Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
-Co? I co z tego, że zamykam oczy, jak strzelam?! To się nazywa, kurde, no, telepatia! Jam jest potężny telepata i trafiam bez patrzenia! -Lukas chwycił swoją kuszę, zamknął oczy, po czym dał wspaniały pokaz telepatii. Zamachał kuszą, ustawił się do strzału...Niestety, jakoś tak stanęło mu się tyłem do tarczy. Podniusł kuszę i strzelił. Bełt zadzwonił na okiennicy, odbiłsię od ściany i upadł na podłogę.
-To żem chciał uczynić! To dokładnie! Nie szczerz zębów, kretynie, bo jakowymś plugawym jadłem od nich wonieje! I... I...Nie celuj we mnie!!! Odłóż tę kuszę!!! Aaaghrt!
Offline
Zakrywając twarz rękami, warknęła, schylając się nisko. Po chwili, słysząc już tylko narzekania Lukasa, podniosła się, cała czerwona.
- Co ty sobie myślisz?! Pozabijać nas chcesz?! Strzela się do tarczy! - krzyknęła, zdenerwowana. - Uważaj na przyszłość...
Zostawiła go w spokoju. Wiedziała, że zaraz zajmie się nim Gemertus a to będzie o wiele gorsze. Opadła na krzesło, sapnąwszy.
- Właśnie się nad tym zastanawiam... Jakim zwierzęciem mogłabym się zająć, jakie mogłoby mi pomóc odwrócić uwagę od codzienności. Ty się na tym znasz... co jest łagodne i łatwe w utrzymaniu? - spytała, drapiąc się po nosie. Była ciekawa, czy rozmówca jest w stanie jej doradzić.
Offline
-Hmm jak dla ciebie to - zastanowił się chwilę - Myślę, że ryś byłby odpowiedni. Chyba, że wolisz coś latającego to wtedy nada się sokół.
Spojrzał pytająco na elfkę w oczekiwaniu na odpowiedź.
Taki właśnie wybór ryś albo sokół był według Lejsa odpowiedni dla Tin.
-Więc jak chcesz to złapię coś dla ciebie.
Offline
-Co?! A co ty mi tu dajesz sodomito cholerny?! Co to jest, na dziewięć piekieł otchłani, za narzędzie tortur czy li też innych pogańskich praktyk?! Nie celuj tym we mnie! Co powiadasz? Że to nóżka kozia? Aleć wszak ona ze stali ukuta, i to marnej wielce... Chociaż, możeś i praw -widział żem konstrukty magiczne, czyli czarostwem ożywione przez magów golemy, o kształtach smoków, pająków i olbrzymów wielgachnych...Aleć żeby tak koza? Dyć już się do reszty tym czarownikom sodomitom we łbach poprzewracało od owych dekoktów czarnoksięskich, co je w laboratoriach pędzą. Gadają oni, że to jakieś mikstury nie mikstury, a ja i tak wiem lepiej, że to gorzałka czysta, ziołami zaprawiona! Co? Ty gadasz, że tą kozią nóżką się kuszę napina?! Kozią nóżką?! Ty żeś, Gemertusie, prawdziwieś zidiociał...
Offline
Arevis niepewnie otworzył drzwi sali. Nie wiedział czy to tutaj.
- Przepraszam, czy znajdę tu niejaką Tinúviel?
Wszedł już do sali trochę pewniej.
Offline
Do sali wesołym krokiem wchodzi Shiba. Rozgląda się po wszystkich kątach nieco zawiedziony wyglądem sali ćwiczebnej, ale cóż, gdzieś trzeba ćwiczyć. Znajdując się w odległości 10 metrów od nauczyciela zwolnił, ponieważ był zawiedzony również stanem (czyt. wyglądem) prowadzącego zajęcia. Pomyślał, że raz się żyje i zagadnął:
- Witam, czy pan tutaj naucza? - Niewiadomo dlaczego jego głos był nieśmiały - Bo wie pan... Chciałbym poćwiczyć...
Spojrzenie "pana" samo odpowiedziało, że nauczyciel przeciętnie chce mu pomóc...
Sala była dosyć duża i panował tutaj półmrok, ponieważ wszystkie lampy (jak podejrzewa Shiba z oszczędności) były powyłączone, jedynie drobne promyki zimowego słońca przedostawały się przez brudne okna do sali...
Ujrzał zarysy jakiejś postaci w drugim końcu sali, więc zawołał:
- Hej! Ty tam, kim jesteś?
Offline
/dobra, dobra, chwila... Bo ja już nie wiem kto tu jest, a kogo nie ma, proszę mi się teraz ładnie zdeklarować, raz, raz!/
Młoda kobieta obrzuciła Shibę znudzonym spojrzeniem. - Omamy masz pan, bo jestem tu tylko ja i moja miotła, sprzątam salę, żeby nowy trener mógł tu prowadzić zajęcia. - Powiedziała powoli, jakby każde słowo sprawiało jej problem. Cóż jej wymowa pozostawiała wiele do życzenia, ale tak to jest ja się uczy wszystkiego samemu. - Radzę na razie się udać do biura i poczekać aż instruktor się pojawi. I sprawdzić czy pana zapis na kurs jest aktualny i czy jest pan na liście uczniaków. - Uśmiechnęła się delikatnie i powróciła do swojego wcześniejszego zajęcia.
Offline
- Dobrze, że ktoś się zajmie tym miejscem... I nowy trener... - W tym momencie z drobnym uśmiechem popatrzał się na nauczyciela, ktory przeciętnie chciał mu pomóc. - I rzeczywiście, powinienem był najpierw udać się do biura, dziękuję za pomoc i informacje!
Lekko się skłonił, posłał jeszcze jedno uszczypliwe spojrzenie trenerowi "prychnął" i wyszedł w dosyć szybkim tępie...
Offline
Avrael wszedł pewnym krokiem do sali.
-Zakupiłem kurs i chcę go odbyć!-Powiedział Avrael rozwścieczony. Wciąż myślał o Arghezie.
-Zaczynamy jak najszybciej, za 5 dni mam walkę!-Krzyknął po czym podszedł do Tinúviel.
-To dla mnie sprawa chonoru-chce się uczyć.NIe, to nie sprawa honoru, to sprawa życia i śmierci.-Mówił Avrael patrząc w stronę Tinúviel.
Offline
/Honoru, honoru... zlituj się na naszym pięknym językiem!/
- Czy ja Ci do k**** nędzy wyglądam na Tinuviel! - Ryknął jakiś barczysty facet, który aktualnie znajdował się w pomieszczeniu. Przygotowywał sprzęt, sprawdzał czy wszystko jest tam, gdzie powinno być, czy jest w miarę czysto, a wpada tu jakiś dzieciak, wydziera się, rząda tego i owego.
Typ poczerwieniał na gębie, nikt nie bedzie soboie z nim tak pogrywał. Zbliżył swoją ogorzałą twarz pozbawioną jednego oka do twarzy zuchwałego młodzieniaszka. Bił od niego dziwny, lekko kwaskowaty zapach. - Słuchaj no knypku, jak chcesz się tu czegokolwiek nauczyć, to tylko spokój Cię tu uratuje. - Warknął. - Bo ja nie będę tolerował takiego zachowania. - Dodał wyciągając swoją wielką łapę i lekko odpychając kursanta do tyłu. Odwrócił się na pięcie i wrócił do jednej z tarcz, w której trzeba było jeszcze poprawić mocowanie. - Zacznij od trzydziesto - minutowej rozgrzewki. Dyndaj się biegiem dookoła, już! - Rzucił tylko za siebie. Takiego typa to mało kto, mógł sie spodziewać jako trenera łucznictwa. Smukły elf, a i owszem, ale nie jakiś wielki mięśniak, o poharatanej twarzy i dziwacznym uśmiechu.
Offline
Do pomieszczenia trochę nieśmiało wszedł Niordd rozglądając się w około i chłonąc każdy szczegół architektoniczny sali ćwiczebnej. Szedł powoli i nie pewnie. Podszedł do osoby, która mu najbardziej przypominała instruktora po czym powiedział głosem, w którym tliła się nutka wesołości:
- Witam - ukłonił lekko głowę. - Nazywam się Niordd...Powiedziano mi, że mogę się zgłosić do instruktora bezpośrednio w związku z moją "sprawą". - Uniósł na chwilę demonstracyjnie włócznię po czym kontynuował. - Dobrze trafiłem...?
Offline
- Ehe, to Ty. - Mruknął facet przyglądając Ci się dość nieprzyjemnym wzrokiem. Zupełnie tak jakby badał towar na wystawie. Strzelił knykciami u dłoni. - Dobra, to zaczniemy od wywiadu. Którą ręką walczysz lepiej, bo jak mniemam umisz już walczyć mieczem, skoro z włócznią tu przyłazisz. Jaką bronią dokładnie walczysz. Posługiwał się kiedyś dwoma ostrzami podczas jednej walki? No i czy ma dobrą kondycję, żeby zacząć od rozgrzewki. Trzy dziesiątki okrążeń sali. Potem zgłaszasz się do mnie. - Instruktor nie patrząc juz na swojego ucznia podszedł do jednej z tarcz, potem drugiej. W końcu jednak prysiadł na skrzyni ze sprzętem i począł się przyglądać poczynaniom wojaka. - Do roboty!
Offline
Wojownik na początku nic nie mówiąc zaczął zrzucać na ziemię kolejno tarczę, płaszcz i miecz w jedną kupkę, po czym otrzepując ręce odwrócił się do trenera, i lekko rozciągając nogi zaczął mówić spokojnym tonem:
- Silniejszą mam prawą rękę, ale walczę mieczem i tarczom. Miecz oczywiście jednoręczny. Stawiam na wytrzymałość. Wolę walkę blisko, i często staram się zdekoncentrować przeciwnika drobnymi uderzeniami...- Mówił krótko i zwięźle, a jego ton był bardzo rzeczowy. Cały czas się rozciągał. - ...Włócznię generalnie potrzebuję na rozpoczęcie walki - chodzi mi tylko o naukę rzutu, nadaniu odpowiedniej rotacji. Potem walkę w zwarciu. Nigdy nie walczyłem dwoma ostrzami jednocześnie. - Po zakończeniu podskoczył pięć razy dotykając kolanami klatki piersiowej, mocno wydychając powietrze przy każdym skoku, po czym bez żadnego wyraźnego entuzjazmu ruszył spokojnym,wolnym truchtem. Oddychał głęboko i równie spokojnie. Jednak zwiększał swoje tępo systematycznie, kontrolując bieg i własny oddech. Nie biegł na złamanie karku, właściwie poruszał się z małą jak na swoje możliwości prędkością, w końcu to była tylko rozgrzewka. Przy siódmym okrążeniu poczuł nagle, spadający na niego niczym grom ból w prawej nodze. Umysł wojownika spanikował, sparaliżowany strachem przed nadchodzącym bólem. Wojownik potknął się o własne nogi, i upadł ciężko zataczając "fikołka". Mięśnie w jego nodze napięły się jednocześnie, i ból zalał całe ciało Niordda, wypalając każdy kolejny nerw do czerwoności. Wojownik stłumił krzyk. Nie chciał się raz kolejny oddać fali paniki. Chciał zwalczyć ten cholerny skurcz! Uniósł się na kolana, pomimo, że cały drżał. Opanowała go wściekłość, tak wielka, że tłumiła ból. Wojownik ryknął i zaczął walić pięściami o podłoże. Nie czuł już nic, ani nie myślał racjonalnie. Po prostu uderzał systematycznie pięściami. To było w tym momencie celem jego istnienia. Nie zauważył nawet, kiedy skurcz ustąpił. Dopiero po paru chwilach wściekłość w nim ustąpiła. Jego knycie były obite, jednak nie było na nich śladu krwi czy też zdartej skóry. Zdeterminowany wojownik zaciskając zęby wstał, i znacznie powolniejszym tępem zaczął na powrót truchtać, kulejąc lekko na prawą nogę. Był cały spocony, jednak dalej biegł...biegł i biegł. Nie dłużyło mu się. Czuł, jakby był zawieszony nad czasem, i nawet nie zauważył, kiedy skończył. Ledwo trzymając się na nogach, podszedł do trenera, opierając ręce na kolanach. Dyszał ciężko, a całe ciało wczęśniej wstrząśnięte ogromnym bólem odmawiało posłuszeństwa, na tyle, że wojownik musiał się skupiać, by nie przewrócić się. Jednak stał. I nie zamierzał się kłaść. Nie wiedział nawet czemu.
Offline
Najemnik wpadł nagle do pomieszczenia.
- Witam, zwę się Arevis i mam odbyć kurs łuczniczy kiedy możemy zacząć? - powiedział Anioł - kurs wykupiłem dość dawno ale nie miałem zbytnio czasu go odbyć, a i teraz nie mam go za wiele więc proszę o szybkie rozpoczęcie.
Offline
Wszyscy łucznicy zasnęli tam gdzie stali. Niestety, kilku z nich snem wiecznym, gdyż działanie siły, która zaburzała koncentrację sprawiło, że parę z grotów odbiło się rykoszetem bądź zmieniło trajektorię lotu pod wpływem padającego łucznika.
Poza tym nie zmieniło się nic. No, może jak wszędzie indziej, było tu mnóstwo kurzu i brudu.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |