Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Smok Baltazar konał już od trzech dni i wciąż walczył, by doczekać chwili, gdy zaproszeni przez niego zakonnicy pojawią się, by przekazać im swą ostatnią wolę. Jego posłaniec nie był zbyt szybki, jednak nie miał nikogo poza tym małym, rudym kotem.
Ponieważ jego grota wydrążona była w zboczu góry, tuż na skraju miasta, mógł liczyć, że pojawią się w miarę szybko. Wszak nie ciężko chyba było odnaleźć jedyną smoczą grotę z prawdziwego zdarzenia w okolicy?
Pozostało mu czekać, aż Erufailë, Kraght'nar i Elian pojawią się w jego grocie. Musiał wierzyć, musiał wiedzieć, z przybędą i uszanują jego prośbę. To było ważniejsze niż ból powodowany powolnym obumieraniem smoczego, starego serca.
(Minimisja skierowana imiennie do Erufailë, Kraght'nar i Elian.)
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar zjawił się tak szybko, jak tylko mógł... I nie zdziwiło go zbytnio to, że zjawił się jako pierwszy, wszak lotem jest zawsze szybciej, niż na piechotę. Kraght wleciał do groty i przeszedł w głąb do starego smoka. Znalazłszy się przy nim, usiadł obok i przykrył go swoim skrzydłem, pochylając jednocześnie głowę z szacunkiem. Astaroth, który przyleciał razem ze swoim opiekunem, również się skłonił.
- Witaj, Baltazarze... - powiedział czarny smok. - Zjawiłem się tak szybko, jak tylko mogłem.
Offline
Otrzymawszy zaproszenie zdziwił się bardzo. Któż mógł go zapraszać? Nie znał zbyt wielu osób, a zwłaszcza Smoka Baltazara. Jednak posłaniec był posłańcem i musiał istnieć powód, dla którego i on został zaproszony. Wyruszył więc bez wahania.
Dotarł do groty i zatrzymał się przed nią. Dokładne instrukcje pomogły mu dotrzeć na miejsce. Zwłaszcza, że była to jedyna smocza grota w tej okolicy. Wszedł do środka. Przemierzał ją szybkim krokiem, aż dotarł na miejsce. Dostrzegł kogoś jeszcze. Przyjrzał się smokom. Rozpoznał Kraght'nara. Swym skrzydłem zakrywał coś, co zwiększyło ciekawość anioła. Z pewnością tam był Baltazar. Podszedł do nich i skłonił się lekko.
- Przybyłem, jak prosiłeś Baltazarze - powiedział cicho, ale tak by umierający smok mógł go bez problemu dosłyszeć.
Offline
Prośba Smoka Baltazara wywołała w niej zdziwienie. Nie znała go osobiście - skąd on mógł znać ją? - i zasadniczo nie przebywała zbyt często w towarzystwie smoków, ale życzenie umierającego było czymś wyjątkowym. Niezależnie od wszystkiego, postanowiła je spełnić - zwłaszcza po tym, co przekazał jej posłaniec.
Mimo pośpiechu, do groty przybyła jako ostatnia. Poruszanie się na dwóch nogach miało swoje ograniczenia... A nie chciała angażować Agata, stwierdziwszy, że to chyba nie jest odpowiednia okazja.
Z rozwianymi włosami i lekkimi rumieńcami na policzkach przekroczyła próg groty, zwalniając tempa. Zauważyła obecność Kraght'nara i nieznanego jej anioła, podeszła do nich spokojnym już krokiem. Skłoniła się Baltazarowi.
- Oto jestem, na Twe wezwanie - powiedziała cicho, z szacunkiem.
Offline
Baltazar westchnął po smoczemu, nieomal powalając anioła na ziemię i wyciągnął łeb spod skrzydła brata po łusce. Nawet w tej, wielkiej i przerażającej formie, wyglądał na starca. Rzędy pociemniałych łusek, zamglone oczy ślepca i braki w uzębieniu, ten smok przeżył więcej niż niejedna góra i teraz właśnie miał odejść. Miał umrzeć, a wraz z nim jego pieśń o wszystkim co przeżył.
- Cieszę się, ze się pojawiliście. – wychrypiał powoli, lecz spokojnie, bez dramatycznego łapania oddechu i szeptów – Nie znacie mnie, ale jednak się pojawiliście, co tylko umacnia mnie w moim przekonaniu. – delikatnie obrócił łeb w stronę elfki, a w jego oczach pojawił się blask, jaki gości w oczach mężczyzn gdy widzą piękną niewiastę – Przypominasz mi moją żonę, wiesz? Byłą ode mnie o połowę młodsza, ale zmarła niespełna rok temu… Dziwne to koleje losu, ona umarła, ja, starzec, żyję a mamy dziecko, którym już nie będę mógł się zająć.
Z wysiłkiem godnym mocarza wstał na wszystkie cztery łapy, odtrącając pomocny szpon Kraght’nara i odsunął głaz który blokował, jak się okazało, tunel do drugiej komory groty. Była tak wielka, że nie widać było jej końca i najpewniej sięgała daleko w głąb ziemi. Z tego morza przestrzeni wyskoczył mały, nie większy niż połowa dorosłego niedźwiedzia, smoczek, węszący dookoła jak pies.
- To Krak – powiedział Baltazar przedstawiając swojego syna – Chciałbym was prosić, abyście nauczyli go latać… Ja już nie dam rady, a ktoś musi to zrobić. W zamian nie mogę wam zbyt wiele zaoferować, bowiem całe życie żyłem jako smok i jedyną moją własnością jest ta grota, mój syn i dziennik w który zapisałem to co w życiu wydało mi się najciekawsze. Grota i dziennik będą wasze… jeśli zgodzicie się… wypełnić moją wolę.
Krak podskoczył do swojego ojca i wtulił się w jego kwiląc jak kocie odciągnięte od matki. Aż ciężko było uwierzyć, że wraz z pierwszym lotem miał uzyskać samoświadomość i stać się pełnoprawnym obywatelem Faltharu. Teraz to od nich, trójki zakonników, zależało, czy pomogą młodemu smokowi dorosnąć.
Offline
Widząc młodego smoka wygiął usta w lekkim uśmiechu.
- Proponuję, że Kraght'nar zaczął - powiedział, zerkając na smoka. - Wszakże to on jest smokiem i ma najwięcej do powiedzenia w tej sprawie - dodał.
Anioł nie wiedział, od czego zacząć. Różnił się od smoków, ale potrafił latać. To chyba jedyna rzecz, która łączy smoki i anioły. Elian popatrzył na węszącego niczym pies Kraka i powoli zbliżył się do niego.
Offline
Erufailë uśmiechnęła się ciepło na wzmiankę o żonie Baltazara. Rzeczywiście, los potrafił mieć różne koleje - była tego świadoma; rozumiała także, że mógł wyznaczać kres. Ten smok z pewnością przeżył wiele, najwidoczniej o wiele więcej, niż mogła sobie wyobrazić... Wszak dla samej elfki Wszechświat zaczął się w dniu jej narodzin.
Na widok syna Baltazara uśmiechnęła się. Widok młodych Istot zazwyczaj ją rozczulał, pod warunkiem, że nie stanowiły potencjalnego zagrożenia... Ale Krak wydawał się jej uroczym stworzeniem, choć zapewne w innym wypadku poczułaby lekką trwogę. Smoki były dla niej istotami trochę nieodgadnionymi, czuła do nich lęk połączony z szacunkiem.
Na prośbę o naukę latania uśmiechnęła się bezradnie. Ona sama miała skrzydła, ale nie potrafiła na nich latać... Chociaż - może to była okazja do opanowania umiejętności lotu? Coś wewnątrz niej drgnęło z nadzieją.
- Postaramy się wypełnić Twoją wolę jak najlepiej - odpowiedziała Baltazarowi.
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar pokręcił głową z niedowierzaniem. Kolejny smok, którego musi uczyć... Może ostatecznie Astaroth będzie miał kumpla do zabaw?
- No dobrze - mruknął, oceniając malca. Wyglądał dobrze... - Ktoś jeszcze ma ochotę na naukę latania według smoków? - zapytał Erufaile i Eliana.
Astaroth tymczasem podszedł do Kraka i zatrzepotał skrzydłami, zapraszając go do zabawy.
Offline
Baltazar słabł w oczach, oddychał coraz ciężej i, gdy jedna z łap go zawiodła, padł z hukiem, który odbił się echem od ścian groty. To już naprawdę były jego ostatnie chwile, najcięższe w całym jego życiu, bo nieuniknione.
- Eru… E-rufailë… Za głazem przy którym stoisz… w puzderku… jest serum lotnika… Proszę, przypilnuj by nie byli dla niego zbyt surowi… - skonał. Tak po prostu, umarł. Krak nie mógł ogarnąć umysłem własnej straty, ale jego instynkt podpowiadał mu, ze coś jest nie tak. Zakwilił po smoczemu i wtulił się w skrzydło swojego ojca. Po chwili jednak uniesienie minęło i, jak to dzieci, zaczął szukać czegoś innego, co zajęłoby jego uwagę.
Offline
Patrzył na śmierć smoka z powagą. Oczy anioła nie wyrażały żądnych uczuć. W takiej sytuacji zdawały mu się niepotrzebne.
Popatrzył na nieświadomość młodego smoka i wygiął usta w prawie niewidocznym uśmiechu. Czasem nieświadomość jest lepsza od jakiejkolwiek prawdy.
Zamknął na chwilę oczy i odrzucił zbędne myśli. Jeśli miał wypełnić wolę smoka, chciał zrobić to z czystym umysłem.
- Nie wiem, jak wy, ale ja nie mam pojęcia od czego zacząć - wymamrotał, patrząc na Kraka. Nie miał pojęcia o locie smoków, ale z pewnością mógł się czegoś sam nauczyć.
Offline
Słysząc ostatnie słowa smoka, skinęła głową. Cóż więcej byłaby w stanie zrobić?
Śmierć mogła mieć wiele twarzy, wiele imion, wiele postaci... Niezależnie od szaty, którą wkładała, była czymś, czego się należało spodziewać. Wprawdzie niektórzy nie musieli o niej myśleć jak o czymś nieuniknionym z racji swojej natury, inni próbowali ją oszukiwać - jednak znaczenie i waga śmierci były niezaprzeczalne.
Tym razem przyszła jako coś naturalnego; zapewne swoich posłańców wysłała odpowiednio wcześniej, aby Baltazar był powiadomiony i może nawet miał czas na przygotowania.
Jednak dla Erufailë, każda śmierć była poruszająca. Teraz patrzyła na odejście kogoś, kto być może patrzył na narodziny kolejnych ras... Mogła tylko przypuszczać, jak wiele wieków liczył sobie ten smok.
Wzmianka o serum lotnika przykuła jej uwagę szczególnie. Słyszała o tej substancji, nawet czytała o niej... I serce jej zabiło żywiej na myśl, że prawdopodobnie owo serum było przeznaczone dla niej - istoty z racji swojej natury nielotnej, ale obdarzonej skrzydłami. Czy wreszcie uda się wzbić w powietrze?
- Nie potrafię latać - powiedziała cicho, patrząc bezradnie na Eliana.
Po chwili, zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu puzderka, o którym wspomniał Baltazar.
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar obserwował z powagą, jak żywot smoka stawał się rzeczą przeszłości. Gdy proces ten doszedł końca, spojrzał na Kraka, do którego podszedł Astaroth, chcąc go zabawić. Czarny smok pokręcił łbem i mruknął coś niewyraźnie, spoglądając na Eliana i Erufaile.
- Czyli jestem jedyną osobą, która potrafi tutaj latać, tak? - zapytał, żeby się upewnić. - A wy też chcecie skorzystać na nauce?
Offline
Puzderko znalazło się bardzo szybko, leżało tam, gdzie powinno. Elfce wydało się piękne i delikatne, niczym świeży kwiat lotosu. Tak piękne, tak dokładnie rzeźbione i wymyślnie zdobione… Lecz gdy tylko dotknęła go palcem, rozsypało się w drobny mak, a raczej piasek. Bowiem była to tylko piaskowa rzeźba puzderka, wykonana z taką pieczołowitością i pomysłem, że aż ciężko było uwierzyć w jej istnienie, gdy patrzyło się na kupkę piasku z której wystawała szyjka małej buteleczki z niebieską zawartością w środku.
Krak w najlepsze skakał sobie z Astarothem, zahaczając co chwila o nogi anioła. Robił to zbyt często i zbyt delikatnie by uznać to można było za przypadek. Najwyraźniej smoczek zachęcał skrzydlatego do zabawy w sposób, w jaki umiał najlepiej.
Offline
Mały smok pochłonął jego uwagę całkowicie. Zwłaszcza przez próby dołączenia do zabawy. Wydawało mu się to dziwne. Anioł bawiący się z dwójką młodych smoków? Z całą pewnością, dla Eliana byłoby to wyjątkowo śmieszne. Nie był też pewien, czy w takiej chwili wypadałoby robić coś takiego. Nie znał jednak zmarłego w jaskini smoka, a on sam powierzył im naukę latania.
Potrząsnął głową, chcąc wyrzucić zbędne zmartwienia. Rozejrzał się po grocie. Dla smoka pewnie nie była zbyt przestronna, ale dla anioła stanowiła dobre miejsce na początek nauki latania.
Rozłożył skrzydła i zawisł nad podłożem. Przeleciał powoli w stronę Kraka i Astarotha. Wzniósł się nieco wyżej i zatrzymał tuż nad nimi. Mógł uznać to za próbę zmuszenia Kraka do użycia skrzydeł, jak i chęć dołączenia do zabawy. Jedno albo drugie.
Offline
Uśmiechnęła się bezradnie do Kraght'nara. Tak, chciałaby w końcu nauczyć się latać... I, mimo dosyć smutnej okazji, widziała tutaj szansę dla siebie pod tym względem.
Spojrzała przelotnie na Eliana - wszak stary smok prosił ją, aby baczyła na to, czy Krak nie jest nauczany w sposób zbyt surowy... Wiedziała, że dyscyplina może być użyteczna, ale syn Baltazara nie wyglądał na takiego, który by jej aż nadto potrzebował.
Po chwili jej uwagę całkowicie pochłonęła szkatułka. Była tak przepiękna i tak misternie zdobiona, że wręcz wydawała się być kwiatem... Gdy się rozsypała, elfka poczuła lekkie ukłucie zawodu - zniszczony został efekt tak niezwykłej rzeźbiarskiej pracy... Choć może była to tylko - i aż - magia?
Widok buteleczki z zawartością o niebieskim kolorze przyspieszył bicie serca Erufailë. Serum lotnika, najwyraźniej przeznaczone dla niej.
Wahała się tylko przez chwilę.
Pamiętasz o tym, że to bolesne?
Sięgnęła po buteleczkę.
Na sercu zostanie wypalony piktogram... Wypalony, nic mniej ani więcej.
Odkorkowała ją. Patrzyła przez chwilę na zawartość... Rzuciła krótkie spojrzenia Elianowi i Kraght'narowi, po czym uniosła naczynko jakby w geście toastu. Zdrowie Baltazara, w końcu to dzięki niemu może mieć nadzieję na rozpostarcie skrzydeł!
Wypiła serum jednym, szybkim haustem.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |