Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Lehora patrzyła z zaskoczeniem na elfkę. Nie wiedziała czemu, ale parsknęła śmiechem. Jednakże, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, po chwili przestała się śmiać. Tak to jest, jak nadużywa się roślin, nie znając dokładnie ich wszystkich właściwości...
Zastanawiała się co robić, czy czekać na dalszy rozwój wydarzeń przy rannym aniele, czy uspokoić elfkę, która znajdowała się w tej chwili w nieświadomości...
Ranny nie zrobi sobie samemu krzywdy, ale ona... Delikatnie położyła głowę nieznajomego na ziemii, i podbiegła do elfki, by ją uspokoić. Jej zachowanie tylko mogło pogorszyć sprawę. Kucnęła przed nią.
- NIe wolno rzucać śnieżkami w wilka! - powiedziała, jak do małego dziecka, grożąc palcem...
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Dobrze wiem co mi wolno, a co nie. -odpowiedziała stanowczo. Zupełnie jakby dokładnie wiedziała co robi. Spojrzała na nimfę z poziomu ziemi.
-Nie jestem dzieckiem. -dodała.
Teraz wyglądała na osobę w pełni sprawną umysłowo. Tak więc, co było jej przed chwilą? Czy to rzeczywiście rośliny wprawiły ją w taki stan? Kto wie?
Offline
Mieszkaniec stolicy
Lehora ucieszyła się z tej odpowiedzi. Elfka wychodziła teraz chyba ze swojego świata... Ciekawe, jaką to roślinkę wzięła?
-Jak noga? - zapytała...- Dasz radę iść? Już po wszystkim, ale sam czart wie, o co w tym wszystkim chodzi... - powiedziała, pokazując jej wzrokiem przemawiającego wilka. Sama chciałaby się dowiedzieć, co się tutaj dzieje...
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Nic nowego z nogą się nie stało. Iść? Nie sądzę. -wyciagnęła następnego liscia i wpakowała do ust.
Zazwięcie żuje, a co się będzie ograniczać. Ale nadal się rozgląda za czymś ciekawym. Został jeden wilk, o dziwo gadający. Innych nie ma. Tak więc zagrożenie prawie minęło. I wtedy coś zauważyła. To było pod lodośniegiem. Odgarnęła maą warstwę świeżego białego puchu i zaczęła się wpatrywać. Co to jest?!
Offline
Sulam był cholernie zdezorientowany. Nie wiedział jednak czym bardziej: czy wilkiem, któremu wydawało się, że jest sprytny i nie spotka go ze strony Nekromanty nic złego czy swoimi towarzyszami, którzy wydawali się być chyba nie do końca sprawni umysłowo. Z tego wszystkiego musiał wykonać krótki masaż głowy, który łagodził za każdym razem jego nerwy prawie w takim samym stopniu co herbata. Nie umywało się to może do brązowego nektaru, nie wspominając już o ustach pewnej Elfki, ale zawsze był pomocny w takich chwilach.
-A teraz wyjaśnijmy sobie kilka spraw panie Wilk. Nie muszę Cię zabijać, ale mogę Cię zabrać do moich lochów a tam przyjmiemy Cię iście po królewsku. Gdybyś był taki pewny swego nie chciał byś się teraz układać. A więc teraz gadaj co wiesz, bo inaczej jestem Cię skłonny zabrać na bardzo długie i wyczerpujące przesłuchanie.- starał się uśmiechnąć jak Wilk jednak wyszedł z tego jakiś grymas. Nie podobało mu się to wszystko tym bardziej, że niepokoił się o Necterisa.
Offline
Arevis starał się przysłuchiwać Sulamowi ponieważ na podniesienie wzroku i obserwowanie całej sytuacji nie miał już sił. A więc dał się pokonać w walce nędznym dwóm wilkom? Jeśli wyjdzie z tego będzie musiał się porządnie za siebie wziąć. Na dalsze rozmyślania nie starczyło mu już sił i Anioł stracił w końcu przytomność. Jego ostatnim obrazem przed oczami była jakaś elfka-idiotka rzucająca w wilka śnieżką. Zanim stracił kontrolę nad swym umysłem uznał, że to jakiś majak.
Offline
Wilk oberwał śniegiem prosto w nos, odruch był silniejszy niż inteligencja i pisnął jak kopnięty psiak. Zaraz na jego pysku pojawiło się oburzenie takim traktowaniem, zawył cicho i ze złością po czym zwrócił się do Sulama.
- Możesz trzymać wariatów z dala ode mnie? – zapytał kąśliwie – I może pomóż skrzydlakowi, bo CI się wykrwawi i ja będę miał przez to problemy… - dodał faktycznie spoglądając z niepokojem na anioła – Ja chce tylko przeżyć i zachować to ciało, więc jak się dogadamy… to ja jestem skłonny wiele wam pomóc. – powiedział znów z uśmiechem cwaniaczka z portu – Nazywają mnie Wyszczekany… tak, tak, nie śmiać się.
Znów, gdzieś w oddali zawyły wilki, ale chwile później odezwały się pahwaty, więc nie należało się obawiać. Małpopodobni zakonnicy świetnie radzili sobie z wilczymi najeźdźcami.
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Wariatów? Oh, z daleka? Proszę bardzo...
Nie wiadomo jak się jej to udało, ale wstała i kustykając, też chyba jakaś boska pomoc w tym była, zmierza w kierunku zabudowań.
Nie będzie jej jakiś Wyszczekany tak nazywał.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Lehora patrzyła z zaskoczeniem na elfkę. ,,Wariatka!" - pomyślała... Patrzyła na nią, jak odchodzi, ze swoją złamaną nogą. W dodatku wilk chciał się dogadać. No ten świat to już się nie wydawał taki normalny, jak jej się wcześniej wydawało! Szalone elfie zielarki, gadające wilki... Mogła chyba się nie ruszać ze swojego domu... Ale jeśli już tutaj jest, to musi tutaj być do końca! NIgdy nie można zostawiać czegoś rozpoczętego i tak po prostu odejść...
Patrzyła na rannego elfa. Nie mogła nic zrobić, nie miała takich mocy, i chociażby bardzo chciała, nic nie wpadało jej do głowy... Jedyne, co mogła zrobić, to znowu podejść do nieznajomego... Uklękła przy nim, popatrzyła na twarz. ,,Matko! Pomóż mu..." - powiedziała w myślach błagalnie...I nasłuchiwała dalszego rozwoju wydarzeń...
Offline
Wilk Tylko westchnął, zrezygnowany.
- Dobra, ja nie uciekam, ty ulecz tego skrzydlaka, a ja zatrzymam wariatkę z kością na wierzchu… - powiedział ugodowym głosem.
To było tak komiczne, że aż Sulam to docenił. Oto wróg, pokonany, przyparty do muru, zaczyna komenderować jemu, najwyższemu magowi Zakonu, co ma robić by ratować członków jego grupy! Czy to miała być jakaś wilcza ironia? Obraza? Z drugiej strony… parszywiec wydawał się mieć rację…
Offline
Mieszkaniec stolicy
Pomalutku, bez pośpiechu idzie sobie. Byle do przodu, byle do zabudowań.
Miała dość tego mostu. Co ją podkusiło na ten spacer?!
Przyznała w duchu, że było miło... do czasu!
Potem zaczęła się zastanawiać, jak to się dzieje, że w ogóle idzie.
To adrenalina, tak... to na pewno to...
Offline
Vicky postanowiła rozejrzeć się po okolicy. W Zakonie była od niedawna, chciała poznać piękne tereny otaczające twierdzę. Szybowała teraz zadowolona z siebie, a wiatr rozwiewał jej lśniące czarne włosy.
Nagle zobaczyła coś w dole przed sobą, zdecydowanie nie była to dzika przyroda. Na moście coś się działo, ktoś chyba potrzebował pomocy. Poleciała w tamtą stronę zorientować się w sytuacji. Na śniegu kulił się groźnie wyglądający wilk, na przeciwko niego stały jakieś postacie, w jednej chwili dostrzegła znajomą sylwetkę.
- Aranel - pisnęła i odrazu znalazła się przy rannej elfce, ignorując wszystko inne dookoła.
Delikatnie zmusiła elfkę, żeby ta usiadła na śniegu. Wyciągnęła swoja torbę medyczną. Przyjrzała się elfce uważnie, dziewczyna była jakaś otępiała. Anielica natychmiast spostrzegła ranną nogę. Szybko, wprawnymi ruchami pozbyła się przeszkadzającego jej ubrania i dokładnie obejrzała obrażenia. Kość była złamana. Nastawiła ją wprawnym ruchem. Miała nadzieję, że dziewczyna jest zbyt otępiała, żeby poczuć ból. Musiała jeszcze usztywnić nogę, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Miała nadzieję, że ktoraś z tych osób dysponuje magią leczenia i pomoże Aranel.
Dopiero kiedy uznała, że nic jej nie będzie rozejrzała się wokół. Na ziemi leżał anioł. On też nie wyglądał najlepiej. Podeszła do niego wraz ze swoją torbą medyczną, uklęknęła przy nim na śniegu odsuwając delikatnie spanikowaną nimfę na bok. Jeżeli nie zna żadnych leczących zaklęć, będzie tylko bardziej przeszkodą niż pomocą w tym momencie... Anioł miał paskudną rane na karku. Coś go naprawdę nieprzyjemnie urządziło. Wyjęła skalpel, środki opatrunkowe i dezynfekujące. Rozcięła wprawnie zakrwawione ubranie Arevisa. Przemyła starannie ranę, żeby nie wdarło się żadne zakarzenie, zatamowała krwawienie i założyła opatrunek. Powinniśmy go zabrać do szpitala - przeszło jej przez myśl.
Popatrzyła po twarzach pozostałych. Rozpoznała wśród nich Sulama, był dziekanem Szkoły Magii, tej do której ona tak bardzo sama chciała należeć.
- Jesteś w stanie im pomóc? - zwróciła się do niego bezpośrednio. Wiedziała, że jeżeli nie, obydwoje trzeba będzie jak najszybciej zabrać do szpitala.
Ostatnio edytowany przez Vicky (2010-03-26 02:13:03)
Offline
-Pasuje do Ciebie.- Sulam powiedział obojętnym tonem i wyciągnął dłoń w kierunku drzew. Ich energia powoli przechodziła przez jego dłonie. Czuł znowu tą silną falę, uczucie wszechogarniającej rozkoszy. mocy za której pomocą mógł przenosić góry. Jednak nie był już nowicjuszem w tej dziedzinie, potrafił panować nad tą emocją, choć czasami tak bardzo chciał dać się jej ponieść. Energię skupił w dłoniach w postaci zielonej kuli. Popatrzył na Arevisa, westchnął cicho i rzucił ją w jego stronę.
Dopiero teraz zauważył co wyczynia Aranel. Szczeka mało mu nie wypadła. "Idiotka, kretynka, tylko pogorszy sytuację!". Kobieta miała otwarte złamanie i i chodziła, prawie jak gdyby nigdy nic. To przeczyło wszelki prawom biologii, medycyny zwykłej i sądowej, nie wspominając już o zdrowym rozsądku. Na szczęście jakaś anielica ją unieszkodliwiła.
-Unieruchomcie ją!- Krzyknął do kogokolwiek, w zasadzie do nikogo konkretnego, równie dobrze mogły odezwać się liście drzew. -A potem natychmiast zabrać ją do szpitala, tak samo Arevisa. Ja tu mam jeszcze do pogadania z Wyszczekanym, prawda? Chyba, że pan pozwoli na drobny spacerek na zakonne ziemie.
Offline
Wilk zmarszczył nos i warknął po psiemu. Był wyraźnie niezadowolony z czegoś, co właśnie się wydarzyło. Po chwili znów inteligencja cwaniaka zwyciężyła z powłoką i instynktem zwierzęcia.
- Darujcie sobie spacery do szpitala. – powiedział patrząc na wykończone przez maga drzewa – Teraz rozumiem czemu wykończył tylu nekrusów… - mruknął lekko zniechęcony, chyba przejął się losem tych kilku roślin – Wylecz ich na miejscu, widać, ze znasz się na magii to i uleczać umiesz. Jak oni stąd odejdą, dorwą ich trzy sfory, wiem, bo sam miałem być w jednej z nich. Musimy się trzymać razem, bo teraz ja też jestem wrogiem tego szamana…
Jakby na potwierdzenie jego słów, gdzieś za mostem odezwało się wycie… dziesiątek wilków. Były tam i wiedziały, gdzie są oni, to było pewne.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Ocknęła się. Nie wiadomo co to spowodowało. Może to wycie, może pomoc medyczna.
Rozejrzała się. Ostatnie co pamiętała to chwila w której poslizgnęła się na lodzie. A potem... czarna dziura...
Skąd się wzięlici wszyscy ludzie? Przecież była tu sama...
-Co tu się dzieje? -spytała rzeczowo i spokojnie. Słyszała wilki i czuła, że sytuacja jest nieciekawa.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |