Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bankier
Shiro zgrabnie odwrócił się na pięcie prawej stopy prawie że o sto osiemdziesiąt stopni. W tym samym momencie przerzucając ciężar na lewą nogę (split step) wybił się w stronę wroga by ciąć na odlew. Na prawdę żal mu było swojego przeciwnika. Swoją jedyną szansę na kontratak marnował na bezsensowną paplaninę. Skoro jednak miał czas na gadanie, to powinien choć przygotować się do obrony. Chyba nie był na tyle głupi, by stać tam jak manekin treningowy...
(Teraz Twoja REAKCJA!, później moja, a potem MG...)
Offline
Smok rozzłoszczony naiwnością człowieka nie miał już ochoty się wstrzymywać.
Szybko zapierając się nogami i czujnym okiem wyczuć nacierającego przeciwnika,by w jeszcze sporej odległości otworzyć usta i zionąc ogniem.
Podmuch sięgnął całe pomieszczenie i kierował się w stronę motykarza jedynie pochowanie się za zmrożonymi skrzyniami ratuje go przed podpaleniem.
Jednocześnie Sadoma zaczął się w pośpiechu oddalać w stronę wyjścia.
Uznał o za jedyne bez ofiarowe rozwiązanie miał dosyć zabijania w obronie własnej.
Offline
Bankier
(Po pierwsze to nie pisz ataków w formie dokonanej. Po drugie ta znajdowałem się zbyt blisko Ciebie, byś mógł mnie podpalić. A po trzecie... Czy ty grethit nie rozumiesz znaczenia słowa REAKCJA? To nie jest kolejny ruch!)
Shiro w ostatniej chwili zauważył że Sadoma otworzył usta, jakby chcąc zamrozić wojownika. Motykarz był jednak zbyt blisko, by zareagować. Prędkość jakiej nabrał też raczej nie pozwalała na zmianę obranego kierunku. Dlatego też osłonił głowę rękoma i pochylił się bardziej do przodu, by wpaść całym impetem na przeciwnika.
Offline
(dokładnie, podane są zasady walki: akcja gracza 1, akcja gracza 2, reakcja gracza 1, reakcja gracza 2, osąd sędziego. Dlatego szanse udanego zez Sadome są zmniejszone.)
Krótka paplanina ze strony smoka dała dostateczne szanse na uniknięcie ataku. W ten sposób jedyne obrażenia jakie odniósł motykarz to trochę poparzone pięty i guz na głowie, w momencie staranowania przeciwnika. Smok zaś został silnie pchnięty w brzuch. Przeleciał po uderzeniu przez plecy wojownika, po czym zwalił się na brzuch. Gorąca krew z rany zaczęła rozpuszczać lód, który już wcześniej przeszkadzał nodze.
Sytuacja wygląda tak: Sadoma leży na brzuchu, jest na sekundę, dwie oszołomiony bólem, zaś w tym czasie Shiro jest w najniższej dla niego możliwej pozycji i w bardzo szybkim biegu.
Offline
Sadoma zdziwiony po przebiegu wydarzeń,leży na brzuchu i ma chwilowy zawrót głowy.
Wściekłość nie pozwala mu na jaką kolwiek litość.
widzi jak człowiek naciera pochylony w jego kierunku,jednak skóry łatwo nie oda.
Stan w którym się znajduje potęguję tylko jego naturalne instynkty,niebawem to wszystko się skończy.
Offline
Bankier
Shiro okręcił się na bok by wyhamować. Wspomógł się przy tym jedną ręką. W głowie huczało mu lekko, jednak nie odniósł poważniejszych obrażeń. Tak czy siak po wszystkim uda się do tej miłej anielicy ze szpitala... Znów był bliżej schodów co tylko zwiększyło jego szanse na wygraną. Odskoczył do tyłu od przeciwnika i wyszedł na schody. Wszystko po to by uciec na bezpieczny dystans. Ogień bywał jednak niebezpieczny....
Z bezpiecznej odległości obserwował leżącego przeciwnika. Znów krwawił, a raczej wykrwawiał się. Ran na udzie nie należało ignorować. W końcu biegła tam jedna z tętnic. Shiro nie wiedział ile jeszcze smokowiec wytrzyma, nim zemdleje. Wiedział jednak że dzięki sile woli człowiek może przezwyciężyć każdą słabość.
-Poddaj się teraz, to będziesz żył.- Powtórzył to, lecz wątpił że Sadoma go posłucha...
Offline
-NIGDY-Wykrzyknął z bólem w głosie,smoki Navaryjskie nie miały w zwyczaju kapitulacji.
Niczego nie zawinił a poddanie się oznaczało by przyznanie się do nieprawego czynu a tym samym do przestępstwa.
Podniósł się powoli uciskając nogę,która najwyraźniej znów zaczęła krwawić.
To będzie piękna śmierć ,ale samotna,bowiem nikt nie zobaczy finału jedynie to co po nim zostanie.
-Już ci mówiłem ,że jestem nie winny ale najwidoczniej ludzka chciwość pieniądza ma nad tobą pieczę.
-Powiadam ci puść mnie wolno a jeszcze będziesz miał szanse oglądać wschód słońca z ziem zakonu.
Stojąc w lekkim rozkroku uważnie przygląda się poczynaniom motylkarza.
Offline
Bankier
Shiro wyszedł jeszcze wyżej, dochodząc aż do miejsca, gdzie schody skręcając. Musiał przykucnąć, aby zobaczyć swojego przeciwnika, ale był na tyle daleko, że spokojnie mógłby przejść do obrony. Nie musiał już z nim walczyć. To Sadoma musiał teraz walczyć z czasem.
-Zabiłeś tamtego jegomościa! Jak śmiesz jeszcze twierdzić że niczego nie zrobiłeś! Takie szumowiny chętnie wyłapuję nawet za darmo....- Przesunął powoli swe ostrze, tak aby blask padał na smokowca. Wiedział że już wkrótce nie ustoi nawet na nogach, nie mówiąc o walce. Sadoma i tak miał dużo szczęścia, bowiem jeszcze żył. Rana po wewnętrznej stronie uda bywa bowiem śmiertelna.
Offline
Powoli taka się stawiała. Największym wrogiem Sadomy okazał się nie Darayawus, a czas. Zaczęło mu się robić słabo. To był znak, że krwi ubyło już za dużo, i za chwilę skończy jako martwy człowiek. A to i dla piwniczki i dla niego nie było za dobrym omenem, gdy zmieni się pośmiertelnie w smoczą formę.
Offline
Kirieth zdała sobie sprawę, że Zakon to nie tylko tereny rolnicze i Karczma. Są tutaj również podziemia. Dlatego też bez innych zbędnych działań wybrała się do tych zakątków Zakonu. Czuła, ze gdzieś tutaj powinna być piwniczka z alkoholem. Nienawidziła go z całego serca, jednak przebywanie w otoczeniu butelek z napitkiem sprawiały, że przypominała sobie czasy, gdy jej ciało było materialne, a ona sama jeszcze szalała jak dzika krowa na pastwiskach.
Lecz tym razem chyba nie było jej dane spędzić paru godzin na rozmyślaniach, gdyż spokój jej myśli przerwały jakieś głosy.
Gdy jej oczom ukazały się dwie postaci, rozejrzała się szybko, by ocenić sytuację. Niestety, nie wyglądała najlepiej. Krew, napastnik...
Podeszłą do mężczyzny, który widać było, że stracił wiele krwi. Patrząc prosto w oczy mężczyzny i, jakby nie spodziewając się ataku napastnika, podeszła do rannego i kucnęła przy nim, wyjmując już swój zestaw medyczny...
Offline
Bankier
Na schodach wiodących do piwnicy pojawiła się nowa postać. Shiro przepuścił ją obok siebie bez żadnych zastrzeżeń, jednak uważnie jednak uważnie ją obserwował.
-Człowiek...Nie, duch.- Powiedział sam do siebie. Wojownik nie bał się duchów. Już Mangel o to zadbał dając mu długi, srebrny pazur.
-Na Twoim miejscu bym uważał. Ten przeklęty smok nie tak dawno zabił tutaj ducha. A właściwe... Duchów chyba nie można zabić. W każdym bądź razie rozbił jego ciało astralne skazując go na niebyt, czy coś takiego... Nie znam się na tych waszych sprawach. Tak czy siak może być niebezpieczny.- Zapewne słowa wojownika uzbrojonego po zęby nie były zbyt przekonujące, ale liczył się fakt, że stara się nawiązać kontakt...
Offline
-Nie Wiesz wszystkiego więc zamilcz
Krzyknął donośnym głosem pozwolił też na niebezpieczne zbliżenie się ducha,miał jednak ta przewagę że jego śmierć pociągnie dużą cześć tej okolicy.
Dostrzegając na górze schodów motykarza postanowił jeszcze wydusić porządny płomień,gdyż i tak miał potrzebę po kaszleć.
W chwili ogromny podmuch ognia wyleciał w kierunku schodów. ich konstrukcja przypominała tunel co też było jak najbardziej pomocne dla tego ataku.
Bacznie uważając na ducha obserwował jak mu grzebie w nodze.
Offline
Gdy Smok zaatakował, gdy ona próbowała coś się o ranie dowiedzieć, przestraszyła się, a po chwili strach zmienił się w złość. Zamachnęła się i uderzyła człowieka w policzek z otwartej dłoni. Popatrzyła na niego groźnym wzrokiem. Po chwili odwróciła twarz w stronę człowieka, skninęła głową i uśmiechnęła się. ponownie spojrzała na ranę. Niestety, krew uniemożliwiała jej obejrzenie dokładniej rany. Trzeba było zatamować krew...
Niestety, gaziki, które miała w apteczce, raczej nie zdałyby się na nic, dlatego to ściągnęła płaszcz i przycisnęła go w miarę mocno do rany. Oczywiście, najpierw przyłożyła do niej gazę, żeby rózże wszelakienieporządane rzeczy zanieczyściły ranę, chociaż i tak przecież krew wypływająca sama z siebie oczyszczała ranę.
Drugim gazikiem starała się oczyścić skórę na około rany. Na szczęście, w zestawie medycznym miała też parę ziół, które zmiejszają krwawienie. Wyciągnęła je i podała na ręce mężczyźnie, patrząc mu w oczy przyjaźnie, ale smutno. Były one suszone, dlatego to musiał najpierw rozmięczyć je w ślinie. Miała nadzieje, że wpadnie na to sam. Ona mu o tym powiedziec nie mogła, a suche roślinki mogły by sprawić, ze zaczął by kaszleć, a to raczej by nie pomogło.
Offline
Smok zaszokowany lekko z ciosu który otrzymał od ducha.
Nie przekonał się jednak do końca czy chce mu pomóc czy przeszkodzić.
Widząc jak zręcznie przeszukuje swoją apteczkę i stara się zatamować krwawienie Sadoma lekko zablokował ręką nogę i gestem dał do zrozumienia żeby teraz nic nie robić.
Sam bowiem pochylił się nad nogą,którą przed tym wyciągnął przed siebie.
ułożył usta w malutkie "o" i chuchnął lodowatym podmuchem skrzepiając ranę jak i zamrażając ją na chwilkę.
-Może teraz to ci coś pomoże?
Niepewnym głosem przemówił do ducha.
Offline
Bankier
Shiro schował miecz, a gdy tylko smok zakończył swój atak, ruszył na niego zeskakując po trzy stopnie na raz. Sadoma zajęty swoją nogą i duszycą, najwidoczniej nie zauważył tej szarży, co pozwoliło wojownikowi zbliżyć się na dość bliski dystans.
Daray jednak nie zwolnił, a mocniej zaciskając pięść, przyspieszył jeszcze bardziej. Będąc już bardzo blisko smokowca, uderzył prawym prostym celując w głowę, a następnie błyskawicznie odwrócił się na lewej pięcie by poprawić mu jeszcze łokciem. Zaiste umiejętności walki wręcz oraz akrobatyki bardzo przydawały się podczas pojedynków.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |