Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Smoczy Sędzia
Kraght'nar zmienił postać na ludzką i podszedł do Lehory.
- Jeśli można, to prosiłbym o rękawicę - powiedział, pokazując odkrytą dłoń. - Nie chciałbym przypadkiem czegoś dotknąć.
Tymczasem Astaroth zaczął nucić w warkliwym smoczym języku jakąś wesołą melodię, wychylając czasem głowę do tyłu, by nabrać wody i wypluć ją w górę, tworząc coś na kształt fontanny. Kraght'nar zaśmiał się, widząc bawiącego się malca.
- Uwielbia się bawić - mruknął cicho, kręcąc głową...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Lehora patrzyła cały czas na Astarotha z lekkim uśmiechem. Wystawiła rękę z rękawicą w stronę Kraght'nara, by ją odwiązał - ona miała zajęte ręce.
- Tak... - powiedziała cicho i zaśmiała się delikatnie. - Jest taki wesoły, a w swej zabawie taki... niewinny. Chociaż nie wiem, czy o określenie pasuje do Smoka... - powiedziała i popatrzyła w oczy Kraght;narowi, po czym ponownie zwróciła tęskniący wzrok w stronę Astarotha.
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar zabrał się za rozwiązywanie rękawicy. Robił to już tyle razy, że nawet nie musiał patrzeć, co wykorzystał, by odpowiedzieć na spojrzenie Lehory, również spoglądając w jej oczy.
- A czemuż to smoki nie miałyby być niewinne? - zapytał, przekrzywiając lekko głowę z ciekawości. Astaroth tymczasem zaczął płynąć pod prąd w takim tempie, by cały czas znajdować się na tej samej wysokości, a przy okazji energicznie chlupał, rozbryzgując dookoła siebie wodę...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Lehora spojrzała zaczepnie na Kraght'nara. Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Po pierwsze: duże zęby. Pod drugie: wielkie pazury. Po trzecie: jeszcze więcej dużych zębów i wielkich pazurów... - powiedziała i zamilkła na chwilę, po czym uśmiechnęła się jeszcze raz, tym razem przyjaźnie. - Niektóre mają jeszcze rozbrajające oczy... - dodała i odwróciła twarz w stronę szalejącego Astarotha. Zaśmiała się cicho z wariackich czynów tego niewinnego dziecka jeszcze.
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght przekrzywił teraz głowę w drugą stronę.
- Czy zęby i pazury nieprzeciętnych rozmiarów od razu sprawiają, że smoki są nie są niewinne? - zapytał, uśmiechając się lekko, a jego oczy zdradzały zainteresowanie i rozbawienie.
A Astaroth jak gdyby nigdy nic, przekręcił się na brzuch i zanurkował, próbując złapać jakąś zabłąkaną rybkę...
Offline
Mieszkaniec stolicy
- W moich wyobrażeniach - owszem. - powiedziała zaczepnie i uśmiechnęła się. - Popatrz, Wy jesteście po prostu stworzeni do zabijania. Potężne mięśnie, ogień... - mówiła dalej, tym razem już nieco poważniejszym tonem. Popatrzyła na Astarotha i uśmiechnęła się. Przeniosła wzrok na oczy Kraght'nara. - Nie wierzę, że Ty też kiedyś byłeś taki mały i kochany... - powiedziała złośliwie, uśmiechając się przy tym wyzywająco. Ostatnio zrobiła się pyskata, a przy wymienionych, przez nią jeszcze, elementach, z którymi nie powinna zadzierać, połączonych w jednego Kraght'nara, powinna jednak bardziej uważać na słowa...
Offline
Smoczy Sędzia
Uśmiech Kraght'nara nabrał wyrazu rozbawienia.
- Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie mnie jako takiego malca - zapytał, a jego głosie brzmiało udawane oburzenie. Pokręcił głową i odszedł na kilka kroków od Lehory, by spokojnie móc się przemienić w smoka.
- Wyobraź sobie mnie rozmiarów Astarotha i z nieco mniejszymi kolcami, tarzającego się wesoło na ziemi - zawołał śmiejąc się i, dla lepszego zobrazowania... przewrócił się na plecy, by móc w powietrzu łapać swoimi potężnymi i uzbrojonymi w wielkie szpony łapkami...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Lehora popatrzyła z wielkim zdziwieniem na wygłupy Kraght'nara. Patrzyła tak chwilę z osłupieniem na twarzy, po czym na jej twarzy pojawił się mały uśmiech, który z kolei przemienił się w głośny śmiech. Poczuła, jak łzy lecą jej z oczu, gdyż nie mogła się opanować.
- Kraght... - chciała się odezwać, ale przerwał jej kolejny atak śmiechu. Odwróciła wzrok i zamknęła oczy, tak dla pewności i uspokoiła się. Wzięła głęboki oddech i spojrzała ponownie na Smoka. - Przesta... - i znowu atak śmiechu. Brzuch już ją bolał. Odwróciła się plecami do Kraght'nara.
- Zachowuj się, Kraght'narze! Jesteś przecież dorosłym i poważnym Smokiem, w dodatku w obecności damy! - powiedziała udawanym poważnym głosem, aż nazbyt patetycznym.
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar obrócił się na brzuch i spojrzał z niekłamanym wyrzutem na nimfę.
- Przecież ledwie kilka lat temu dopiero stałem się dorosły. Czy to oznacza, że już nie mogę sobie pozwolić na odrobinę śmiechu i zabawy? - zapytał, owijając się ogonem. - Czy nadal sądzisz, że smoki nie mogą być niewinne, bo mają pazury i zęby? No i... - tutaj na jego gadziej twarzy pojawiło się coś, co najbardziej mogło być zbliżone do szerokiego uśmiechu - czy wierzysz już, że kiedyś też byłem "mały i kochany"? - Wypowiedziawszy to zdanie, Kraght pokazał w szerokim uśmiechu pełen bukiet zębów.
Offline
Mieszkaniec stolicy
- No, jak tak leżysz, to nawet słodki jesteś... - powiedziała, gdy spojrzała przez ramię na Kraght'nara, po czym odwróciła się już przodem i podeszła do Smoka.
- Tylko schowaj te zęby, to będziesz już całkowicie niewinny... - powiedziała czule, głaszcząc delikatnie łeb Smoka. - Ależ możesz. Nie powinniśmy zamykać w sobie dzieciństwa i tego beztroskiego śmiechu i zabawy. Dorośli są... - mówiła głosem delikatnym, ale czuć było, że mówi poważnie, aż nagle przerwała, by dobrać odpowiednio słowo. - ...nudni. Są tacy nudni i dorośli... - dodała, głaszcząc dalej jedną ręką Kraght'nara i uśmiechając się do niego przyjaźnie, chociaż w jej uśmiechu ktoś mógł dopatrywać się jeszcze czegoś innego...
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar posłusznie schował zęby i zamknął oczy, mrucząc cicho na sposób gadów. Przez chwilę dał się głaskać, a następnie otworzył oczy i polizał Lehorę...
- Cieszę się, że się zgadzamy - zamruczał wesoło, a w tym samym czasie Astaroth wyszedł ze strumienia, trzymając w pysku małą rybkę, którą położył na brzegu i zaczął zagryzać...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Lehora zaskoczona nieco liźnięciem o mało co nie straciła równowagi, jednak udało jej się ustać. Zaśmiała się. Popatrzyła na Astarotha i uśmiechnęła się.
- Jemu jednak i tak nie dorównasz, wiesz? - zapytała, nieco złośliwym tonem. Przypatrywała się małemu Smokowi długo, po czym obróciła twarz w stronę Kraght'nara.
- Kochasz go? - zapytała po chwili, patrząc pr