Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Anioł kiwnął głową z uśmiechem nalewając kobiecie wino.
Wziął rzemyk i związał włosy. Odetchnął i zamyślił się. Pytanie było trafne.
-Chyba urzekła mnie ich prostota- powiedział rysując palcem po blacie.- Ich miłość, która promieniowała niczym Kamień Przemian udzielając się wszystkim.
Dodał używając co prawda dziwnego porównania, jednak nader prawidłowego.
-Widzisz... Ja postrzegam miłość jako ukierunkowanie wzajemnych uczyć za sprawą Bogów. Ciesze się więc że potrafia oni darzyć nas tak wielkim prezentem.
Łyknął czerwonego wieloletniego wina i strzelił karkiem. Ludzie tego nie lubili, jednak jego to odprężało i rozluźniało mięśnie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Pokiwała głową ze zrozumieniem, w zamyśleniu wodząc palcem wokół brzegu kielicha.
- Tak... Miłość może być wielkim prezentem - powiedziała obserwując ruch swojego własnego palca.
Może także być przekleństwem jeżeli Bogowie zechcą jedynie się zabawić naszym żywotem - dodała w myślach nie odważywszy się wypowiedzieć tych słów na głos. Trzask kości wyrwał ją z zamyślenia.
- Czasem lepszym wyjściem bywa masaż - zaśmiała się lekko kołysząc nogą. - Dla niektórych to moze być drażniące - zauważyła. - Nie żeby mnie to przeszkadzało... - uśmiechnęła się uprzejmie. Rzeczywiście nie przeszkadzało jej. Słyszała podobne trzaski wielokrotnie i prawdę powiedziawszy bawiły ją one nawet. Miała wrażenie, że to czas staje na ramionach przeciągającego się i daje mu łupnia w plecy. I nie wiedziała czemu, jednak zawsze w tych jej wyobrażeniach czas miał postać okrągłego rumianego krasnoluda z ryżą brodą.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł uśmiechnął się i spojrzał na nimfę. Lubił trzaskać karkiem...
-Owszem... Masaż byłby lepszy... Ale panowie Wielcy Kapłani... Źle patrzą jak ich szef zaprasza kobiety w celach... masażu.
Powiedział i dolał sobie wina. Powoli szumiało m w głowie. Chyba wziął nie to wino...
Spojrzał przelotnie w stronę barku z alkoholami i odetchnął. Jak zwykle pomylił się z butelkami.
Spojrzał na nimfę i uśmiechnął się dziwnie. Dziwnie oznaczało że uśmiech był od ucha do ucha i eksponował białe zęby kapłana.
-Pomyliłem butelki. Pijemy... "Świątynną Siekierę"
Powiedział czując że i nimfa zaraz odczuje skutki alkoholu. Przyłożył kieliszek do ust i łyknął. Wino jednak smakowo było dobre.
Offline
Mieszkaniec stolicy
- Przecież to tylko masaż - mruknęła zdziwiona, lecz po chwili parsknęła śmiechem uświadamiając sobie o jakim masażu mogli myśleć Wielcy Kapłani. - Przyjdź kiedyś wieczorem do Domu Wody, to coś pomyślimy... Duchy nie powinny mieć nic przeciwko odrobinie nadprogramowej pomocy- zaśmiała się i podążyła wzrokiem za spojrzeniem anioła w stronę mebla. Potrząsnęła głową i czknęła cicho. Zaczerwieniona zakryła usta dłonią. Spojrzała pełnym niezrozumienia wzrokiem na ubawionego Arcykapłana.
- Siekiera Świątynna? - uniosła brew - Nie masz zamiaru powiedzieć, że... - podniosła się by podejść do nieszczęsnego barku, lecz nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Opadła pupą na siedzisko i zamrugała zdezorientowana - ...ścina z nóg od zaraz... - dokończyła opierając się zrezygnowawszy z dalszych prób podniesienia się.
- Upiłeś mnie... Z premedytacją - oskarżycielsko wytknęła palec w stronę Darka, jednak na jej ustach błądził uśmiech, cała sytuacja bowiem wydała jej się niezwykle zabawna. Dawno nie upiła się i nie szumiało jej w głowie i było to zdecydowanie intrygujące uczucie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł zaśmiał się kiwając głową jak dziecko z chorobą sierocą.
Spojrzała na pusty kieliszek i dolał sobie. Wstał i trzymając kieliszek począł zmierzać, chwiejąc się straszliwie, w stronę barku.
Spojrzał nachylając się w stronę napojów mrużąc śmiesznie oczy i czytając nazwy win.
-Tiaa... - Powiedział i czknął. Odwrócił się w stronę kobiety i uśmiechnął się. Zachwiał się niebezpiecznie i chwycił się wolną ręką o stół.- Siekiera... A tak długo ją trzymałem...
Powiedział i idąc w stronę kobiety, a właściwie krzesła obok, wywinął orła i przewrócił się. Powiedział coś i spojrzał na szaty. Zaklął cicho i wskazał kobiecie by poczekała.
Wyszedł na moment z pokoju i przebrał się. Właściwie to zdjął tylko szaty pozostając w świeckim stroju.
Wrócił i usiadł. Odetchnął nalewając znów wina.
-Mówiłaś coś o upijaniu... Owszem- czknął i odstawił kieliszek- Próbuję cię upić, byś stała się mi uległa...
Powiedział i znów czknął uśmiechając się lekko... zalotnie? Może tylko grał.
Offline
Mieszkaniec stolicy
- Trzymałeś? - zachichotała upiwszy kolejny łyk. Podejrzewała, ze bliżej temu było do bimbru zabarwianemu sokiem niż do wina, ale w smaku zadziwiająco dobre i całkiem nieźle się piło. - Na specjalną okazję? - chichotała nadal - Kogo nią chciałeś uraczyć? - parsknęła śmiechem na dobre, gdy przed oczami przemknęło jej małe stadko puszystych królików. Zamrugała z niedowierzaniem. Myszki zdarzało jej się widywać wcześniej, lecz króliki...
Mocne diabelstwo... - Zerknęła na kielich i pokiwała głową z uznaniem. Odprowadziła wzrokiem Arcykapłana i zaśmiała się głośno na wspomnienie orła, którego wywinął.
- Ja nie chcę nawet wiedzieć jak Wy po tej Świątynnej Siekierze latacie... - krzyknęła za aniołem. Gdy się wynurzył z drugiego pokoju powstrzymała kolejne parsknięcie - Ja się czuję jakbym sama miała zaraz skrzydeł dostać - wyznała. W głowie jej szumiało przyjemnie, ciało rozluźniało się z każdą chwilą. W zasadzie zaczynało się jej robić błogo i przytulnie.
- Uległa? - uniosła brew i przeciągnęła się - Uważasz że do tego potrzebne było wino? - zamrugała niewinnie i uśmiechnęła się tajemniczo. Nie sposób było zgadnąć o co jej chodziło. Na nadmiernie pijaną także nie wyglądała. Przeciągnęła dłonią wzdłuż szyjki kielicha aż do jego brzegów i zamoczyła palec w winie, uniosła ku ustom siedzącego obok niej anioła i już miała dotknąć jego warg, gdy nagle zabrała dłoń i szybko zlizawszy kroplę oparła się wygodnie, rękę kładąc znów na blacie biurka.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł patrzył jak uraczony na nimfę gdy zbliżała palec do jego twarzy. Już chciał ująć jej dłoń gdy kobieta zaraz cofnęła rękę.
Spojrzał na nią uśmiechając się lekko i przypominając sobie cóż też mówiła wcześniej.
Odstawił wino uznając że i tak zaraz zacznie działać na poważnie i nie ma co upijać się bardziej.
-Mówisz że wino nie potrzebne?
Anioł usiadł bliżej i spojrzał kobiecie w oczy. Wyciągnął rękę odchylając kobiecie pęk włosów z czoła.
-Chodzi ci o to że wystarczą delikatne gesty- zjechał dłonią w okolicę szyi delikatnie- bardziej poufałe...
Cofnął rękę i spojrzał na opiekunkę domu wody.
-Czy może wystarcza sama moja obecność?
Zapytał uśmiechając się lekko. Podszedł do szafki i czując napływającą falę upojenia, wyciągnął dzbanek z wodą. Może pomoże trochę schłodzonej wody.
Dalej patrzył na kobietę wyczekująco.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nawet nie pomyślała o tym, żeby się ruszyć, bowiem wbrew pozorom była nieźle wstawiona.
- Być może wystarczą delikatne gesty - wyszeptała ocierając się szyją o opuszki jego palców - bardziej poufałe... - nie spuściła z niego wzroku - a może wystarczy uśmiech i szczerość... - dodała unosząc kąciki ust. - Może to Twoja obecność... - mruknęła - a może to moja natura... - palcami powiodła po swoim przedramieniu i zatrzymała się w okolicy łokcia, delikatnie obejmując ów dłonią. Uśmiechnęła się rozbawiona obserwując jego ruchy.
- Woda będzie w sam raz - zauważyła wyczuwając aromat płynu. Wody nie pomyliła by z niczym innym.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł pokiwał głową i nalał wody do dwóch szklaneczek. Nie chciało mu się wstawać po kieliszki.
-Mówisz że WYSTARCZY mój uśmiech? A coś więcej niż uśmiech?
Zapytał i wzniósł lekko szklankę i przystawił ją do ust. Upił łyk rozkoszując się zimnym strumieniem. Zaśmiał się lekko gdy tylko przełknął napój. Śmiałby się głośniej gdyby pomylił wodę z innym trunkiem... Zdecydowanie śmiał by się bardziej.
-Twoja natura jest... Zadziwiająca... I zadziwiająco dobrze wpływa na męskie otoczenie.
Powiedział i spojrzał nimfie w oczy. Głęboko.
Westchnął lekko i mrugnął szybko. Coś mu się przypomniało. Coś strasznego.
Offline
Mieszkaniec stolicy
- Coś więcej... coś mniej.. - przekomarzała się z nim pełna uśmiechu. Myśli w jej głowie wirowały w radosnej i beztroskiej gonitwie. Sięgnęła po szklaneczkę z wodą i piła małymi łyczkami
- Czy to naprawdę AŻ taka różnica? - zapytała z śmiechem.
- Skąd Ty możesz wiedzieć jak moja natura wpływa na męskie otoczenie, mój drogi, skoro jeszcze mnie w żadnym nie widziałeś, poza własnym - wytknęła język w grymasie rozbawienia. Wytrzymała jego spojrzenie aż do dziwnego, nagłego mrugnięcia. Zmarszczyła czoło. Nie tyle zauważyła jakąkolwiek zmianę w jego wyrazie twarzy ile jej dziwny instynkt podpowiedział jej, że dotyczyło to czegoś niezbyt miłego. Postanowiła nie wnikać w jego sekrety, lecz nie zamierzała pozwolić by coś zepsuło jej własny nastrój.
- No chyba, że siebie masz za wyznacznik całego męskiego rodu - zachichotała
Offline