Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
-Nic mi nie jest....- wycharczał Zelda... -Siti... przeklną... -Jak mam ginąć, to nie w ramionach faceta, zwłaszcza tak brzydkiego...- warkną przyjaźnie po czym ,,zszedł" z Łowcy, był to błąd. Gdy butami dotkną ziemi, zachwiał się i ponownie powitał ziemie z perspektywy lezącej... usiadł... sprawdził broń... wszystko było na miejscu...
-Siti... -zaklną... zagwizdał melodycznie... Rosira zatoczyła nad nim koło po czym wylądowała z gracja przed nim...~Dobrze że żyjesz...~ powiedział do niej w mowie zwierząt....
Świat zawirował mu przed oczami... dłonią dotkną potylicy, jego palce namacały guza wielkości gołębiego jaja...
Zamkną oczy... próbował uporządkować myśli...
Wbił sie w sam środek żywej tarczy... chciał ją rozproszyć aby inni mogli atakować... otworzył normalne oko.. rozejrzał się, zwłoki mutantów obficie ścieliły teren wokół niego... uśmiechną sie pod nosem... udało mu sie...
ale w gruncie rzeczy to było istna głupotą pchać się pod siedemnaście ostrzy.... jednak coś mu nie pasowało...
-Gdzie rycerz Chaosu?- Zapytał, po czym złapał Lejs'a za pas u spodni i lewą ręką wciągną się po nim do pionu... próbował ustać... stał... w głowie miał pędzący tabun koni... -znowu udało sie przeżyć- powiedział sobie w myślach.
Zamkną oczy... gdy je znowu otworzył witał ziemie z pozycji poziomej... znowu usiadł...
dopiero teraz zauważył że prawa ręka od ciosu halabardy zwisa bezwładnie...
zobaczył ze kilka ran ma zasklepionych... mrugnął zawadiacko do Silver...
Po czym lewą dłonią podsuną sobie mackę jednego z martwych mutantów i oparł o nią głowę tworząc sobie poduszkę...
-Potem wpadnę do karczmy... mrukną do Silver... duma mu nie pozwalała mu przyznać że nie jest w stanie iść... blokował siedemnastu wrogów... powinien zginać... krew sączyła się ciągle z rany na udzie i z dwóch ran na lewym ramieniu... prawa...częściowo zagojona... bezwładna...
Dzień zapowiadał się pięknie... teraz w głowie zadawał sobie pytania...
~Czemu ciągle żyje..., czy było warto sie dla nich poświęcać ?, co z jego wrogiem, rycerzem ?, ile potrwa zanim wstanie...~
Bębny z oddali otrzeźwiły go....
-Wracajcie za mury dzieci... powiedział po czym przyklęk na kolanach i w tej pozycji niemo wsłuchiwał sie w dźwięk bębnów...
Ostatnio edytowany przez Dark Zelda (2008-08-01 22:39:44)
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard podszedł do Zeldy. Też usłyszał bębny. Złapał elfa za ramiona i wybił się skrzydłami. Trochę to trwało ale w końcu zabrał Zelde na mury. Na dole łatwo by zginął. Zaraz po tym jak Zelda znalazł sięna murach, anioł szybko zleciał na dół. Nie wiedział co dalej.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Zelde wkurzyło postępowanie Anioła... mimo że był ranny to jeszcze nie był kaleką... jeszcze... ramie było wybite ale mimo wszystko całe postanowił je nastawić starym sposobem. Sposób był typowy w stylu Łowcy Sił Zła... nie chciał zdrowej ręki.... chciał tylko aby funkcjonowała... rozpędził się i barkiem przywalił w scianę baszty... trzask wskakującej na miejsce kości obrzydził stojącego obok strażnika...
Zelda bez słowa odwrócił sie do niego... Ten trzymał łuk... Spojrzenie Demonicznego oka na człowieka i szybki ruch jakim ta istota znalazł sie blisko niego sparaliżowały go...
- Dawaj... szybkim ruchem wyrwał łuk z ręki obrońcy po czym niczym cień odpiął kołczan... dopasował go do swojej sylwetki... postać która przed chwilą zabiła Rycerza Chaosu warkneło do iego...
-CO TAK STOISZ !!! ZJEŻDŻAJ DO ZBROJOWNI PO NOWĄ BRON wrzasną Zelda do ciągle oniemiałego strażnika.... krew spływała mu ciągle z kilku ran... Zajął pozycje na murach.... prawą ręka naciągną łuk... lewą nałożył strzałę... napiął... mógł walczyć... opuścił broń i zawadiacko oparł nogę o blankę wołając do zakonników na dole...
- Ruszcie sie... chcecie żyć wiecznie !!? wrzasną aby włazili za mury, był to znowu ten sam Zelda, mimo ran gotowy do walki... tym razem jednak wbicie sie w ponad dwa tysiące mutantów nie.wchodziło w grę..... spojrzał na swój łuk... planujący i zimny rozglądał sie po polu przyszłej bitwy....
Przywołał będącą w dole Silver.... Jego cień machał cieniem marchewki gotowy do walki...
Offline
Lejsu ciągle stał przed murami fortu. Wojenne bębny spowodowały u niego powrót wspomnień - ale nie znanych mu wspomnień.
...matka...ojciec...brat...
Nie miał pojęcia dlaczego bębny wywołały u niego te wspomnienia, przecież jego rodzina zginęła zaatakowna przez wilki, tylko on się uratował.
...światło...krzyki...tupot...
W oddali widział już przemieszczające się sylwetki mutantów i innego ścierwa. Ciągle stał w miejscu, a przed oczami ciągle przewijały mu się wspomnienia.
...wilki...warczenie...piski...
Lejsu nie mógł zebrać się chociażby na nawet najmniejszy ruch.
Offline
Ilidan usłyszawszy bębny podbiegł do murów obleganych przez rycerzy chaosu. Wybiegł przed mur, po czym spojrzał na wzgórze mutanty biegły po nim jak lawina bębny rozbrzmiewały coraz bardziej i bardziej. Ilidan spojrzał w niebo i pomyślał a zapowiadał się tak przyjemny dzień. Nagle dopadł go przeszywający ból głowy, Ilidan pochylił głowę, w której rozbrzmiewało zdanie Wypuść mnie nie było to żadne wspomnienie, był to głos demona. Ilidan próbując ze wszystkich sił stłumić sobie demona, podniósł głowę. I spojrzał na mury fortu trzeba będzie dużo strzał i kilka łuków podszedł do jednego ze strażników i powiedział - Zorganizuj tu nam szybko kilka łuków i kołczanów ze strzałami. Poczekał aż strażnik przyniesie łuki i strzały, po czym wziął jeden łuk i kołczan pełen strzał. Wszedł na mury i zdał sobie sprawę z tego ze strzelanie z łuku nie jest jego mocną stroną. Założył cięciwę zapiął kołczan i ustawił się przy innym pół demonie. Wpatrywał się na wojska chaosu, a w oczach tańczyły mu płomienie z radości przed następną walką.
Offline
Bębny ? Musze to zobaczyć-Wampira ogarnęła ciekawość.O kurde skąd oni tutaj -Eh no dobra wyjęła szable .
Dreszcz przeszedł po jej ciele.Patrząc z daleka dostrzegła z znajome twarze.Zelda i Gerard ?-Zdziwiła się.
Zaczęła biec do nich aby tylko mutanty nie zauważyły jej.Walka Heh -Coś dla mnie -uśmiechnęła się do Zeldy.
Potrząsnęła szablą ręka jej drżała nie chciała się ruszyć.Kurcze Nie teraz-Strach dopadł ją.Co teraz będzie zależy jedynie od miecza.Dzieciak stał przy przyjacielach na wzgórzu.
Offline
Armia chaosu zbliżała się coraz szybciej do fortu. Ilidan naciągną łuk i wystrzelił jedną strzałę, aby zobaczyć czy wróg jest już w zasięgu. Strzała wbiła się w ziemie jakieś 10 stup od mutantów za chwilę już będę mógł zacząć ich zabijać pomyślał sobie w duchu. Sięgną po drugą strzałę i trzymał luk w gotowości. Rozejrzał się dookoła i spostrzegł jakąś kobietę biegnącą ku fortowi. Ilidan wsłuchał się w bębny wojenne.
Offline
Tymczasem armia zatrzymała się nagle stojąc w równych szykach. Poczwary, paszczaki i inne ryjki stały poza zasięgiem łuków. Na coś czekały. Przygotowywano się. Jednosti wroga zajmowały strategiczne pozycje.
Offline
Ilidana zaczęło męczyć czekanie i wystrzelił drugą strzałę. Jednak i ta niedosięgła wroga. Ilidan uznał że jak łukiem ich nie zabije to mieczem ich ugodzi. Jednak nawet tak myśląc nie odszedł ze stanowiska. Czekał aż wszystko się zacznie, aż poleje się krew.
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Dobrze was widzieć, starzy towarzysze... -powiedział Zelda okazując im w ten sposób największy szacunek...
-JJeszcze za wcześnie, nie marnuj strzał... i zostaw coś dla mnie- Wredny uśmiech przeleciał mu po twarzy, gdy patrzył na sylwetkę jednego z piekielnych braci..
Zagwizdał Melodycznie.... Rosira z wdziękiem wylądowała przed nim na blance
~Ściągnij na mury tych z dołu... ~ mowa zwierząt rozległa się na murze...Mutanty ustawiały się... Tupot ich ich odnóży w parze z bębnami mroziła krew w żyłach.... powiódł wzrokiem po strażnikach.... mieli mało odwagi w sercach... ci patrzyli na niego spod łbów ze strachem... bardziej bali się Demona wewnątrz niż Mutantów za murami... teraz przybycie Ilidana zupełnie osłabiło morale... dwa Demony między ludźmi...
-Do Szyku...- Zelda powoli, bez pośpiechu wydał komendę ludziom na murach...
byli tak przerażeni że widzieli w nim aktualnego przywódce... w tej części murów...
Sokolica przekazywała wiadomość... Jedynie nad Lejs'em krążyła i dziabała go po uszach i szyi aby go wyrwać z transu...
-Przygotuj Broń...- Kolejna komenda i łuki obrońców zastygły w wysuniętych dłoniach... szedł wolno za nimi... Mijał Save... -Odwagi Siostro...- Siostra... tylko dwoje ludzi nazwał tym określeniem.... jedna nie żyła druga, leciała i roznosiła komendy...
-Szykuj Strzałę... -- Rowki na końcówkach strzał z cichym wibrowaniem osadzały sie na cięciwach obrońców... Zelda wrócił na pozycje... sam nałożył strzałę na łuk...
-Odwagi... wszystko zależeć będzie od waszej odwagi... wasze życie i śmierć leży w waszym męstwie... powoli mówił do obrońców... Rosira ciągle dziobała Lejs'a
Krew z ran Zeldy zaschła tworząc krwawe strupy...
Ostatnio edytowany przez Dark Zelda (2008-08-03 19:14:09)
Offline
Ilidan chwycił następną strzałę. Naciągną łuk i zadawał się być nieobecny. Przed oczami miał wspomnienia z przeszłości, mrocznej przeszłości. Bicie bębnów wyrwało go z niego. Spojrzał po towarzyszach zdjął strzałę z łuku i przeszedł się do pół demona. przechodząc za obrońcami fortu wyczuwał ich lęk i niepokój, choć z niektórych wręcz wylewała się odwaga. Możliwe iż to przemowa Elfa. Ustawił się przy łowcy i powiedział - Nie znam jeszcze twego imienia. A jeśli mamy tu zginać to przynajmniej chce poznać imię towarzysza - Uśmiechną się i dodał - Mogli by już ruszyć na co oni właściwie czekają.
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard dostał wiadomość. Rozłożył skrzydła i wzniósł się w górę. zauważył nieruchomego Lejse. Ostrożnie złapał go i z trudem (stal troche waży) ustawił na murze. Sam wylądował na lewo od Zeldy. Podszedł do najbliższego strażnika i rzekł:
- Znajdź mi łuk i kołczan strzał. Szybko! - ostatnie słowo było jak warknięcie niedźwiedzia. Strażnik szybko poszedł i przyniósł łuk oraz kołczan pełen strzał. Gerard nie korzystał z takiego ustrojstwa ale da rade.
Offline
Gdy tylko Grom postawił go na murze runął jak długi. Leżał, a przed oczami ciągle przewijały mu się wspomnienia dnia kiedy zginęła jego rodzina, teraz były wyraźniejsze.
...biegł...nie był sobą...patrzył, ale nie swoimi oczami...był wilkiem...tak wilkiem...wbiegł do jego domu...obok stały jeszcze trzy inne wilki...w domu leżały dwa ciała...nad trzecią osobą pochylała się, co chwila uderzając, ohydna postać...cała pokryta śluzem...długie pazury...macki zamiast rąk...postać uciekła wilki też...
...już był sobą...wracał do domu słysząc krzyki...z domu wybiegły wilki...w domu ciała jego najbliższych...wilki zabiły mu rodzinę...
Ale już wiedział, że to nie wilki zabiły. Zrobił to Chaos.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! - z jego ust wydobył się przerażający krzyk
Odzyskał świadomość.
Wstał. Podszedł do towarzyszy. Przygotował łuk.
-Musimy zarżnąć to ścierwo!!
Był wściekły.
Ostatnio edytowany przez Lejs (2008-08-03 20:09:55)
Offline
Ilidan złożył łuk i kołczan przy Gromie i powiedział
- To niema sensu. pokrywają się tarczami więc nie wiem jak chcecie się przez to przebić
Po czym poklepał Groma po ramieniu i powiedział
- nasze miejsce jest raczej przy bramie i pilnowanie by żaden paskudny mutant nie dostał się do środka
Z szedł na duł i ustał przy bramie czekając aż chaos będzie próbował się tu wedrzeć. Bębny stale rozbrzmiewały mu w głowie.
Offline
Stolarz i Kucharz
(Grom jestem, nie Brom)
- Fakt - odrzekł i zleciał pod bramę. Wyciągnął miecz. Czekał.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |