Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bycie zakonnikiem ma jedną zaletę, gdy jesteś w potrzebie, możesz zawsze poprosić innego zakonnika o pomoc. Co prawda, może Cie wyśmiać, znieważyć lub zwyczajnie nie pomóc, ale zawsze masz prawo do tej jednej prośby a on ma obowiązek jej wysłuchać. Tak to się już na ziemiach Zakonu utarło i nie zapowiadało się w tej materii na zmiany.
Dlatego też gdy Dora, wdowa po zakonniku który poległ w ostatnich walkach z niedobitkami armii Władcy Czasu Letargu wysłała mentalny apel o pomoc, bowiem nie miała za co żyć i utrzymać swoich dzieci, bez chwili namysłu pojawiła się u niej czwórka przedstawicieli Zakonu.
- Bo widzicie. – powiedziała korganka miękko – Musze zakupić strój lądowy, taki specjalny, dzięki któremu nie będę musiała wchodzić co kilka godzin do wody, i kilka innych rzeczy, by otworzyć własną manufakturę. Bez tego ja i moje dzieci nie damy sobie rady… nie chce o tym nawet myśleć – tu pogodny ton zmienił się w szloch, gdy wizja głodu przypomniała jej o śmierci męża – Potrzebuję by ktoś zajął się moimi dziećmi, gdy ja udam się na poszukiwania stroju, pryzmatu i barwników… - gdy widzi, że istoty które odpowiedziały na jej apel nie do końca rozumieją o co chodzi, szybko wyjaśniła, ponownie smutno się uśmiechając – Byłam kiedyś tatuażystką w mojej rodzinnej wiosce, zamierzam znów nią zostać… Oczywiście, sama będę bałą się pojechać… Dlatego potrzebuję kogoś kto zaopiekuje się Uną i Toddem, oraz kogoś kto ze mną wyruszy.
No tak, teraz już wszystko jest jasne, tylko… czy pomóc?
- Każdemu kto mi pomoże, po powrocie wykonam dowolny tatuaż w ramach wynagrodzenia. – dodaje szybko i tym samym pozwala Ci podjąć ostateczną decyzję.
(Minimisja skierowana do dwóch kobiet, oraz dwóch zwiadowców i maga/psionity/wojownika. Proszę o nie zgłaszanie się osób które już biorą udział w jakiejś minimisji.
Gdy zbierze się odpowiednia grupa, jedna z kobiet zostanie w tym wątku i będzie „pilnować dzieci”, a reszta dostanie link do innego wątku o podobnej nazwie, gdzie będzie przeżywać przygody związane z podróżą. Jeśli trafią się ostre feministki, to mag zostaje w domu, ale proszę o poinformowanie mnie o tym fakcie na pw.)
Offline
Jack widząc szlochającą kobietę, która nie tylko prosi o pomoc ale i także oferuje całkiem ciekawą nagrodę odzywa się. Pomogę Ci gdyż widzę, że takowa pomoc się przyda. Nazywam się Jack Tors i jestem zwiadowcą. Po wypowiedzeniu słów podał kobiecie chusteczkę i wycofując się lekko dodał. W końcu być może i ja kiedyś potrzebował będe pomocy Uśmiechnął się w stronę wdowy i powiedział. Lekko skrępowanym wzrokiem rozejrzał się dookoła i zapytał. A może opowie pani więcej o swoich dzieciach? Chętnie je poznam Usmiechnął się ciepło chcąc pocieszyć kobietę.
Offline
Człowiek
Był raczej mało zainteresowany historią kobiety. Rozglądał się gdy ona opowiadała o zadaniu. Gdy skończyła szybko spojrzał na nią wielkimi oczami i zmieszany powiedział
-Co!? A tak... No więc.... ekhem... Jestem dzielnym wojownikiem, który pomoże Pani choćby nie wiem co. Obiecuję, że nie mogła Pani lepiej trafić.
Mówił to gestykulując, a przy okazji ujawnił swoje kalectwo. Spojrzał na kikut i zarumieniony dorzucił
-Nooo... to taki mały szczegół.
Przymrużył oczy i na jego twarzy zawitał uśmiech. Tajemniczy uśmiech.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Penemir akurat spacerował po okolicy.Ten spacer można nazwać raczej "zwiedzaniem".Zaglądał z ciekawości tu i tam.Słyszał także prośbę o pomoc kobiety.Słysząc jej słowa natychmiast podszedł bliżej.
- Byłaś Tatuażystką?Wyprawa po Pryzmat?Chętnie się na to porwę! - Powiedział uradowany.
Rzeczywiście był uradowany,los się do niego uśmiechną.Ba!Tym razem nie kopnął go gdzieś...
- Akurat taka misja jest mi na rękę.Ale wybaczcie,jestem Penemir.Także zwiadowca. - Tu spojrzał wymownie na Ducha.
- Także chciałbym zostać tatuażystą.... - Westchnął.
-Będzie szansa na zdobycie drugiego pryzmatu? - Miał nadzieję,że będzie.Był gotów poświęcić czas,zdrowie,a może nawet życie dla tej nadziei.
Offline
Kobieta uśmiechnęła się troche weselej, ale jednak nadal z duża dozą melancholii. Jak w każdym korgańskim domu, i tu było wilgotno, aż po ścianach spływały krople wody, zapewne gdzieś w głębi domu było stale płonące palenisko, gotujące wielki kocioł do którego regularnie dolewano zbawiennej dla korgan cieczy.
- Dziękuje wam panowie, ale moja religia nie pozwala mi wyruszyć z samymi mężczyznami… Póki nie pojawi się jakaś kobieta, gotowa odpowiedzieć na moją prośbę, nie mogę wyruszyć. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie…? – pytanie było tak naprawdę skierowane do Penemira, jakby to przed nim chciała się usprawiedliwić, jednocześnie nie odpowiadając na jego pytanie.
Niech zgłoszą się dowolne dwie białogłowy...)
Offline
Mieszkaniec stolicy
- Niema problemu.Poszukam jakiś odpowiednich istot. - Powiedział całkiem głośno.
- Ale proszę,niech pani się nie wymija od odpowiedzi.Pytam uprzejmie,czy będzie szansa na zdobycie drugiego pryzmatu?Jeśli coś stoi na przeszkodzie nie krępuj się,pani.
Zauważył unik kobiety i nie zamierzał łatwo się poddać.
Offline
- To może ja pomogę? - Ireth jak to miała w swoim zwyczaju pojawiła się 'znikąd'. A dokładniej pojawiła się wtedy kiedy uznała, że już może się pojawić, wychodząc z cienia, w którym to miała zwyczaj podróżować. Wiedziała już tyle ile chciała i mogła użyczyć swojej osoby do pomocy matce.
Ukłoniła się lekko. - Jestem Ireth, pani. - Podniosła wzrok na kobietę, potem na jej dzieci, a na sam koniec na pozostałą dwójkę Zakonników. Uśmiechnęła się delikatnie, dosyć tajemniczo zerkając szczególnie na jednego z nich. Sammy, w końcu dalej nie wiedział, że wilk, którego poznał w hodowli to tak naprawdę była ona...
- Rodziel tylko zadania pani. I możemy wziąć się do roboty. - Uśmiechnęła się ciepło.
Offline
- Dzień dobry, fama niesie, że trzeba tu pomocy przy jakiś dzieciach? O, Ireth... powiedziałabym, że dobrze Cię widzieć, ale... - Ekena podeszła do grupki z uprzejmym uśmiechem do momentu, gdy zauważyła drugą polimorfkę. Swoim zwyczajem chodzia po Puszczy w poszukiwaniu jakiejś zwady tudzież okazji do polowania, jednak tym razem nie miała ochoty na walkę. Zza jej płaszcza wychynęła głowa niespełna trzyletniej dziewczynki o wścielke rudych włosach i rubinowych oczach.
- Wracając do tematu... przyjemnością zajęłabym się ową dziatwą. Szczególnie, że jest ze mną córeczka, więc i tak mam na głowie już jednego potworka.
Albinoska uśmiechnęła się, kiwając głową obecnym zakonnikom, zaś szczególnie uprzejmie, wręcz nieco ironicznie wykonując ten gest w kierunku Ireth.
Offline
Lekko podekscytowany spojrzał na dwie polimorfki i cofając się nieco do tyłu rzekł. -Nie miałem jeszcze przyjemności.... Milo mi nazywam się Jack- Mówił raczej cicho by nie przeszkadzać nadal smutnej jak dotąd kobiecie, a następnie znowu przybliżył się nieco do przodu spoglądając tym samym na drugiego zwiadowcę po czym odezwał się. -Tak... Rozdzielenie zadań było by idealnym zajęciem na teraz przed wyruszeniem na wyprawę. Skoro nie może pani iść z samymi mężczyznami to powinna pani wybrać, która kobieta wyruszy z nami.- Uśmiechnął się tajemniczo i spoglądając na kobiety rzekł w ich stronę. -Wam to chyba odpowiada.- Nadal uśmiechnięty bacznie obserwował wnętrze pomieszczenia.
Offline
Kobieta popatrzyła na Penemira z dość dużą dozą politowania. Nie było w tym ironii czy chęci dopieczenia, ot, po prostu powiedział cos durnego, każdemu się może zdarzyć.
- Panie… Ja się nie wymiguję od odpowiedzi, tylko nie mam na co odpowiedzieć. Czy gdy idziesz panie na grzyby do lasu i zabierasz kogoś z sobą, ten ktoś pyta Cię czy znajdą się grzyby również dla niego?
Gdy zaś pojawiły się obie polimorfki, korganka niemal klasnęła w dłonie. Naprawdę, ucieszyła się z tego obrotu spraw.
- Jeśli tylko sobie życzysz pani i okażesz mi znak Zakonu, zostawię z tobą Unę i Todda. – powiedziała do Ekeny przywołując kogoś z wnętrza domu. Po chwili, wokół przybyszów zaczęły biegać dwa karły, śmiejące się i najwyraźniej grające w berka – Przepraszam najmocniej. – powiedziała Dora natychmiast, uśmiechając się do Ireth. – Więc, czy mogę na was liczyć? – pytanie skierowane było do Sammiego, Penemira, Jacka i Ireth, decyzja, ze to Ekena zostanie już niemal zapadła.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Penemir puścił mimo uszu słowa kobiety.Chciał jak najszybciej wyruszyć w drogę.Może mieć tylko nadzieję, że znajdzie Pryzmat.
- Jeśli jednak nie to po wyprawie pójdę do banku zapomogowego i postaram się o pieniądze na wyprawę. - Pomyślał jakby zapewniając samego siebie.
- Kiedy wyruszymy? - Zapytał kobiety i spojrzał ciekawie na zgromadzonych.
Offline
Miał ogromną chęć na zapytanie Dory kiedy rozpocznie się wyprawa jednak towarzysz Penemir wyprzedził go o kilka dobrych sekund. Ujrzawszy dwa małe brzdące powiedział miłym i sympatycznym głosem . Cześć maluchy... Jestem Jack a wy? Spoglądając jednym okiem na dzieci a drugim na towarzyszy wyprawy starał się ogarniać wszystko.
Offline
Ireth najmniejszej nawet uwagi nie zwróciła na pojawienie się Ekeny, na jej komiczną grę. W tym miejscu nie mogła jej zaatakować, tymbardziej, że była razem ze swoją córeczką i przy dwójce innych dzieci. Zwróciła się zaś na ich 'pracodawczynię'.
- Oczywiście pani możesz liczyć na moją pomoc. Jestem gotowa do drogi w każdym momencie. - Skłoniła się delikatnie. Potem spojrzała po reszcie towarzystwa. Z imienia znała paradoksalnie tylko drugą polimorfkę, z widzenia, ją i Sammy'ego. Ale to były dobre wieści. Oznaczało to, że nikt nie wiedział o jej wrodzonych zdolnościach. Bo kto potrafiłby rozpoznać w zwykłej dziewczynie polimorfa, polegając tylko na zmyśle wzroku? Uśmiechnęła się pod nosem.
Offline
Dora z radości aż klasnęła w dłonie. Chyba w końcu uwierzyła, że ma jakieś szanse, dzięki pomocy Zakonu. W czasie gdy jej brzdące biegały wkoło ducha śpiewając piosenkę Zbożowej Panienki, ona szybko wyciągnęła spod stołu trzy plecaki.
- To zapasy na wyprawę. – wyjaśniła wręczając jeden plecak Sammiemu, drugi Jackowi – A to moje rzeczy. – dodała zakładając trzeci i przypinając do pasa sztylet.
Zatrzymała się na chwilę w przygotowaniach, patrząc czułym okiem matki, na swoje pociechy, a potem na Ekenę. Wahała się czy zaczynała bać? Jedno było pewne, nigdy by ich nie zostawiła, gdyby nie trudna sytuacja w jakiej się znaleźli. Korganka podeszłą do matki polimorfki i powiedziała jej na ucho, kompletnie ignorując fakt, ze inni to widzą
- Uważaj na nie, to wszystko co mam. W spiżarni zostawiłam tyle ile mogłam, jeśli zabraknie czegokolwiek, odpracuje Ci każdego dukata jakiego przez nie stracisz… tylko proszę, uważaj.
To powiedziawszy znów ruszyła w stronę stołu i wydobyła spod niego jeszcze jedną torbę, mocno czymś wypchaną. Ją wręczyła Ireth.
- Nie obrazisz się? To leki, przyrządy do szycia i kilka książek…
Offline
- Nie obrażę się, w końcu jestem tu na ochotnika. - Odpowiedziała cicho, jednocześnie sięgając po wypchaną torbę. Dużo rzeczy brała ta Korganka, oj bardzo dużo, ale o to Ireth pytać nie zamierzała. Jej prywatność, jej sprawa. Tak samo nie zamierzała marudzić, że to jej trafił się bagać o największych gabarytach. To wszystko było mało istotne. Liczyła się pomoc potrzebującej matce.
Na twarzy wciąż widniał jej nikły uśmiech, jak tak przeskakiwała wzrokiem od postaci do postaci, jednak skutecznie omijając Ekenę. Zarzuciła torbę na ramię, bez mrugnięcia okiem. Była gotowa do drogi. Teraz tylko czekała na polecenie wymarszu...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |