk. podbiegł do najbliższego mutanta przeskoczył go i wbił mu miecze w plecy uszkadzając nerwy. chwycił pewnie mieczy i przerzucił nimi mutanta w sam środek bramy zatykając ja w połowie. Po czym wbiegł w następnego i przepchną go w stronę bramy.
-Musimy zatkać dopływ mutantów a potem wybić te co tu zostały.
Offline
Następna strzała. Druga. Trzecia. Czwarta. Piąta. Szósta. Wszystkie wbiły się w nogi jednego z mutantów. Padł, ale nie martwy i dokładnie o to łowcy chodziło. Zeskoczył z muru i rozsiekał leżącego mutanta. Zgrabnym skokiem i odbiciem się jeszcze od muru znów był na górze obok Tin.
Wściekłość nie opuszczała go. Lecz nie okazywał jej w stosunku do innych Zakonników, bo nie miał powodu. Tu chodziło tylko o Chaos.
Ostatnio edytowany przez Lejs (2008-08-05 21:27:52)
Offline
Mieszkaniec stolicy
- A gdy je wybijemy.... zrobimy mały wypad za mury...powiedział lecz wredny uśmiech na jego twarzy mówił więcej niż jego słowa... miał zamiar wbić sie w sam środek kręgu śmierci i tam pozwolić oddać się przemianie... jego ciało otaczało srebrna i blękitna wiązka... to broń błyskawicznie tańczyła mu w dłoniach tworząc smugi...
Kolejny przeciwnik... martwa głowa poprzedniego nieszczęśnika walała mu sie pod nogami... silny kopniak i twarz nieszczęśnika ugodziła w kolejnego mutanta tylko po to by zamroczony a następnie odrzucony silnym kopnieciem wleciał w bramę... Zelda doskoczył do niego... Cięcia były krwiożercze... gdy nieszczęśnik znalazł się w zasięgu broni smugi powoli odcinały mu kawałki ciała... ręce... nogi... ostrze Zidila przejechało po brzuchu... rozcinając żołądek... posoka skapywała gdy kolejne cięcia robiły sieczkę z jego ciała... nim zwłoki doleciały do ziemi części ciała walały sie kilka metrów na około.. Zelda cały we krwi staną w bramie... smugi zamarły tylko po to by otrzeć krew rękawem płaszcza... po czekał na wroga który ośmieli sie przekroczyć bramę... Obrońcy na murach zaczęli wymiotować... nigdy nie widzieli takiej rzezi... twardszych zmusiło to do jeszcze większego wysiłku... pięciu pod dowództwem podoficera szyło z łuków oczyszczając teren wewnątrz murów...
Offline
Ilidan z uśmiechem patrzał jak drugi demon sieka na plasterki mutanta. krew doleciała także do niego. odbiegł troszkę od muru i postanowił czegoś spróbować. oddał się ponownej przemianie. nagle z ust ilidana wydarł się coś w stylu śmiechu, demonicznego śmiechu i nagle z pleców Ilidana wyrosło coś w stylu skrzydeł, lecz niebyły pokryte ani białym pierzem ani czarnym. pierza nie było w ogóle, zamiast niego były szalejące płomienie. Ilidan znowu powstrzymał dalsza transformacje gdyż nigdy wcześniej nie uległ jej aż do tego stopnia, szczerze mówiąc wątpił w to że powróci do poprzedniego wizerunku. Ilidan zaczął biec kilkanaście stup od muru wzbił się w powietrze i przeleciał przez niego. Spojrzał z góry na armie chaosu i zdołał stwierdzić iż zabili dopiero 1/4 całej chordy. powrócił za mury i podszedł do drugiego Demona i powiedział
- Czeka nas długa walka i przyjemna walka przyjacielu lecz radze ci nie wbiegaj w nich sam.
wtedy jakiś demon podbiegł do Ilidana i chciał podciąć mu skrzydła lecz jego miecz został stopiony w rzeże skrzydeł demona. po czym Ilidan zwiną skrzydła i przebił mutanta na wylot po czym rzucił nim w sam środek walczących. wywalając przy tym i przygniatając 3 innych mutantów.
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Śmierć jest naszym najlepszym przyjacielem... rzucił... wskazał na bramę...podniósł dłoń...opuścił... strzały oczyściły kilka metrów przed bramą... teraz mogli stanąć w drzwiach i wspólnie blokować atakujących... Zagwizdał melodycznie, Rosira błyskawicznie zjawiła sie przed nim... ~Przekaż aby nikt nie podchodził w okolice bramy... upartych odganiaj..~powiedział... Sokolica malowniczo wzbiła się w powietrze i głośnymi krzykami oznajmiała wiadomość...
Plac wewnątrz zakonu był już pusty... mieli chwile wytchnienia... Zelda dobył od zwłok mutanta jakąś dzide po czym cisną ja w mur... wbiła się, następnie powiesił na niej swój kołczan...zrzucił swój czarny płaszcz, koszula poleciała w ślad za nim... Teraz każdy mógł zobaczyć jego tors... tatuaż zrobiony z maleńkich ran przedstawiał Kobietę walczącą z Demonem... teraz gdy jego ciało doznało świeżej krwi obraz pod wpływem gry mieśni ukazał jak kobieta zostaje odrzucona...a zostaje... Przemiana się zaczęła... ciało pokrywała skóra koloru zaschłej krwi... czarna... Demonie oko zabłysło w pełni... Zelda przez chwile jeszcze stał... teraz miał blisko dwa metry... Elficka mieszanka krwi odeszła w niebyt a wraz z nią litość i logistyka...
Schował Zidila do pochwy u pasa... Na Andrilu zapłonęła runa nadana przez samego władcę zła... wszedł w bramę dzierżąc Andrirla w jednej ręce... pchnięcie Halabarda w jego stronę... złapał za drzewie tuż za ostrzem i ciągnąc przysuną właściciela broni do siebie... złapał go za szczękę i uniósł... tam gdzie mutancia, pokryta łuskami skóra znalazła sie w kontakcie z ciałem Zeldy pojawiły sie pęcherze... Krzyk ofiary po czym trzymając ja ciągle za szczękę zacisną pięść... Krew trysnęła z rozsadzonej czaszki po czym kopnięciem odesłał ciało w tłum...
-Jam jest Zelda Fa'Nori... Niech piekło przywita głupców którzy stanęli na mej drodze...
Zwłoki mutanta doleciały do ziemi... to co zostało z jego ciała rozniosła siła uderzenia o ziemie...
Offline
Ilidan Patrzał na Demona w ten i jego demon się przebudził, lecz nie w pełni sił. Mroczna aura otoczyła Ilidana jego miecze zostały wessane w ciało tak iż klingi wystawały z jago nadgarstku i przylegało do całej dłoni. z głowy wyrosły mu dwa skręcone rogi, skóra przemieniła się i przybrała płomienisty kolor spodnie się rozciągnęły gdyż nogi też się przemieniły. nogi miał ugięte w kolanach, stał i chodził na trzech palcach resztę stopy miał pot kątem prostym do ziemi. plecy miał przygarbione, przy łopatkach wystawały olbrzymie skrzydła. nie było w nim już nic z elfa oprócz samej woli. wybiegł przed mury chwycił jednego mutanta nogą i zerwał się w górę. Demon chwycił go jedną ręką za dolną szczękę a drugą za górną i rozerwał szczękę mutanta czemu towarzyszył odgłos łamania kości. chwycił go za tulów i połamał kręgosłup. Zaczął łamać mu każdą kość a potem rzucił zwłoki gdzieś na pole bitwy po czym wylądował przed bramą. i powiedział
- Głupcy nie wiecie kogo widzicie Jestem Ilidan przemieniony w potężnego Demona Ek'Nark Zun'Bis. Ci którzy staną mi na drodze zaiste polegną.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Te marne istoty były za słabe... o wiele za słabe... Zelde już nudziły pojedynki z czymś co nie potrafi sparować ciosu... Wyskoczył przed bramę, tam już czekała hołota, świst strzał nad nim i kolejne sześc mutantów padło...
Podbiegł do jakiejś wielkiej Ośmiornicy... pozwalał sobie zadawać ciosy... mimo siły mutanta nic mu nie zrobiły...
Ten widząc że jest za słaby spróbował uciec... Zelda stał tak chwile pozwalając mu się cofnąć... dobył jakiś miecz z ciała walającego sie pod nogami... chociaż ostrze w jego dłoni momentalnie zaczęła pokrywać rdza rzucił nim w ślad za uciekającym... ostrze przebiło uciekającego.... malowniczo przeszło przez plecy wylatując zakrwawione... po czym rozbiło w drzazgi tarczę stojącego kilka metrów dalej Mutanta...
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard nadal szył strzałami w mutantów, szukając ważniejszych. Na chwilę zamarł gdy zobaczył jakiegoś elfa który przemienił się w demona. Drugi elf też się przemienił ale wcześniej go poznał. To Zelda! Ponownie szył strzałami w mutanty. Jeden już padł. Teraz szył w kolejnego.
Offline
Przechodziła pomiędzy łucznikami-zauważyła Lejsa razem z jakąś kobietą.Pomachała Ręką i złapała za chusteczkę.Kaszel ją dorwał.Czuła jak płuca jej wychodzą.Krew jej leciała .Po chwili użalania się nad kaszlem
przestała i ubrała płaszcz.Deszcz zrobił swoje.Po godzinach walki jej twarz wyglądała na zmęczoną.Była blada a jej usta sino blado koperkowe.Mutanty pod ostrzałem padały jednak ich ilość była ogromna byli około trzy kilometry.Pod ustawieniem pół księżyca mogli zrobić odwrót zostać zabici przez ostrzał lecz to można wykluczyć jest ich za dużo oraz.-tu przerwała.Przerwać się przez front a łucznicy wtedy by byli bezradni.Dużo osób by zginęło jednak to wojna .Muszę coś wymyślić czas ponaglał....Złapała się za głowę .
Offline
Kolejny celny strzał łowcy wyeliminował następnego mutanta.
Lejsu spojrzał w stronę bramy. Zobaczył jak Zelda i Ilidan przemienili się w demony. Lejsu wiele w życiu przeżył i widział, ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie widział - choć spotykał różne dziwne stworzenia i postacie.
Nagle Lejsu poczuł silne uderzenie w prawą stronę czaszki. Zrobiło mu się ciemno przed oczami, ciepła krew zalała mu twarz. Usłyszał tylko jak coś ciężkiego spada na ziemię obok niego. Runął w dół z muru. Uderzył plecami o ziemię, był nieprzytomny.
Ostatnio edytowany przez Lejs (2008-08-06 13:41:20)
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard gdy chciał wykończyć wroga, zobaczył spadającego łowcę. Szybko zleciał z zamiarem złapania towarzysza. Nie zdążył. Szybko podniósł go z ziemi i poleciał. Tutaj nieprzytomny się nie przyda. Szybko w stronę wieży.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |