Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Widma, gdy przestały byś atakowane, stanęły wyprostowane, patrząc na swych wrogów. W ich oczach nie było agresji czy chęci walki, co najwyżej nadzieja. Wszystkie były mocno poobijane, choć to nie zakonnicy zadali im te ciosy, których piętna odbijały się na pyskach i ciałach małpiszonów.
- Jesteśmy od Silver. – wychrypiał Marcos – Wszyscy, jesteśmy od Srebrnej Matki, a Ci których pokonaliście to nasi kuzyni. Ten który nas tu umieścił na straży, nie wiedział o tym i dlatego jesteśmy tu wbrew swojej woli. Chcemy stąd tylko uciec…
Gdy skończył mówić zakonnicy… nagle pojawili się w swoich ciałach! Jakby tego było mało, przed nimi stała mumia, która najwyraźniej nie do końca zdawała sobie sprawę, że już nie żyje.
- Tu jesteśmy. – powiedział umarły sześcioma głosami na raz. Najwyraźniej dzieci Silver Hawk skupiły się w ciele zajmowanym do tej pory przez Marcosa.
Tuż za mumią coś pobłyskiwało wesoło, zsypane w stosy przedmioty to odbijały światło, to kładły się jeszcze gęstszym cieniem niż reszta… Odkryli miejsce w którym najeźdźca złożył część skradzionych łupów! Meble, ubrania, złoto i kosztowności, wszystko leżało bezpiecznie za murem i wystarczyło tylko oddać to właścicielom! Co prawda, nie była to nawet dziesiąta cześć tego co skradziono, ale kto wie, może inne skrytki też tylko czekały na odnalezienie?
- Panie? Czy jesteś zły na Marcosa? – zapytała mumia podchodząc do Shiro ze złożonymi w błagalnym geście dłońmi.
Offline
Bankier
Shiro delikatnie objął mumię w uścisku, co mogło wywołać u reszty fale zdziwienia, oburzenia i odrazy. Wojownik jednak nie przejmował się tym. Stał tak przez chwilę przyciskając do torsu ciało, w którym rezydował jego przyjaciel wraz z kuzynami. W końcu odezwał się lekko drżącym głosem.
-Przepraszam...- Wkrótce jednak ta chwila słabości minęła, a Daray puścił mumię i przyjrzał się zawartości skrytki.
-Umiał byś poznać moje rzeczy?- Zapytał niepewnie Markosa. Cóż... Mimo że odzyskał część wspomnień, to jednak nadal wydawały mu się one obcymi fragmentami umysłu. Dlatego też nie
pamiętał tak błahych spraw... Wiedział na pewno, że miał dwa miecze... Ostrza należącego do ojca Shiro. Reszta nie była ważna. Trochę taniej broni, torba z medykamentami... Co do ilości złota, to nie był tego ani trochę pewien, więc zamierzał zabrać tyle ile będzie mógł... W końcu nie wszyscy przeżyli letarg... Wojownik zamierzał wyhaczyć jeszcze parę innych ciekawych rzeczy, które mogły by mu się na coś przydać...
Offline
Bogowie są niczym
- Ciekawe, zaginione przedmioty na MOIM terenie... Ciekawe...
Z jednej strony cieszył się obecnością strażników z drugiej zaś... No cóż, nie udowodnią mu że dukaty nie są jego. Tak czy inaczej, w zależności ile ich tam jest będzie musiał je rozdysponować. To samo z rzeczami... Byle by znaleźć swój dawny strój, kamień gwiezdny i... I całą resztę! Może znajdzie się nawet TO... Wielka Krew.... Krew Wieczna... Jakby tego nie nazywać - Krew Cholernie Potrzebna!
A może też znajdzie się taka Zguba Lolio... Lalioli... Ach, jakaś tam. Znajdzie pretekst by odwiedzić farmę, i może nawet znów zarobić...
Offline
Co by nie powiedzieć, większa część rzeczy byłą raczej mało wartościowa lub zniszczona. Wyglądało to tak, jak gdyby złodziej zrzucił w tym miejscu to, co nie mieściło się w innych skrytkach, ale co szkoda mu było zostawić odłogiem.
Dwa stosy monet, góry mebli i ubrań, kilka szkieletów, troche skrzyń i biżuterii…. To wszystko było niemym świadectwem rozboju dokonanego na całym Zakonie. Było też świadectwem śmierci setek nekromantów, zaawansowanych jak i adeptów, bowiem tuż pod ścianą, zwalone na kupę, leżały szaty którymi niegdyś szczycili się magowie tej kasty.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł przyjrzał się stosom przedmiotów. Podszedł bliżej mijając mumię i odwrócił się do Dowódcy Srebrzystych.
-Wydaje mi się że znaleźliście część zaginionych kosztowności... W dodatku w mojej dzielnicy.- zaraz przeniósł też wzrok na Argheza- Myślę że nie będzie problemem jeśli wygarniemy stąd wszystko i przekażemy w dobre ręce?- pytanie skierował do Maga Sił Witalnych. Nie bez powodu. On poniósł wielkie straty.
Sam anioł zaczął rozglądać się za swoim złotem. Swoimi dwunastoma grudkami złota.
Gdy dostrzegł szaty nekromantów uczynił w powietrzu symbol Taraksimusa i wypoiwiedział krótką modlitwę. Niech spoczywają w pokoju.
Offline
Bogowie są niczym
- Cóż, i tak i nie... Niestety nie ma chyba sposobu by odnaleźć co do kogo należało, więc... Wszystko musimy rozdzielić między nas... Najpierw sprawdzimy ile tego jest i co jest... Następnie zadecydujemy co w czyje ręce trafi, zgadza się? - Arghez jak to miał w zwyczaju nie czekając na odpowiedź skierował się już do krypty - Zgadza się, więc się upewnijmy - Miał zamiar wszystko pogrupować, ciała odłożyć dla siebie, złoto i kosztowności rozdzielić, a co do unikalnych znalezisk... Jakoś się już to załatwi.
Offline
Do krypty zajrzał niebieskoskrzydły anioł, Ildefons. Jak zawsze, służący Mangela był schludnie ubrany i… upudrowany. Czuć też było od niego alkohol i drogie perfumy. Wyglądał jak jakaś parodia damy ze złamanym sercem i nadwyżką gotówki.
- Witajcie… - powiedział odrobinę bełkotliwie – Miszcz… Misztrz… Mistrzu… Mangel wie o waszym zwycięstwie, prosi… o coś prosił… a, wiem. Prosi, żebyście poczekali z podziałem tego co znaleźliście na… yep – czknął lekko, zasłaniając usta teatralnym gestem – Żebyście poczekali na jakiegoś tam Bosha. On pomoże wam porozdzielać…
To powiedziawszy wyszedł, zahaczając ramieniem o framugę drzwi i upadając przed wyjściem na tyłek. Po chwili doprowadził się do stanu pozwalającego na lot i wzbił się w powietrze.
Offline
Sadoma zaszokowany brakiem agresji w małpoludach,stał wryty gdy niebawem zajarzył
że jest już w ludzkiej postaci a nie totemu.
Od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy,jednak mumia na środku sali jak i Shiro bratający się z nią uściskiem wprawiły go z mętlik.
Nie zwracał nawet wagi do rozmowy argheza i innych o łupy które tak cudnie pobłyskiwały z daleka.
Dopiero wizyta jakiegoś pijaczka Sprawiła iż Sadoma Stał teraz dumnie i w pełni świadom tego co się dzieje.
Offline
Bogowie są niczym
- Czy do mrocznej cholery on o czymś nie wie!? - Wrzasnął Arghez po słowach Ildefonsa "Mangel WIE o waszym zwycięstwie". Upadły zastanawiał się czy to jakieś psioniczne śledzenie czy raczej każdy ma w tyłku wszechwidzącego ognika Mistrza.
- No to poczekajmy... Jak nie przyjdzie za chwilę to chyba jednak się podzielimy...
Anioł stał z założonymi rękami tuż przy wejściu do krypty. Tak czy tak ciał Nekromantów nie odpuści!
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł prychnął widząc pedzia.
Przypomniał sobie czasy stosów i sądu nad takimi... Ale czasy się zmieniają. Nie ma co liczyć na ich powrót... Chyba że w innych rejonach.
Gdy tylko Ildefons odfrunął na swych skrzydełkach Arcykapłan pokiwał głową.
-Myślę mój drogi Arghezie że poczekamy na ów Bosha. Przypuszczam że będziesz chciał dokonać w Świątyni czegoś czego dokonała połowa mojego jestestwa i która to połowa żyje teraz na tych ziemiach w ciele Korganina.
Anioł nie lubił zdradzać tajemnic o których wiedział z pewnych źródeł. A wiedział też że Arghez nie poważy się dokonać TEGO w innym miejscu niż chram Avarone'a.
Offline
Bogowie są niczym
- Koragianina? Ciekawe... Nie, nie zrobię tego w świątyn, gdyż wiem że na pewno Qiwlki Arcykapłan na to nie pozwoli... Ale osobiście nie wiem dlaczego, toż to błogosławieństwo samego Avarone'a... A za wszelkie korzyści trzeba płacić. Odwieczna zasada alchemii stosowana w praktyce życia niecodziennego...
Arghez uśmiechnął się. Sam jeszcze nie wiedział czy tego dokona czy znajdzie inne wyjście... No w każdym bądź razie musi się zastanowić.
Offline
Sadoma stał z boku słyszał się rozmowie jeśli tak to można nazwać.
Jednak Smok był za pomysłem Argheza,po takim czymś,należy sie nam nagroda.
Jeszcze trzeba było czekać na jakiegoś typka co ma się zając naszą sprawą.
Tak więc stał Sadoma w miejscu i rozglądał sie po pomieszczeniu.
Offline
Sadoma zauważył coś czego nie widział nikt inny, pod jego butem był srebrny wisior z krwawnikiem i złotym łańcuszkiem. Widział go nawet przez brud którym był pokryty.
Skarb kusił i wabił, był pięknie wykonany, zapewne krasno ludzką ręką. Za taki cud mógłby spokojnie dostać trzysta dukatów, jak nie więcej, jeśli krwawnik był żywy i świadomy! Ach! Co by to było za szczęście mieć go tylko dla siebie…
Po chwili do pomieszczenia wszedł Bosh, jak łatwo było się domyślić po imieniu, był kotołakiem po panterze. Ubrany w schludny, zdobny w złotą nić i gustowne wzory, szatę wydawał się zaprzeczeniem dzikiej natury swojej rasy. Co za nowego dziwoląga przysłał im Mistrz?!
- Panienka Ekena! – zawołał na widok polimorfki, podbiegł do niej i natychmiast padł na kolana, opuszczając głowę – To dla mnie honor i największa radość, ze będę mógł służyć radą tobie i twoim… przyjaciołom? – w ostatnim pytaniu kryła się groźba dla każdego kogo Ekena nie wylegitymowałaby swoim sprzymierzeńcem. Groźba tak jawna, ze aż namacalna, jak ostrza których rękojeści można było zobaczyć w jego rękawach.
Offline
Do momentu przybycia kotołaka, Ekena stała po prostu pod ścianą ignorując absolutnie wszystko i skupiajac się na masowaniu skroni. Głowa pulsowała jej od wyczuwanego srebra, całe ciało swędziało i spodziewała się potem drażniących zaczerwienień. Słowa przybysza towarły do niej jak przez mgłę, podniosła jednak głowę i spojrzała na niego mrużąc oczy.
- Ekena Polimorfka. - Poprawiła Bosha przez zęby, ponownie opuszczając powieki. - Ja mam dzieci synu. I nie klęcz przede mną, do diaska, chyba, że chcesz pytać, czy możesz zostać ich ojcem!
Albinoska wprost nienawidziła wszelkich gestów powiązanych z jej rzekomym pochodzeniem, w które za diabła nie wierzyła, jednak ze względu na pogłoski zaczęła używać nazwy swojego "gatunku" jak nazwiska. Z dwojga złego wolała to od wszelkich "panien", "panienek", "królowien", "królowych" czy innych "jaśnie oświeconych". Z niejakim rozbawieniem polimorfka zauważyła, że jeszcze trochę a powinna zacząć lepiej rozumieć wyrażenie "myślenie boli". Szczególnie myślenie "niech ktoś zabierze to srebro".
Offline
Sadoma widząc skarb odrazu się ucieszył chciał go tylko dla siebie coś czego inni nie widza,a pozwoli się wzbogacić.
Smok to jednak istota która kocha skarby i lubi się nimi otaczać,tak więc myślał pieczołowicie by go pochwycić tak by nikt go nie przyłapał.
Nie długo musiał czekać gdy do pomieszczenia wszedł kotołak,to dało idealną szansę na pochwycenie skarby ukrytego pod butem.
Sadoma widząc nieznajomego ukłonił się tak mocno machając powitalnie ręką że drugą przykucnięty pochwycił wisior i powoli wstał wymawiając :
-Witam serdecznie.
Pełen zdenerwowania jak i obaw trzymał w ściśniętej dłoni swój skarb.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |