Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Zaniepokojony lekko słowami Azmuta Keldar przecząco pokiwał głową. Stanął na środku korytarza uważnie przypatrując się strumyczkom many płynących w ścianach. Bardzo go to ciekawiło jednak nie stracił głowy i bacznie słuchał tego co inni mają do powiedzenia. Może nie wyglądał, ale strasznie go to wszytko zafascynowało i przeraziło...
Offline
Skimrra zmarszczyła brwi, a paznokciem palca wskazującego prawej dłoni cicho stukała o pas. Myślała nad czymś intensywnie.
-Skoro numer 318... to znaczy Azmut robi postępy, to w takim razie może ten proces da się odwrócić?- zapytała przekręcając głowę i patrzyła na niego zastanawiając się, co jej odpowie.- Swoją drogą, miałabym prośbę. Czy mogłabym uczestniczyć w pracy nad przystosowaniem Azmuta do życia w społeczeństwie? To musi być niezwykle interesujące. Chciałabym móc to obserwować.
Offline
-Nie, absolutnie nie. To zbyt ryzykowne. pomimo tego że numer 318 wydaje się być dość spokojny to jak zauważyłaś na samym początku nas zaatakował. Owszem jest obiecującym obiektem, ale lepiej nie ryzykować życiem dobrych studentów.- powiedział Sulam tonem człowieka, który nie chce dłużej już o tym dyskutować.- Zapraszam za mną.
Ruszyli dalej korytarzem, który wydawał się ciągnąć w nieskończoność co właściwie było prawdą. Loch umieszczony był w innym wymiarze, zakrzywiał się w kilku rzeczywistościach, w kilku czasach. Umownie przyjęło się, że cel jest tysiąc trzysta czterdzieści sześć, jednak mogło by ich być nieskończenie wiele, choć nigdy nie były potrzebne. Magowie czasami umierali, czasami trzeba było ich wyeliminować bo byli zbyt niebezpieczni, lub tych niebezpieczniejszych trzeba było usunąć bo nikomu nie chciało się chodzić godzinę w tą i z powrotem. Wraz ze wzrostem liczby, czarodziej był uznawany za groźniejszego. Kiedy mijali numer siedemset sześćdziesiąt cztery Sulam na chwile przystanął.
-A właśnie, byłbym zapomniał. -powiedział Elf, poprawiając swoją czapkę na głowie.- Ta cela jest przeznaczona na pewnego zakonnika. Nie wiem jakie są z nim wasze relacje, ale Arghez jest szalenie niebezpieczny. Moi agenci- z cienia wyłoniły się dwa oposy-szkielety, okryte czarnym materiałem- donieśli, że stał się nieprzewidywalny i pełen chorych ambicji. Dlatego też unikajcie go jak ognia, albowiem wydaje się, że sumienie dawno opuściło jego ciało.
Poza tym, że Sulam rzeczywiście uważał za słuszne to co powiedział, nie trawił Argheza. Był Nekromantą i to należącym do tego gatunku "skurwieli", którym mordowanie sprawia przyjemność a spełnienie ambicji stawiają na pierwszym miejscu. A na dodatek, Elf bał się, że nie poradzi sobie z wampirem, co powodowało u niego ataki szału. Nie mogło być przecież tak, że Dziekan był słabszy od jakiegoś tam czarnoksiężnika, było to dla młodego umysłu Elfa iście irytujące.
Ponownie poszli do przodu. Zatrzymali się dopiero przy celi numer tysiąc sto trzynaście. Wypływała z niej magia ciemnego fioletu, która powodowała, że kanaliki many drżały delikatnie.
-A teraz posłuchajcie. Wejdziemy do jednej z najniebezpieczniejszych cel w Szkole. Nie jesteśmy w stanie odessać całkowicie many z tego... ech -zrobił krótką pauzę szukając odpowiedniego słowa- istnienia. Dlatego rzućcie najlepsze zaklęcia tarczy jakie potraficie i trzymajcie się blisko mnie. I radzę naprawdę się przyłożyć, bo poprzedni więźniowie byli łagodni jak baranki, a ten jest wściekły jak osa, którą ugryzła osa. Gotowi?
Offline
-Arghez!- prychnęła jak rozjuszona kotka. Zwyczaj ten ostatnio wszedł jej bardzo w krew, z uwagi na bliskie kontakty z pewnym kotołakiem.- To jeszcze go pan, panie dziekanie, nie zamknął? Już dawno powinien tu siedzieć...
Spojrzała na oposy i uniosła brwi zaskoczona. Niezmiernie przypominały jej coś z przeszłości, ale nie mogła sobie przypomnieć, co dokładnie. W każdym razie miało to związek z jakimiś bliźniakami, trollem posiadającym tyłek porośnięty mchem i niezwykle potężnej budowy kobietą. Pokręciła głową chcąc odpędzić dziwne myśli.
Skimrra mruknęła coś niewyraźnie pod nosem. Na chwilę błysnęło u jej stóp, gdy rzuciła silne zaklęcie tarczy. Akurat to zaklęcie wykorzystywała na tyle dużo razy, że miała powody by być go pewną.
-Teraz już tak.- uśmiechnęła się lekko i skinęła głową.- To fioletowa magia...? Hmmm...
Spojrzała na drzwi, zastanawiając się jaką formę przybrało owo "istnienie", gdyż zgadywała z opisu Sulama, że mało ma ono wspólnego z humanoidem. Jej wrodzona ciekawość dawała o sobie znać.
Ostatnio edytowany przez Skimrra (2009-12-13 22:16:11)
Offline
Keldar na wspomnienie Argheza wyraźnie spochmurniał. Miał go już okazję spotkać i nawet poznać jego destrukcyjne możliwości...
Po chwili zastanowienia rzucił na siebie najsilniejsze zaklęcie tarczy jakie znał, jednak wątpił by tarcza wytrzymała długo szczególnie gdy potraktowana zostanie Pulsarem...
-No... To chyba możemy wchodzić. - Drow uśmiechnął się niepewnie. - Arghez... Aż dziwne że dane mu było chodzić po ulicach miasta i to bez kontroli.
Offline
Sulam stworzył wokół siebie barierę zbudowaną z magii mroku po czym kiwnął do Klozetona głową. Czarownik w zielonym ubraniu, walczył z zamkiem kwadrans ale w końcu uporał się z nim. Wrota otworzyły się z ogromnym piskiem, jakby nie były używane od wieków. Dziekan i studenci weszli do środka, a drzwi natychmiast się za nimi zatrzasnęły.
Wewnątrz było przeraźliwie ciemno. Cela nie była taka skromna jak w przypadku tych poprzednich, to była kraina, ich wzrok nie mógł doszukać się granicy pomieszczenia, sufit też skrywały fioletowe chmury, z których spadał ognisty deszcz. Stali na czarnej ziemi, która pachniała siarką, a w epicentrum całego wydarzenia był wulkan, wysoki przynajmniej na mile i bardzo stromy. Obraz dopełniały jeszcze samotne, czarne od sadzy drzewa i kratery, głębsze i te płytsze. Od czasu do czasu coś charczącego o motylich skrzydłach przelatywało wysoko nad ich głowami.
-Witajcie w Medrogerze, krainie utworzonej przez Izabelę, czarownicę z Adaru, mistrzyni magii fioletu. Przy niej nasz Aravial Nalambar to mały gówniarz. Otóż ta żywa wampirzyca była potężną wiedźmą jednak żyła w czasach nieurownomagicznionych, czyli w takich kiedy kobiety nie mogły być przyjmowane do uniwersytetów i szkół magii. Izabela wyzwała na pojedynek Cestla arcymaga z naszej szkoły by pokazać mu, że kobiety również zasługują na taki sam dostęp do edukacji co mężczyźni. Obiecała, że rzuci zaklęcie boskich formacji i nie umrze! Sama umiejętność opanowania tego zaklęcia wymaga najwyższego kunsztu magicznego, a nie znano nikogo kto by je przeżył. Jednak ona rzuciła je, stworzyła Medregor, krainę mającą leżeć w miejscu dzisiejszego Savantram i medregorian, którzy właśnie latają nad waszymi głowami, przeżyła, cena zaś która zapłaciła była przeogromna. Jej magia, która już wcześniej była dość silnym tworem i czasami przejmowała nad nią kontrolę rozszarpała jej ciało i związała się z jej duszą. Cestel widząc to związał ją najpotężniejszymi zaklęciami oddając przy tym życie i wysłał do tej celi. Rada Magów zebrała się wtedy i również przetransportowała jej twór tutaj. Chcecie poznać Izabelę i jej dzieci?- powiedział uśmiechając się złowieszczo. Miał nadzieję, że odpowiedzą twierdząco. Każdy dobry mag nie odmówiłby spotkania z tak potężnym czarodziejem jakim była, a może i nadal jest Izabela.
Offline
Keldar na początku niepewnie stąpał po ziemi. Wyczuwał tu działanie olbrzymiej ilości magii i nie czuł się tu najlepiej. Całość jednak bardzo go interesowała tym bardziej że stworzyła to osoba śmiertelna i bez wykształcenie magicznego. Tak przynajmniej wynikało z historii Sulama.
-Z przyjemnością poznam Izabelę. - Drow uśmiechną się znacząco. - Wprost nie do uwierzenia jest to co ona stworzyła i w dodatku przeżyła...
Keldar postąpił kilka kroków na przód a nad głową przeleciała mu grupka medregorian. Keldar miał ochotę złapać jednego i przyjrzeć się dokładniej jednak wolał nie ryzykować bowiem pierwszy raz widział coś podobnego i nie wiedział ile to coś potrafi. Po za tym Sulam patrzył...
Offline
Skimrra obserwowała wulkan, zastanawiając się, w którym momencie eksploduje malowniczo.
-Bardzo chętnie, pod warunkiem że przeżyjemy to spotkanie.- odparła, w końcu odrywając wzrok od ognistej góry i przenosząc go na dziekana.
-Czy po tym wydarzeniu rada magii w szkole rzeczywiście uznała równouprawnienie w dziedzinie magii?- zapytała po chwili namysłu.
Offline
-Cóż... trochę jeszcze wody upłynęło zanim zaakceptowali taki stan rzeczy, ale w przeciągu 100 lat udało się znieść wszelkie ograniczenia, co było nie lada osiągnięciem jak na tamte czasy. Do dziś do wielu akademii magii płeć piękna nie ma dostępu, choć nigdy również nie słyszałem o wiedźmie mężczyźnie. Podział na rasy, płcie nadal jest w naszej sztuce obecny, to tradycja kultywowana po to by czuć się bardziej wyjątkowym, jakby te durne spiczaste czapki nie wystarczyły.-westchnął Sulam. Magowie zaczęli się przedzierać przez krainę, a Mendregorianie bacznie ich obserwowali. Co jakiś czas któryś próbował ich zaatakować, rzucając patykiem albo rzucając niewielkich rozmiarów kulę ognia, które odbijały się od ich tarcz.
-Skoro droga jest długa, to może wam opowiem dokładniej o Izabeli. Otóż od samego początku była ogromnym skupiskiem energii magicznej, ponoć jako niemowlę podpaliło swoją matkę, kiedy nie dostała jeść, a zabiła ojca pociskami lodu wielkości pięści kiedy na nią nawrzeszczał za to, że biega po korytarzu. To dziecko od samego początku sprawiało problemy a opiekę nad nim objął jej dziadek, Nestro. Nestro był teoretykiem magii, miał naturalny antytalent do jej używania, ale jego wiedza na jej temat była naprawdę ogromna. Nauczył ją panować nad nią, wyprał z emocji przy pomocy eliksirów i specjalnego treningu. Chciał z niej uczynić czarownika doskonałego. Wkrótce stary wampir umarł , choć podejrzewane jest morderstwo, a Izabela stała się samotną, zagubioną 16 letnią dziewczyną. Uciekła z dworu dziadka i wyruszyła w świat w poszukiwaniu wiedzy i mentora. Znalazła ją u elfiej wiedźmy Repary, jednej z najbardziej znaczących działaczek ruchu równoumagicznienia tamtych lat. Izabela była jak czysta kartka, łatwo została wciągnięta w ten ruch, a swoje życie poświęciła dla tej idei. Jej moc się rozwijała, Repara ją uczyła, sprowadzała najciekawsze i najbardziej zakazanych ksiąg poświęconych sztukom magicznym jakie znał świat. Specjalnością elfki była magia fioletu, a młoda wampirzyca okazała się mieć idealne predyspozycje by zostać mistrzynią tej dziedziny. Jej magia była potężna, obserwowano u niej rozdwojenie jaźni. Istniały Izabela i jej Magia. Codzienne napady tej drugie, stawały się z miesiąca na miesiąc coraz silniejsze, wyczuwając, że to może być koniec wampirzycy, Repara mając na celu dobro ruchu równoumagicznienia, zorganizowała wcześniej napomniany pojedynek. Dalej wiecie co było.
Byli gdzieś w połowie drogi, a wulkan wydawał się jeszcze większy, a ilość Mendregorian się nasiliła, jak i ilość spadających ognistych kulek. W oddali można było dostrzec prymitywne budynki, na kształt uli, z których te istoty wylatywały.
-Jakieś pytania?
Offline
-Tak. Dlaczego te małe cholery tak nas atakują?! - Drow starał się odpędzać stworki próbując w nie trafić dłonią, ale też co jakiś czas widać było groźniejsze błyski ognia. - W dodatku nie można ich trafić. Kiedy będziemy na miejscu? Z tymi cholerami już wytrzymać powoli nie można. - Keldar wyraźnie zły nawet nie próbował się uspokoić. Mendregoriane nie pozwalali mu by się uspokoił. Szedł więc dalej co chwilę odganiając któregoś ręką lub jakimś zaklęciem...
-Albo wiecie co? Będę od was sprytniejszy cholery wy małe. - Drow zatoczył ręką koło i zaraz wokół niego zaczęły krążyć błękitne słabo widoczne nitki. - Zaklęcie tarczy powstrzyma was na jakiś czas.
Ostatnio edytowany przez Keldar (2010-01-10 11:35:14)
Offline
-Bronią królowej. Jesteśmy intruzami na tej ziemi, w której czas płynie znacznie wolniej niż w rzeczywistości. Tydzień na Terrze to dla nich jedna doba. Na szczęście, w całych lochach zakrzywiony jest czas więc cały ten wykład przy odrobinie szczęścia skończymy przed podwieczorkiem.-rzekł spokojnie Sulam i rozproszył zaklęcie Keldara.- Nie prowokuj ich. Te kule są mizernych rozmiarów, jednak wolałbyś, żeby żadnemu z nich nie stała się krzywda, bo wtedy sama Izabela pośle po Ciebie swoje najokropniejsze sługi.
Doszli do stóp wulkanu. Sulam podszedł do jego ścian i szepnął kilka słów w niezrozumiałym dla jego uczniów języku. W tym miejscu pojawiły się fioletowe runy, które zaczęły się przemieszczać tworząc ramę drzwi. Nekromanta szepnął jeszcze jedno słowo, a przestrzeń którą otoczyły runy zniknęła, ukazując długi i wijące się ku górze schody. W środku jedynym źródłem światła były tu i ówdzie rozwieszone lampiony z wiecznie jarzącą się magmą.
-Zanim poznacie wampirzycę musicie wiedzieć jedno. Ona kocha kiedy zwraca się do niej per "Wasza Wysokość" lub "Królewska mość" i tym podobne władcze tytuły. Kiedy będziecie tak się do niej zwracać raczej nic wam się nie stanie, jednak jak o tym zapomnicie, cóż... wtedy nie zdążymy na już na żaden podwieczorek. Za mną proszę.- po czym Elf wraz ze Skimrrą i Kedlarem raźnie wkroczyli do środka. Szli bardzo długo przemierzali stopnie schodów, których liczby szły w setki, a może nawet i tysiące. Jednak w końcu dotarli do klapy, która kończyła ich podróż. Klapa ta była wykonana z czystej magii, która biła kolorem fioletu po oczach. Sulam wyjął ze swojej szaty mały kryształ i przystawił go do niej. Klapa powoli zanikała, napełniając swoją energią zawartość kryształu. Weszli na górę a tam ujrzeli ogromną komnatę, która swoją powierzchnią pomieściłaby najprawdopodobniej cały Raański ratusz i może jeszcze dwie kamienice. Żyrandol pokrywał całą powierzchnię sufitu, wykonany był z ametystów, które rozświetlały całe to miejsce, nadając mu kolor purpury. Gdzieniegdzie można było ujrzeć wyrastające ze ścian kryształy soli które przybierały kształty roślin lub zwierząt. Na środku pomieszczenia znajdował się tron, aż chciałoby by się rzez tronisko!, wykonany kryształu przesyconego magią. Przed tronem znajdował się długi dywan purpurowy dywan ozdobiony złotymi nićmi, które przesuwały się po całej jego powierzchni powoli. Na tronie siedziała, może lewitowała, postać w masce, z miejscami na oczy która również była wykonana z kryształu, z jej oczodołów biło światło. Reszta sylwetki postaci była okryta purpurowym płaszczem, na którym również przesuwały się złote nici. Po dokładniejszym przyjrzeniu się widać było, że dywan i okrycie to było jedno i to samo. Na skroni postaci znajdywała się korona, wykonana ze srebra.
-Przed wami, królowa Izabela.-powiedział uroczyście Sulam, kłaniając się wampirzycy nisko.- Władczyni ziemi zwanej Mendregorem, jej królestwo rozciąga się od Gór Wulkanicznego Smutku do granic, Morza Siarkosmoka. Witaj o Wielka Królowo!
Izabela skierowała na nich swój wzrok, a każdemu z nich przeszły ciarki po plecach.
-Witajcie. -rzekł miły i ciepły głos we wnętrzu ich głów, tak jak to było w przypadku Azmuta.- Jam jest Izabale. Czemu przybywacie w moje skromne progi?
Sulam naprawdę chciał się roześmiać, słysząc o skromnych progach jednak nie miał zamiaru zostać tutaj jako jeden z eksponatów w "Sali nieszczęśników".
-Wasza Wysokość, przybyliśmy tu w poszukiwaniu wiedzy. Moi studenci na pewno mają do Ciebie, o Najwspanialsza Władczyni, wiele pytań. Czy mogłabyś udzielić im na nie odpowiedzi?
-Oczywiście, o ile będą się streszczać. -rzekła chłodnym tonem wampirzyca. Była rozczarowana, myślała, że chcieli jej złożyć jakieś dary lub wypuszczą ją w końcu z tego miejsca. Na razie jednak była skłonna do rozmowy.
Offline
Keldar ukłonił się dwornie.
-Wasza Wysokość... - Elf nie wiedział dokładnie na czym stoi, dosłownie i w przenośni. Myśli miał niepoukładane i nie mógł się skoncentrować. - Jeśli już mamy zadawać pytania to zadam pierwsze które przychodzi mi na myśl. Jest tak oczywiste że aż zdawało by się że bezczelne. - Keldar rozglądał się po miejscu w którym był. Wszystko go fascynowało, interesowało, pochłaniało i napawało niepokojem. - Jak? Jak Wasza Królewska mość dokonała takiego wyczynu. Bez wykształcenia. Bez doświadczenia. Wykonała zaklęcie, które zawsze kończy się śmiercią maga. To przeczy wszelkim zasadom panującym w świecie magii. Dokonać czegoś takiego. Stworzyć oddzielny świat. I żyć. Żyć i jak widzę mieć się dobrze. - Keldar skłonił lekko głowę niepewny swoich słów. Czy przypadkiem nie powiedział za wiele. Czy nie był zbyt bezpośredni, arogancki.
Offline
Skimrra złożyła dworski ukłon. Nie raz i nie dwa bywała na wielkich dworach, więc nie miała z tym żadnego problemu. Uśmiechnęła się lekko.
-Jeżeli pozwolisz, Królowo, chciałabym powiedzieć, że miejsce to zachwyca mnie swoim ogromem, pięknem i przepychem. Wiele krain widziałam, jednak żadna równać się nie może z tym miejscem. Mam również pytanie, Wasza Miłość, chciałabym zapytać, na jakiej zasadzie działają Twoje zdolności telepatyczne? Czy jest to zwykła psionika, wzmocniona przez Twój potężny umysł, czy jest to jakiś nieznany mi, magiczny sposób?- utkwiła zielone oczy w kryształowej masce.
Offline
-Odzywam się do waszych istot magii. Nadajemy na tej samej, można by rzec, "fali". -rzekła lekko znudzonym głosem. Żyrandol zmienił kolor na czerwony, ametyst zastąpiły rubiny. Szata Izabeli również zmieniła kolor na czerwień, a złote nici przesuwały się po całej jej powierzchni szybciej. Maska skierowała się w stronę Keldara. Nie wiedzieć czemu, Drow mógł poczuć ogarniający go strach. Widać było, że każdy mięsień Sulama, nagle się napiął, a iskierki magii szybko przeskakiwały do koniuszków jego palców. Najwyraźniej spodziewał się najgorszego.
-Co to za życie?!- jęknęła wściekle wampirzyca.- Nie jestem żywa, nie jestem martwa, stałam się niewolnikiem własnej magii. Jestem uwięziona jak w klatce, przez jakichś cholernych czarokletów, którzy ledwo dorastają do pięt starym mistrzom. Ten chłystek Sulam nigdy by nie został dziekanem, wątpię nawet żeby utrzymał się na stanowisku arcymaga dłużej niż miesiąc. Cestel, ha!, to był czarownik! Dzisiejsi magowie nie mają już takiej mocy jak kiedyś...Ale może to i dobrze? Przynajmniej nie skończycie jak ja, uwięziona we złotej klatce, którą własnoręcznie stworzyłam.-westchnęła ciężko. Jej ciało ani drgnęło, jedynie maska wydawała się być jedynym poruszającym się elementem jej osoby.- Bez szkolenia? Myślisz, że tylko szkoły magii oferują moc?! Moja mistrzyni Repara, była wiedźmą, która znała się na magii myślę, że nie gorzej od dzisiejszego dziekana i to bez jakiekolwiek "akademickiej" edukacji. Ludziku... nawet pojęcia nie masz ile czasu, spędziłam na treningu, jakiego garba sobie sprawiłam ślęcząc nad książkami, ile rzeczy poświęciłam dla tej mocy. Magia nigdy nie kieruje się sensownymi zasadami, o nie. Ten kto posiada moc nie zna zasad, on je sam ustala.
Sulam wyglądał na lekko zawstydzonego i może lekko sfrustrowanego. Jak on nie znosił przychodzić do tej kobiety! Zawsze mówiła, jak to za jej czasów magowie byli potężni. Szczególnie, że komnata ograniczała jej moce w bardzo znaczący sposób i jej ataki dało się odeprzeć, choć kosztowało to wiele wysiłku i skupienia. Jednak ze wszystkich więźniów sal powyżej tysiąca wydawała się być najspokojniejsza, choć na pewno najbardziej kapryśna. A taki przykład ofiary własnej magii, na pewno zapamiętają.
-Macie jeszcze jakieś pytania, czy zaspokoiłam w wystarczający sposób wasz pęd do wiedzy?- powiedziała Królowa i gdyby mogła, zapewne niedbale machnęła by ręką. Przybysze zaczynali ją powoli nudzić.
Offline
-Nie, Wasza Wysokość, nie mam już żadnych pytań.- intuicja mówiła Skimrrze, że pomimo galopującej ciekawości nie powinna już się odzywać. Wolała zostać z niezaspokojonym głodem wiedzy niż bez życia.
Uśmiechnęła się tylko pod nosem. Znała swoją rozdwojoną, zdziczałą naturę i zdawała sobie sprawę, że niekiedy niewiele brakuje, by doprowadziła się do stanu, który właśnie obserwowała. Wystarczyło stracić kontrolę nad emocjami, pozwolić sobie na zbyt wiele, by zostać zamkniętą w jednej z sal podziemia Szkoły Magii.
O nie, na to sobie nigdy nie pozwoli.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |