Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Ocknęła się nagle i popatrzyła szklanymi oczami na elfa. Nie miała pojęcia, że on tu jeszcze jest. Wściekła na swoją bezsilność gwałtownie otarła łzy z twarzy, ale po chwili nowe zajęły ich miejsce.
-Nie Shiba, to nie przez Ciebie.- postarała się uśmiechnąć, ale z uwagi na jej nastrój nie bardzo jej to wyszło. Czuła jak pojedyncze kropelki spływają jej po twarzy i nikną gdzieś w tkaninie jej czerwonego płaszcza.
-Przepraszam, że sie tak... rozkleiłam.- wydukała próbując się uspokoić, ale nie przyniosło to żadnego efektu, wręcz przeciwnie zaniosła się większym szlochem.
Do poprzednich emocji doszła jeszcze wściekłość na samą siebie.
Offline
Shiba źle się czuł w takich wytuacjach. Kobiety nie miały płakać w jego obecności, tylko się śmiać, radować - generalnie powinny być zadowolone. Jednak Skimrra ewidentnie miała jakiś spory problem, Elf postanowił jej z tą sprawą pomóc. Miał nadzieję, że chociaż tym razem nie da plamy...
- Skimrro... Powiedz, w czym rzecz... Może jakoś uda się to załatwić... - Przyjacielsko i spokojnie rozpoczął, chociaż w środku targały nim emocje i przeczucia... Nie wiedział, czy posłuchać się rozsądku, czy postąpić spontanicznie... Miał nadzieję, że Skimrra pomoże mu w tym wyborze... Wtedy on będzie w stanie pomóc jej.
Offline
Przyłożyła dłonie do twarzy odgradzając się od elfa i reszty polany na moment. Z wolna uspokajała się. W końcu szlochy ustały, podobnie jak łzy. Otarła twarz. Musiała być bardzo spuchnięta od tego wybuchu żalu, z pewnością wyglądała upiornie. Schyliła się i zaczerpnęła nieco wody ze strumienia, którą przemyła twarz. Chłód nieco ją orzeźwił. Otarła twarz rąbkiem czerwonej tkaniny. Zadrżała z zimna, co zdarzało jej się niezwykle rzadko, zazwyczaj temperatura nie wpływała na nią w żaden sposób. Owinęła się ciaśniej płaszczem i w końcu zebrała na odpowiedź:
-Chyba nie możesz mi pomóc...- powiedziała nieco zachrypniętym od szlochu głosem.- sprawę z Darayawusem muszę sama załatwić... a na moją dwoistą naturę nikt nic nie poradzi.
Postarała się uśmiechnąć mając, nadzieję, że mimo okropnego wyglądu jakoś jej to wyjdzie. Zrobiło jej się wstyd. Musiała wystraszyć elfa swoim zachowaniem... Ale mogła przysiądz że nikogo tu nie było gdy przyszła!
Offline
Po wypoczynku w Karczmie, udał się do Puszczy, by poszukać jakichś ciekawych ziół i roślin.
Spacerował z sierpem w ręce, podobała mu się cisza panująca w tym miejscu. Szedł koło strumienia, a potem przez wielką polanę. Co chwila wbijał wzrok w niebo, po którym szybowały cudowne ptaki. Widział jakąś płaczącą istotę i pocieszającego ją elfa, wpatrywał się im przez chwilę. Uśmiechnął się i kontynuował zbieranie roślinek...
Offline
Piekielnica
Do tego miejsca dotarła mroczna elfka. Gdy tylko zauważyła hępkę zioła Skyrion, natychmiast zaczęła je wydobywac. Po jakimś czasie jej zielnik był pełen. Zauważyła tedy jakiegoś nieznanego jej elfa, który przygladał się Skimirze i innej istocie, której nieznała. Przygladała mu sie przez chwilę w końcu postanowiła podejśc możliwie jak najciszej, lecz jej czarne szaty rytuallne zaszelesciły w ruchu. Ułozyła dłonie skrzyowane na piersi w geście pokoju i skłoniła się.
-Al'doer powierzchniowy pobratymcu. Kim jesteś?
Rzekła drowka ciagle obserwujac nieznajomego.
Offline
Usłyszawszy głos nieznajomej wiedźmy, odwrócił się w jej stronę i odpowiedział:
- Jestem Kober, elfi druid - uśmiechnął się przyjaźnie - Zbieram sobie ziółka, to chyba nie jest tu zabronione?
Jego wzrok teraz przyciagnęła mała złota roślinka, którą natychmiast ściął i wsadził do plecaka, poczym znowu popatrzył się na nieznajomą...
Offline
Piekielnica
Pokazała swą torbę pełną ziół.
-Ależ skąd. Nawet truciciele mają prawo je zbierac. Jestem Harblein. Miejscowa wiedźma i uzdrowicielka. Mieszkam w puszczy, ale nigdy cię tu nie widziałam Koberze. Skąd przybywasz?
Usiadła na trawie opierając się o smukłą sosnę.
Offline
- Bywałem tu i tam... - uśmiechnął się do nowej koleżanki - Nie będę podawał szczegółów, bo jeszcze mnie skojarzysz skądś, a nie wszędzie jestem mile widziany!
Zaczął wpatrywać się w błękitne niebo. Do jego głowy napłynęły wspomnieniea. Elf uśmiechnął się skrycie i odetchnął świeżym powietrzem...
Ostatnio edytowany przez von Kober (2009-05-18 19:40:42)
Offline
Piekielnica
-Mnie też nie kojarza wszedzie dobrze. Właściwie to tylko tu na zakonie a i nie zawsze byłam dobra.
Wyjela chleb z torby i przedzieliła go na pół. Jedną cześc dała Koberowi.
-Zjedz, na pewno jestes głodny.
Rzekła i zaczela jeśc. Byl to bochenek chleba z ziołami i zbożem. Smaczny i swieży.
Offline
Serafia przyleciała do zagajnika i usiadła na najbliższym kamieniu pogrążając się w rozmyślaniach. Nieświadomie zrywając jakieś ziółka i rwąc je na małe kawałeczki
Offline
Dalgar budzi się w brzozowym zagajniku. Niezyt miłe było to powracanie z raju wojowników. Usiadł i spostrzegł że nie ma na sobie żadnych ubrań. Jego ekwipunek i jego cutowny topór też zniknęły.
-A to parszywa łajza- Po tych slowach poleciała jeszcze wiązka innych obelg.
-Nie no ja się tak nie pokażę w zakonie....skąd ja teraz wezmę jakieś ubranie-myślał głośno mówiąc do siebie Dalgar. Po chwili przeymśleń postanowił poszukać jakiegoś wędrującego chłopa by ogłuszyć go i zabrać jego ubranie...musi mu to narazie wystarczyć.
Ostatnio edytowany przez Dalgar (2009-07-01 22:57:24)
Offline