Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Smoczy Sędzia
A więc słowem powitania:
Witam na mojej pierwszej minimisji!
Mając za sobą powitanie, można przejść do rzeczy, to jest wyjaśnień. Radzę przeczytać, mimo że jest to dosyć długie...
Otóż... Chciałbym, aby moje moje gry (minimisje i wkrótce sesje) różniły się nieco od gier pozostałych MG. Przede wszystkim moje gry będą miały podwyższony poziom trudności.
Czemu?
Ponieważ kiedy wiadomo, że niczym się nie ryzykuje, gra nie stwarza wielkich emocji, bo niewielkie są szanse na porażkę.
Nie ma wyzwania.
Nie przełamuje się granic.
Nie walczy o przetrwanie do ostatniej chwili i wbrew przeciwnościom losu.
A w końcu nie ma satysfakcji ze zwycięstwa...
Jednakże nie zrozummy tej trudności źle. Nie będzie ona polegała na wysyłaniu setek olbrzymich smoków/żywiołaków/duchów/czegokolwiek na Drużynę. Będzie polegała na bezlitosnym wykorzystaniu błędów, które Drużyna popełni. Niezabezpieczone tyły? Za chwilę coś się pojawi za plecami. Rozdzielenie? Ok - wrogowie uczynią wszystko, by nie dopuścić do zjednoczenia postaci i skupią się na najsłabszych jednostkach i tak dalej...
Dodatkowo, by uniknąć MG-owej złośliwości, czy miłości do graczy przy decydowaniu o skutkach będę wspomagał się kośćmi. Nie będę mówił kiedy i za co rzucałem i jakie były zasady tego rzutu, bo nie to jest ważne. Opisy będą czysto fabularne. Ponadto w niektórych wypadkach będzie możliwość krytycznej porażki lub sukcesu. Będzie to działało w obie strony i zarówno członkom Drużyny może doskonale coś pójść, jak i ich przeciwnikom.
Co zaś się tyczy walki - obowiązuje system realistyczny. Wprowadzam go po to, by uniknąć sytuacji w której dwie postacie okładają się nawzajem i nic nie robią sobie z ran. Z tego powodu większość walk będzie trwała praktycznie od pierwszej rany, po której wygrywająca strona będzie miała szanse na efektywne zakończenie walki.
Mile widziana jest pomysłowość i własna inicjatywa, proponowanie ciekawych pomysłów, etc. Nie tylko w czasie walki, ale w ogóle.
Przykład: Walczą dwie postacie. Żeby nie komplikować, obie są uzbrojone w jeden miecz. Oczywiście można opisywać, jak to nawzajem się okładają, bronią, starają przechytrzyć przeciwnika. Ale też można zrobić coś takiego: jedna z postaci próbuje złapać tą drugą (rzut kością <RK>) i udaje jej się to. RK za to, czy złapaną postać zaskoczy to na tyle, by straciła swoją kolej na połapanie się o co chodzi. Inicjatywę przejmuje łapiący, który w tym momencie ma masę możliwości: wyrwać broń przeciwnikowi, przewrócić go w jakiś sposób, wykręcić jego ręce, rzucić jakiś czar, popchnąć, czy kopnąć w krocze i, gdy się zegnie, dobić kolanem w twarz, by później leżącego walić, czym się da... Wszystko po to, by walki były intensywne, ale krótkie i nie zajmowały przez to kilku stron na forum...
Poza tym postaram się wprowadzać możliwie dużo sytuacji mogących wpłynąć na dalszy rozwój akcji, szczególnie w dalszej przyszłości. Czasami różnice między alternatywami będą niezauważalne, a czasami dramatycznie wręcz inne.
Na zakończenie: podwyższony poziom trudności niesie też za sobą pewne ryzyko. Jakkolwiek śmierć postaci jest zakazana, to co do odnoszonych ran i strat nie ma ograniczeń. Dodatkowo istnieją tysiące sposobów na wyeliminowanie postaci z dalszego uczestnictwa w grze bez jej zabijania. Nie oznacza to, że będę pozbawiał wszystkich wszystkiego, ale że porażka może nieść ze sobą znaczne obrażenia.
Z drugiej strony - za wybitne zagrania, pomysłowość i różne inne pozytywne rzeczy będzie można liczyć na dodatkową nagrodę.
To by było na tyle, jeśli chodzi o wyjaśnienia. W następnych minimisjach, żeby nie zaśmiecać pierwszego postu, będę dodawał tylko ostrzeżenie, że minimisja będzie o podwyższonym poziomie trudności i odnośnik to tego postu.
Aby już nie przeciągać...
Minimisja: Za przewodnikiem
Gracze: 3-5
Lokacja startowa: środek Puszczy Pahwatów
Cel: zbadać pewną jaskinię, do której zaprowadzi Was Przewodnik
Przewidywane Zagrożenia: nieznane - możliwe wszystko, co żyje pod ziemią; bandyci; magia
Nagroda: złoto plus wszystko, co się znajdzie
Uwagi: dodatkowe szczegóły w momencie rozpoczęcia minimisji (odnośnie celu, zagrożeń i nagrody)
Offline
Bankier
Shiro spacerował sobie w najlepsze. Rozpierała go duma i radość. W końcu tak bardzo uwielbiał denerwować wszystkich, a dziś dzięki niemu sporo istot miało podwyższone ciśnienie. Motykarz nagle przystanął i zaczął rozglądać się wokoło. Na myśl nasunęło mu sie pytanie "Gdzie jestem?!". Otóż powolnym kroczkiem dotarł go nieznanej sobie części puszczy. Musiał być już dość daleko, gdyż drzewa rosły znacznie gęściej niż te blisko Wieży. Nawet nie zauważył kiedy zgubił ścieżkę którą podążał.
-Rany, rany... I jak tu wrócić...- Stwierdził głosem, który sugerował że nie bardzo się przejmuje. W końcu zawsze można by rozglądnąć się za czymś ciekawym. No i tym razem był wpełni wyekwipowany, więc nie musiał się bać byle czego...
Offline
Dalgar postanowił zrobić sobie przerwę w pracy, więc zrobił sobie dzień wolny. Zamknął kuźnię i wybrał się na spacer do Puszczy Pahwatów. Oczywiście jak każdy szanujący się krasnolud Dalgar niósł ze sobą swoją broń. Nigdy nic niewiadomo. Nie znając kompletnie terenów puszczy oczywiście krasnolud zabłądził, lecz nie przejmował się tym zbytnio. Błądząc tak przez jakiś czas natrafił na jakąś postać, która prawdopodobnie także zbłądziła. Gdy podszedł bliżej, okazało się, że jest to Daray.
- Witam cię Darayu- Powiedział spokojnie krasnolud.
Offline
Lejsu większość swojego czasu spędzał na samotnych wyprawach w głąb Puszczy Pahwatów, więc na pewno nie zabłądził. Już sporo czasu spędził na ziemiach zakonnych i zdążył już dobrze zapoznać się z Puszczą, niejako w związku z wykonywaną profesją łowcy i tropiciela musiał ją znać jak własną kieszeń.. Zdziwił się gdy zobaczył krasnoluda i człowieka tak daleko od głównych traktów, myślał, że tylko on zapuszczał się tak głęboko.
Podszedł do nich powoli. W krasnoludzie poznał Dalgara, a człowieka nie znał.
-Co to jakieś zebranie? - zapytał z drwiną w głosie.
Ostatnio edytowany przez Lejsu (2010-04-10 12:20:02)
Offline
Anioł nie robił już dawno użytku ze swych skrzydeł. Z postanowieniem szybkiego lotu dla przypomnienia kim jest, dotarł do Puszczy. Jakimś cudem nadal sprawnie manewrował między drzewami. W końcu jednak zniżył się na tak niską wysokość, aż musiał wylądować. Nigdy nie był w Puszczy.
- Świetnie, zgubiłem się! - warknął, patrząc w niebo, ale ujrzał tylko jego kawałki. Elian był zmuszony iść dalej. Swoją ciekawością poznania terenów zakonu dotarł w miejsce, gdzie spotkał dwie nieznajome - na pierwszy rzut oka, postaci. Odruchowo złapał za swój sztylet i podszedł do nich.
- Chyba nie wybraliście się na spacer? - spytał z kpiącym uśmiechem na twarzy. Przyjrzał się im uważnie. Krasnolud, którego pierwszy raz widział na oczy, ale człowieka musiał skądś znać. Mniejsza z tym. Wziął głęboki w dech i przystanął obok krasnoluda, wciąż trzymając jedną dłoń na rękojeści sztyletu.
Dopiero teraz zauważył trzecią postać. Kolejnego człowieka.
Ostatnio edytowany przez Elian (2010-04-10 12:21:49)
Offline
Wędrując po puszczy ciągle szukał wrażeń ostatnie czasy nie były zbyt dobre dla jego kondycji.
Sadoma słysząc słowo wyprawa,czy tez przygoda nie tracił czasu na zbędne wyjaśnienia czym prędzej stawił się kolo grupy zakonników, którzy najwidoczniej tez są pewni swojego wyboru.
Puszcza zawsze ciekawiła smoka jak i jej zakątki warto to jest zbadać, może nawet coś się znajdzie dla Sadomy coś nadzwyczajnego.
Sadoma przemówił spokojnie i z dystansem:
-Witam serdecznie
Tak szybko jak zaczął tak samo skończył krótkie przywitanie.
Ostatnio edytowany przez Sadoma (2010-04-10 12:45:57)
Offline
Smoczy Sędzia
- Zdecydowanie nie na spacer - powiedział mężczyzna wychodzący spośród drzew. Twarz miał o ostrych rysach, oczy piwne, a włosy ciemnobrązowa i długie. Na jego ubranie składała się ciemna skórzana kurtka, skórzane spodnie i wysokie buty. Również skórzany. U pasa wisiał mu krótki miecz. Na pierwszy rzut oka dało się ocenić, że nie był zbyt często dobywany. Nosił pokaźnych rozmiarów plecak podróżny. Wyglądał na pełny po brzegi, ale mężczyzna nosił go z dziwną lekkością.
- Tak więc rozumiem, że informacja o tej wyprawie dotarła, gdzie miała dotrzeć? - zapytał, zatrzymując się przed grupą. - Zasady są proste. Zleceniodawcy chcą pozostać anonimowi. Jedyne co powinniście wiedzieć to to, że nie chcą w żaden sposób szkodzić Zakonowi, ani też go wspierać. Nie obchodzi ich, co się tutaj dzieje. Ode mnie niczego się więcej nie dowiecie, bo sam niczego więcej nie wiem. - Spojrzał po twarzach swoich towarzyszy.
- Naszym celem jest położona o jakieś dwie mile stąd jaskinia - wskazał ręką kierunek, z którego przyszedł. - Mamy znaleźć jakąś skrzynkę, szkatułę, czy coś takiego, która powinna znajdować się na jej dnie. Podobno będzie zamknięta magicznie i mamy ją przynieść nietkniętą inaczej z zapłaty nici... - przerwał nagle, jakby coś usłyszał i rozejrzał się niespokojnie. Trwał przez chwilę w bezruchu, po czym odetchnął z ulgą. - A propos zapłaty. Każdemu, który wyjdzie z jaskini o własnych siłach dostanie 200 dukatów. Ponadto możecie wziąć wszystko, co tam znajdziecie. Naszym zleceniodawcom zależy tylko na swojej paczce.
Coś zaszeleściło za przewodnikiem i ten odwrócił się gwałtownie. Zamarł, gotowy do obrony, ale spomiędzy krzaków wyszedł niewielki zając, który od razu odwrócił się i uciekł, widząc przed sobą zbrojną kompanię. Przewodnik mruknął coś niewyraźnie.
- Nie wiadomo, czego możemy oczekiwać na miejscu - kontynuował przewodnik. - Pułapki? Dzikie zwierzęta? Bandyci? Dawno zapomniane zaklęcia strażnicze? Nie wiadomo... Za to na pewno im szybciej tam pójdziemy, tym szybciej skończymy. Tak więc chodźmy - stwierdził i ruszył między drzewa. - Mogę znać wasze imiona? Moje jest Teral - zawołał jeszcze.
Offline
Lejsu bez zbędnych rozmów z innymi Zakonnikami jako pierwszy ruszył za Teralem.
-Ja jestem Lejsu - podał swoje imię przewodnikowi gdy już znalazł się kawałek za jego plecmi.
Podążając do jaskini nie miał żądnych obaw. Był gotowy na wzystko. Zaczął powoli sprawdzać swój ekwipunek - czy wszytko leży jak powinno. Poprawił łuk przełożony przez ramię i sprawdził czy wszstkie noże przy pasku luźno wychodzą z pochew. Na koniec zacisnął pasek od kołczanu, bo stwierdził, że ten za luźno sterczy mu na plecach. Po tych wszystkich drobnych kosmetycznych poprawkach był już zupełnie gotowy do wyprawy.
Cały czas starał się mieć oczy dookoła głowy bo zdawał sobie sprawę, że problemy mogą pojawić się jeszcze przed dotarciem do jakini.
Offline
Uważnie chłonął każde słowo mężczyzny. Była to jego pierwsza wyprawa i chciał wypaść na niej jak najlepiej. Wyprostował się i skupił. Kiedy usłyszał dźwięk zza przewodnika, chwycił sztylet i wyjął go z pochwy. Zając. Tylko zając. Nienawidził czegoś takiego. Do tego słowa, że nie wiadomo czego mogą się tam spodziewać. Łupy. Tak, wszystko, co znajdzie będzie jego. No i zapłata. Wydawała mu się uczciwa, choć nadal nie był pewien ile to jest. Imię. Tak, imię.
- Elian - mruknął krótko, rozkładając skrzydła. Zatrzepotał nimi dwa razy, po czym złożył je i uważnie przyjrzał się pozostałym. Chciał znać imiona. Wiedzieć, z kim ma do czynienia.
Szybkim krokiem szedł tuż za przewodnikiem, trzymając na wpół wyciągnięty z pochwy sztylet.
Ostatnio edytowany przez Elian (2010-04-10 15:05:19)
Offline
Mężczyzna zdaje się być tajemniczy i poważny te zlecenie na pewno jest sporo więcej warte ale póki co nie ma się co wykłócać nad stawka,skoro w jaskini mogą być inne skarby.
Sadoma słysząc słowa przewodnika ,po czym innych nie zwlekał z swoją odpowiedzią i rzekł donosnym głosem;
-Jam jest Sadoma z Nevaru
Po czym ruszył za grupą na samym końcu by mieć ich wszystkich na uwadze.
Dodając:
-Czy oręż pokonanych też można zabierać?
Offline
Bankier
Shiro nie bardzo wiedział o co chodzi z tą całą wyprawą. Nie wiedział nic o żadnej wiadomości czy czymś takim... Prawdopodobnie znalazł się tu przez przypadek. Postanowił jednak iść razem z resztą. Może być... zabawnie?
Motykarz szybko dogonił Terala. Przyszło mu to z łatwością, gdyż był nieco szybszy od reszty "towarzyszy". Przez myśl przeszło mu że to paskudne określenie, na mięso armatnie wlekące się za nim.
-Mówią na mnie Shiro...- Rzekł idąc już obok przewodnika.
-Mam... Takie pytanie. Co się stanie, jeśli któreś z nas postanowi zatrzymać szkatułkę zamiast pieniędzy?- Dwieście dukatów to trochę mało, a wojownika zawsze ciekawiły artefakty i niepospolite rzeczy...
Offline
Krasnolud słuchał uważnie przewodnika. Dokładnie analizował każde jego słowo. Miał nadzieję, że może mu ufać.
- Jestem, Dalgar panie. Ostatni członek klanu Żelaznych Wilków. - Powiedział dumnie. Na myśl o skarbach i złocie sprawiły, że Dalgar aż palił się do wyprawy. Tak, więc szybko ruszył za przewodnikiem. Szedł dość blisko niego.
Offline
Smoczy Sędzia
W czasie marszu nic szczególnie ciekawego się nie działo. Ot dookoła spokojnie rosną sobie drzewa, w górze śpiewają ptaki, a czasem gdzieś da się zobaczyć przebiegającą szybko wiewiórkę.
- Oczywiście oręż jakichkolwiek pokonanych przeciwników można zbierać. Możesz nawet zabrać ich ubrania i w ogóle ich samych, jeśli masz taką ochotę - odpowiedział Teral. - Tego przecież nikt nie będzie nikomu bronił... Ale pamiętaj, że każdy niesie swoje śmieci. Jeśli chodzi o szkatułę - tu mężczyzna zwrócił się do Darayawusa - to mamy przynieść ją nietkniętą i nieotworzoną. Z resztą powiedzieli mi, że i tak nie będziemy w stanie jej otworzyć - dodał i bez oglądania się, ruszył dalej.
Po kilku minutach drogi drzewa nagle się przerzedziły i przed kompanią wyłoniła się niewielka formacja skalna ze wspomnianą wcześniej jaskinią. Droga w jej wnętrzu gwałtownie opadała. Przewodnik podszedł do wejścia do jaskini i zdjął plecak.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział, wyjmując z plecaka pochodnie i opierając je o skałę. - Jaskinia rozciąga się na jedną do trzech mil w tamtą stronę - wskazał ręką drzewa znajdujące się za formacją. Uważajcie przy wejściu, bo droga początkowo jest dosyć stroma i sypka. Nie poślizgnijcie się przypadkiem, bo zjedziecie na sam dół. - Mężczyzna podniósł się, założył plecak i wziął jedną z pochodni do ręki. Mruknął coś cicho i wszystkie pochodnie zapłonęły. - To jedyny czar, jaki znam. Weźcie sobie po jednej - mruknął i stanął przed wejściem. - To kto idzie pierwszy? - zapytał.
Offline
Sadoma ciągle podążał za grupą jednak będąc dalej na końcu,w odległości trzech do czterech kroków za nimi.
Miał się na baczności,bowiem widział motykarza którego nie dzielił sympatią.
Jak i nie ufał reszcie zgromadzonym,a nie wspominają już o zagrożeniach w tej wyprawie.
Bacznie spoglądał miedzy drzewa i co jakiś czas w górę,dla świętego spokoju.
Do tego Pogoda "Rozszalała się burza, grzmoty i błyskawice przyprawiają o gęsią skórkę."
PS odpisze dopiero jutro z rana nie czekajcie na mnie MG opisz Mój kolejny ruch jeśli coś się zmieni
Offline
Lejsu nie miał zamiaru wdawać się w zbędne dyskusje ani z Teralem, a tym bardziej z żadnym z Zakonników. Chciał po prostu wykonac zadanie i zdobyć trochę złota i innych łupów. Śmiał się w duchu z pytania Shiro. Dobrze wiedział, że powierzone zadanie trzeba wykonywać tak jak było z góry nakazane by nie narazić się na poważne kłopoty i niebezpieczństwo. Szantażowanie zleceniodawców było najgorszą rzeczą jaką można było zrobić.
Gdy tylko znaleźli się u wlotu jakini znów uwąnie wysłuchał słów przewodnika.
-Ja! - krzyknął po pytaniu o to kto idzei pierwszy.
Podszedł do Terala i wziął od niego pochodnię i powoli i ostrożnie wszedł do jaskini.
Ostatnio edytowany przez Lejsu (2010-04-10 15:32:37)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |