Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Sulam, po odciągnięciu od szklanego naczynia z żywiołakiem, powoli zaczął dochodzić do siebie. Nie odzyskał co prawda przytomności, ale jego myśli i oddech uspokoiły się. Ciastek mógł, na swój specyficzny sposób, poczuć ulgę, jego panu juz chyba nic nie zagrażało.
Jednocześnie, żywiołak zaczął się przemieszczać w swoim szklanym więzieniu. Najpierw powoli, przetaczał się z jednego kąta w drugi, jakby szukając czegoś, a potem, jak piłka, zaczął odbijać się od dna. Wyglądało to na... przednią zabawę lub oznakę radości.
Offline
Necteris pokonał długą drogę z podziemia aż na sam szczyt wieży. Odsapnął trochę i przygładził pelerynę, poprawił noże i kapelusz. Chciał wyglądać porządnie, skoro przyjdzie mu stanąć przed samym mistrzem. Wiele słyszał już o zielonoskrzydłym Mangelu, aczkolwiek nigdy nie miał okazji zobaczyć go na własne oczy. Wampir przybył tu po nagrodę, jaka podobno należała mu się za wypełnienie zwykłego, w jego mniemaniu, obowiązku w postaci zatrzymania bandyty.
Zapukał.
Offline
Nim jednak wampir dopukał sie jakiegoś odzewu, został siłą odepchnięty od drzwi.
- Przepraszam. - rzucił gbur który go popchnął iw ciągnął do gabinetu jakąs damę, której rozwiane włosy chlasnęły Necta w twarz...
Siła rozpędu, nadana mu przez potężną łapę chama, sprawiła, że zatoczył się i opadł na posąg, umieszczony po drugiej stronie korytarza, po chwili zorientował się, że wspiera się o piersi całkiem ładniej, choć skamieniałej, korganki.
Offline
Necteris, oszołomiony, wyprostował się i ponownie poprawił ubranie chcąc zachować resztki godności. Nie lubił być pomiatany. Kto z resztą to lubił?
Ramię jego w mig znalazło się za plecami, pod peleryną. Tam spoczywały dwa lśniące noże. Gbur zniknął jednak w gabinecie mistrza, co prawdopodobnie uchroniło go od konfrontacji z Necterisem. Pełen godności i powagi wampir spuścił głowę i zacisnął pięści. Przez dobre kilka minut uspokajał się. Poziom zbulwersowania systematycznie opadał, lecz Necteris wciąż nie mógł pojąć, jak u licha można traktować go jak popychadło, pod drzwiami gabinetu samego mistrza. Obnażył jeszcze kły w geście bezsilnej i tłumionej agresji. Ich trupia biel głęboko kontrastowała z jego ciemnym ubraniem oraz smutnymi i spokojnymi oczyma.
Gdy Necteris stłumił w sobie cały gniew ponownie, ze stoickim spokojem, zapukał do drzwi.
Offline
Ireth oddychała ciężko, w głowie jej wirowało, a dodatkowo przebywanie w tym samym pomieszczeniu, co to dziwaczne stworzonko pod szklenym kloszem przyprawiało ją o dziwne napady lękowe. Było nieznane, niezrozumiałe i nebezpieczne. W końcu to przez nie Sulam leżał nieprzytomny na podłodze. Szerokim łukiem omijając żywiołaka podeszła do Nekromanty. Przykucnęła przy nim i delikatnie przyłożyła dłoń do czoła.
- Trzeba mu pomóc, ja nie wiem co się stało, ale nagle zaczął krzyczeć i skończyło się tak... - Powiedziała spoglądając na Mistrza. - Ja nie wiem co jest tam pod szkłem, ale... To chyba właśnie przez to... - Dodała. Ona nie wiedziała jak mogła by pomóc Sulamowi, nie znała się na leczeniu, ani tym niemagicznym, ani tym magicznym, poza tym w jej obecnym stanie i tak niewiele by zdziałała.
Ireth spojrzała na drzwi, ktoś się do nich dobijał.
Offline
Ekena w ludzkiej postaci szła powoli po schodach Wieży, zasłaniając twarz kapturem jak jakiś mnich. Każde piętro przynosiło wspomnienia.
Parter przypominał o odejściu Groga, starego towarzysza.
Pierwsze piętro o przybyciu do Zakonu, gdy złożyła kartę ze swoimi danymi jako jedna z pierwszych, kojarzyło się z poszukiwaniem przez niej istot o zdolnościach polimorficznych.
Drugie piętro przebiegła, prawie nie otwierając oczu na schodach, pędząc na wyczucie. Ono przynosiło tylko złe wspomnienia. Ciągłe walki z Kraght'narem, ból, mnóstwo czerwonego bólu zalewającego falami umysł polimorfki. Obroża, same poniżenia, ból, wściekłosć, ból. Nie tylko fizyczny. Ucieczki. Wreszcie przybyły wspomnienia Sali Balowej. Tam dominował spokój, to była jej samotnia, ucieczka od wszystkiego. Do czasu, gdy nie wytrzymała psychicznie. Albinoska przyspieszyła jeszcze bardziej, nie chcąc dopuszczać myśli, że nie żyła, zabiła się. To piętro wywołało wściekłość, mnóstwo wściekłości i nienawiści, chęć powrotu do mordowania.
Piętro trzecie było dość neutralne dla Ekeny. Jedyne co pamiętała, to atak mutantów, który objął kiedyś cały Zakon.
Piętro czwarte ominęła prawie go nie zauważając.
Piętro piąte przywoływało żal i uczucie goryczy, chorej satysfakcji. Albinoska została wspomniana w Sali Chwały. Cóż za zaszczyt! Jednak nie dla niej. Nie czuła dumy, gdy przypominała sobie płaskorzeźbę uwieczniającą ją w ciąży. Tylko ona została z trzech "matron". Uważała, że była to pamiątka pozbawiona sensu. Nigdy też nie pozbyła się ochoty odreagowania kiedyś wściekłości i "poprawienia" swojego wizerunku tak, aby odzwierciedlał rzeczywistość.
Wreszcie dotarła do szóstego piętra. Nie pamietała nawet, czy kiedykolwiek tu była, ale miała mgliste wrażenie, że kiedyś mogła tu wchodzić, zanim Mistrz zamknął się przed światem. Minęła bez słowa jakiegoś mężczyznę pukajacego do drzwi i otworzyła je, ignorując wszystko dookoła. Wypuściła z kieszeni Goudę i zatrzymała się tuż obok wejścia, patrząc na jakże radosną scenkę z mieszanymi uczuciami.
Offline
Sulam spał, jednak w tym czasie nie odpoczywał. Jego sny ukierunkowały się tylko by rozwiązać zagadkę, przeczytać informację którą zawarł w swym komunikacie żywiołak. "Uderzenie... Sfinks... potrzeba mocy... stabilizacja... brak... odcięci..." słowa te świdrowały jaźń Nekromanty nie dając mu chwili wytchnienia. Sfinks, czym do mrocznej cholery, miałby być tym potężny lew z ludzką twarzą, zagrożony? Jego potęga była ponoć równa bogom, ale czyżby prastara magia drzemiąca w jego żyłach przestała mu wystarczać? Może Chaos się zbliża a Sfinks już nie ma siły utrzymywać go dalej na dystans? Ład... Sfinks był reprezentantem Ładu? Może równowaga świata była zachwiana? Ład okazywał się być słabszy od Chaosu? Może jesteśmy ostatnim bastionem Ładu i Sfinks nas odciął od świata?
Nie... to nie miało większego sensu. Po co Sfinks miał ich pozbawiać prawie całego dobytku, skoro mieli walczyć z Chaosem?
A może było inaczej... Chaos odciął Zakon w celu zniszczenia Ładu? Może bez pomocy Zakonu, siły Ładu nie są w stanie wygrać z Chaosem? To by wyjaśniało czemu zostali okradzeni, jednak ta opcja też wydawała mu się mieć dziury. Jeżeli Chaos maczał w tym palce, to czemu żyli? Mając potęgę, która uśpiła cały Zakon, mogli równie dobrze powyrzynać ich wszystkich.
Pora było się obudzić. Hałas na zewnątrz sprawił, że mały senny świat Elfa, nawiedzały trzęsienia, gubił słowa, jego rozumowania traciły jakikolwiek sensowny ciąg. Nekromanta otworzył oko.
Nadal był w gabinecie, jednak tym razem znalazł się w innym miejscu. Zrobiło się tu strasznie ciasno. Zapach szczyn mdlił go, chciał zwymiotować. Magia powoli krążyła w jego żyłach, wręcz wlekła się, jednak dało się w końcu wyczuć jej obecność. Czuł, że wszystko go boli, najbardziej oko, które Ciastek podbił mu niemiłosiernie. Ale najważniejsze było co innego- żył.
Gouda podbiegł do swojego Pana z piskiem radości. Nie odpychała go jego beznadziejna forma i najprawdopodobniej jeszcze gorszy smród, wspiął się na jego pierś i radośnie przekręcał głowę w tą i z powrotem. Był rad, że jego właścicielowi nic się nie stało. Wraz ze śmiercią Sulama, byt Goudy byłby skończony, a on chciał żyć w swoim nieżyciu.
Ciastek również wyglądałby na zadowolonego, gdyby potrafił okazywać jakiekolwiek emocje. Podszedł jedynie do Sulama i wykonał dworski ukłon.
-Przeplaszam Mistsa, ze go udezylem.- powiedział Ożywieniec.
-Nie ma sprawy... Ciastek.- powiedział Elf.- Widzę, że zrobił się tu... mały tłum.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Widząc, że sytuacja wróciła do normy przestał stukać w szkło w którym zamknięty był żywiołak.
Spojrzał na śpiącego Sulama którego gałki oczne poruszały się we wszystkie strony. Najwyraźniej coś mu się śniło. Nie było już powodu do zmartwień, cała panika okazała się być bezpodstawna. Kobiety od zawsze były skłonne do przesadzania tym samym napędzając płeć przeciwną. Było to do prawdy zabawne, każdy chciał być wyjątkowy, lepszy od innych, ale gdy dochodziło co do czego to każdy był prawie taki sam i niczym nie różnił się od innych. Strach był potężną bronią, na tyle, by niszczyć każdą społeczność i cywilizacje. Teraz zakon został poddany próbie, z czasem i tu może dojść do zamieszek. Teraz zapewnienie wszystkim bezpieczeństwa i porządku spoczęło na barkach zielonoskrzydłego, który jakby na zawołanie, wparował do swojego gabinetu.
Z tego powodu na twarzy myśliwego pojawił się uśmiech. Jednak jak szybko się pojawił tak i zniknął. Po minie mistrza można było stwierdzić, że jest zaniepokojony. Najwidoczniej nadal nie wiedział co tak na prawdę się stało. W dodatku jego zastępca nie był w najlepszym stanie.
-Witaj mistrzu Mangelu. - Przywitał się, ale wolał nie schylać, za dużo zawrotów głowy jak na jeden dzień. -Najwyraźniej żywiołak przez przypadek przejął nad nim kontrolę, ale chyba wszystko już w porządku. - Teraz odwrócił się do elfa który właśnie się obudził.
Spojrzał na niego z dziwnym grymasem i chwycił go za nadgarstek. Chciał sprawdzić czy nie ma temperatury i jak szybko bije mu serce.
Offline
- Necteris, wejdź! - zawołał głos z gabinetu... ten sam, który przeprosił wampira za tak bezceremonialne obejście się z jego osobą.
Mistrz zaś pochylił się nad Sulamem, jednak bez jakiegoś szczególnego zainteresowania. Już w kilka sekund po wejściu sprawdził go sondą zdrowotną i nie wykrył niczego, co miałoby go zaniepokoić. Co więcej, zauważył też, że nekromanta był uprzejmy wskrzesić dwie znamienite zakonniczki.
- Ładnie sobie poczynasz przyjacielu. - powiedział wyciągając do niego rękę, obietnice pomocy przy trudnej sztuce wstawania. - Musiałeś zaczepiać tego żywiołaka?
Offline
Wampir wszedł do gabinetu, naturalnie zdziwiony tym, że mistrz wiedział o jego imieniu i obecności za drzwiami. Potoczył sceptycznym spojrzeniem po całym chaotycznym zbiorowisku i mocno skołowanym Sulamie. Wiele lat ciężkiej walki o przeżycie na ulicach Raany nauczyło go nie zadawać zbędnych pytań. Zerwał tylko kapelusz z głowy.
-Mistrzu - ukłonił się i i czekał na rozkaz, niczym żołnierz na wojnie lub najemny zbir w Raanie.
Offline
Sytuacja została opanowana. Właściwie to bez jej pomocy, ale to nie było ważne. Ważny był fakt, że Sulamowi już nic nie groziło, że już wszyscy byli bezpieczni.
Ireth stojąc pod ścianą miała cały przegląd osób znajdujących się w gabnecie, od Mistrza, do drugiej polimorfki włącznie, chociaż ją dosyć wprawnie wzrokiem omijała. Zupełnie jakby jednak jej tam nie było. Najprawdopodobniej nigdy nie pogodzi się z faktem, że Ekena zrobiła to co zrobiła. Że była taką egoistką.
Korzystając z faktu, że każdy zakonnik zajmował się sobą lub kimś stojącym obok, a na nią nikt większej uwagi nie zwracał, podeszła do drzwi. Nie była już tu potrzebna, ani też dobrze się tu nie czuła. Jej wnętrze było teraz jak wielkie poplątanie z pomieszaniem. Pełnie sprzeczności i niespójności. Poza tym znów czuła, że wzbiera w niej strach, a nie chciała tutaj nagle bez powodu zacząć płakać lub też gorzej.
Położyła dłoń na klamce, nacisnęła i pchnęła odrzwia. Te jęknęły cicho, ale na takie dźwięki mało kto zwracał uwagę. Przecież tu wszystkie drzwi skrzypiały!
Głosy zamilkły, gdy została 'odcięta' od gabinetu. Na korytarzu panowała taka kojąca cisza. Ireth pociągnęła nosem i wierzchem dłoni otarła łzy jakie mimo wszystko napłynęły jej do oczu. Miała wiele spraw do przemyślenia, zbyt wiele. Jakim cudem ona znów tu była! Nie powinno jej tu być!Nie była w stanie ogarnąć tego wszystkiego! Bo było tego zwyczajnie za wiele...
Ociężałym krokiem ruszyła przed siebie, trzymając się blisko ściany, żeby w razie takiej potrzeby móc przy niej znaleźć oparcie. Różnorakie wspomnienia wręcz ją zalewały. Różnokolorowe obrazy o tak wielu znaczeniach.
Offline
-Zapamiętam... na przyszłość... żeby nie gadać... z nieznajomymi... ożywionymi, źródłami energii.- powiedział Sulam. Ożywił się nagle kiedy Araton, zaczął go macać po nadgarstku. O nie... na to nie pozwoliłby się nawet gdyby umierał! Człowiek nie będzie go dotykał, koniec i basta. Wyrwał swoją rękę Aratonowi i podał drugą mistrzowi. Żeby nie wyjść na całkowitego niewdzięcznika powiedział słabym głosem.- Nic mi już nie jest.
Jakby na dowód tego wstał i gdy nogi musiały znowu zacząć pracować, kolana mocno mu się zgięły pod ciężarem jego ciała. Nogi miał jak z waty ledwo się trzymał o własnych siłach.
