Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Elfka otworzyła drzwi faktorii i powiodła po pomieszczeniu krytycznym wzrokiem. Pokój, najwyraźniej służący do przyjmowania klientów - świadczyło o tym chociażby biurko - nie był zbyt zadbany. Najwidoczniej, uprzejmy pan, od którego otrzymała klucze, zapomniał wspomieć o panującym tu brudzie. Erufailë jednak nie chwyciła natychniast za miotłę, stojącą w kącie, chociaż zdawała sobie sprawę, że będzie miała dużo roboty. Najpierw miała zamiar sprawdzić, w jakim zakład jest stanie.
W następnym pomieszczeniu, robiącym za magazyn, doliczyła się pięciu nie wyprawionych skór. Zawsze od czegoś trzeba zacząć... - przebiegło jej przez myśl.
Zaplecze z środkami chemicznymi oraz narzędziami do oprawy i dalszego przetwarzania skór było doskonale wyposażone, nie brakowało niczego.
Z dalszego obchodu wynikało, że garbarnia ogólnie jest w dobrym stanie, nawet jeśli to i owo trzeba było odkurzyć. Elfka szczególnie zadowolona była z systemu doprowadzania i odprowadzania wody z dołów, służących do moczenia skór.
Rozejrzawszy się po pomieszczeniu, wzięła miotłę do ręki. Trzeba będzie się przy tym trochę napracować, ale zręcznym dłoniom nie powinno to sprawić zbyt wielkiego kłopotu.
*
Drabina, przystawiona do frontowej ściany garbarni, chwiała się lekko, kiedy elfka wspinała się po jej szczeblach. Nie było to zadaniem szczególnie łatwym, zwłaszcza, że trzymać się mogła tylko jedną ręką - w drugiej niosła dosyć długą deskę pomalowaną na jasny kolor.
Kiedy zatrzymała się na przedostatnim szczeblu, rozłożyła skrzydła. Nie potrafiła jeszcze latać, ale miała nadzieję, że to tylko kwestia czasu... Chwilowo służyły jej do utrzymania równowagi.
W ścianie, bezpośrednio pod szyldem z nazwą zakładu, umieszczone były dwa haki. Zapewne ktoś, kto je tu umieścił, miał na uwadze, że w przyszłości być może ktoś zawiesi drugą tabliczkę. Elfka wcześniej zauważyła ten szczegół i postanowiła go wykorzystać.
W desce, którą niosła, zrobione były dwa otwory. Założyła ją na haki i zeszła na dół.
Idealnie - pomyślała. Pod szyldem z napisem "Garbarnia" wisiała deska, znaleziona w schowku i pomalowana na jasny kolor. Litery, które ktoś starannie wymalował na niej, formowały się w słowa i głosiły "Wyroby skórzane".
Erufailë była zadowolona, teraz front garbarni wyglądał o wiele ładniej.
Ostatnio edytowany przez Erufailë (2008-03-30 20:35:56)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Elf podszedł do Garbarni,zatrzymał się,i popatrzył na niewielki budynek.Spojrzał na szyld:
Garbarnia
Wyroby skórzane
Tak,to na pewno tu.Wszedł do budynku.Było trochę kurzu.Trzeba będzie posprzątać.Nienawidził brudu.Najlepiej od razu brać się do roboty.Niedaleko zauważył miotłę,więc zaczął sprzątać.Kiedy było po wszystkim,odłożył miotłę.Rozejrzał się.Od razu lepiej-Pomyślał.Chwilę później coś sobie przypomniał i poszedł do magazynu po młotek i gwoździe.W magazynie leżały byle gdzie walnięte 5 skór i kilka rzemyków.Później to poukłada.Znalazł młotek i kilka gwoździ,i wyszedł z powrotem przed drzwi budynku.Z kieszeni płaszcza wyjął kartkę papieru zwiniętą w rulon.Rozwinął ją,i przybił dwoma gwoździami pod szyldem.Napis na kartce głosił:
Nowy Garbarz:Aran Calaquendi
Wrócił do magazynu,i zaczął układać skóry.Trochę ich mało.Trzeba będzie zdobyć więcej.
Znowu spojrzał na swoje dzieło.Można przyjmować klientów.Wyszedł przed dom.Ale dziś piękna pogoda-Pomyślał.Ustawił sobie krzesło obok drzwi,i siadając nałożył kaptur.Wyciągnął się wygodnie,i zdrzemnął się.
Offline
Stanęła w drzwiach magazynku na substancje chemiczne służące do różnych celów. Oparła się o framugę, patrząc na poczynania Elfa. Uśmiechała się, chociaż był to uśmiech dziwny, nieodgadniony. Mógł być zarówno szyderczy, jak i przyjazny.
Czekała, aż przybysz ją dostrzeże, ale kiedy spostrzegła, że sam raczej nie zorientuje się o jej obecności, powiedziała:
- Wolnego. To moja - zaakcentowała to słowo - garbarnia - jakby od niechcenia dodała - Byłam tu pierwsza.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Kiedy usłyszał słowa Elfki lekko podskoczył na krześle.Obudził się z przyjemnego snu,i wstał.Spojrzał na Erufailë.
-Widać Tablica ogłoszeń w urzędzie pracy dawno nie była uzupełniana-powiedział uśmiechając się do elfki-Przepraszam panią,poszukam sobie innej pracy...chyba że zechce pani przyjąć mnie na swojego czeladnika
-Dodał.
Offline
- Czeladnika, czeladnika... - zaśmiała się. - Jak widać, ruch jest duży. - powiedziała ironicznie, lekko się krzywiąc.
- Tak... Trzeba się będzie przejść do Tablicy Ogłoszeń i wykreślić to i owo. A czeladnika chwilowo nie potrzebuję... - uśmiechnęła się, na pół przepraszająco, na pół wesoło. - Jeśli przyjdzie co do czego, to będę wiedziała, do kogo się zwrócić, tak? - mrugnęła porozumiewawczo.
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Oczywiście-Odpowiedział elf-I usuń to ogłoszenie obok drzwi-dodał uśmiechając się.Ukłonił się Elfce na pożegnanie i odszedł.Zaraz coś sobie przypomniał,i stanął w drzwiach.
-A może będę twoim dostawcą skór?W końcu jestem myśliwym...
Ostatnio edytowany przez Aran Calaquendi (2008-04-24 06:50:42)
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Potrzebny mi pas najmocniejszej skóry jaki tylko znajdziesz, mistrzu. Nabijany ćwiekami. Czarny. do owinięcia nim rękojeści miecza.- Oznajmił Smok zaraz po wejściu i czekał na odpowiedź.
Offline
- Masz szczęście, że trochę tego jeszcze zostało - elfka mając na myśli ćwieki, wyszła z półmroku i spojrzała na Smenciciela. Rzadko kiedy ktoś tu zachodził... Praktycznie wcale. Och, ciekawe, czy poczułeś się zaskoczony - uśmiechnęła się do siebie, przynosząc z zaplecza kawałek odpowiedniej skóry. Usiadła za stołem, który przeznaczyła do tego typu prac.
- Robota zajmie mi około godziny. Poczekaj lub wróć za mniej więcej tyle czasu - rzekła do niego, zabierając się do pracy.
Offline
Madette weszła do garbarni szybkim krokiem z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry.- powiedziała do przebywających w warsztacie elfki i smoka, po czym stanęła pod oknem czekając na swoją kolej. Nie ma to jak jednego dnia załatwić wszystko.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Smenciciel musiał przyznać że był zaskoczony. Spodziewał się jakiegoś nieprzyjemnego starca a tu...proszę.
- Zaczekam, Pani- Odparł pozornie obojętnym tonem, nie chcąc się zdradzić że osoba Eru w takim miejscu wywarła na nim jakiekolwiek wrażenie. Gestem zaprosił Madette do lady (jeżeli takowa była) i kucnął w kącie.