Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
A jej twarz była jakby z kamienia, aczkolwiek znać było po niej zirytowanie. Ktoś będzie ją szarpał?! Nawet jeśli miałby to być Shiro. Wściekła się na takie traktowanie, lecz uspokajała nerwy - jakby głaszcząc je i uciszając.
Zaciśnięte miała zęby i usta w wąską kreskę. Patrzyła mu w oczy prosto, bez obawy, pewnie. Było to trudne, kiedy uderzyła plecami o szorstką, drewnianą ścianę chaty. Nie miała ochoty na bóle. Ani kłótnie. Ani pojedynki.
Przeciwnie - chciała spać. Cholernie była zmęczona - choć sama nie wiedziała czym. Na szczęście na jej jasnej twarzy wykwitły blade rumieńce, a oczy nie zdradzały senności. Mięśnie zaś były napięte i twarde. Gotowe do podjęcia wysiłku.
Daray górował nad nią. Wciąż pod wpływem. Ale jakiś nieswój. Roztargniony i niespokojny. Nie ironiczny i nieopanowany.
- Dlaczego? - powtórzyła niczym echo. - Czy każde działanie musi mieć powód? Czemu aż tak poniosły cię nerwy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Nie znała pobudek swego uczynku. Ot...chwila, impuls i skutek.
Offline
Bankier
-Nie bądź dzieckiem... Wszystko ma swój powód, jak i przyczynę sprawczą. Zaraz... Chcesz mi powiedzieć że zrobiłaś to dla zwykłej zabawy?- Już nie "biegał" wzrokiem po całej jej twarzy. Teraz po prostu świdrował ją spojrzeniem twardym i bezlitosnym. Zupełnie tak, jakby chciał wymusić na nią jakąkolwiek odpowiedź. Jednocześnie też nadal przypierał ją do ściany, nie pozwalając by go odepchnęła.
-...Że nic do mnie nie czujesz?- Było to naiwne pytanie i dlatego też wojownik zadał je lekko drżącym głosem. Było zbyt wielkie prawdopodobieństwo że zostanie wyśmiany, a on zbyt często polegał na swych kalkulacjach. Dlatego też był na siebie wściekły, że pozwala sobą kierować uczuciom.
Offline
Czuła , jak coraz mocniej przypiera ją do ściany. Jakby chciał ją zmiażdżyć. Dodatkowo wywierał na nią ogromną presję - choćby spojrzeniem, które usilnie próbowało przeniknąć istotę samej amazonki na wskroś. Zupełnie jakby Shiro chciał poznać wszystkie jej tajemnice. O ile w ogóle Nikoletta jakiekolwiek posiadała. Znano ją na Zakonie. Jedyne co mogła ukrywać, to przeszłość. Zwyczajnie się nią nie chwaliła, bo i nie ma czym.
Zadziwiło ją wielce zachowanie wiecznie chłodne i zdystansowanego bankiera. Czy to alkohol, czy emocje? Czy jutro zapamięta całą tę scenę? Wątpiła. Jednak motać i kłamać nie zamierzała, bo nigdy nie wiadomo. Potem wyjdzie jej to na złe i znowu będzie na językach. Aż tak na sławie jej nie zależało.
- Jakie to ma znaczenie, Daray? - zapytała łagodniejszym głosem. - Zdolna jestem do czucia? Przecież wybrałeś mnie właśnie dla tej przypadłości.
Odwróciła i wzrok, i twarz.
- Nie chcę nikomu komplikować życia, a wszystko, co robię, posiada swój sens. A gdyby tak nie było...już bys nie żył.
Shiro miał teraz niezłą łamigłówkę, co miały oznaczać ostatnie słowa amazonki.
Offline
Bankier
-Nie chcesz nikomu komplikować życia?- Chłopak roześmiał się gorzko, a po chwili wyrecytował.
-"Najlepsze intencje mogą spowodować największe szkody..."- Shiro puścił jej jedną rękę, jednak tylko po to, by pochwycić podbródek Nikol i sprawić by na powrót na niego spojrzała. Zbyt dobrze wiedział że odwracanie wzroku oznacza przegraną, a i też "zwierciadła duszy", jak zwano oczy, zdradzały o wiele więcej, niż chciał by tego ich właściciel. Dlatego też ponownie przeszywał ją na wskroś, jakby siłą chcąc wydobyć informacje.
-Ty myślisz że wybrałem Ciebie z tak błahego powodu? Nawet teraz mógłbym znaleźć setkę bandziorów gotowych zabijać bez skrupułów a nawet radujących się z tego powodu.-Dłoń, którą podtrzymywał głowę Amazonki, przesunął nieco wyżej, tak by przytknąć ją do policzka dziewczyny. Jego oblicze też złagodniało.
-W obecnej chwili jednak nie zasługujesz na odpowiedź dlaczego. Jesteś słaba...Tak słaba, że nawet Twoje groźby są kpiną... Nikogo nie zabijesz w obecnym stanie, a już na pewno nie mnie.
Ostatnio edytowany przez Darayawus Shiro (2010-08-01 02:45:54)
Offline
Z kolei ona się roześmiała, a odsłaniając zęby - Daray mógłby przysiąc, że gdyby jej kły były nieco dłuższe i bardziej spiczaste, można by twierdzić, że amazonka jest wampirzycą.
- Jak ty nic nie rozumiesz - uspokoiła się.
Oczy Nikol nie były zwierciadłami jej duszy. Dusza dawno z niej uleciała, a złote tęczówki nie wyrażały nic, póki sama dziewczyna nie nadała im wymowności.
- Pewnie, możesz wynająć mnóstwo zabijaków i największych łotrów, ale ja po części mogę się domyślać, dlaczego akurat ja. Przez wygórowane ambicje, Shiro? Przez to, że skoro nie potrafię zawierzać czymś, co nazywacie uczuciami, nic nieprzewidzianego nie może się przydarzyć?
Przekrzywiła głowę, a ironiczny uśmiech nie schodził z jej ust.
- Słabością byłoby zabicie ciebie już tam, na tarasie widokowym. Wiesz, że nie gram czysto. Jakiej mocy potrzebuję, żeby zabić? Przecież to nic trudnego, pozbawić kogoś życia. Siłą jest powstrzymywanie się, żeby tego nie robić. A ja nie jestem głupia, Daray, choć momentami chcesz mi to wmówić.
Offline
Bankier
Shiro już nawet patrzył na nią. Po prostu cały czas uśmiechał się tym wkurzającym wyrazem twarzy, który mówił że chłopak i tak wszystko już wie... I to lepiej od Amazonki. Gdy wreszcie skończyła mówić, wojownik po prostu przytulił się do niej. Cóż... Tak rosły mężczyzna wtulający się w kobietę niczym dziecko, mógł wyglądać co najmniej dziwnie. Jednak Daray nie zawracał sobie tym teraz głowy. Po prostu zgrabnym ruchem odgarnął włosy z ucha Nikol i zaczął szeptać prosto wnie.
-Być może masz rację. Zawsze byłem idiotą. Nikim więcej i nikim mniej... Jednak ten uparty głupiec, którego teraz widzisz, postanowił...Nie, nie powiem Ci dlaczego ponieważ Twoje przypuszczenia nie są bliskie prawdy...- Mężczyzna przerwał na chwilę, by pieszczotliwie pocałować szyję Asasynki. Bo tym małym odskoku, jednak nadal kontynuował swoją wypowiedź.
-Mówisz że nie jesteś słaba... W takim razie udowodnij mi to. Zabij mnie tu i teraz.
Offline
Odepchnęła go od siebie wściekle.
- Czy ty w ogóle słuchałeś, co mówiłam? - warknęła. - Nie mam ochoty tłumaczyć tego raz jeszcze. Pocałowałam cię, bo miałam ochotę. Usatysfakcjonowany odpowiedzią? Nie? To bardzo mi przykro. Zrób z tym, co chcesz.
Po tych słowach odwróciła się ku drzwiom chaty energicznie i pchnęła drzwi. Powitał ją nikły odór stęchlizny i butwiejącego drewna.
- Nie mam nastroju do rzezi - dodała wchodząc do środka, gdzie pozostawiła swoją broń i ubranie. Na stole stał gliniany dzban z wodą i cynowy kubek. Nalała doń wody i wypiła kilkoma szybkimi haustami. Odstawiwszy naczynie ściągnęła z siebie łachy Ekeny, będzie musiała je oddać, i niemalże rzuciła na drewnianą pryczę obłożoną jedynie wilczymi skórami.
Offline
Bankier
Shiro uśmiechnął się parszywie do pleców Nikol. W końcu wyszło na to że to on miał rację, ale też nie było w tej chwili takie ważne. Chłopak odprowadził plecy Nikol wzrokiem, a gdy zniknęła mu z oczu gdzieś w głębi chaty, ruszył za nią. Wojownik jednak nie wszedł do środka, a jedynie oparł się o framugę, twarzą zwrócony w stronę lasu. Zadarł też ją lekko w górę, by przez korony drzew ujrzeć niebo pełne gwiazd. Ten widok zawsze pozwalał mu się skupić. Zaczął cichutko nucić melodyjnie a po chwili śpiewać ironicznym głosikiem, który wkrótce stał się całkiem słyszalny.
-Uciekaj, uciekaj wściekły psie. Bo przyjdzie śmierć i zmiażdży cię. Uciekaj, uciekaj bo nie masz już nic. No oddaj i życia boś przepadł jak licz... Lecz pies wtem wstaje i znów chce zaszczekać. -Ja nie śmierci się boję, nie przed tym uciekam! Ja tylko pilnuje zagrody dla serca, by nikt go wykradł, i poznał żem szyderca...
Ostatnio edytowany przez Darayawus Shiro (2010-08-01 20:02:09)
Offline
Jakiś przedmiot przeleciał obok Daray'a i padł między trawy. Może był to but, a może jakiś garnuszek. Ciężko było orzec, gdyż mrok nocy i okrycie roślin przeszkadzały w stwierdzeniu, cóż to było. Na pewno pochodziło z wnętrza chaty i zostało ciśnięte z siłą przez lokatorkę.
- Zamknij się! Ja próbuję zasnąć! - krzyknęła, po czym obróciła się na brzuch i zaczęła bić piąstkami w łóżko, twarz chowając w jasnych, niemal srebrzystych w blasku księżyca włosach. - Za co?! za co?! no, za co?!
Ziemia pachniała słońcem i wieczorną rosą. Noc była ciepła i rześka, a niebo rozgwieżdżone.
A świerszcze cykały, cykały.
Offline
Bankier
Shiro był nieco urażony tym jak potraktowała jego artystyczny twór, który właściwie powstał właśnie w tej chwili. Dlatego też nieco bardziej naburmuszonym tonem kontynuował dalej.
-To pies pomyślał, lecz inne powiedział.- Ja się nie boję bo nie mam już serca! nie kocham, nie czuje i nie ma już nic. Co tak chciałbym zrobić, gdy nastanie świt.- I tak się pies bronił, lecz wszystko to pic. Najzwyklejsza kartka co zasłania łzy.- Wojownik wreszcie skończył tą kakofonię i w milczeniu liczył gwiazdy. Było to nie logiczne, ponieważ nieboskłon był cały nimi usiany, a jednak dla chłopaka była to miła forma zabicia czasu.