-Cleo.- mruknął pod nosem Nekromanta. Jego szata zabłysła przez chwilę niebieskim światłem, usuwając wszystkie plamy z jej powierzchni. Sulam nie mógł znieść tego słodkawo-mdlącego zapachu moczu, więc użył cząstki dopiero co odzyskanej magii by się go pozbyć. Nie wpłynęło może to dobrze na jego stan, ale na pewno na jego samopoczucie. Ciastek oderwał swoją nogę i podał ją Nekromancie. Była to nowatorska laska, "trzecia noga" w pełnej krasie. Sulam przeniósł na nią większość swojego ciężaru ciała czując przy tym ulgę.
-Mistrzu...- starał się mówić normalnym głosem.- Ten skur... znaczy się żywiołak, mówił coś o Sfinksie. Z tego co zrozumiałem, Sfinksowi brakuje mocy, aby móc utrzymać Chaos w ryzach, ale mogę się mylić. Jego przekaz był ciężki do zinterpretowania.
Offline
- Badash - Mistrz rzucił zaklęcie transmutacji na nogę Ciastka, którą podpierał się Sulam i zmienił ją w wygodną, hebanową laskę, o złotych zdobieniach i srebrnej gałce. - Htiaf - tym razem rzucił zaklęcie materializacji, dając Ciastkowi nową nogę, troche ulepszoną, bo wzmocnioną elementami zbroi, nie mniej, nadal martwą.
Następnie, uderzeniem w bębenek przytroczony do paska, zmaterializował kilka małych duszków i skinieniem ręki skierował je do sprzątania uryny z podłogi. Dopiero gdy po tym wszystkim obszedł swoje biurko, usiadł wygodnie w krześle i z cynicznym uśmiechem obrzucił wszystkich zgromadzonych.
- Państwo do mnie, jak mniemam? - zapytał dla rozładowania sytuacji. - A teraz zajmijmy się tym na poważnie. Sulam, masz laskę, zrób z niej użytek i sprowadź mi tu Ireth, bo gdzieś się nam zawieruszyła... Ekena, miło Cie widzieć, ile to już czasu? I, musze to wiedzieć, dorwałaś po drugiej stronie jakiegoś kota lub gryfa? - zapytał niby niewinnie, ale jednak z odrobiną przyjacielskiej uszczypliwości.
W końcu jego wzrok padł na wampira i myśliwego, jakby nie patrzeć, troche zaniedbanych w tym całym szale jaki się rozpętał w gabinecie.
- Nect, wybacz, że Cie tak bezceremonialnie odepchnąłem przed drzwiami... troszkę mi się spieszyło, nie chowasz chyba urazy? A ty Aratonie, powiedz, po co tu przyszedłeś? Może chciałbyś mi i Gaspardowi pomóc za jakąś chwilę w pewnej... ważnej sprawie w świątyni?
Offline
Bankier
Rozległo się pukanie i wkrótce w drzwiach stanęła dziwna postać. Shiro był całkowicie rozbrojony, jednak nadal ubrany w swoją dziwną zbroję przypominającą chrząszcza z głową demona. Po pokoju zaś potoczył się jego stłumiony przez hełm głos.
-Przepraszam że przeszkadzam. Ja... Dostarczono mi wiadomość, której treść mówiła że mam się tu stawić.- Czuł się nieswojo bez broni, jednak nie miał zamiaru wnosić broni do pomieszczenia, które zajmuje najważniejsza persona tego regionu.
Offline
Anioł nie wyglądał na zaskoczonego, nawet nie mrugnął gdy paradnie ubrany wojownik wszedł do gabinetu, chyba ostatnie godziny uodporniły go na wszelkie możliwe odwiedziny.
- A tak, posłałem po Ciebie mentalnego posłańca... Mam nadzieje, że nie przerwał Ci jakiegoś mord... to jest, czegoś ważnego? - zapytał Mangel uprzejmie i wskazał mu miejsce w szeregu petentów.
Jeszcze troche, a trzeba będzie ścianę wyburzyć, zęby ich tu pomieścić - przemknęło mu przez myśl, ale nic już nie powiedział.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |