Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Stolarz i Kucharz
Anioł zerwał się z fotela, najwidoczniej zasnął. Rozejrzał się po pokoju. Mistrza już nie było. Szybko wstał z siedziska, po czym wybiegł na zewnątrz. Krzyki polimorfki mogłyby nieżywego obudzić. Zobaczył Ekene, Angiraha i kilkanaście półgryfów, w tym kilka poranionych. Szybko zszedł po schodkach swojego drewnianego domu, po czym podszedł do dzieciaczków Ekeny. Gdy był już przy nich, spytał kobietę:
- Jak to się stało, Ekeno? - szybko klęknął przed skórą, po czym począł badać ranne zwierzaczki.
Offline
- Kraght'nar. Ten gnojek przyleciał nad legowisko moich maleństw, a niedługo po nim zjawiła sie grupa ludzi. Mieli dziwną broń. Kazałam moim maleństwom wzlecieć poza zasięg strzelców. Potem zaczęło się robić nieciekawie... Gdyby było ich kilku więcej, możliwe, że nasz wspaniały Sędzia padłby trupem... To by mi w sumie nie przeszkadzało, ale byliśmy jeszcze my i moje dzieci. Pozwoliłam sześciu półgryfom zlecieć na dół. Tulimi miała zabrać Serce Pustyni, aby mi nie przeszkadzało, gdyż wykorzystałam jego moc całkowicie. Reszta miała rozgonić strzelców i dać mi dzięki temu chwile na rozprawienie się z miecznikami. Jednak te gnojki utworzyły niewidoczną kopułę i kiedy moje dzieci o nią uderzyły, połamały sobie kości i obiły się! Wires został już uleczony... Ten, który leży na skórze ma złamane żebra, dlatego nie mógł lecieć. Reszta to głównie przednie łapy, ale są też mocno poobijane. Możesz im pomóc? - Ekena uklęknęła obok jednego z rannych półgryfów i zaczęła głaskać go po karku. Albinoska rzadko była tak spokojna jak wtedy, gdy opiekowała się "maleństwami". Ogólny obraz spokoju burzył wyraźny ból w oczach polimorfki i krew pokrywająca jej ubranie, twarz i włosy, gdyż nie miała czasu zawracać sobie głowy drobiazgami takimi jak kąpiel, gdy jej dzieci potrzebowały pomocy.
Offline
Stolarz i Kucharz
Druid szybko posprawdzał żebra. Musiał szybko działać. Ostrożnie postarał się ułożyć żebra przez skórę, po czym położył rękę na klatce półgryfa.
- Cuvari. - wyszeptał zaklęcie. Żebra szybko połączyły się w całość. Po tym sprawdził ponownie stan najbardziej poranionego. Gdy upewnił się, że temu nie dolega już nic poważniejszego, szybko ruszył ku następnemu, jednemu z mniejszych.
Offline
Pomoc nadeszła. Jakże to ucieszyło Angiraha. Skinął tylko głową Gerardowi w geście powitania z powodu zmęczenia. Mógł teraz wrócić do swego planu położenia się wśród wysokich źdzbeł trawy i odpocząć, gapiąc się na chmury.
Tak naprawdę musiał obejrzeć i opatrzyć ranę na brzuchu spowodowaną przesileniem magicznym.
Rozluźnił pas szaty i zbadał to. Nie było tak źle. Rana powierzchowna. Wziął więc z sakwy skrawek czystego płótna, złożył go przystawił do rany. Następnie otarł jeszcze trochę krwi i zawiązał pas tak aby uciskał delikatnie ranę. Leżał chwilę w całkowitym bezruchu nasłuchując co się dzieje z innymi. Nie było to nic niepokojącego.
Angirah powoli tracił przytomność. Zmęczenie i lekkie przesilenie magiczne zwiastowało silny sen.
Co dziwne, światło wokół sylwetki jaszczurzego maga zakrzywiało się, a gdzeniegdzie krążyły jakieś ciemne plamki.
Offline
- Możesz zając sie też jego raną? Powstała, gdy leczył Wiresa... Tulimi ma na pewno złamaną przynajmniej jedną łapę. Lunati chyba złamał sobie obie i mocno obił bok. Pozostał trójka ciągle nie ma jeszcze imion, a jak chodzi o rany wygląda to tak... Jedna łapa złamana, druga obita. Obie złamane, posiniaczona pierś. Obity bok, brzuch, pierś i lewa łapa. Nie wyczułam złamania, ale nie jestem pewna... - Ekena dalej głaskała jednego z półgryfów po karku. - Nuti!
Córka podeszła na ciche rozkaz albinoski i słuchała uważnie szeptu matki. Jeśli można mówić o wyrazie dzioba, mimika tej konkretnej samicy półgryfa wyrażała wyraźną niechęć, jednak skinęła łbem i odeszła. Przez chwilę wahała się, po czym powoli zbliżyła się do nieprzytomnego Angiraha i ułożyła swoje wielkie cielsko obok niego, nakrywając smokowca jednym potężnym skrzydłem. Najwidoczniej Ekena kazała Nuti pilnować Maga.
Offline
Stolarz i Kucharz
Druid szybko ustawił łapę półgryfa, po czym zaklęciem uleczył.
- Obiciami i ranami powierzchownymi zajmiemy się za chwilę. Mam w domu do tego odpowiednią maść. Jakbyś mogła, to przynieść tę maść. W kuchni w drugiej szafce na lewo, dolna półka. Brązowy flakonik bez etykiety. - odezwał się do polimorfki, po czym ruszył szybko do następnego zwierzaczka Ekeny. Umysł anioła pracował szybko, nastawił się na działanie. Zbadanie ciała stworzenia, nastawienie złamanych kości, naprawienie zaklęciem uleczenia, sprawdzenie, do następnego. Tym razem Lunati została uleczona. Łapy ponownie miała zdrowe, ale bok poobijany. Tulimi uzdrowił złamaną łapę, i nastawił drugą skręconą. Anioł miał jednak małe zasoby energii, więc szybko się zmęczył. Następnym pomóc musiał w inny sposób.
Offline
Ekena weszła do domu Gerarda i przez chwilę kręciła sie, szukając kuchni. Na miejscu natychmiast zauważyła właściwy flakonik, jednak zanim zawróciła, otworzyła go i poruszyła kilkakrotnie dłonią nad otworem, kierując w swoją stronę ewentualną woń. Przez dłuższą chwile stała z zamkniętymi oczami, badając węchem coraz to nowe porcje zapachu substancji. Nie chodzi o to, że nie ufała Druidowi... po prostu musiała upewnić się, że któreś z nich sie nie pomyliło, zaś swojemu nosowi ufała wystarczająco, by zanieść flakonik Gerardowi.
- Proszę. - Gdy albinoska podawała Aniołowi specyfik, przypominała sobie miejsca występowania roślin uważanych powszechnie za antidotum na pewne bezwonne trucizny oraz takie, których zapach można było bez problemu zamaskować podstawowymi ziołami. Polimorfka stanęła z boku tak, by mieć na oku jednocześnie ranne maleństwa, jak i nieprzytomną "pociechę". Matkowanie tak wielkiej ilości stworzeń sprawiło, że serce Ekeny stało się nieco nieprzewidywalne. Z jednej strony wciąż umiała zabić dosłownie każdą istotę, patrząc jej w oczy i uśmiechając się szeroko, z drugiej jednak potrafiła nagle rzucić wszystko w diabły i zacząć opiekować się czymkolwiek.
- Chodź, malutki... - Półgryf, który wcześniej leżał na skórach zareagował, wstając nieco niepewnie i podchodząc do albinoski. "Malutki" był w kłębie niemal wyższy od Ekeny i mógłby bez problemu rozszarpać ją jednym uderzeniem ogromnych pazurów, jednak to nie przeszkadzało jej uważać bestię za jej bezbronnego, kochanego maluszka.
Offline
Stolarz i Kucharz
Anioł skinął szybko głową w podzięce i wziął butelkę. Szybko podszedł do smokowca, jak to niektórzy go nazywali. Polał trochę płynu z butelki na ranę na brzuchu, po czym jął szybko wcierać. Gdy lekarstwo całkiem zniknęło, a trwało to dziwnie krótko, rzekł do smokowca.
- Musisz odpocząć. Na zmęczenie podziała tylko dobry sen. W tym czasie zregenerujesz energię magiczną. - szybko złapał humanoida i zaniósł do domu. Tam położył go na kanapie. Nie zmęczył się mocno przy tym zadaniu, siłę miał większą niż wiele osób. Wrócił biegiem na zewnątrz. Ostrożnie posprawdzał pozostałe zwierzaczki. Nie wyczuł złamań. Zaczął więc wcierać maść w obite i zadrapane miejsca na ciele Lunati.
Offline
- Angirahem się zajmę sama. Chcę z nim jeszcze chwilkę porozmawiać i obiecałam, że po wszystkim zabiorę go tam, gdzie będzie sobie życzył. Pomożesz mi z nastawieniem i usztywnieniem łap pozostałej dwójce? Chociaż obawiam się, że i tak będę musiała Cię jeszcze odwiedzić, Gerardzie... Półgryfy są zbyt... zabawowe... aby zwykłe usztywnienie łapy pomogło na dłużej. Co powiesz na to, aby teraz usztywnić im łapy i zająć się częścią stłuczeń, a po prostu przylecę tu... powiedzmy za dwa dni, żebyś mógł odpocząć i wyleczyłbyś je wtedy magią? Oczywiście za wszystko odwdzięczę się odpowiednio... - Albinoska poklepała lekko sakiewkę przy pasku, klękając przy leżących niedaleko siebie półgryfach, które wciąż cierpiały z powodu złamanych kończyn. Ekena zanotowała również w pamięci, aby zapytać o pewne zioła. W końcu Druid powinien mieć ich pewien zapas ziół dobrej jakości, prawda?
Offline
Stolarz i Kucharz
- Dobrze. - odparł druid. Skończył wcierać maść w Lunati. Szybko przyniósł z domu trochę bandaży i usztywniaczy, jak to je nazywał. Podszedł do pozostałej dwójki półgryfów. Podczas gdy ona uspokajała swoje dzieciaczki anioł ostrożnie nastawił im łapy, po czym usztywnił. Na koniec owinął je bandażem. Pomimo skrajnego zmęczenia anioł sprawdził czy półgryfom jeszcze coś dolega. Wtarł w ich poobijane części ciała trochę lekarstwa. Na koniec podszedł do Ekeny i wskazał na pozostałą maść w butelce.
- Jeżeli chcesz, to weź to. Na wszelkie obicia i rany powierzchowne, wystarczy wetrzeć. - powiedział. Wszystkie półgryfy miały już zdrowe kończyny, poza tymi, które miały je tylko usztywnione.
Offline
Był to jak najbardziej zdrowy sen, bez jakiś dziwnych obrazów, bez nonsensów.
Podświadomość Angiraha przywołała go w przeszłość w czasy przed torturami. Widział ogromne zielone smoki w powietrzu, a na ziemi zielone smoki w ludzkiej postaci. Nic nie niepoikoiłow tym widoku Angiraha.
Obraz ten był wyjątkowo spokojny.
Przeszedł więc kilkanaście kroków wzdłuż ulicy czując się lekkim a co najdziwniejsze niewytykanym przez czystej krwi smoki. Poczuł się szczęśliwy. Miał ochotę wzbić się w powietrze i radośnie zatoczyć kilka kół dookoła głównego gmachu.
Nie potrafił się wzbić z jakiegoś powodu. Poczuł, że albo ma panowania nad skrzydłami albo po prostu jego skrzydłą nie istnieją. Po kilku kolejnych nieudanych próbach spróbował jeszcze raz. Tym razem porażka była dotkliwsza, bo mag słońca przerócił o włos od kałuży. Odetchnął, ale gdy spojrzał na swoje odbicie w niej...
Dreszcze zaczęły wstrząsać ciałem smokowca. Szamotał się w śnie, który już nie był zdrowym snem.
Ciemne magiczne cząstki nad sylwetką maga zanikły bezpowrotnie, za to rana na brzuchu znów się otworzyła sprawiając, iż szata słońca przesiąkła w tym miejscu. Z pyska także zaczęła powoli wyciekać krew.
Offline
- Dziękuję. Dziś mam przy sobie tylko drobne, więc rozliczymy się za dwa dni. Pozwól, że zajrzymy teraz do Ciebie z Nuti i zabierzemy jaszczura. - Ekena chwyciła flakonik i przyczepiła go ostrożnie do paska. - Jeszcze raz dziękuję. Obawiam się, że nawet, jeśli zapłacę, będę Twoją dłużniczką. Nuti!
Samica półgryfa podbiegła do matki i wspólnie weszły do domu Druida, choć córka albinoski miała z tym pewien problem. Ekena podbiegła do Angiraha, widząc, co sie dzieje.
- Cholera! Akurat teraz zebrało mu się na realistyczne koszmary! Ang! Ang! Obudź się, do diabła! - Polimorfka przyklęknęła przy smokowcu, potrząsając lekko jego ramieniem i usiłując obudzić maga możliwie delikatnie... jak na nią. Ekena westchnęła ciężko i z pomocą sztyletu oderwała czysty kawał materiału z płaszcza, po czym zaczęła ocierać pysk Angiraha, który przekręciła na bok, aby ten nie zakrztusił się własną krwią.
- Nuti, przypomnij mi, aby zabić go dla świętego spokoju, jak już wezmę kąpiel...
Offline
Stolarz i Kucharz
- Jasne. - odparł zmęczony.
- Podwójny dług wdzięczności... - mruknął, przypominając sobie o pomocy ze skazami kobiety. Wszedł powoli do swojego domu. Zobaczywszy co stało się z Angirahem szybko podszedł do łóżka. Wziął po drodze stertę szmat. Szybko wytarł krew z pyska Angiraha, przynajmniej na chwilę. Gdy była jeszcze czysta szybko poklepał do stanowczo po policzku, jeżeli można tak określić tę część twarzy.
- Angirahu, wstawaj! Ukradli Ci kostur! - zawołał mu w ucho, mając nadzieję że ta metoda budzenia lepiej poskutkuje. Zaraz po tym nawołaniu zaczął pstrykać palcami koło ucha smokowca.
Offline
- Wiesz... zabiorę go po prostu ze sobą... Chciałam jeszcze zapytać... masz może nieco ziół, albo najlepiej liści herbaty? Nigdy nie mogę znaleźć chwili, żeby wybrać się do Savantram i zrobić zakupy... Z resztą po samą herbatę nie opłaca mi się lecieć tak daleko, a na trzymanie większych zakupów nie mam jeszcze miejsca... Miałbyś może odsprzedać woreczek? Herbata, melisa... cokolwiek nadającego się na napar... - Ekena zawołała Nuti bliżej i przez chwilę rozmawiała z nią po cichu na temat przeniesienia Angiraha. Co prawda półgryf nie mógł odpowiadać, ale zdawał się rozumieć słowa albinoski, która z kolei umiała odczytać większość reakcji córki.
- Jeśli Ci to nie przeszkadza, razem z Nuti zabierzemy go do mnie. Jedna osoba więcej do opiekowania się nie przeszkadza mi ani trochę, a Ty i tak już dostatecznie nam pomogłeś...
Offline
Coś zabłysnęło w pysku smokowca, a po krótkiej chwili Angirah wypluł zalegającą krew. Zachlapał przy tym odzienia Ekeny i Gerarda nie oszczędzając też swojego. Jednak ta krew była inna, albo można stwierdzić iż normalna. Nie wydawało sie jakby należała do półsmoka. Czyżby smokowiec coś pożarł? A może był wampirem?
-Kostur? Ukradli?- wysyczał w gniewie i już miał... gdy nagle jego dłoń spotkała znajomą gałąź.
Angirah potrzepał głową by się otrząsnąć i spojrzał ze zdziwieniem na zbieraninę. Zapytał prosto:
-No co tam? Skąd tyle krwi? Zabiliście zająca?- przy próbie powstania poczuł szarpnięcie. To jego rana na brzuchu. Usiadł więc tylko drgając lekko i wymachiwał żwawo ogonem jakby wcale nie odczuł znacznej utraty krwi.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |