Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Nie wszystkie więzione przez Zakon stworzenia i złoczyńcy nadają się do przechowania w zwykłych lochach. Delikwenci o bardziej magicznej naturze przetrzymywani są tutaj, we wzmocnionych stalą i zaklęciami kratach więzienia szkoły magii. Szare, zbudowane z topornie ociosanych, acz w dziwny sposób połyskujących kamieni mury tworzą sieć korytarzy. Co kilka kroków ściany przechodzą w kraty, a za kratami znajdują się wszelcy zdegenerowani magowie, magiczne bestie i inne tego pokroju dziwactwa. Każda cela zamknięta jest wielkim, zaklętym zamkiem, energia aż trzaska i trzeszczy wokół nich, po pierwsze dlatego, że są to potężne magiczne urządzenia, a po wtóre dlatego, że pobierają one energię od delikwenta uwięzionego w celi, którą to energię utylizuje się następnie w szkole magii.
Potępieńcze jęki i przedziwne ryki rozlegają się wszędzie, nie sposób znaleźć tu cichego kąta. Na korytarzach nie ma jednak strażników, poza jednym, do tego młodym i niedoświadczonym. Więcej do ochrony nie potrzeba, gdyż lwią część straży pełni magia. Niemniej miejsce to napawa lękiem, dlatego też do ochrony przydziela się tu najmłodszych ze strażników, by "zahartować ich ducha".
Offline
Do lochów zawitał dziekan. Towarzyszyli mu Silver, Aravial i Ireth.
- Pokażę wam, do czego doprowadzi was wasza magia, jeśli dalej będziecie tak się z nią obchodzić. Zaraz, gdzie to było... Zostańcie tu.
Nekromanta zgłębił jeden z korytarzy, podczas gdy studenci mogli nasłuchać się dowoli szalonych jęków, krzyków i ryków roznoszących się echem po tym miejscu. Krzyki były w wielu językach i nie miały zbyt wiele sensu, łączyły się w jeden bezładny hałas, który przyprawiał o ból głowy.
Po paru minutach Zefir powrócił do nich.
- Tędy. - wskazał im korytarz i ruszył. - Uważajcie, zaraz będą schody.
Offline
Starała się za wszelką cenę zachować zimną krew, mimo że do łatwych zadań to nie należało. Ten hałas dosłownie odbierał wszelką nadzieję, wiarę w siebie i inne pozytywne uczucia, które teraz naprawdę by się przydały. Kiedy ich przewodnik zniknął w jednym z korytarzy zebrała w sobie odwagę by rozejrzeć się po tym miejscu. Wszystko to, co się tu znajdowała przyparzało u niej dreszcze. Nerwowo przestępowała z nogi na nogę, właściwie coraz bardziej obawiając się o to, co dziekan mógł dla nich przygotować. Ale właściwie czemu tu się dziwić, po Zefirze można się było wszystkiego spodziewać...
Gdy Mag wrócił podążyła ostrożnie przed siebie, starając się zbytnio już na boki nie rozglądać.
Offline
Piekielnica
Podążała za Ireth. Silver, która nieraz wpadała w tarapaty była wielokrotnie wtrącana do lochów dla magów, ale żadne z nich jeszcze nie powstrzymało jej przed ucieczką. To wiezienie było jednak lepiej skonstruowane. Dreszcze przeszły ją po plecach gdy spojrzała padającego w konwulsjach maga rozpaczliwie trzymającego się kraty.
- Urocze miejsce....
Mruknęła pod nosem.
Offline
Aravial słyszał o tym miejscu, był niewzruszony. Widywał gorsze miejsce na Ziemi i Kalantarze... Ciekawy był co pokarze mu nekromanta. Szaleńców? Wypalane zwłoki? A widział kiedyś ludzi palonych żywcem? Z miejsca odrzucił ten argument. Hm... Może ci torturowani przez służby religijne na Ziemi? Miał zamiar się sprzeczać bo Zefir przesadzał. Przynajmniej według niego. Szedł tedy za nim z obojętną miną patrząc wręcz ciekawie do cel.
Offline
Dziekan prowadził ich coraz niżej, w coraz mroczniejsze zakamarki więzienia. W końcu doszli do tego, co chciał im pokazać. Za ciężkimi, okutymi ciemną stalą drzwiami znajdował się mały pokój, a w nim siedem cel, trzy po stronach, jedna naprzeciw wejścia. Zaprowadził ich do trzeciej po prawej.
Siedział tam mężczyzna, niemal łysy, wychudzony i drżący jakby z zimna, chociaż w lochach było dość ciepło. Resztki jego włosów pokryte były szronem. Gdy zauważył ich, zwrócił ku nim oczy całkowicie wypełnione kolorem jasnoniebieskim, przywodzącym na myśl wodę lub lód.
- Silver, podejdź bliżej. - poprosił dziekan.
Gdy drowka się zbliżyła, Nekromanta otworzył celę. Wypowiedzenie długiej inkantacji otwierającej zamek zajęło mu trochę czasu, jednak Aravial wyczuł, że energia zadziałała tylko w ostatnim momencie, gdy Zefir wykonał gest ręką. Otworzył celę i wszedł do środka, zapraszając Silver.
- Jako, że wyłączyłem zamek, jego energia magiczna powinna niebawem do niego wrócić. Chodź.
Złapał ją za ramię i poprowadził do kąta, następnie utworzył wokół nich mocną, magiczną skorupę. Podobna pojawiła się w miejscu drzwi, by więzień nie zbiegł.
Potężna fala magii zatrząsła nagle celą. Wysoce skoncentrowana, widoczna gołym okiem niebieska magia zaczęła wnikać w ciało nieszczęśnika. Jego zimne oczy zaczęły świecić blado, a jego członki pokryły się cienką warstwą lodu. Zaczął ryczeć i krzyczeć, bynajmniej nie były to odgłosy, jakie wydaje człowiek. Niechybnie to magia wewnątrz niego wydawała z siebie taki odgłos, a był on niezwykle głośny, napełniał trwogi i dosłownie mroził krew w żyłach.
Studenci nie musieli wytężać zmysłów magicznych, by widzieć, co się dzieje. Chmura niebieskiej energii otoczyła więźnia i zdawała się nim manipulować. Ręce magicznego bytu wystrzeliły w górę, a za nimi ręce więźnia, z dłoni zaś strzeliły lodowe promienie, niezwykle potężne i skoncentrowane, znaczyły sufit grubym szronem. Ten człowiek w oczywisty sposób nad sobą nie panował i był manipulowany. Kierował niszczycielską magię to na kraty, to na Zefira i Silver, jednak magiczna skorupa dobrze pełniła swoje zadanie.
Nekromanta westchnął.
- Muszę z nim skończyć. Powinienem był to zrobić już dawno. Na trzy - padnij. Gotowa? Raz, dwa, trzy!
Zefir opuścił tarczę. Posłał w stronę maga szybko małą, płonącą mgiełkę, niechybnie energię ognia. Przebił się nią przez warstwę lodowej magii i umieścił ogień w centrum. Choć było to o wiele mniej energii, niż produkował mag, wystarczyło, by zaczął wrzeszczeć z bólu. Promienie w jednej chwili zerwały się, ciało najpierw zrzuciło z siebie lodową powłokę, a potem zaczęło płonąć. By oszczędzić biedakowi cierpień, Zefir rozciął go Ostrzem Nicości, dezintegrując całkowicie.
Wyprowadził Silver z celi. Reszta oczywiście widziała całe zdarzenie przez kraty.
- Jakieś pytania?
Offline
Piekielnica
- Tak. W jaki sposób mana panowała nad jego ciałem i umysłem? Dlaczego tak wielkie skupisko many wniklo w niego. Ta magia zachowywała się jak manipulator, jak podła istota. On był tylko katalizatorem.
Zasypała go gradem pytań.
Offline
- To, co widziałaś, to efekt końcowy procesu, który w twoim wypadku dopiero się zaczyna, koniec drogi, na którą sama wkroczyłaś. A przynajmniej jeden z końców. Już tłumaczę.
Dziekan uniósł trochę głos, by uczniowie lepiej go słyszeli.
- Magiczna istota, która zapanowała nad człowiekiem, którego koniec właśnie widzieliście, powstała z jego własnej magii, nagromadzonej przez lata. W miarę wzrostu potęgi maga rośnie jego aura magiczna. Ten delikwent przez całe życie posługiwał się magią lodu, toteż z czasem stworzył wokół siebie potężną lodową aurę, ta zaś w pewnym momencie zyskała własną świadomość, a w kolejnym nieszczęśliwym momencie wymknęła się magowi spod kontroli i zawładnęła nim całkowicie. I tak oto sytuacja się odwraca, magia, miast być narzędziem i sługą maga, staje się panem, mag zaś - niewolnikiem. To nie jest pojedynczy wybryk natury, Silver. Coś takiego może przytrafić się niemal każdemu magowi. Mamy wielu takich nieszczęśników w tych lochach.
Offline
Aravial podczas całego zajścia milczał grobowo. Bez najmniejszego drgnienia twarzy obserwował śmierć tego czegoś co dawniej było żywą istotą. Nie wiedział że istnieje ryzyko takiego losu, czy może raczej nie znał szczegółów. Ale takie porządek spraw przeczuwał. I na to się przygotowywał. Wewnętrznie.
- Śmiało wiec Dziekanie. Skoro tak pewny jesteś tego że tak tragiczną drogą podążam, - rzekł mocnym tonem lecz bez śladu agresji. Świadomie mówił tylko o sobie. - pokaż mi co miałoby mnie czekać na końcu tego szlaku. Śmierć? Cierpienie? Szaleństwo? Wszystko na raz czy po kolei? Chętnie obejrzę to z bliska. I nie licz na że zobaczysz na mej twarzy zaskoczenie. Bo nie ręczę że tego nie widziałem. - Spojrzał nekromancie w oczy. Prowokująco. Tak naprawdę zjadała go ciekawość.
Offline
Ona również nie wydobyła z siebie najmniejszego dźwięku. Tylko wpatrywała się pustym wzrokiem w ścianę tej celi. Tak jakby wcale jej tu nie było. Myslami była gdzieś daleko, czy raczej blisko ale w dalekiej przeszłości.
Była... Przerażona? Nie, to chyba za mocne słowo, jednak tliło się w niej coś co mogło wyrosnąc w coś znacznie większego niż tylko przerażenie. Ona zbyt dobrze zdawała sobie sprawę z tego co przytafiło sie temu, co kiedyś było zapewne człowiekiem, dobrze prosperującym magiem. Tylko, że on sam sobie na swoją sytuację zapracował, na nią spadło to jak grom z jasnego nieba, gdy jeszcze najmniejszego pojęcia o magii nie miała.
Sama też była pożerana od środka przez energię, o którą wcale nie prosiła i gdyby nie pomoc dwójki magów... To zapewne skończyłaby podobnie do tego nieszczęśnika. Stała tak w ciszy, starając się nie spoglądać na miejsce, gdzie przed chwilą odbyła się swego rodzaju egzekucja.
***
I nagle już jej nie było. Była, była i nagle rozpłyneła się w cieniu. Tylko Zefir właściwie widział jak nagle skineła głową i zwyczajnie zawróciła w stronę, z której cała grupa przybyła. Szybkim krokiem wyszła najpierw z lochów potem z całego budynku, kierując się w sobie znanym kierunku. Dlaczego? Swoje powody miała i mieć napewno jeszcze będzie.
Offline
- Chciałbym teraz pójść gdzieś z Aravialem. Silver, jesteś wolna. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania lub sprawy do mnie, zapraszam do gabinetu.
Puścił drowce oczko dyskretnie.
- Ty zaś, planisto, chodź ze mną.
Bez słowa zaczął go prowadzić po ciasnych korytarzach wypełnionych jękami skazanych. Nie minęło wiele czasu, nim zawitali przy celi owego osobnika, którego chciał mu pokazać.
Był to mężczyzna, łysy, chorobliwie blady i wychudzony. Planista mógł zaobserwować, jak biedak próbował rozdrapać jednego z wielu pryszczów pokrywających jego ciało. Udało mu się to, a przy okazji zdrapał sobie kawał skóry, pokazując marne mięśnie. Ryknąłby z bólu, ale z jego wysuszonego gardła dobył się jedynie cichy, bolesny szept.
- Oto przed sobą masz Arcymaga Magii Fioletu, Aravialu. Człowiek ten, podobnie jak ty, do rzucania swoich zaklęć używał własnej energii witalnej. Z czasem weszło mu to w nawyk, trochę później, próbując się odzwyczaić od tej niebezpiecznej magii, próbował rzucać zaklęcia tradycyjnie. Nie potrafił wyczarować nawet kuli ognia, podczas, gdy używając magii fioletu przywoływał całe deszcze meteorytów. Nawyk stał się więc uzależnieniem. Mag uwikłał się w wojnę, w której zmuszony był walczyć przez trzy dni prawie bez przerwy. Był wytrzymały, wiesz, ciągłe wymiotowanie i omdlenia jakoś wytrzymywał, walczył dalej i, głównie dzięki jego pomocy, bitwa została wygrana.
Mężczyzna, do tej pory siedzący cały czas na ziemi, spróbował wstać. Dziekan i student byli świadkiem, jak jego lewa noga złamała się zupełnie, gdy oparł na niej ciężar swojego marnego ciała. Zarówno odcinek udowy, jak i łydkę zdobiły teraz otwarte złamania. Biedak zaczął płakać suchymi łzami, zwijając się z bólu. Szorstka podłoga zrywała z niego więcej skóry.
Dziekan kontynuował swą opowieść.
- Następnego dnia obudził się taki, jakim go teraz widzisz.. Stary i słaby. Niezdolny przejść pięciu metrów bez pomocy. Jako, że był dla nich bohaterem, dowództwo armii przekazało go mnie, by go "wyleczyć". Zanim cokolwiek powiesz, to nie jest możliwe. Chyba, że dać mu kolejne ciało do zmarnowania przez jego niszczycielską magię, jednak nowe, nieprzyzwyczajone ciało prawdopodobnie rozpadłoby się po jednym, dwóch zaklęciach.
Zefir wysłał w stronę biedaka sondę medyczną. Pozwolił Aravialowi czerpać z niej dane. Planista zdał sobie sprawę z opłakanego stanu jego organów wewnętrznych. Wątroba, jelita, żołądek - wszystko było suche, jałowe, ledwie działające. Dopiero po ogromnym skupieniu się potrafił dosłyszeć nierówne, wolne, słabe bicie serca.
- Najgorsze jest to, że po śmierci zacznie robić jeszcze większe szkody. Jego duch, będący w większości już żywiołakiem magii fioletu, zacznie szukać energii witalnej i stanie się czymś w rodzaju wampira. Dlatego trzeba go usunąć całkowicie, ciało, duszę i aurę. Nie myśl, że ty, nie mając duszy, nie posiadasz też aury. Ba, jesteś nawet bardziej podatny, drogi planisto, na stanie się czymś takim, jak tamten mag lodu, gdyż jedynie twa wola broni cię przed twą magią. W większości przypadków opór stawiałaby także dusza.
Dziekan przełknął ślinę.
- Dobra, skończmy z nim.
Otworzył drzwi i zabił biedaka kościaną włócznią. Zaczęło się nad nim coś formować, coś złożonego z fioletowej energii z malutkim, szarym światełkiem pośrodku. Nekromanta nie pozwolił jednak, by istota się uformowała - oczyścił obszar z magii za pomocą specjalnego zaklęcia. Nastąpił jasny błysk, a potem w celi pozostał tylko chudy szkielet. Nawet dusza zniknęła.
- Chodźmy już stąd. Chyba, że chcesz o coś spytać?
Skierował ich w stronę wyjścia.
Offline
- Tak, chcę. - rzekł innym tonem po czym milczał długo - Wręcz kilka. - rzekł wreszcie - Wiedz jednak, ze bardziej przyłożę się do nauki. Zresztą i tak od dawna już to robię. Czy zauważyłeś ze prawie już nie mdleję? Gdybym na wykładach próbował czynić to co czynię własną mocą już dawno bym nie żył. Korzystam z artefaktów, kruczków w pradawnym języku wygrzebanych starych księgach... Mam szczery zamiar stać się uniwersalnym rozumiesz? Teraz jednak pora na me pytania... Czy wiesz że mogę posiąść drugie ciało? Cóż to była za bitwa? Ponoć wędrowałeś po świecie poszukując miejsc mocy, czy istnieje takie dla energii witalnej? Jak mogę czerpać moc z artefaktów? Wiem że to możliwe, szczególnie dla magii fioletu, wiele o tym w manuskryptach jak jednak to robić? - patrzył na niego wyczekująco z nieruchomą twarzą.
Offline
Dziekan się zatrzymał.
- Od tego mamy komnatę Pytań i odpowiedzi, powinieneś czasem odwiedzić. Ale lubię cię, odpowiem ci na twe pytania.
Zobaczmy...
Q: Czy zauważyłeś, że prawie już nie mdleję?
A: Nie. Fakt, że w ogóle mdlejesz nie powinien mieć miejsca.
Q: Mam szczery zamiar stać się uniwersalnym rozumiesz?
A: Uniwersalnym? Niestety, jak na razie poszerza się jedynie wachlarz efektów ubocznych twoich zaklęć... Jeśli naprawdę chcesz stać się uniwersalnym, może spróbuj wreszcie jakiejś innej magii? Namawiałem cię do tego już dawno.
Q: Czy wiesz, że mogą posiąść drugie ciało?
A: Doprawdy? Lubisz się chwalić? To dość skomplikowana sprawa, biorąc pod uwagę, że nie masz duszy do przeniesienia do innego ciała, niemniej jest to możliwe. I co, będziesz tak skakał z ciała do ciała? Będzie cię trudno rozpoznać. A może chcesz czerpać energię z innych bez zmieniania ciała? To już Nekromancja.
Q: Cóż to była za bitwa?
A: Nie wiem. Powiedziałem ci tyle, ile mi powiedziano, gdy przytaszczano tu biedaka.
Q: Ponoć wędrowałeś po świecie poszukując miejsc mocy, czy istnieje takie dla energii witalnej?
A: Energia witalna to nie jest rodzaj magii, magia fioletowa nią jest. Miejsce mocy? Tak, ale nie jest takie, jak myślisz. Jest bardzo... Surowe. I rzadko odwiedzane.
Q: Jak mogę czerpać moz z artefaktów? Wiem, że to możliwe, szczególnie dla magii fioletu, wiele o tym w manuskryptach, jak jednak to robić?
A: No cóż. Każdy artefakt ma w sobie potężny ładunek jednego lub więcej koloru magii. Jako, że mag fioletu pożytkuje się głównie energią witalną (warto zaznaczyć, że Nekromanta także), jest mu obojętne, jaki to kolor lub kolory, po prostu przemienia je na energię życiową, i po raz kolejny warto zaznaczyć, że proces ten jest dość stratny, choć nie pamiętam dokładnych proporcji. Magowie fioletu i Nekromanci mają ułatwione zadanie, ponieważ, dla przykładu, mag ognia miałby ogromne trudności z wyciągnięciem energii z lodowego artefaktu, wyżej wymienionym zaś jest po prostu obojętne, bo i tak zmienią to wszystko na wygodną dla nich energię.
- Dobra, koniec tego dobrego. - odpowiedział Zefir. - Jeśli będziesz mnie szukał, to jestem w moim gabinecie i nie chcę, by mi przeszkadzano.
Wyprowadził ich z lochów i poszedł do siebie.
Offline
Nic nie mówiąc, w zamyśleniu na różne tematy, poszedł w swoją stronę a jego twarz była bez wyrazu. Coś dziwnego działo się, ostatnio z planistą. Dużo myślał. I prawie już nie palił laurytu.
Offline
Sulam pstryknął palcami. Pochodnie wzdłuż długiego korytarza zapaliły się na purpurowo. Uczniowie mogli wyczuć jak każdy kamień tego miejsca drży pod wpływem zgromadzonej tu energii. W szczelinach między kamieniami czasami zapalało się różnokolorowe światło. Szli tak przez dziesięć minut aż w końcu doszli do końca korytarza. Przed nimi siedział w wygodnym fotelu mag ubrany w zieloną szatę, przeplataną srebrnymi symbolami i wielką równie zieloną spiczastą czapkę. Można było u niego wyczuć dominację magii ziemi i szamańskiej. Za nim zaś znajdowały się grube drzwi, wykonane z niezidentyfikowanego czarnego metalu, które przecinały w każdym miejscu rowki szerokości palca.
-Witaj Mistrzu!- powiedział półszeptem czarodziej. Jego słowa odbiły się głośnym echem po całej przestrzeni.
-Witaj Clozetonie. Przyszedłem pokazać adeptom negatywne skutki nieurozmaiconej aury. Możesz nas przepuścić?- zapytał się uprzejmie Nekromanta.
-Naturalnie.- powiedział mag zwany Clozetonem. Podszedł do drzwi. W swoich dłoniach zgromadził bardzo dużą ilość magii, aż Sulamowi zjeżyły się włosy na głowie. Następnie czarodziej zaczął przejeżdżać po wgłębieniach drzwi swoimi palcami. Robił to płynnie, bez wahania każdy ruch miał znaczenie. Za każdym razem, magiczne zamki usuwały się a drzwi robiły się coraz lżejsze. W końcu można było je otworzyć. Gdy Sulam chciał już przejść przez wrota Clotezon zatrzymał go.
-Mistrzu? Nie zapomniał pan czegoś?- powiedział lekko wystraszonym głosem.
-No nie... nie mów mi, że...
-Tak Mistrzu.- wyjąkał czarodziej. Następnie w jego dłoni objawił się kolejny spiczasty kapelusz. Ten był zniszczony, był połatany w dwóch miejscach i koloru granatu.- Wiesz dobrze, że oni lubią Tradycyjny ubiór...
-Cholerni starcy.- bąknął Sulam i nałożył kapelusz na głowę.- Dla nich czas zatrzymał się eony temu i uważają, że te cholerne czapki są cały czas modne i mówią o naszej wyjątkowej pozycji...
-Ależ Mistrzu... to przecież Pierwszy Kapelusz Dziekana naszej szkoły...
-Tak, tego który sam skończył w tym miejscu. Dobrze, że chociaż kolorystycznie pasuje mi do szaty. -następnie zwrócił się do adeptów.- Proszę wchodzić.
Ostatnio edytowany przez Sulam (2009-11-08 22:20:56)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |