Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
- Chrrrr...
Nekromanta właśnie ucinał sobie kilkumiesięczną drzemkę (z przerwą na zgon), gdy nagle do gabinetu wkroczyła Silver. Jej ciepły pocałunek postawił go na nogi.
- O, cześć. Długo spałem?
Zauważył, że drowka zgubiła brzuch.
- Chyba długo... Wykład? Jasne, nie marzę o niczym innym, jak tylko zrobić wykład moim wspaniałym uczniom! Tak jest! Czy widzisz entuzjazm, bijący z mojego oblicza?!
Nekromanta zaiste promieniał entuzjazmem. Wstał sprężyście z fotela.
- Tak jest! Czas na wykład! Niech żyje wykład!
Wyszedł z gabinetu raźnym krokiem i wyruszył! Na wykład! Hurra!
Offline
Piekielnica
-Ym.. jakies 8 miesiecy?
Zdziwiona odparła. Reakcja jej ukochanego byla jeszcze bardziej dziwna. Zaczela sie zastanawiac czy Sulam wskrzecił TEGO Zefira. Na razie zrzuciła promienistośc Zefira na jego tęsknotę, za życiem. Wzruszyła ramionami i ruszyła za Nekromantą.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Ktoś zaczął pukać w drzwi.
Pukanie powtarzało się kilkakrotnie, aż w końcu drzwi otwarły się.
Ukazała się w nich głowa licza.
Archibald rozejrzał się po pomieszczeniu.
Zefira nie dostrzegł. Zobaczył krzesło przed biurkiem. Zarezerwowane pewnie dla gości.
Ostrożnie usiadł na nim czekając na Dziekana.
W dłoni ściskał dokumenty. Gdyby mógł, prawdopodobnie trząsł by się jak osika.
Zaglądał nerwowo co rusz, za ramię oczekując lada moment przybycia nekromanty.
Offline
Wszedł z hukiem do gabinetu, wykrywszy wcześniej zmysłem magicznym, że ma w nim nieproszonego gościa.
- Czego? Zajęty jestem... O, licz!
Gdy zorientował się, że rozmówca należy do nieumarłych, postanowił wyrazić swe zadowolenie nie tylko werbalnie, ale dorzucić także pokaźną kulę ognia skierowaną w twarz przybysza. Potem usiadł, już trochę bardziej zadowolony, za biurkiem.
- Słucham więc, czego chciałeś?
Offline
Mieszkaniec stolicy
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
Zaraz popatrzył na Zefira. Jeśli miałby oczy, widać było by w nich strach, teraz zaś ogniki w oczodołach drgały lekko.
-Zefirze... Jak pewnie już wiesz... Pracuję u was jako badacz- tu położył dokument na stole.- Widzisz... Odkryłem coś... Zresztą sam przeczytaj.
Powiedział i zaczął wpatrywać się z Dziekana. Zaczął pocierać ręce o szatę. Nawyk zczasówśmiertelności.
TREŚĆ DOKUMENTU WYSŁAŁEM NA PW
Offline
Sulam wszedł do gabinetu, po raz pierwszy nie obawiając się, że dostanie kulą ognia lub czymś innym po twarzy. Świat bez Mistrza Zefira może będzie uboższy ale na pewno bardziej bezpieczny dla jego zdrowia. "To wszystko teraz jest moje" pomyślał Elf, nie ukrywając satysfakcji. Ściany gabinetu były czerwone, w niektórych miejscach lekko osmalone, zapewne przez zamiłowanie Zefira do ognia, który z nudów lubił bawić się tym żywiołem. Po całym gabinecie walały się sprzęty magiczne, które fascynowały swoimi wymyślnymi kształtami, barwami i przeznaczeniem. Były tu barometry ukazujące stężenie magii w powietrzu, wielki kufer, który od czasu do czasu pochrapywał, ogromne regały z książkami, których półki uginały się pod ciężarem zgromadzonej w nich wiedzy i wiele innych sprzętów, których wcześniej Sulam nie widział. Na środku stało biurko, wykonane z dębu, na którym leżał stos papierzysk, kałamarz w którym znajdowało się zanurzone sokole pióro. Zdecydowanie to miejsce przypominało gabinet dziekana szkoły magii. Sam Sulam lekko zdziwił się swojej nominacji, uważał że Aravial czy Adramelech lepiej by sobie poradzili, jednak jakoś niespecjalnie martwił się czy sobie poradzi. Został obdarzony zaufaniem Mangela i nie zamierzał go zawieść. Odetchnął głęboko, to miejsce było wręcz przesączone magią. Podszedł do drzwi i zmienił napis na starej tabliczce:
Dziekan Sulam z Rodu Al'berol
Po czym rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął porządkować bałagan, który zostawił po sobie Nekromanta.
Offline
W końcu dotarli do Szkoły Magii, po spacerze przez zakonne ziemie. Elf zaczął oprowadzać elfkę po budynku. Wpierw pokazał jej bibliotekę szkolną. Nie była ona tak wielka jak bibliotek zakonna, choć to były tylko pozory. W tym miejscu podręczniki poświęcone podróżom przestrzennym, lubiły tworzyć niepozorne niewielkie portale między wymiarowe, które powiększały o... bardzo dużo przestrzeń zawartą w bibliotece. Książki poświęcone tematyce stworzeniom magicznym, głośno chrapały, dmuchały ogniem, szczekały lub wyły. Znalazły się też takie, które rozszarpywały inny tom, który potem człapał kulejąc (gdyby miała łapy byłoby to bardziej oczywiste na pierwszy rzut oka) na swoje miejsce, czasami nawet bywał wygnany ze stada i szedł na inny regał, niższy. Na samym szczycie gościły książki poświęcone istotom człekopodobnym ale niewiele mającego wspólnego z ludzką rasą. Sulam kilka razy musiał je uspokajać przy pomocy smakołyków lub wytwarzając kule ognia, a tego bały się nawet książki poświęcone najgłupszym bestiom. W końcu kartki nie nabierały właściwości ognioodpornych jak niektóre stworzenia.
Dalej przeszli do regału ksiąg poświęconym zaklęciom. Tych było najwięcej. Elf przytulił do siebie Eru, mówiąc, że tak łatwiej mu będzie ich chronić za pomocą zaklęcia tarczy kiedy są blisko, choć tak naprawdę chciał być jak najbliżej Tancerki. Zaklęcie tarczy od czasu do czasu, uginało się delikatnie pod wpływem uderzeń niewielkich meteorytów, śnieżek czy głazopodobnych przedmiotów. Książki na szczęście wiedziały tylko jak rzucać zaklęcia, ich zasób energii był bardzo ograniczony. Nekromanta otwierał co poniektóre księgi pokazując mieniące się kolorami tęczy, książki w których litery miast w słowa układały się w obrazy, twarze, przestrzenie. Była tam Gwiezdna Wieża, czy też miniaturka Raany. Eru i Sulam odnaleźli nawet w tej miniaturce kamienice Elfki. Czasami jakaś książka miała czelność ziać ogniem, albo szeptać jakieś klątwy, jednak Nekromanta radził sobie z nimi bez większy problemów. Jak mu powiedział kiedyś bibliotekarz "najważniejsze w tym miejscu jest mieć kartę biblioteczną". A książki tutaj nie cierpiały być pożyczane, czytane, a najbardziej nienawidziły opuszczać biblioteki. Poza nią były tylko... książkami, bez żadnych specjalnych właściwości.
Biblioteka była bardzo czasochłonna w zwiedzaniu, więc gdy wyszli było już około piątek po południu. W bibliotece światło zakrzywiało się w taki sposób, że zawsze było południe a dokładniej 12.03, jak obliczył jakiś student. Sulam zaprowadził Eru długim korytarzem, gadających obrazów, przedstawiających co ważniejszych magów i czarodziejek w historii Szkoły i nie tylko. Była tam Eryka Bulbonosa, wiedźma która opracowała trzysta osiemdziesiąt pięć klątw, które dotyczyły tylko nozdrzy. Albo Weretex z Savantram, człowiek który rozpisał zasady czarnoksięstwa, tak jak "przede wszystkim noś czarne rzeczy i ćwicz okrutny śmiech". Cóż... nikt nie powiedział, że magowie byli normalni. W końcu jednak Eru i Sulam dotarli do gabinetu z tabliczką:
Dziekan Sulam z Rodu Al'berol
Elf otworzył drzwi przed Tancerką i zaprosił ją gestem dłoni do środka.
- A więc jesteśmy... to mój gabinet. -powiedział Nekromanta, zamykając drzwi za sobą. Objął Eru w pasie i zaczął całować.- Jesteś... głodna... ?- zapytał się Elf między pocałunkami.
Offline
Erufailë oglądała rzeczy, które pokazywał jej Sulam, z lekkimi wypiekami na twarzy. Czuła się jak mała dziewczynka, zaproszona do Krainy Cudowności - wszystko było takie niezwykłe i... magiczne. Duże wrażenie wywarły na niej książki, w których zdawała się odbijać tęcza i te, w których miast liter pojawiały się obrazy. To, co jej opowiadał, wprawiało elfkę w jeszcze większy zachwyt.
Jednak gdzieś w sobie czuła jakieś ukłucie smutku - wróciło do niej kilka odległych wspomnień, do tej pory pokrytych grubą warstwą kurzu, który teraz został nieco zdmuchnięty. Zupełnie tak, jakby to książka o magii powietrza zawisła nad pamięcią Erufailë i posłała jedno z łagodniejszych zaklęć. Tyle tylko, że owy strumień powietrza rozwiał jedynie kosmyki Tancerki, a do niej dotarło pewne podobieństwo sytuacji.
Nie dała po sobie poznać, że coś mogło wprawić ją w melancholię, a kiedy Sulam ją przytulił, nie protestowała, ale bardziej wtuliła się w niego. W jego ramionach czuła się bezpieczna, niezależnie od tego, czy osłaniał ją przed czymś, czy witał się z nią po długiej podróży.
Kiedy dochodzili do gabinetu, widok tabliczki z imieniem i nazwiskiem Sulama wywołał uśmiech na twarzy elfki. W samym gabinecie natomiast... Zaplotła dłonie na jego karku i odpowiadała na pocałunki z lubością i opamiętaniem w strzępach.
- Głodna...? Zależy, co masz na myśli - odparła, raczej półprzytomnie niż przytomnie.
Offline
-O coś do jedzenia, herbatę albo inny trunek.-powiedział Nekromanta, choć nie był przekonany na sto procent czy o tego typu głód jemu samemu chodziło.- Mogę posłać Ciastka po jakieś małe co nie co, jeśli chcesz. Na pewno nie będzie marudził.
Gabinet dziekana był chyba najbardziej bezpiecznym miejscem w całej szkole magii. Książki tutaj były aroganckie i wyniosłe, ale nie atakowały i nie śmiały się wydzierać na dziekana. Były dumne, że znajdują się na tych półkach i nie miały zamiaru ich opuszczać za żadne skarby świata. Otaczały ich klepsydry, flakony i słoje pełne różnych ciekawych i bardziej ciekawych substancji. Słoiki na szczęście były wykonane ze specjalnego szkła, na które nie działała magia. Biurko i fotel były całkowicie normalne. Może dlatego, że Sulam zamontował po ich środku kryształy, w których gromadziła się cała przenikające je energia. Kryształy świetnie nadawały się do gromadzenia energii i dzięki nim fotel nie mógł myśleć, chodzić i skakać. Prawie nikt sobie nie zdaje jaka to potrafi być ulga.
Sulam położył swoje dłonie trochę niżej, na biodrach Elfki. Ponownie zaczął całować Eru, od czasu do czasu zjeżdżając z ust a miast nich całował jej szyję, czasami zjeżdżał do ramion, lekko przesuwając ramiączko jej sukni. Był głodny...
Offline
- Nie, dziękuję - odpowiedziała. Nie miała ochoty, żeby na scenie pojawił się Ciastek albo ktokolwiek inny; zresztą, jej żołądek nie domagał się jedzenia.
Poddawała się jego pocałunkom bez oporów - chciała ich, jak najwięcej; nie protestowała też wtedy, kiedy zaczął przesuwać ramiączko jej sukni. Dotyk ust Sulama na ramionach elfki przypomniał jej o czymś.
- Pamiętasz, jak byliśmy razem na wyprawie? Trochę mnie wtedy poharatało, ale tylko trochę... - mówiąc, zaczęła rozpinać suknię. Kiedy odpięła odpowiednią ilość haftek, opuściła nieco rękaw, tak, by widoczne było jej ramię, poznaczone bliznami po oparzeniach.
- Próbowałam coś z tym zrobić, ale wiesz, jak bywa... - uśmiechnęła się nieporadnie.
Erufailë na co dzień nie nosiła bardzo wydekoltowanych sukni; wystarczał jej taki gors, który obiecywał, ale nie zdradzał wszystkiego. Kiedy wydobyła rękę z rękawa, ten opadł, pokazując nieco więcej, niż wypadało, choć też nie wszystko. A Tancerka zdawała się nie zwracać na to kompletnie uwagi.
Offline
-Ojejeje...- zaczął się jąkać Sulam. "Weź się w garść kretynie!" warknął jakiś wewnętrzny głos odpowiedzialny za pewność siebie. Widział tyle razy nagie ciała a nie mógł się do nich przyzwyczaić i zawsze się czerwienił i jąkał. Tym bardziej, że Elfka odsunęła tylko trochę... no dobrze po prostu odsunęła ramiączko sukni, przecież nie było w tym nic nadzwyczajnego, prawda? Prawda? Mimo tego elf spłonął rumieńcem, a wargi latały mu trochę bezwiednie.
Z drugiej jednak strony, chciał się teraz jeszcze pozbyć drugiego ramiączka. W końcu byli sami, książki się nie liczyły nie miały oczu... oczy w słojach też się nie liczyły! Po prostu tego chciał ją taką zobaczyć, pieścić, jednak się bał. Bał się, że może Elfkę przestraszyć, że to zdecydowanie za wcześnie. Poza tym ze stanowczością Elfa było teraz sporo problemów. "Poczekam..." w końcu postanowił.
-Cóż...- mówił starając się by jego głos nie drżał zbyt mocno.- Zaaaraz coś wymmmyślimy. Pooozwól, że obbbejrzę.
Po tych słowach Elf obszedł Eru i zaczął się przyglądać jej pośla... ramieniu! Zebrał odrobinę swojej energii życiowej do ust. Poparzenie nie wyglądało poważnie, zagoiło by się przez tydzień może dwa, przez głowę Sulama nawet przeszła myśl, że to tylko pretekst, żeby pokazać trochę więcej. Objął Tancerkę mocno w pasie i pocałował w ramie. Erufailë mogła poczuć jak ją przeszyła fala przyjemności. Kontakt z cudzą energią życiową był podniecający o ile się nie myślało o jej kosztach. Oparzenie zniknęło, pozostawiając po sobie niewielką bliznę.
-Zadowolona? I kto mówił, że pocałunki to placebo?- zapytał się Sulam z uśmieszkiem na twarzy. Trochę zbladł jednak wydawał w ogóle nie zdawać sobie z tego sprawy.
Offline
Zauważyła, że Sulam zaczął się jąkać i widziała jego zakłopotanie; nieco ją to bawiło. Pozwoliła sobie jedynie na uśmiech, nie chciała się roześmiać, jeśli mogłoby to w jakiś sposób go skrzywdzić.
Elfka była świadoma swojego ciała, nagość nie peszyła jej już tak bardzo. Oczywiście, gdyby przed nią stał ktoś inny, nie zachowałaby się w ten sposób, ale Sulam... Wystarczyłoby tak naprawdę, gdyby rozpięła jedną, może dwie haftki i nieco poluzowała ramiączko; Nekromancie chciała coś w ten sposób przekazać... I stworzyć możliwość. Tak, Erufailë lubiła tworzyć możliwości, bo nawet, gdyby do niczego nie doszło
byłoby szkoda...
byłaby przed sobą usprawiedliwiona - przecież spróbowała, zadziałała, dała szansę.
Zadrżała lekko, kiedy stanął za nią i objął ją w talii, lubiła takie przytulanie. Uczucie przyjemności, które rozlało się po jej ciele, było rzeczywiście podniecające, ale z jej ust wydobyło się tylko nieco rozmarzone "ach".
- Ten, kto tak stwierdził, nie wiedział, co mówi - odpowiedziała, uśmiechając się, a potem odwróciła się do niego. - Zbladłeś... - zauważyła z troską, gładząc jego twarz dłonią.
A potem, nie czekając na ewentualną odpowiedź, zbliżyła swoje usta do jego ust i zaczęła całować, zaplatając dłonie na karku Nekromanty.
Offline
-Napraw...- nie zdążył dokończyć słowa, kiedy ich usta znowu się połączyły. Nekromanta w ogóle nie przejmował się monotonicznością tej czynności, zapewne sam nie zdawał sobie z niej sprawy. Lubił kiedy się o niego troszczyła. Nekromanta bywał niezdarny czasami tak bardzo, że gdyby mógł wyjść z siebie i stanąć obok zacząłby się turlać po ziemi ze śmiechu... zapewne spadłby wtedy ze schodów. Potrzebował trochę współczucia, opieki a raczej chciał żeby się nim opiekowano. Niby zawsze "czuł się ciężarem" ale troska, która otaczała go Eru była bardzo pociągającą wizją, w sumie mógłby się nawet podstawić pod jakiś bełt.
Sulam był świadom, że wypadałoby zapiąć Elfce suknie, wypadałoby poprawić ramiączko, ale jakoś w ogóle mu to nie przeszkadzało. Przełamywał się w głowie, w końcu nie robił nic złego. Lewą dłoń zdjął drugie ramiączko, w tym przecież nie było nic złego. Drugą dłonią zaś, skierował swoją dłoń trochę niżej w stronę pośladków, w tym przecież nie było nic złego! Z pod jego biurka wyjechał fotel i ustawił się pięć stóp za Sulamem. Nigdy nie wiesz kiedy może przydać Ci się fotel nieopodal kiedy się całujesz.
Offline
Zachowanie Elfki można było zaklasyfikować jako bezceremonialne i - ojej! - nieprzyzwoite jak na pannę z dobrego domu, ale nic sobie z tego nie robiła. Po prostu, nie przerywając całowania, wzięła jego dłoń i położyła ją na swoim pośladku.
Nie przeszkadzało jej zupełnie, że zsunął drugie ramiączko sukni; wyswobodziła rękę z rękawa i położyła dłoń z powrotem na karku Sulama. Taki stan rzeczy zupełnie jej nie krępował, wprost przeciwnie - czuła się bardziej swobodnie.
Erufailë była głodna. Nie chodziło jednak o jedzenie, ale o coś innego - bliskość. Pragnęła dotyku Sulama, jego pocałunków i pieszczot. I chociaż być może nie do końca zdawała sobie z tego sprawę, nie chodziło tylko o pożądanie.
Offline
Elf coraz bardziej przyzwyczajał się do zaistniałej sytuacji, ba nawet przestawał się krępować (w końcu nie robili przecież nic złego!). Wszystko mu się wydawało jakby było wyjęte z jego Fantazji, tylko że było żywe, ciepłe, miękkie. Podobała mu się "instrukcja" Elfki gdzie ma spocząć jego dłoń, nie protestował w żaden sposób. Jej pośladki były takie, skoro już się odwoływał do mowy żołądka, "mniam", miękkie i jędrne, aż nie chciało się z nich zdejmować ręki. Czasami przyklepywał im delikatnie. Oczy miał zamknięte, ale czucie mu je zastępowało równie, o ile nie bardziej, skutecznie. Wiedziałem, że pod sukienką Eru miała już tylko halkę, czuł ją pod palcami, kiedy przejeżdżał dłonią po jej piersi. Gdyby tylko mógł się jej pozbyć...
Jednak zachłanność Sulama znała granicę. Czuł, że na pewne rzeczy trzeba czasu a pokazywanie tych i owych części ciała podchodziło pod "czucie". I tak uważał, że to wszystko dzieje się bardzo szybko, jakby pomijając kilka etapów, o których zawsze myślał w kategorii "niezbędne".
Złapał Elfkę mocno za biodra, i odwrócił do siebie plecami. Przyczepił swoje usta do jej karku i zaczął całować jak szalony... mógłby tak cały dzień.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |